Wersja dla osób niedowidzących
Uleczkaa38
-
Znakomitej, kultowej, zawsze intrygującej i zilustrowanej na wysokim poziomie komiksowej serii „X-Men”, nigdy dość! Dlatego też z jak największą przyjemnością spieszę do was z recenzją jednej z najnowszych odsłon tego Uniwersum - komiksu pt. „Punkty zwrotne. Wojna o Mesjasza”, który ukazał się właśnie w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Egmont.
Oto Hope - nadzieja, ostatnia szansa i swoisty Mesjasz dla nacji homo superior, jaka zrodzona pierwsza po Dniu M. To właśnie ona udała się w przyszłość, by tam spokojnie dorosnąć i wypełnić pokładane w niej nadzieje. Jednakże pojawia się ktoś, kto chce zapobiec temu scenariuszowi zdarzeń, doprowadzając do porwania, a być może nawet i śmierci Hope. Z odsieczą dziewczynce spieszy elitarny odział X-Force, pod dowództwem Wolverine’a. I tak też rozpoczyna się walka z czasem, której stawka jest absolutnie najwyższą z możliwych...
Duane Swierczynski, Christopher Yost i Craig Kyle - to właśnie tych troje uznanych już scenarzystów oddało w nasze ręce tę niezwykle intrygującą, efektowną w każdym calu i jakże klimatyczną, opowieść. Przede wszystkim mamy tu znakomity pomysł, który został równie udanie przełożony na fabułę, ilustracje i emocje, jakie wypełniają sobą blisko 250 stron tej pozycji. I mogę was zapewnić z pełnym przekonaniem, że lektura tego tytułu będzie dla was jedną z najlepszych, czytelniczych przygód z Uniwersum Marvela.
Intrygujące i piękne - te dwa określania oddają w najlepszy sposób jakość i wielkość tego tytułu. Za intrygę odpowiada naprawdę dobrze skrojona historia, która ma swój klimatyczny początek, inteligentne i trzymające w napięciu rozwinięcie, jak i wreszcie mocny, a przy tym i zaskakujący, finał. Oczywiście główny wątek to walka o bezpieczeństwo Hope, która jawi się naprawdę spektakularnie. I tu możemy odnieść się do piękna, które oczywiście kryje się w ilustracjach tego komiksu, o których powiem więcej za chwilę.
Mike Choi, Clayton Crain, Sonia Oback, Ariel Olivetti i Dave Wilkins - to właśnie to pokaźne grono artystów stworzyło na potrzeby tej pozycji niezwykle malownicze, poprowadzone płynną kreską i przede wszystkim bardzo spektakularne w swej postaci, rysunki. To rozmach, duży format, perfekcyjne tuszowanie, dbałość o każdy detal oraz iście filmowa płynność ukazywania dynamicznych scen akcji. Do tego dochodzą jeszcze ładne dla oka i znakomicie dobrane kolory, które stanowią sobą przysłowiową „kropkę na i”.
To również kolejna wspaniała podróż do świata mutantów, gdzie raz jeszcze spotykamy doskonale nam znanych bohaterów – choćby z Wolverinem, ale też i np. Lucasem Bishopem na czele…, jak i również odkrywamy kolejne elementy złożonej konstrukcji tej komiksowej rzeczywistości, które w tym konkretnym przypadku przyjmują bardzo odważny i barwny obraz. Myślę, a w zasadzie jestem o tym przekonana, że wszyscy fani serii X-Men będą ukontentowani niniejszym spojrzeniem na to Uniwersum.
Nie będę silić się tu na górnolotne i wymyślne słowa, mówiąc wprost – czyta się ten komiks wyśmienicie! Z każdą kolejną stroną jest bowiem tylko i wyłącznie ciekawiej, bardziej klimatycznie i ekscytująco, gdy napięcie rośnie i rośnie. Mamy tu akcję, przygodę, liczne dramaty, ale też i nie zabrakło szczypty czarnego humoru, co także warto docenić. W całościowym ujęciu przekłada się to wszystko na naszą znakomitą zabawę i w pełni satysfakcjonującą rozrywkę. Powiem więcej, to w mej ocenie jedna z najlepszych odsłon całej serii.
Słowem podsumowania – komiksowa opowieść „X-Men. Punkty zwrotne. Wojna o Mesjasza”, to bardzo udana, wykonana w mistrzowski sposób i mająca sobą wiele do zaoferowania, pozycja. To kwintesencja tej serii, ale zarazem i coś zaskakującego i w jakiejś mierze odkrywczego, co czyni ten tytuł jeszcze bardziej intrygującym. Dlatego też pozostaje mi już tylko gorąco zachęcić was do sięgnięcia po ten tytuł. Polecam – naprawdę warto!
