Beztroski Książę | Autor: Nora Roberts

„Beztroski książę” to już trzecia część z cyklu „Królestwo Cordiny”. Na szczęście dla mnie, wszystkie tomy z tej serii można czytać oddzielnie bez utraty przewodniego wątku i znajomości wydarzeń z poprzednich tomów. Jest to również moje pierwsze spotkanie z Norą Roberts. Jak wyszło i czy czytało się miło? Już opowiadam!

Nora Roberts to marka sama w sobie. Ta urodzona w 1950 roku pisarka, na dobre zadomowiła się w pisarskim świecie, pisząc swoje książki w skrajnie różnych gatunkach literackich. Fantastyka, kryminał, science fiction aż w końcu literatura obyczajowa i romans. Sama o sobie mawia, że mając starszych braci i wychowując dwójkę synów, dobrze poznała męski punkt widzenia. Wykorzystuje to w swoich powieściach, kupując tym samym serca czytelniczek na całym świecie.

Na królestwo Cordiny padł cień. Z więzienia, po wielu latach odsiadki wychodzi Deboque- człowiek, który zorganizował zamach na życie rodziny królewskiej. Wiadomo, że z pewnością będzie chciał znów nastać na życie rządzących. Pytanie tylko, kiedy i w jaki sposób planuje to zrobić. Jest przebiegły i bezwzględny. Nie będzie wahał się użyć dział największego kalibru, aby tylko obalić rządy panujących. Udowodnił to podczas poprzedniego zamachu i wszystko wskazuje na to, że i tym razem wymyślił niezwykle przebiegłą intrygę.

Książę Bennett de Cordina jest przystojny, arogancki i w pełni świadom czaru, jaki rzuca na napotkane kobiety. Wymieniając je jak rękawiczki, nie pozostawia złudzeń co do dalszej wspólnej przyszłości. Jego największą miłością są bowiem konie. Pod jego czujnym okiem Królestwo Cordiny stało się jednym z największych potęg w hodowli tych wspaniałych zwierząt. I to właśnie ten temat, a nie sprawy bezpieczeństwa państwa zaprzątają młodemu księciu głowę.

Jednak, gdy poznaje skromną i zaskakującą swą prostotą lady Hannah Rotchild, wszystko się zmienia. Tajemnicza angielka, która wraz z lady Eve wraca do Cordiny, zdaje się być zupełnie odporna na uwodzicielski czar księcia. To tylko jeszcze bardziej intryguje przyszłego władcę. Pytanie tylko, czy Lady Rotchild jest tym, za kogo się podaje? I czy faktycznie ma w sobie tyle siły, aby oprzeć się urokowi księcia Bennet de Cordina?

Przyznam, że książkę czytało się zaskakująco dobrze. Nie jest to literatura wysokich lotów, próżno szukać tam głębokiej treści czy drugiego dna ukazanej historii. Jednak nie oszukujmy się, tego typu książki są właśnie po to, aby wyłączyć myślenie i po prostu być biernym obserwatorem historii z miłością na pierwszym planie. Jest zarówno wartka akcja, jak i romantyczne momenty. Wszystko wplecione zostało w pełną intryg opowieść. Oczywiście z happy endem.

Ogromnym plusem tej historii jest sposób w jaki opowiedziano tę historię. Zarówno narracja jak i dialogi są lekkie, napędzające całą akcję. Nie ma tu miejsca na zastoje czy nielogiczne działania głównych bohaterów. Ci zaś, przedstawieni są w wyrazisty, lecz nie przerysowany sposób. A cały świat Królestwa Cordiny dopracowano w najmniejszych szczegółach.

To romans z rodzaju tych dobrze napisanych. Widać to już po pierwszym rozdziale. Wielkie ukłony dla Nory Roberts wyznaczającej standardy pisania powieści obyczajowych. To się po prostu fajnie czyta. Chociażby dlatego warto po niego sięgnąć, gdy ma się ochotę na coś literackiego lżejszego kalibru. A nie ukrywam, że po długim, stresującym dniu, taka książka jest niesamowitym wytchnieniem. Oceniam na 5!