Czytając pytania, momentalnie przypomniały mi się słowa Wisławy Szymborskiej:
„Niejedna chwiejna odpowiedź
na to pytanie już padła.
A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego
jak zbawiennej poręczy.”
Biorąc pod uwagę, ile osób, związanych i niezwiązanych z literaturą, próbowało już odpowiedzieć na te pytania, czuje się strach przed odpowiedzią ;).
W moim odczuciu poezja to swoistego rodzaju magia; to specyficzny rodzaj komunikacji między autorem a czytelnikiem, pomost ułatwiający podróż myśli i emocji. Poezja to gra językowa, ale też forma terapii (dla autora i dla czytelnika). Ma wielką moc, ponieważ potrafi wpłynąć na uczucia, nastrój odbiorcy – a nastrój ten będzie miał wiele odsłon, w zależności od obrazu ujętego w tekście. Wiersz, oprócz definicji słownikowej, jest kadrem z życia, chwilowym zapisem myśli, nastroju, stanu. Kocham poezję za to, że bardzo często myśli, emocje i obrazy, jakie przedstawia, odnajduję we własnym życiu, w wielu doświadczeniach. Ponadto zachwyca mnie w niej umiejętność takiego połączenia słów, które często dosłownie wywołuje dreszcze i zostawia w nas ślad, na długo albo na zawsze.
Dlaczego i kiedy mówi się, że poetą się bywa… Może dlatego, że ma to związek z tym dyskusyjnym słowem, jakim jest natchnienie, z czymś, co jest trochę transcendentalne.
Takie chwile i taki nastrój „nie trzymają” autorów przez cały dzień, więc może to wtedy, gdy się pojawiają, poetą się bywa ;). Cyprian Kamil Norwid twierdził, że poetą się bywa, natomiast Julian Przyboś, że się nim jest ☺.
Odpowiadając na pytanie, czy istnieje zawód „poeta” – myślę, że jeśli ktoś poświęcałby się tylko pisaniu (dotyczy to w takim samym stopniu autorów prozy) i przekładałoby się to na godne warunki finansowe, można by przyjąć, że „poeta” jest zawodem jak wszystkie inne.