Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Jadwiga Malina

Personal Info

Biography

Jadwiga Malina, poetka, redaktorka, kuratorka wydarzeń literackich. Autorka siedmiu tomików poezji, między innymi „Tu” i „Czarna załoga” oraz dwóch wyborów wierszy, „Światło i szelest” i „Teoria powtórzeń”. Wiersze publikowała w wielu krajowych czasopismach oraz w zagranicznych periodykach. W latach 2018 – 2021 współpracowała z kwartalnikiem „Czas Literatury”. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Obecnie jest sekretarzem w randze wiceprezesa Krakowskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Dwukrotnie nominowana do Nagrody Poetyckiej im. K. I. Gałczyńskiego ORFEUSZ - w 2016 za tom Tu oraz w 2023 za tom Teoria powtórzeń. W 2019 nominowana do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy oraz wyróżniona przez Kapitułę Nagrody Literackiej im. ks. Jana Twardowskiego za tom Czarna załoga. W 2023 nominowana do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej za tom Teoria powtórzeń. Laureatka Nagrody Starosty Powiatu Myślenickiego w dziedzinie kultury (2010, 2016). Współzałożycielka i dobry duch „Peronu Literackiego”. Urodziła się i mieszka w Trzebuni. Działa online i w całej Polsce. Żródło: https://www.sppkrakow.pl/jadwiga-malina/

Interview

Dariusz Foks w powieści „Orcio” przewrotnie definiuje wiersz jako „z lewej równo, z prawej poszarpane”. A jak Pani, Pani Jadwigo, określa wiersz?

Dla mnie, to jednak coś więcej, choć to określenie bardzo mi się podoba. Wiersz jest dla mnie opowieścią, zatem powinien mieć swój początek, środek i koniec. Powinien być nieprzewidywalny. Musi zaskakiwać. Poezja, która powtarza utarte zwroty ma oczywiście prawo istnieć, ale mnie interesuje wyłącznie sztuka.

Według Czesława Miłosza: Mowa rodzinna niechaj będzie prosta.
Ażeby każdy, kto usłyszy słowo/ Widział jabłonie, rzekę, zakręt drogi,/ Tak jak się widzi w letniej błyskawicy. Oczywiście jest to początek „Traktatu poetyckiego” wielkiego Poety i zarazem Jego idea fix wszelkiej wypowiedzi w rodzinnym języku. A jaki jest cel pisania w języku ojczystym Jadwigi Maliny?

Bardzo podobny. Język ojczysty jest miejscem, gdzie wydarza się dosłownie wszystko. I nie chodzi wyłącznie o literaturę. Może nawet o literaturę chodzi najmniej. Ludwig Wittgenstein, powiedział, że granice języka są granicami naszego świata. Bardzo mi się to stwierdzenie podoba. Czy jednak myślę o celach? Chyba nie. Myślę raczej o życiu. Nazywaniu, oznajmianiu, słuchaniu. Cisza, bez słów, jest dobra, ale tylko na chwilę.

Teraz inny temat. Dla kogo jest poezja? Dla kogo są wydawane kolejne tomiki poezji nieznanych dotąd ludzi, którzy śnią zapewne o sprzedaniu wszystkich egzemplarzy? Mówi się że jest więcej piszących niż czytających. Czy to prawda? Jeśli tak – dlaczego tak się dzieje?

Czy ona musi być dla kogoś? Ona po prostu jest. Jest, bo my jesteśmy. Jest, bo od zawsze zadajemy pytania. Bo interesuje nas skąd, dlaczego i dokąd. Bo chcemy opisać deszcz, dzielić się bólem i szczęściem. Poezja była i zawsze będzie z nami. Tak jak muzyka, malarstwo, taniec. Dlatego, kiedy myślę o sztuce, a o takiej poezji mówimy, nigdy nie myślę o liczbach. Kto czyta? Kto pisze? Kogo jest więcej? Czy to ważne? Ale owszem, życzyłabym sobie, że piszący, także ci, którzy uprawiają tzw. literaturę niekomercyjną, byli za swoją pracę godziwie wynagradzani, i to bez względu na to, ile osób czyta. To wyższy cel. Bez kultury, więc także poezji, nie ma mowy o tożsamości, wspólnocie, dobrobycie, pokoju, sprawiedliwości. Ktoś powiedział, jaka sztuka dziś, takie społeczeństwo/państwo jutro. Trudno się z tym nie zgodzić.

Nie ma zawodu „poeta”. Poetą się bywa. Jaki ma Pani zawód zatem? Wyczytałem w Pani biogramie, że w latach 2018-2021 współpracowała Pani z kwartalnikiem „Czas Literatury”. Czy ten alians z czasopismem definiuje Pani wykształcenie?

Może najpierw ustalmy czym jest zawód. Jeśli uznamy, za powszechnie przyjętą definicją, że jest to zbiór zadań, będących świadczeniami na rzecz innych. Wykonywanym stale lub z niewielkimi zmianami i wymagający odpowiednich kwalifikacji zdobytych w wyniku kształcenia lub praktyki. Kategoryczność stwierdzenia „nie ma takiego zawodu”, wydaje się bezpodstawna. Jeśli ktoś (znam takich autorów) przez całe życie pisał wiersze, powiedzmy przez sześćdziesiąt lat, i dzięki temu mógł zarabiać, wydając książki, ucząc, tłumacząc, redagując, biorąc udział w festiwalach, pisząc teksty piosenek, to jak inaczej nazwać ten rodzaj aktywności, jeśli nie zawodem. Poeta jest pisarzem i tyle. Jeżeli chodzi o mnie, to prawie całe dorosłe życie zajmuję się działalnością okołoliteracką, która, warto to uściślić, tylko w niewielkim stopniu dotyczy pisania wierszy. Na poezji się nie zarabia, ale dzięki temu, że się ją pisze, dostaje się różne, związane z literaturą, zlecenia. Z zawodu jestem fotograficzką, ale nigdy nie zarabiałam robiąc zdjęcia. Nigdy też nie marzyłam o stałym etacie. Uprawiam wolny zawód. Piszę, czytam, redaguję, robię wywiady, przygotowuję projekty, prowadzę spotkania autorskie, warsztaty, juroruję w konkursach. To szereg różnych zajęć, dzięki którym poznaję wyjątkowych ludzi, bywam w miejscach, których normalnie nie mogłabym być. Jednym słowem prowadzę ciekawe, intensywne życie. Można nawet powiedzieć, że życie pełne przygód. I praca w „Czasie Literatury”, też była taką przygodą. Na szczęście dla mnie, niezbyt długą.

Kto to jest „zawodowy pisarz”? Czy trzeba należeć do jakiejkolwiek grupy literackiej aby móc powiedzieć o sobie – „zawodowy pisarz”? Wydać kilka tomików wierszy lub wpłacać co roku składki na Stowarzyszenie Pisarzy Polskich? No, właśnie – kiedy Pani, Pani Jadwigo, poczuła że to ten moment, gdy może Pani ogłosić: „Drodzy moi czytelnicy, oto przed wami Jadwiga Malina, zawodowa poetka”?

Na pytanie czym się zajmuję, zawsze odpowiadam, że zajmuje się literaturą, bo tak właśnie jest. Tak jak wspomniałam. Pisanie wierszy, to zaledwie ułamek tego, co robię. Raz jest to praca bardziej dziennikarska, innym razem animacyjna. Teraz na przykład skupiam się na prozie, i chyba przez najbliższy czas, ten rodzaj aktywności, będzie dla mnie dominujący. Chcę przy okazji przypomnieć, że zawód „pisarz” jest oficjalnie zarejestrowanym zawodem w Polsce (nr. 264102) i obejmuje takich twórców literatury jak: poeci, prozaicy, dramatopisarze, eseiści, krytycy, satyrycy, autorzy książek dla dzieci, scenarzyści oraz tłumacze.

„Szukam ciemna” (debiut w roku 1996) podpisuje Pani zdrobnieniem Jadźka, z pewnością zapamiętanym z domu rodzinnego. W tym tomiku są wiersze – błyski, wspomnienia, lśnienia z Trzebuni. Skąd owo zdrobnienie? A wiersze drobne, kilkuwersowe zaledwie. Ja tu widzę skromność i niepewność.

Na pewno nie byłam wtedy (1996) skromna i niepewna. Wręcz przeciwnie, szłam po swoje. Wiedziałam, że mam talent, i wiem to dziś. A zdrobnienie, o którym Pan wspomina, to pomysł Danki Wawiłow, osoby, której bardzo wiele zawdzięczam. Znakomitej pisarki, świetnej animatorki, kogoś bez kogo, obecna scena poetycka nie wyglądałaby tak jak wygląda. W KLANIE Danki, byli m.in. Krysia Dąbrowska, Rafał Wojasiński, Dominik Bielicki, Eliza Piotrowska. Jak wyobrazić sobie współczesną polską literaturę bez nich? To niemożliwe.

Wiersze Pani są minimalistyczne. Widzimy w nich bardzo krótkie zdania, miejscami nawet równoważniki zdań. Nagłe kropki, jakby chciały pourywać wypowiedzi. Kto nauczył Panią takiego zapisu? Miała ( ma) Pani mistrza ( mistrzów)? A może odgrywa tu rolę owa skromność, wspomniana w poprzednim pytaniu.

Panie Adamie, co Pan tak ciągle z tą skromnością. Bez przesady. Tzw. dykcję poetycką wyrabia się przez lata. Jest ona na pewno uwarunkowana tym, co się czyta, czytało, sposobem widzenia świata, estetyką. Nie jestem człowiekiem nadmiaru. Lubię prostotę. Dotyczy to codziennych, ale też twórczych wyborów. Zresztą forma nie jest najważniejsza. Najważniejsze jest środek. To, co wnoszę. Dokładam.

Co to jest Peron Literacki przy Bibliotece Kraków? Jaka jest idea tego przedsięwzięcia? Czym jest dla Pani?

Warsztaty literackie pod nazwą „Peron Literacki Biblioteki Kraków” powstały w 2019 roku, z inicjatywy pracowników biblioteki - Jarosława Sokoła i Anny Gregorczyk przy jednoczesnej aprobacie śp. dyrektora Stanisława Dziedzica, dyrektor Izabeli Ronkiewicz - Brągiel oraz kierownika Działu Wydawnictw i Animacji Janusza Palucha. Celem projektu było stworzenie miejsca, w którym początkujący twórcy będą mogli uczyć się pisania oraz zdobywać wiedzę na temat nowości wydawniczych, konkursów, spotkań autorskich i szeroko pojętego życia literackiego. I udało się. Pomysł okazał się fantastyczny. Działamy już ponad cztery lata, przybywa nam uczestników i uczestniczek, a lekcji oprócz stałych moderatorów, czyli mnie i Michała Piętniewicza, udzielali i udzielają znakomici polscy pisarze i pisarki m.in. Justyna Bargielska, Miłosz Biedrzycki, Józef Baran, Wojciech Bonowicz, Bożena Boba – Dyga, Janusz Drzewucki, Liliana Hermetz, Eliza Kącka, Jakub Kornhauser, Krzysztof Kass, Justyna Sobolewska, Agnieszka Wolny – Hamkało, Michał Zabłocki, Adam Ziemianin. Czy „Peron” jest dla mnie? Mogłabym powiedzieć, że jest po prostu pracą, ale tak nie jest. Poznałam dzięki niemu fantastycznych ludzi, nauczyłam się wielu rzeczy i myślę, że „Peron” w jakimś sensie przejdzie do historii, jako coś, czego dotąd w Polsce nie było.

Jest to pewne jak słońce na niebie, że trzeba czytać, aby zacząć pisać. Zapytam przewrotnie. Jakie wiersze z Pani dorobku poleca Pani swoim czytelnikom. A co przeczytała Pani ostatnio? Jakich poetów, może prozaików?

To prawda. Po pierwsze, czytać! Pełna zgoda, ale nie bardzo mam ochotę wskazywać, które wiersze z mojego dorobku są warte lektury. Niech czytelnicy sami decydują. Książki czytam ostatnio głównie z zawodowego obowiązku, choć zdarzają się także wyjątki. Z ostatnich zachwytów polecam państwu „Opowiadania” Kathleen Mansfield, w znakomitym tłumaczeniu Magdy Heydel oraz „Tamten świat” prof. Marty Wyki. Duże wrażenie zrobiła na mnie także książka Shoshany Zuboff „Wiek kapitalizmu inwigilacji”, i z przyjemnością wróciłam do wierszy Kazimierza Wierzyńskiego, które ukazały się całkiem niedawno nakładem PIW.

Jakie plany Pani ma na przyszłość? Czy poeta może planować czy tylko marzyć? Buja w obłokach czy kroczy twardo po ziemi?

Na pewno nie buja w obłokach. Nie znam takich poetek i poetów. Dziś, każdy autor/autorka, która chce jakoś istnieć na tzw. rynku, musi być po trochę menagerem, redaktorem, dziennikarzem, specem od mediów itp. Jednym słowem, musi mieć, jak to się mówi, łeb na karku. Nie wiem czemu w powszechnej świadomości pokutuje mit „poety oderwanego od rzeczywistości”. To niedorzeczne. Żeby pisać, trzeba być na bieżąco. Śledzić zmiany. Uczyć się. Znać społeczno-polityczne nastroje. Współczesna poezja nie boi się żadnych tematów, a współczesnego poetę/poetkę nie stać na pisanie wyłącznie o sobie. Co do planów, to są one, jak zawsze, konkretne. Nie uznaję przypadków i lubię trzymać rękę na pulsie. Oczywiście nie da się zaplanować życia, ale lubię mieć wszystko poukładane. To mi pomaga lepiej organizować pracę. Po pierwsze chcę jak najszybciej wydać moją znakomitą powieść, która właśnie wędruje po wydawnictwach w poszukiwaniu mądrego, wrażliwego redaktora. Potem przyjdzie czas na publikacje zbioru opowiadań. Może tom wierszy. Potem znów proza, i tak (jeśli Bóg pozwoli) do osiemdziesiątki. 😊

Wywiad przeprowadził Adam Miks

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial