Ruda Recenzuje
-
Dawid i Mojżesz. Dawid i Millie. Niezwykłe pary, przyjaźnie, miłości. Więzi, o których nie da się zapomnieć. Uczucia, których nie można przeoczyć. Wydarzenia, nad którymi nie można przejść do porządku dziennego. Książka, której nie sposób zapomnieć.
Amy Harmon poznałam za sprawą pasjonującej, głębokiej i bardzo dopracowanej książki- „Prawo Mojżesza”. Zastanawiałam się, czy magia oraz talent, które odnalazłam w pierwszej części objawią się ponownie. Czasami bowiem autor podnosi poprzeczkę bardzo wysoko, a następnie, w kolejnych książkach, nie jest w stanie sprostać wielkim oczekiwaniom czytelników. Obawy te okazały się zupełnie bezpodstawne w przypadku Harmon. Ponownie uwiodła mnie ona realizacją pomysłu, oczarowała językiem i zauroczyła swoją wyobraźnią.
Autorka znowu oferuje nam paletę barwnych, charakterystycznych i żywiołowych postaci. Każda z nich wywołuje szereg niejednoznacznych emocji, wiele razy zaskakując i sprawiając, że nasze zdanie na jej temat może diametralnie się zmienić. Wobec bohaterów wykreowanych przez Harmon ciężko pozostać obojętnym, a to świadczy jedynie o tym, że potrafi ona zbudować interesujące, nieszablonowe i pełnokrwiste postacie, często przypominające naszych znajomych czy bliskich. Kolejny raz spotykamy się z niezwykłą parą młodych ludzi, wokół których skupia się akcja powieści. Zły chłopak i dobra dziewczyna- znany i popularny schemat. A jednak nie nudzi. Harmon korzysta z nieco banalnych rozwiązań, ale potrafi zagrać na emocjach, zaintrygować zwrotami akcji oraz dotrzeć do wnętrza czytelnika, dzięki czemu jej proste pomysły potrafią przekonać i przypaść do gustu ludziom w różnym wieku.
W powieści tej znajdziemy realne tematy i aktualne problemy. To coś więcej niż zwyczajna opowieść o szczęśliwej czy też niespełnionej miłości nastolatków. Jednym z wiodących i bardzo przekonujących wątków jest przyjaźń łącząca dwóch młodych mężczyzn- Dawia i znanego nam z pierwszej części Mojżesza. Harmon przedstawiła ich relacje w niezwykły sposób, bardzo obrazowo, sugestywnie, emocjonalnie, a przede wszystkim szczerze i prosto. Podążając za tymi chłopcami przekonujemy się, jak wiele jesteśmy w stanie zmienić w życiu innych ludzi, jak bardzo na nich wpływać i determinować ich decyzje. Przy okazji ucząc się od nich i czerpiąc z ich doświadczenia. Dawid i Mojżesz popełniają błędy, sięgają dnia, podejmują złe decyzje, z których nie są dumni, ale żyją, cieszą się z drobnych rzeczy, pragną sięgać wyżej, po więcej.
Harmon pięknie opowiada o uczuciach. Tka swoją opowieść dbając o styl i język. Pisze prosto i lekko, ale mądrze i obrazowo. Pokazuje uczucia, jakie znamy z wielkich opowieści i bajek, ale sprawia, że udziela nam się ta głębia i magia. Czujemy się uczestnikami tego spektaklu, zabieramy stanowisko wobec jego bohaterów, kibicujemy im po cichu marząc by stać się bohaterem książkowych wydarzeń. Powieść czyta się z dużym zainteresowaniem i wielką przyjemnością. Autorka dociera do zakamarków naszej duszy, drażni serce, przywołuje łzy do oczu. Zmusza do refleksji, daje nauczki, uczy pokory. Ta książka jest jak lekcja życia.
Mogłoby się wydawać, że takich powieści powstało już sporo. O nastolatkach i dla nastolatków. Pewnie, że tak. Nietrudno jednak doszukać się w tej historii powiewu świeżości, a w tej prostocie głębi i ważnego przesłania. Harmon zasługuje na słowa uznania. A może i brawa. Nie tylko oferuje piękne opowieści. Ona umieszcza je w naszych sercach na zawsze.