TomG
-
Nie pamiętam już, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z przezabawną książką Douglasa Adamsa, Autostopem przez Galaktykę, ale było to z pewnością ponad dwie dekady temu, kiedy to jeszcze dostęp do Internetu był czymś, o czym się tylko mówiło. Do dzisiaj jednak mam w pamięci to, że ta nietypowa książka zrobiła na mnie spore wrażenie, choć przyznam szczerze, że nie miałem wtedy nawet najmniejszego pojęcia o tym, że jej tytuł jest również nazwą całej serii składającej się z pięciu tomów. Dzisiaj jednak o dostęp do informacji jest znacznie łatwiej, podobnie zresztą jak o nowe wydania publikowanych kiedyś w formatach kieszonkowych książek. Dlatego też wyjątkowo ucieszyło mnie obszerne, bo zawierające prawie siedemset stron nowe wydanie dwóch ostatnich części cyklu Douglasa Adamsa, a mowa tutaj o Cześć, i dzięki za ryby. W zasadzie niegroźna. Od razu nadmienię, że ta publikacja wydawnictwa Zysk i S-ka będzie ozdobą każdej biblioteczki, gdyż ze względu na twardą oprawę, obwolutę i sporą objętość wizualnie prezentuje się bardzo dobrze.
Nie zawsze przypada mi do gustu wydanie dwóch powieści w jednym tomie, ale w tym akurat przypadku w niczym to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Cały pięcioksiąg otrzymaliśmy w trzech obszerniejszych tomach i myślę, że takie rozwiązanie okazało się bardzo atrakcyjne.
Cześć, i dzięki za ryby. W zasadzie niegroźna swoją premierę miały już dość dawno, bo jeszcze w końcówce XX wieku, lecz już na wstępie należy zaznaczyć, iż pełna dowcipu proza Douglasa Adamsa wraz z upływem czasu nie straciła na wartości, a może nawet zyskała, uwzględniając zmiany, jakie zaszły od tamtego okresu w naszym kraju. Spostrzeżenia autora ciągle są bardzo trafne, czy chodzi o prawa rządzące korporacjami, czy też nasze ludzkie wartości. Upływ czasu tylko potwierdza wnioski, które Douglas Adams przedstawia czytelnikowi.
Każda powieść posiada fabułę, a tutaj zetkniemy się z postacią Artura Denta, który – bardzo zmęczony nadmiarem wrażeń z podróży autostopem po Galaktyce – wrócił zza Mgławicy Konia na Ziemię i poznaje Fenny. Fenny, która – jak uparcie twierdzi jej brat – sfiksowała gdzieś w kawiarni w Rickmansworth i nieustannie nękają ją majaki o tym, że żyje w realnym świecie. Ma także halucynacje o wielkich i żółtych statkach kosmicznych i ogólnie rzecz biorąc nie pomagają w tym przypadku nawet kolejne szpitale. Artur Dent, niezmordowany podróżnik, wie jednak swoje, a mianowicie doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że wielkie żółte statki należą do rasy Vogonów. Przed kilkoma laty sam był świadkiem, jak te statki miały zniszczyć Ziemię, a w jej miejscu Vogoni chcą zbudować międzygalaktyczną obwodnicę. Pech jednak chce, że Fenny nie ma dość czasu, by opowiedzieć Arturowi o szczegółach nękających ją wizji, gdyż odjeżdża z bratem w deszcz. Przeznaczenie jednak splecie ich losy ponownie, nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.
Na styl Douglasa Adamsa składają się elementy czyniące z jego prozy w efekcie końcowym mieszankę o tyleż absurdalną, co przezabawną. Na kartach Cześć, i dzięki za ryby. W zasadzie niegroźna otrzymujemy inteligentny dowcip, całą masę absurdu i wnikliwości, a przy tym doskonale się bawimy, śledząc kolejne, następujące szybko po sobie wydarzenia. Nietuzinkowe poczucie humoru autora i jego lekkie pióro sprawiają, że powieści Douglasa Adamsa to świetna, relaksująca, ale i skłaniająca do myślenia rozrywka. Czego więc czytelnik może chcieć więcej, żeby się dobrze bawić?