Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Magiczny Słowik Książka Dla Dzieci

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 5 votes
Akcja: 100% - 4 votes
Wątki: 100% - 4 votes
Postacie: 100% - 4 votes
Styl: 100% - 4 votes
Klimat: 100% - 4 votes
Okładka: 100% - 4 votes
Polecam: 100% - 4 votes

Polecam:


Podziel się!

Magiczny Słowik Książka Dla Dzieci | Autor: Agnieszka Czerwińska

Wybierz opinię:

Aneta Sawicka

Boże Narodzenie to z całą pewnością najbardziej magiczne dni w całym roku. Wtedy nawet dorośli mogą poczuć się dziećmi i z radością chłonąć atmosferę zimowych świąt. Sama nie jestem pod tym względem wyjątkiem. Mam ogromną słabość i do samych świąt i do wszystkiego, co z nimi związane, od dekoracji, poprzez muzykę, aż po książki. Grudzień to czas, kiedy sięgam po powieści świąteczne i świąteczne książki czytam też moim dzieciom. Co roku wypatruję ciekawych nowości, które będą nam towarzyszyły w tym niezwykłym czasie.

 

W tym roku moją uwagę przyciągnęła między innymi książka Agnieszki Czerwińskiej "Magiczny słowik". Urzekła mnie jej okładka, więc postanowiłam dołączyć ten tytuł do naszych świątecznych zbiorów.

 

"Magiczny słowik" jak sam tytuł wskazuje to opowieść pełna magii. Początek swoim klimatem przypomina mi nieco słynną "Opowieść wigilijną" jednak oczywiście treść jest zupełnie inna. W książce tej przenosimy się do miasteczka  Anderson, do którego docieramy pociągiem razem z rodzeństwem- Olivierem i Jasmine. Dzieci te podróżują do swoich dziadków, właścicieli miasteczka. I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że dzieci te nigdy swoich dziadków nie widziały. Tymczasem na miejscu okazuje się, że państwo Anderson mieszkają w wielkim, tajemniczym zamku, który kryje wiele tajemnic. Ku rozczarowaniu dzieci okazuje się, że w zamku goszczą również nielubiani kuzyni. Nic nie jest jednak w stanie odebrać dzieciom radości ze świąt. Początkiem magicznych przygód okazuje się wspólne ubieranie choinki. Ozdoby, które mają na niej zawisnąć kryją wiele tajemnic, w szczególności niezwykły złoty słowik, o którego mocy dzieci mają się wkrótce przekonać. Okazuje się bowiem, że słowik potrafi spełniać marzenia, ale tylko takie, których pragnie się szczególnie mocno. Na początku przysparza to dzieciom małych kłopotów, ale szybko uświadamiają sobie one, że mogą wykorzystać moc słowika do tego, aby spędzić wspaniałe święta i pogodzić skłóconą rodzinę.

 

"Magiczny słowik" to książka pełna magii świąt, ale nie tylko. Za sprawą niezwykłego słowika dzieją się tutaj rzeczy zupełnie niezwykłe i baśniowe. Nie brakuje tutaj akcentu humorystycznego oraz niesamowitej przygody w świecie baśni, gdyż dzieci na początku nieświadome mocy słowika zupełnie nieopatrznie wypowiadają swoje życzenia. Jednak bez wątpienia najbardziej wzruszającym akcentem w książce jest pogodzenie się zwaśnionych rodzin, a na początku pierwsze spotkanie dzieci z dziadkami.

 

Książka jest bardzo klimatyczna i zupełnie inna od większości książek świątecznych. Bardzo podoba mi się akcja osadzona w wielkim tajemniczym zamku i spotkanie z nieznanymi dziadkami. Mam jednak wrażenie, że potencjał tej książki nie został do końca wykorzystany. Ta magiczna historia aż prosi się o przepiękne, równie magiczne ilustracje, tymczasem tych w książce brakuje. Owszem jest tutaj kilka grafik jednak niestety zupełnie nie oddają one klimatu tej opowieści. Zdecydowanie spodziewałam się ładniejszego wydania, w tym przypadku jeśli chodzi o ilustracje to piękna okładka trochę wprowadza w błąd. Nie mniej jest to ciekawa historia, pełna niesamowitych wydarzeń. To lektura, która pokazuje czytelnikom jak ważna jest rodzina i życie w zgodzie. To również historia o tym, że warto mieć marzenia, bo zawsze jest szansa, że one się spełnią.

 

Sądząc po zakończeniu autorka planuje również kontynuację książki. Jestem bardzo ciekawa jakie przygody tym razem spotkają naszych bohaterów.

Agnesto

Już prawie marzec, za kilka dni święto pączków i faworków, potem okres Postu w kościele katolickim. Wszyscy myślą o wiośnie, cieszą się dłuższymi dniami, a w podświadomości tli się już wizja zbliżających się Świąt Wielkanocnych. W sklepach pojawiają się żółte kurczaczki, kolorowe pisanki i zatrzęsienie słodkości z akcentami świątecznymi, które już kupujemy lecz zanim damy w prezencie, to pięć razy zjemy. Ale – już samo to wskazuje, że wszyscy zdążyli wykreślić z siebie czas magicznego grudnia z choinką w domu i śniegiem za oknem. Bo jak tu wspominać święta bożonarodzeniowe, gdy na horyzoncie majaczy Wielkanoc? Podobnie jest z lekturami, po jakie sięgamy. Te zimowo-świąteczne, przesiąknięte magią prezentów oraz miłością okrytą grubym kocem odchodzą na bok. Bo jak czytać w o zimie w lecie?  Nie czuć tego klimatu... Tej magii...

 

A jednak nie. Szybko ripostuję i zaprzeczam. Są wyjątki jak choćbyMagiczny słowik” Agnieszki Czerwińskiej. Dwójka dzieci , Oliver i Jasmina przyjeżdża na święta do dziadków, do Jamesa i Sophie, których nigdy nie widzieli na oczy. Początkowy dystans szybko zanika, gdy tylko wchodzą do domu. Ba, do zamku, który przytłacza swoją wielkością. Są w nim malowane meble i obrazy, schody z rzeźbionymi poręczami i puszyste dywany. Są kominki, przepastne fotele, ciężkie meble i służba. A także – ich miało nie być – kuzynostwo i to od tej strony rudowłosej nielubianej – Harry i Peggie. Dwa diabły, które już w pierwszy wieczór stają się prowodyrami kłopotów i nieszczęść. Ta czwórka dzieci to zlepek rożnych charakterów, które praktycznie nie łączy nic innego jak tylko nieuchronne geny. Choć, co zauważam w mig, scala je ciekawość wszystkiego i to ona sprawia, że irracjonalnie, głównie przez Harrego, wpadają w tarapaty. Jedyną rozsądną dziewczynką jest Jasmine, która zawsze daje sobie czas na przemyślenia, a potem na działania – nigdy odwrotnie – w przeciwieństwie do reszty towarzyszy przygód.

 

A magia świąt zaraża, epatuje zbliżającymi się prezentami i... tym jedynym dniem w roku, w którym „tajemniczy słowik” spełnia skryte ludzkie życzenia. Kto i czego sobie życzył tym razem? To już pozostawię w słowiczym dziobku i zostawię innym do odkrycia. Bo historia kuzynostwa tak wciąga i ciekawi, że lepiej będzie gdy nie zdradzę nic z dalszego ciągu.

 

Zaczytałam się w tej baśni-powieści. Magiczny słowik” Agnieszki Czerwińskiej, to książka do czytania przez cały rok, przez okrąglutki rok, dosłownie. Ja wsadziłam w nią nos czytelniczy końcem lutego, gdy za oknem czuć już ciepło słońca wiosennego. Czuję, że inni pójdą moim śladem i zanurzą się w niej nawet w upalny lipiec, czy jesienny październik. Bo to jest książka o magii, która promieniuje, roztacza się na kalendarzu niczym delikatny woal. Można czytać o czarach, choinkowych lampkach i o namiętnościach skrytych w dzieciach w dowolnych momentach życia. I, co cichutko doradzam, najlepiej smakuje, gdy czyta się „Słowika...” na głos, gdy wydobywa się fabułę na światło dzienne – lub prędzej wieczorne. „Magiczny słowik” roztacza całoroczną aurę świąteczną. Otula nas i rozgrzewa. Dobro staje w konkury z pochopną głupotą, a smok okazuje się być nie tylko postacią z bajki.

 

Powiem głośno – czytajmy. Dzielmy się „Magicznym słowikiem”, pożyczajmy innym, puszczajmy w obieg, by zauroczyła jak największe grono ludzi w każdym wieku.

 

W „Magicznym... „ czuję się, jak mała dziewczynka jadąca  pociągiem do dziadków. Wszystko jest dla mnie nowe, dziadkowie to najukochańsi staruszkowie pod słońcem, a moje serce zaczyna bić nowym rytmem. Rytmem szczęścia połączonym z wdzięcznością za to całe dobro i piękno.

 

Czy muszę na coś uważać? Chyba tylko na jedną rzecz – tu, w tym pałacu muszę uważać czego w marzeniach  - tak naprawdę i szczerze – sobie życzę. A życzę sobie... by ta powieść trwała i trwała...

Doris

 Święta Bożego Narodzenia to czas magiczny. A jeśli jeszcze wokół rozpościera się śnieżnobiała otulina, rozbrzmiewają kolędy, a na zielonych gałązkach błyszczą ozdoby, to atmosfera jest jedyna w swoim rodzaju. To święta rodzinne, w czasie których bliscy powinni zebrać się razem i cieszyć swoim towarzystwem. Tymczasem rodzeństwo, Jasmin i Olivier, jadą do dziadków, których do tej pory nie poznali, nigdy ich wcześniej nie odwiedzili. Jadą sami, bez rodziców. To rodzice ojca i dzieci są ich bardzo ciekawe. Dziwią się też, czemu ich nazwisko brzmi dokładnie tak samo, jak nazwa miasteczka, do którego za moment dotrą: Anderson.

 

To, co zastają na miejscu przechodzi ich najśmielsze wyobrażenia. Trafiają do prawdziwego, wielkiego zamku, z licznymi pokojami i labiryntem korytarzy, a także służbą spełniającą wszelkie zachcianki. Co rusz coś ich zadziwia. Mają przeczucie, że to będą niezwykłe święta. Jednak nawet się nie spodziewają, jak bardzo niezwykłe.

 

Wszyscy znamy bajkę o złotej rybce spełniającej trzy życzenia. Wiemy też, że te nieprzemyślane czy te nieprecyzyjnie sformułowane, mogą zostać zrozumiane opacznie i ich spełnienie przyniesie więcej szkody niż pożytku. W zamku w Anderson zamiast rybki mamy magicznego słowika, który, umieszczony na czubku świątecznego drzewka w zamkowym salonie, słyszy każde życzenie. Spełnia zaś tylko po jednym, tym najbardziej upragnionym, najszczerszym.

 

I tu zaczyna się prawdziwa przygoda, rollercoaster, który wciąga całą czwórkę niezbyt lubiących się do tej pory dzieciaków. To szalone bisurmany, szczególnie dwójka rodzeństwa zwana „rudymi skrzatami”. Mówią szybciej niż myślą, o czym mamy okazję niejeden raz przekonać się na kartach książki. Dzięki tej przygodzie nauczą się rozwagi i na zawsze zapamiętają sobie maksymę:

 

W życzeniach zaklęta jest magia,

najczęściej dobra, lecz czasem i ta zła.

Dlatego uważaj, czego sobie życzysz,

bo przypadkiem może się to spełnić”.

 

Czy dzieci miały świadomość, że przekraczając bramy zamku wejdą do świata baśni, zaś za sprawą pochopnie wypowiedzianego życzenia wpadną wprost w karty jednej z czarodziejskich opowieści, która zapewni im dość wrażeń na cały nadchodzący rok?

 

Jak w większości bajek, tak i tu, ciekawa historia, bawiąc, jednocześnie uczy. Dzieci przeżywając liczne perypetie, w które pakują się na własne życzenie, przekonują się, że cało mogą z nich wyjść jedynie zgodnie współdziałając, mogąc nawzajem na siebie liczyć. Dotychczas kuzynostwo widziało w sobie nawzajem tylko złe cechy, które je drażniły i które trudno było im zaakceptować. Teraz dostrzegają o wiele więcej: poczucie humoru, odwagę i chęć pomocy. To baśń o dziecięcej wyobraźni, która nie zna granic i potrafi wymyślić fortel, który pomoże uporać się z najtrudniejszym problemem. Cóż w takiej sytuacji znaczy groźny smok ziejący ogniem? Dzieci uczą się też, że by zwycięsko wyjść z opresji nie trzeba stosować przemocy, wystarczy trochę pogłówkować.

 

Co okazało się być największym marzeniem zarówno dzieci, jak i dorosłych? Jakie życzenie spełnił słowik w ten magiczny dzień Bożego Narodzenia, by wypełnić wszystkie serca radością?

 

To już musicie doczytać sami. Podobnie jak szczegóły przygód czwórki urwisów. Ich wizerunki ujrzycie na kolorowych ilustracjach, mocną kreską i wyrazistą barwą odcinających się od błyszczących, grubych kredowych kart. Wydanie jest bardzo staranne i cieszy oczy, opowieść wzrusza i bawi, jednocześnie przekazując wiele wartościowych, dydaktycznych treści. Ilustracji mogłoby być więcej, bo są naprawdę piękne. Książkę mogą czytać dzieciom rodzice, jednocześnie odnosząc się na marginesie do jej treści. Rozmowa po lekturze może być naprawdę ciekawa, a później każde dziecko mogłoby narysować swoje życzenie. Miejsce na takie rysunki także zostało w książce przewidziane.

Anena

 Z racji tego, iż pracuję jako nauczycielka w szkole podstawowej, lubię robić mały research dotyczący literatury dla dzieci i młodzieży, aby móc zachęcać moich uczniów do czytania książek, które nie tylko przypadną im do gustu, ale i będą wartościowe pod względem tematyki w nich ukazanej oraz morału.

 

Jedną z nowości na jakie się natknęłam jest książka Agnieszki Czerwińskiej zatytułowana ,,Magiczny słowik”. Jej bohaterami są Oliver i Jasmina, którzy z okazji świąt Bożego Narodzenia przyjeżdżają do domu dziadków, których do tej pory nie mieli okazji poznać. Początkowo dzieci są bardzo negatywnie nastawione do decyzji podjętej przez rodziców, ale zaczyna się to zmieniać, gdy tylko przekraczają próg ich domu. Dom, a właściwe zamek, przytłacza rodzeństwo wielkością oraz nagromadzeniem niezwykle cennych przedmiotów, w tym obrazów, bogato rzeźbionych kominków, gustownych mebli, czy puszystych dywanów. Okazuje się, że domem opiekuje się wykwalifikowana służba, co dodatkowo potęguje w dzieciach poczucie wyalienowania. Mimo, że u dziadków mieszkają również ich kuzyni, Harry i Peggie, to ich towarzystwo nie podoba się Oliverowi i Jasminie, którzy szczerze ich nie znoszą. Obecność czwórki dzieci, które mają rózne charaktery i poza genami nic ich nie łączy, jest gwarantem mających się w przyszłości pojawić kłopotów i problemów z komunikacji. W zamczysku dziadków czeka ich również wiele przygód, w tym spotkanie ze słowikiem, który raz w roku spełnia najskrytsze marzenia.

 

Jeżeli jesteście ciekawi, czy dzieciom uda się wreszcie dogadać oraz o co poproszą słowika, to koniecznie sięgnijcie po powieść Agnieszki Czerwińskiej.

 

Co prawda ,,Magiczny słowik” to książeczka dla dzieci, ale mnie, czyli czytelniczkę znacznie starszą, urzekła ona w wyjątkowy sposób. Z niemalże każdej karty epatuje rodzinne ciepło, które jest dodatkowo podkreślane tematyką bożonarodzeniową. Wszechobecne choinkowe ozdoby, zapach przepysznych dań oraz ciepło ogniska w kominku towarzyszom młodym bohaterom na co dzień i otulają ich niczym ciepły kocyk. Początkowe animozje wraz z biegiem czasu zamieniają się w pozytywne uczucia, które potęguje magia zbliżających się świąt. Dla dzieci i dorosłych jest to bowiem niezwykły czas, w którym wszystko jest możliwe, więc może się okazać, że słowik faktycznie spełnia życzenia?

 

Moją uwagę przykuły oczywiście postacie dziecięce, które są bardzo dobrze opisane. Każde z dzieci ma inny charakter, temperament, zainteresowania oraz przyzwyczajenia, które nie zawsze zyskują aprobatę pozostałych. Nic więc dziwnego, że kuzynostwo niezbyt się lubi i zawsze znajdzie okazję do sprzeczki oraz robienia sobie na złość. Co prawda rywalizacja dzieci może przynieść pozytywne efekty, ale ich działania są czasami tak skrajne, że zahaczają o głupotę. Ale o tym dzieciaki przekonają się dopiero później, gdy nauczą się szanować nie tylko samych siebie, ale i innych. Dzięki przygodzie ze słowikiem dzieci uczą się nie tylko odpowiedzialności za własne słowa, ale również tego, żeby uważać, czego się życzy, bo wyobrażenie może być dalekie od rzeczywistości i sprawić więcej problemów niż korzyści.

 

Jeśli zatem szukacie dla swoich pociech lub podopiecznych książki, która nie tylko rozbudzi ich dziecięcą wyobraźnię, ale również czegoś je nauczy o relacjach z rówieśnikami, ale i relacjach rodzinnych, to ,,Magiczny słowik” będzie idealnym wyborem. To bardzo ciepła opowieść o tym, jak dzieci przekonują się, że uprzedzenia nie zawsze są zgodne z prawdą oraz dowiadują się, że moc spełniania życzeń wcale nie jest taka fajna, jakby można przypuszczać. Między wierszami można również zauważyć, że w ich rodzinnych domach dzieje się coś niedobrego, skoro tak ochoczo zostały one wysłane do dziadków na święta, które powinny łączyć rodziny, a nie je rozdzielać. Jednakże więcej w tej książeczce przygód typowo łobuzerskich, ale i momentów refleksyjnych dostosowanych do młodego czytelnika.

Sylfana

 Choć mamy obecnie rozkwitające, ciepłe lato, to zabrałam się do przeczytania mojemu dziecku książki autorstwa Agnieszki Czerwińskiej pt. Magiczny słowik, której tłem fabularnym są święta bożonarodzeniowe. Sugeruje to już okładka tej niepozornej książeczki. Mamy na niej choineczkę, zastawiony do kolacji stół i pięknego złotego słowika, który pojawia się w środkowej części ilustracji. Przyciąga ona uwagę, szczególnie małych dzieci, które uwielbiają taką estetykę w literaturze, a także chcą, aby im czytać o świętach, gdyż jest to przecież wspaniały, rodzinny i magiczny czas.

 

Magia też pojawia się w samej historii. Główni bohaterowie, Jasmine i Olivier, to ciekawskie dzieciaki, które zostają wysłane przez swoich rodziców do dziadków, których rodzeństwo jeszcze nie poznało. W tekście nie pada odpowiedź na pytanie, dlaczego rodzice po długim czasie decydują się na ten krok, jednak najważniejsza jest sama akcja, która dzieje się po przyjeździe. Okazuje się, że dziadkowie nie mieszkają w zwykłym, standardowym domu, a w zamku! Nasi bohaterowie zwiedzają rozległe zamczysko, poznając jego tajemnice i sekrety. Są tak ciekawscy, że nie przepuszczają żadnej okazji do zwiedzania ich tymczasowego domu. Oczywiście pojawia się też tytułowy słowik, który ma moc spełniania życzeń. Jednak wypowiedziane życzenie musi być bardzo przemyślane, żeby nie okazało się pochopne i nietrafione. Taki błąd popełnia rodzeństwo i musi się ono zmierzyć z konsekwencjami swoich próśb skierowanych do magicznego ptaka. Ten wątek jest niezwykle ciekawy, szczególnie, że rozwinięty jest w kontekście świąt Bożego Narodzenia, podczas których przecież dostaje się prezenty. W tym aspekcie powieść staje się w pewnym sensie moralizatorska i dydaktyczna, co wydaje się być cechami pożądanymi w literaturze dziecięcej.

 

W książce pojawia się motyw przyjaźni, która jednak wcale nie jest łatwa. W domu dziadków oprócz głównych bohaterów pojawiają się kuzyni, których Jasmine i Olivier nie lubią. Jednak przebywanie w tym samym miejscu zbliża do siebie dzieci i okazuje się, że diabeł nie jest taki straszny jak go malują. Niechęć przeradza się w przyjaźń dzięki zaistnieniu wspólnych doświadczeń, przygód i zabaw. Nie rozwija się ona od razu, ale powoli, co oddaje realistyczny obraz takich właśnie relacji. Można też śmiało powiedzieć, że oprócz tego, że książeczka uczy małych czytelników, to jeszcze rozwija niezmiernie ważny temat uczuć i emocji, których dzieci się dopiero uczą.

 

Trzecim elementem fabularnym staje się warstwa przygodowa, mocno intrygująca dzieci i młodzież, którzy zaczytują się w historiach pełnych akcji i tajemnic. Tutaj mamy tego na tyle sporo, że gdzieś chowa się element dydaktyczny i społeczno – emocjonalny. Chowa się to może nie do końca adekwatne słowo, gdyż obie te przestrzenie ujawniają się w podświadomości czytelnika – dziecko nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że przy okazji pasjonującej lektury uczy się postaw, zachowań, empatii, a także nazywania własnych uczuć. Autorka skomponowała te trzy płaszczyzny w sposób znakomity, przemyślany i pomysłowy.

 

Wspomnianą książkę mogę polecić rodzicom dzieci pięcioletnich i starszych. Spokojnie po samodzielną lekturę mogą sięgnąć dzieci szkolne, które uczą się czytać lub już mają opanowaną tą umiejętność. Tekst nie jest trudny do odczytania, słownictwo przystępne, a kompozycja spójna, dzięki czemu odbiorca nie zgubi się w meandrach tekstów, a przyswaja sobie chronologiczny plan wydarzeń. Nie pozostaje nic innego jak zabrać się za czytanie!

Doti

       Święta to czas dla rodziny, kiedy zbieramy się wszyscy razem, mamy wreszcie dla siebie czas, by nadrobić poprzednie miesiące i rozmawiać, rozmawiać… Rodzeństwo, Oliver i Jasmine, jadą spędzić te święta z dziadkami, których nigdy dotąd nie mieli okazji poznać. Czy będą to święta udane? Bez rodziców? Ciężko im w to uwierzyć.

 

       Okazuje się jednak, że dziadkowie są super. Dzieciaki bez najmniejszych trudności nawiązują z nimi świetny kontakt. W dodatku mieszkają… w zamku! Z zewnątrz nie wygląda on na aż tak ogromny, lecz w środku wydaje się nie mieć końca. Kolejne pokoje, pokręcone korytarze, można tak iść i iść…

 

       Dzieci są zachwycone wystrojem, który od razu rzuca się w oczy. Przepych po prostu, choć w dobrym guście. Mnóstwo obrazów, mięciutkie dywany, rzeźbione, solidne meble, kominki z płonącymi polanami drewna. Niby obszerne te komnaty, a jednak bardzo przytulne.

 

       Jest tylko jeden szkopuł, który zwarzył humory Jasmine i Olivera. To rude, złośliwe kuzynostwo: Harry i Peggie. Nie wiadomo, które z nich gorsze. W dodatku trudno uniknąć spotkania z nimi. Niby zamek rozległy, ale dzieci jakimś dziwnym trafem wciąż na siebie wpadają. Taki zamek wprost zaprasza do zwiedzania, a to przy czwórce urwisów, z których rozważna jest jedynie Jasmine, oznacza nieuchronne kłopoty.

 

       Co byście zrobili, gdyby okazało się, że w jedynym dniu w roku, właśnie tym świątecznym, możecie wypowiedzieć życzenie, a ono zostanie spełnione przez magicznego słowika. Tutaj jednak bardzo przydaje się uważność. Jeśli życzenie nie będzie dobrze przemyślane i precyzyjnie sformułowane, może się zdarzyć, że macie z tego więcej kłopotów niż radości. Chodzi tez o to, by nasze pragnienie było szczere, wyrażało to, co mamy w sercu.

 

       To nie tylko pouczająca książeczka, podkreślająca znaczenie rodziny, bliskości, serdeczności wzajemnej. To także cudowny bożonarodzeniowy klimat bijący z tych stron, do czego przyczyniają się kolorowe, bajeczne ilustracje, cieszące oczy. Niemal czujemy zapach potraw, odbieramy ciepło choinkowych lampek i gwar rozmów przy stole.

 

       Czytając tę książkę wraz z dzieckiem, znajdujemy mnóstwo tematów do rozmowy. O tradycji, o bliskości, o tym, co jest najważniejsze w życiu i co łączy ludzi. No i oczywiście o tym, jakie mamy życzenia, o czym marzymy. „Magiczny słowik” słucha…

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial