Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Leopold Tyrmand - Pisarz, Człowiek Spektaklu, Świadek Epoki

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Leopold Tyrmand - Pisarz, Człowiek Spektaklu, Świadek Epoki | Autor: Praca zbiorowa

Wybierz opinię:

Doris

       Wobec jubileuszowych wznowień, zarówno powieści, jak też publicystyki literackiej i Dziennika 1954 Leopolda Tyrmanda, niezwykle potrzebna wydaje się być monografia poświęcona autorowi i jego twórczości, wydana przez Narodowe Centrum Kultury w świetnej serii „Jubileusze”. Liczni badacze literatury usiłują spośród tego, co Tyrmand zwykł pisać na swój własny temat, spośród wrażeń i spojrzenia na PRL-owską rzeczywistość, jaką przedstawił w swoich książkach, wyłuskać i wydobyć na światło dzienne samego Leopolda, miłośnika życia i ludzi, człowieka różnorodnych zainteresowań, krytyka kołtuństwa i opresji, a przede wszystkim bystrego i uważnego obserwatora.

 

       Nie był może najlepszym polskim pisarzem, nie tworzył WIELKIEJ literatury, nie zasłużył na Nobla ani na Bookera (obecnie ponoć Iris), jednak jego teksty tryskały humorem, skrzyły się erudycją i nawet teraz, gdy odrzucimy cały komunistyczny anturaż, wydają się aktualne i świeże. A to dlatego, że w centrum uwagi Tyrmand zawsze stawiał człowieka, przyglądał się jego skomplikowanej naturze, dawał mu różne możliwości wyboru i obserwował jego zmaganie się z wątpliwościami, na którą z dróg wkroczyć. Tego rodzaju kwestie zaś pozostają niezmienne, nie ima się ich upływ czasu.

 

       W zbiorze wyróżniono cztery odrębne części, mając na uwadze podejmowaną przez autorów esejów problematykę. Sądząc po szerokim spektrum pasji i upodobań Tyrmanda, można pogratulować, że zdołano to jakoś sensownie uporządkować, dając pierwszeństwo Dziennikowi 1954, jako dokumentującemu ważne etapy polskiej kultury, polityki i sytuację polskiego inteligenta, zmuszonego szukać sobie miejsca w naszej nowej, powojennej rzeczywistości. Jednocześnie diariusz ten jest doskonały od strony literackiej, językowego mistrzostwa, erudycji, ciekawych spostrzeżeń, a pisarz jawi się w nim jako nad wyraz szczery i bezkompromisowy, tak w stosunku do innych, jak i do siebie samego. I jeśli Tyrmand pisze: „Wszystko, co we mnie ważne, oddaję dziennikowi” i codziennie z tą myślą bierze ołówek, a później pióro do ręki, to można mu wierzyć. Paweł Rodak próbuje prześledzić w Dzienniku 1954 wątki osobiste. Dla Tyrmanda, który w tym czasie nie mógł nic publikować, te kolejne, zapełniane okrągłymi zdaniami zeszyty okazały się liną ratunkową, busolą, pozwalającą mu utrzymać w życiu właściwy kierunek. Czasami, wczytując się w poszczególne zdania, odnosi się wrażenie, że pisarz z dziennikiem rozmawia – a może to sposób na rozmowę z samym sobą? „Ten dziennik jest duchowym rusztowaniem, w którym dokonuje się budowa mojego codziennego żywota.”

 

       Jakoś nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy zastanowić się, ile dylematów może wiązać się z redagowaniem zapisków dziennika po wielu latach od jego prowadzenia. W przypadku Tyrmanda minęło około 25 lat, a więc szmat czasu, w którym ogląd ówczesnej sytuacji, a także postrzeganie wspomnianych w diariuszu osób z pewnością się zmieniły, być może nawet diametralnie. Cóż wtedy? Pozostawić zapis taki, jaki był pierwotnie, czy w niego ingerować? Jednak bardziej aniżeli treścią samego Dziennika środowisko poczuło się urażone tym, jak je Tyrmand przedstawił w powieści z kluczem „Życie towarzyskie i uczuciowe” – i tego już mu nie wybaczono. „Biedni, biedni łajdacy, parszywcy, wszarze z najlepszego towarzystwa. Gdyby tylko we mnie widzieli prowokacyjną bezczelność na pokaz, dla psucia krwi bliźnim, nie miałbym żalu do nikogo. Lecz oni chcą dogrzebać się we mnie zła i nikczemności, których we mnie nie ma.”

 

       To bardzo ciekawe, pod jak wieloma aspektami próbowano analizować Dziennik 1954, za jak ważne dzieło uważano to, co i sam autor określił mianem swego opus magnum. Niezwykle rzetelne są zamieszczone w zbiorze teksty, a każdy z ich autorów kładzie nacisk na coś zupełnie innego. Przyjdzie mi chyba przeczytać ten diariusz jeszcze raz, mając na względzie wszystkie przyswojone informacje. Myśli Tyrmanda są tutaj analizowane w bardzo szerokim kontekście, z przywołaniem pisarstwa George`a Orwella, Aleksandra Wata, Hanny Arendt czy Billa Readinga i jego „Uniwersytetu w ruinie”. Pod powierzchnią hedonistycznego zadowolenia kryją się u Tyrmanda poważne rozważania, krytyka i analiza świata, a wiele z jego prognoz zdążyło się już sprawdzić, szczególnie tych dotyczących niebezpieczeństw jakie niesie z sobą ideologia komunistyczna.

 

       Ciekawe światło rzuca na osobowość Tyrmanda, ale głównie Tyrmanda emigracyjnego, analiza jego znajomości z Jerzym Giedrojciem, czyniona na podstawie wymienianej przez panów korespondencji.

 

       Teksty dotyczące różnych kwestii tandemu: Tyrmand – kultura popularna to dla mnie wisienka na torcie. Jego miłość do filmu i muzyki jazzowej podzielam bowiem w pełni i podobnie jak jemu, najbliższe w jazzie jest mi szaleństwo improwizacji oraz fakt, że jest to muzyka uniwersalna, nie przypisana do jednego regionu i gotowa inspirować się dosłownie wszystkim, od odgłosów miasta i natury przez muzykę klasyczną, pop, rock aż po ludowe utwory. To po prostu muzyka totalna.

 

       Niektóre teksty ze zbioru trochę mnie zaskoczyły, jak choćby próba czytania „Złego” poprzez pejzaż onimiczny, jaki zbudował autor, wiernie sytuując ulice i ich nazwy, co ma ogromne znaczenie dla pamięci kulturowej.

 

       Okazuje się, że zbiór tekstów, który wzięłam z początku za bardzo akademicki, tak naprawdę jest przystępnie i bardzo ciekawie napisany, a do tego nie tylko przybliża nam sylwetkę Tyrmanda i objaśnia jego najważniejsze utwory, ale niektóre fakty, co do których miałam wyrobione już zdanie, oświetla z zupełnie innej, niezauważonej przeze mnie strony. To książka dla wszystkich fanów Tyrmanda, cieszących się ze wznowień jego książek, a także dla tych, którzy zasilili niedawno to grono, po obejrzeniu ekranizacji „Filipa”.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial