Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Sopockie Tango

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Sopockie Tango | Autor: Tomasz Wandzel

Wybierz opinię:

Mirosława

 „Trudno jest żyć w miejscu, gdzie traktują cię jak wroga, wytykają palcami i robią wszystko, aby uprzykrzyć ci życie.”

 

 Z reguły dzieci nie postrzegają swoich rodziców, jako kogoś, kto kiedyś był młody, miał swoje plany i marzenia, gdyż widzimy, co robią i jak zachowują się tu i teraz. Często zapominamy, że każdy z nich ma swoją historię wraz z marzeniami i popełnianymi błędami. Z pewnością nie wiemy wszystkiego o swoich rodzicach, więc czasami może być tak, jak u jednej z bohaterek książki „Sopockie tango”, która dopiero po śmierci swojej mamy dowiaduje się, jak wyglądało jej życie, gdy była nastolatką.

 

Karolina po śmierci swojej mamy, porządkuje jej garderobę, gdy niespodziewanie wyjmuje spośród ubrań pudełko po butach. Zamiast spodziewanych elementów ubioru znajduje w nim dwa grube bruliony, które okazują się zapisanymi wspomnieniami jej mamy, Anny. Karolina zaczyna czytać słowa spisane przez nią, a treść pamiętnika poznajemy dokładnie, wsiąkając w świat sprzed pięćdziesięciu lat. Jest to, zatem nie tylko dla Karoliny nostalgiczna podróż w czasie, ale i dla nas, czytających słowa jej mamy.

 

Pierwszy wpis dokonany w pamiętniku oznaczony został datą 22 lipca 1967 roku. Anna Jawor miała wówczas 17 lat i właśnie spędzała czas u swojej ciotki Celiny w Sopocie. W ostatnim tygodniu pobytu, by jakoś przetrwać te wakacyjne dni pod jej okiem, Anna postanawia pisać pamiętnik.

 

Dwa dni wcześniej w katastrofie lotniczej w Hendersonville zginęło 88 ludzi, a to skłoniło Annę do refleksji nad życiem, więc na pierwszej stronie brulionu napisała: „Jedyną pewną rzeczą na tym świecie jest śmierć.” W tym momencie nie spodziewała się, jak prorocze będą dla niej te słowa. Dwa dni później dociera do niej wiadomość o wypadku samochodowym rodziców. Jest to dla niej tym bardziej bolesne, gdyż jej mama, Krystyna, była w ostatnich dniach ciąży, a więc raczej wszyscy oczekiwali informacji o narodzinach niż o śmierci. Niestety, nie udaje się uratować im życia, a jedyną osobą, która nie ucierpiała w wyniku tego zdarzenia jest nowonarodzona siostrzyczka Anny, której ona nadała imię Zosia. Ciotka Celina postanawia zaopiekować się osieroconymi dziewczynami, ale to wiąże się z ogromnymi zmianami u nastolatki. Przede wszystkim musi na nowo zintegrować się z rówieśnikami w nowym liceum w Sopocie, pozostawiając w Warszawie dotychczasowe znajomości, przyjaźnie i warunki życia.

 

Miałam już okazję poznać styl pisarski pana Tomasza Wandzela, dzięki książce „Kłamstwa i sekrety” i już wówczas spodobał mi się sposób opowiadania wymyślonej historii. Podobnie jest w jego najnowszej powieści, której fabuła złożona jest niemal w całości z zapisków Anny Jawor. W ten sposób Karolina poznaje cztery lata z życia swojej mamy, w których znajduje informacje, o których nie miała dotąd pojęcia.

 

Fabuła zawiera całkowicie fikcyjną historię, ale autor opisuje w niej niektóre prawdziwe zdarzenia, które miały miejsce w naszym kraju pod koniec lat 60. XX wieku, ale też zabiera nas w miejsca mające swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Udało mu się oddać klimat ówczesnych czasów, panujących reguł, powszechnej cenzury, antysemityzmu, polityczne zależności, społeczne nastroje i realia PRL-u. W bardzo dobrym, lekkim stylu opowiada o pierwszych porywach serca, marzeniach, pasjach, nastoletnim życiu, przyjaźni, sympatiach i antypatiach, nadziejach i stratach, czyli o wszystkim tym, czym żyją młodzi ludzie w wielu licealnym.

 

Po dotarciu do końca tej książki od razu było wiadomym, że będzie kontynuacja, ponieważ autor zaznaczył w posłowiu, pisząc, że „drugi tom nabiera powoli kształtu, a przed Anną Jawor dużo zmian, trudnych decyzji i wyborów, które zaważą na jej dalszym powieściowym życiu”, więc już nie mogę się doczekać, by je poznać.

Joanna Kidawa

  „Sopockie tango” przenosi nas w lata 60-te do świata młodej, niespełna osiemnastoletniej Ani. Dziewczyna, po tragicznej śmierci rodziców, zostaje sama z nowonarodzoną siostrzyczką. Przygarnięte przez ciocię, z Warszawy przenoszą się do Trójmiasta, gdzie rozpoczyna się całkiem nowe życie… Dzisiaj zatem zapraszam Cię na podróż w czasie. Gotowi? Bo to zaczynamy!

 

O AUTORZE SŁÓW KILKA

 

Zanim jednak zaczniemy naszą małą podróż w czasie, pozwól, że przedstawię Ci autora powieści „Sopockie tango”. Otóż Tomasz Wandzel jest autorem międzygatunkowym. W jego dorobku literackim odnajdziesz powieści sensacyjne, kryminalne, historyczne oraz obyczajowe. Jest również stypendystą rozmaitych instytucji, które wspierają rozwój kultury, na przykład Marszałka Województwa Pomorskiego czy też Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wśród jego książek odnajdziesz takie tytuły jak: „Chłopiec, który przeżył Auschwitz. Historia prawdziwa”, „Chłopiec z Kresów. Historia prawdziwa”, „Córka zakonnika”, „Czyste zło”, Dom w chmurach”, „Grzeczna dziewczynka”, „Hycel”, „Żółty długopis”, „Kłamstwa i sekrety. Historia Róży Wittelsbach” oraz właśnie „Sopockie tango”.

 

KTO ZATAŃCZY SOPOCKIE TANGO?

 

Skoro już mniej więcej wiemy, kim jest autor powieści, nadszedł czas na „Sopockie tango”. Na początku książki poznajemy Karolinę, mieszkającą w Kanadzie. Spotykamy ją w momencie śmierci jej ukochanej mamy. Po pogrzebie, w szafie zmarłej, młoda kobieta natyka się na stare pudełko po butach. Otwiera je… A tam, znajduje dwa podniszczone bruliony – pamiętniki mamy z lat młodości. Karolina rozsiada się wygodnie w fotelu, zaopatrzona w kubek gorącej herbaty i zaczyna czytać…

 

CIEKAWE LATA 60-TE

 

Anna Jawor, mama Karoliny, była córką zastępcy ministra polskiego rządu. Co roku spędzała wakacje u swojej cioci w Sopocie. I właśnie podczas pobytu nad morzem, 22 lipca 1967r. odebrała telefon. Sekretarka ojca powiedziała, że rodzice dziewczyny jechali do szpitala na oddział położniczy, mama Ani była bowiem w zaawansowanej ciąży. Jednak w drodze zdarzył się tragiczny wypadek – zderzenie z autem ciężarowym. Niestety rodzice nie przeżyli wypadku. Przeżyła natomiast nowo urodzona dziewczynka, którą Ania nazwała Zosią.

 

Osierocone dziewczyny trafiły pod opiekę cioci Celiny. Rozpoczynają nowe życie…

 

Ania, niespełna osiemnastoletnia dziewczyna trafiła do szkoły. Tam poznała Hanię, z którą się zaprzyjaźnia. Młodzież razem spędza czas po szkole, a dziewczyny czytają rozmaite powieści, za które niejednokrotnie lądują na dywaniku u dyrektora.

 

Nasza bohaterka, mieszkając jeszcze w Warszawie, uczęszczała na lekcje tańca. Niestety w Sopocie taka rozrywka nie była zbyt popularna. Jednak Ania trafiła na takie zajęcia w miejscowym domu kultury. Ponieważ opanowała wcześniej całkiem sporo tanecznych kroków, to prowadzący Jurek zaproponował jej, by mu towarzyszyła. I tak rozpoczyna się wspólna przygoda, która zbyt szybko się skończyła…

 

Ania poznaje również Karola, z którym zaczyna najpierw tańczyć, a potem się spotykać… Chłopak jednak zajmuje się podejrzanymi sprawami, które w oczach rządu w czasach kompletnej inwigilacji, nie są mile widziane. Dodatkowo, ciocia Celina zaczyna randkować z mieszkającym nieopodal Władysławem.

 

Jak potoczą się losy Ani? Zapraszam Cię bardzo gorąco do przeczytania „Sopockiego tanga”.

 

ZAMIAST ZAKOŃCZENIA

 

„Sopockie tango” to moje kolejne już spotkanie z panem Tomaszem. I to, już kolejne, niezwykle udane. A co konkretnie mnie urzekło w „Sopockim tangu”?

 

Przede wszystkim forma książki. Poza prologiem, w którym poznajemy Karolinę, jest to pamiętnik, pisany przez Annę począwszy od lata 1967 roku przez kolejnych 5 lat. Książka pokazuje, jak wyglądało codzienne życie młodych ludzi, wchodzących w dorosłość w siermiężnych latach sześćdziesiątych, gdzie dominowała cenzura, inwigilacja, a z powodu błahostki można było trafić za kratki.

 

A zatem, jeśli lubisz, podobnie jak ja, książki z tłem historycznym, gorąco polecam właśnie „Sopockie tango”. To co, do przeczytania?

Książkowy Las Anki

  Tango to nie życie – można w nim popełniać błędy.

 

„Pewnych rzeczy nie sposób przewidzieć ani tym bardziej im zapobiec. Gdyby było inaczej, można by uchronić ludzkość przed wojnami, głodem, chorobami i wszystkimi pozostałymi nieszczęściami, które toczą świat, od chwili jego powstania”.

 

W szarej codzienności, w rutynie, jaką nakłada na nas życie i zobowiązania myślimy mało lub wcale o nieszczęściach, chorobie lub śmierci. Często są one dla nas niemiłym zaskoczeniem, wylewamy łzy nad brakiem zainteresowania i nad tym, że zbyt mało czasu poświęcaliśmy danej osobie. Niektórzy przeciwnie żyją z rodziną bardzo intensywnie i gdy przychodzi krytyczny moment, gubią się i tracą rytm. A co, gdy bliska osoba zatajała przed nami część swojego życia, a my podczas porządkowania rzeczy znajdujemy pamiętnik lub inne osobiste zapiski? Mamy prawo się z nimi zapoznać? Możemy sobie zatrzymać na pamiątkę czyjeś wspomnienia? Czy bliskość z daną osobą usprawiedliwia nas, żeby zgłębiać sekrety, którymi za życianie chciała się z nami podzielić?

 

Karolina porządkując ubrania po zmarłej matce, w kartonie na buty zamiast kolejnej eleganckiej pary szpilek znajduje bruliony zapisane pismem matki. Po chwili dopiero dociera do niej, że przypadkowo trafiła na wspomnienia rodzicielki, gdy ta jeszczemieszkała w Polsce jako młoda dziewczyna. Zafascynowana, ale i pełna wątpliwości rozpoczyna lekturę… Pierwsze zdanie z pamiętnika brzmi: „Jedyną pewną rzeczą na tym świecie jest śmierć”.

 

Historia Anny zaczyna się w 1967 roku. Był to okres rządów Gomułki, Cyrankiewicza:wzrastającej lawinowo niechęci do ludności pochodzenia żydowskiego, rozruchów studenckich i społecznych, ataku na Czechosłowację. W tym czasie Anna straciła rodziców, musiała z wielkiej prężnej Warszawy przenieść się do ciotki i jej mieszkania w Sopocie, w którym do tej pory spędzała tylko wakacje. Zyskała malutką siostrę, uczęszczała z sukcesami na lekcję tańca i taneczne konkursy, zdawała maturę, zakochała się, współżyła, dostała się na studia, podjęła pracę. By poradzić sobie z nową, niespodziewanąsytuacją zaczęła prowadzić pamiętnik. Słowem opowieść stworzona przez Tomasza Wandzela stała się przez moment i moim życiem. Płynęłam na fali losów mojej imienniczki, wraz z nią dzieliłam smutki i radości, chwile strachu i niepewności. Szczególnie gdy pewne wydarzenia zaczęły kłaść się cieniem na jej młodym życiu, sprawiając, że bardzo szybko musiała dojrzeć.

 

Autor ukazał, jak wielką moc może mieć pamiętnik, w którym opisane są wspomnienia z lat młodości. Podobało mi się, to, że życie codzienne przeplatane było prawdziwymi wydarzeniami, które miały miejsce w opisywanych trudnych latach. Tworzyło to specyficzny i ciekawy klimat.

 

„Każdy człowiek ma prawo do prywatności, a gdy ktoś próbuje w nią ingerować, może, a nawet powinien jej bronić”.

 

Zdaje sobie sprawę z tego, że kogoś taka powieść obyczajowa może znudzić, nie ma w niej gangsterów, gwałtownych zwrotów akcji, wielkich uniesień. Jest po prostu doskonale oddana codzienność we wszystkich swoich barwach. Jest radość i smutek, rozgoryczenie i namiętność, sukcesy, porażki, niedogodności, rodzinne tajemnice. Jest też polityka i dążenie do realizacji swoich marzeń. Mnie powieść wciągnęła i z trudem odzyskałam pełną świadomość po skończeniu lektury. Zżyłam się z Anną i z jej codziennym życiem.

 

Z dziewczynążegnamy się w styczniu 1971 roku. Czekają ją kolejne zmiany i trudne do podjęcia decyzje, ale by zapoznać się z jej losami, trzeba troszkę poczekać. Autor w posłowiu zapewnił, że pracuje nad dalszą częściąpamiętnika Anny Jawor. No cóż, panie Tomaszu trzymam za słowo i proszę - szybciej, szybciej, bo już nie mogę się doczekać, tak mnie ciekawią losy Ani!

 

Jedyne zastrzeżenie, jakie mam to wielkość druku. Dla mojej wady wzroku była uciążliwa, dlatego musiałam mimo wszystko książkę odkładać i robić sobie dłuższe przerwy w czytaniu.

 

Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Redakcji Sztukater.pl

Justyna

  Jest 1967 rok. Anna Jawor jest córką jednego z ministrów. Razem z rodzicami mieszka w Warszawie, u progu matury z chęcią korzysta z profitów jakie zapewnia stanowisko ojca. Jej świat staje na głowie kiedy rodzice giną w wypadku samochodowym. Anna musi porzucić dotychczasowe życie i zamieszkać u ciotki w Sopocie. Musi też sprawdzić się w nowej roli – w jej życiu pojawia się mała siostrzyczka, którą udaje się uratować z wypadku.

 

Tak rozpoczyna się powieść „Sopockie tango” Tomasza Wandzela. Książka ma dwie płaszczyzny czasowe – wspomnienia (w formie pamiętnika) Anny oraz opowieść Karoliny (dorosłej córki Anny), przy czym ta pierwsza stanowi jakieś 2% całości. Karolina odkrywając zapiski Anny poznaje swoją matkę – jej wybory, decyzje i dylematy, przemyślenia. W pamiętniku życie codzienne nastolatki przeplatane jest prawdziwymi wydarzeniami, co tworzy dość specyficzny i ciekawy klimat. Jako dorosła osoba Anna wyemigrowała do Kanady, dzięki pamiętnikowi Karolina może poznać realia życia w ówczesnej Polsce, tło historyczne, polityczne i społeczne. Rządy Gomułki i Cyrankiewicza, problem z dostępnością towarów, wzrost niechęci do ludności pochodzenia żydowskiego, partyjne układy, cykliczny festiwal muzyki w Sopocie, rozruchy studenckie i społeczne, atak na Czechosłowację.

 

Tomasz Wandzel ma na swoim koncie 17 powieści. Jak widać lubi eksperymentować bo sięga po różne gatunki literackie - powieści sensacyjne, kryminalne, obyczajowe oraz historyczne. Chyba lubi swoje książki, bo „Sopockie tango” ocenił 10/10 w popularnym serwisie poświęconym literaturze. „Sopockie tango” zostało wydana przez samego autora, co nie dziwi biorąc pod uwagę ilość debiutantów / autorów czy koszty ponoszone przy wydawaniu książek. Nie zwalnia to jednak z obowiązku dostarczenia czytelnikom materiału nie obarczonego błędami – tu przeraża ilość błędów stylistycznych (np. nie stosowanie cudzysłowu przy wskazywaniu tytułów czy brak wielkich liter przy nazwach własnych).

 

W „Sopockim tangu” nie ma zwrotów akcji, pościgów czy czarnych bohaterów. To literacka podróż w czasie. Jest życie. Fabuła w całości jest fikcją, ale logiczne jest że można znaleźć tu sporo odnośników do prawdziwych wydarzeń, miejsc czy postaci historycznych. Codzienność we wszystkich swoich barwach. Jak to w życiu, jest radość i smutek, rozgoryczenie i namiętność, sukcesy, porażki, niedogodności, rodzinne tajemnice. Czytelnik towarzyszy Annie przez cztery lata – w tym czasie naprawdę sporo się wydarzyło w życiu młodej kobiety! Trudno tu oceniać przebieg fabuły – bo to jednak kogoś życie. Na szczęście autor oszczędził nadprzyrodzonych zjawisk i niecodziennych zdarzeń. Trudno ocenić zakończenie, bo książka kończy się dość niespodziewanie. Dla wszystkich niepocieszonych jest dobra informacja – autor pracuje na kontynuacją.

 

„Sopockie tango” w mojej ocenie nie jest lekturą wysokich lotów, jednak miało w sobie coś co mnie przyciągnęło, ba! niektóre fragmenty czytałam z zainteresowaniem. Irytowała mnie idealność Anny i jej przesadna dorosłość(pamiętam siebie z tamtego czasu… ). Momentami miałam wrażenie, że kobieta tak nie pisze, ze to zbyt dziennikarskie i poważne. Były emocje, byli bohaterowie z charakterem. Autor pokazał, jak wielką moc może mieć pamiętnik, że to nie tylko zbiór wspomnień z lat młodości. Z jednej strony to proste – życie ludzkie streszczone na kartkach papieru, opowiadanie historii życia. Z drugiej strony – to opowiadanie jest niby trywialne i podobne do innych, a jednocześnie ma coś w sobie, trochę prostoty i swojskości, trochę uroku.

żuczek75

  Piszę słowa „tom 1” z pewnością, choć drugiej części nie ma jeszcze na rynku, ponieważ sam autor zapowiada w posłowiu ciąg dalszy. Powieść ma formę pamiętnika prowadzonego przez Annę Jawor. Z prologu dowiadujemy się, ze zapiski po śmierci Anny na Florydzie, znajduje córka Karolina. Szybko jednak zapomina się o prologu, bo akcja toczy się w latach 60’ i 70’ XX wieku w PRLu. Trochę szkoda, że autor wraca do wątku Karoliny w epilogu. Sądzę, że bardzo ciekawe mogłoby być przeplatanie opowieści o życiu matki i córki.

 

Począwszy od 1967 roku Anna opisuje kolejne cztery i pół roku swojego życia. Ma niespełna osiemnaście lat, kiedy będąc na wakacjach u ciotki Celiny w Sopocie dowiaduje się o tragicznej śmierci rodziców. Celina przygarnia dziewczynę i jej dopiero co narodzoną siostrzyczkę Zosię. Anna zaczyna zupełnie nowe życie. Dotąd żyła pod kloszem, chroniona przez rodziców, a zwłaszcza ojca, ministra i partyjnego aparatczyka. Teraz skazana jest to, by błyskawicznie dorosnąć, zdać maturę i dostać się na studia. Dziewczyna opisuje swoją codzienność, radościi smutki, poznawanie nowych przyjaciół. Anna bardzo kocha taniec, który jest jej pasją. Razem z Karolem najpierw stanowią parę na parkiecie i w konkursach tanecznych. Później zaczyna łączyć ich coś więcej. W tle toczą się ważne wydarzenia, które wywierają na nią wpływ – protesty studenckie w marcu 1968 roku, przejawy antysemityzmu zakończone wyjazdem przyjaciółek żydowskiego pochodzenia czy strajki z grudnia 1970 roku. Annie mimo trudnych czasów dobrze się powodzi, dorabia bowiem jako kelnerka i odkłada dewizowe napiwki. Dlatego jej poziom życia jest niewspółmierny do wszechogarniającej szarej biedy ówczesnego świata. Anna na przykład kupuje sylwestrowa kreację za 200 dolarów, co w tamtych czasach jest kwota absolutnie zawrotną, mogącą stanowić roczną pensję robotnika.

 

Książkę czyta się bardzo dobrze, mimo formy pamiętnika. Wpisy nie są codzienne, czasem krótsze, czasem dłuższe. Może trochę w nich mało emocji i mam poczucie, że autor – mężczyzna nie do końca potrafi oddać psychikę i przemyślenia kobiety. Tomasz Wandzel postawił przed sobą bardzo trudne zadanie. Podobnie jak próbę odtworzenia rzeczywistości, której nie zna z własnego doświadczenia. Natomiast wydaje mi się, że nie wykorzystał czegoś, co na pewno dobrze zna, a mianowicie samego Sopotu. Niewiele tu miejsc, poza molo, które zostały szczegółowo opisane, a które opisania są na pewno warte.

 

Z ciekawością śledzi się losy Anny, jej przemianę z chronionej przez rodziców dziewczyny w studentkę, która musi radzić sobie zupełnie sama, a dodatkowo bierze na siebie odpowiedzialność za daleką krewną zza wschodniej granicy, którą zaprasza do siebie pod wpływem babci. Anna odkrywa też kolejne rodzinne tajemnice, które były przed nią skrywane przez biskich. Czyni to lekturę pasjonującą i trudną do odłożenia. Bardzo się cieszę na drugą czy może nawet trzecią część. Możemy się domyślić, że autor planuje przedstawić nam całe życie Anny Jaworek. Uchyla rąbka tajemnicy zapowiadając, ze umrze ona w USA, zatem można się spodziewać, że pożegna się ze znienawidzonym PRLem lub wyjedzie tam już po 1989 roku.

 

Szkoda, że do powieści wkradło się sporo błędów. Począwszy od numeru z kropką (nr.), którego powstydziłby się nawet uczeń podstawówki, a skończywszy na błędzie w tytule kultowego filmu o Zbyszku Cybulskim „Wszystko na sprzedaż” (w książce „Wszystko jest na sprzedaż”), co niestety obniża jej wartość. Mam nadzieję, że w przyszłości autor bardziej się przyłoży, zwłaszcza, że wydał książkę samodzielnie.

mmichalowa

  W życiu jak w książce, a może w książce jak w życiu - czasami mają miejsce sytuacje, które wywracają wszystko do góry nogami. Tak jak w historii 18-letniej Anny. Nieświadoma dopiero zaczęła wkraczać w dorosłość, a przyszło jej się zmierzyć z osobistym dramatem. W wyniku dramatycznego wypadku straciła oboje rodziców. Podobna historia mogła być umiejscowiona w dowolnym czasie, ale zdarzyła się upalnego lata 1967 roku. Poznajemy ją natomiast znacznie później, ze sprawą pamiętników, które odkrywa córka Anny- Karolina, już po jej śmierci. Ten zabieg sprawia, że cała historia przybiera jeszcze bardziej sentymentalnej i nieoczywistej otoczki. Pamiętniki i dzienniki to jedne z najbardziej intymnych form, w jakie może zajrzeć czytelnik.

 

Przedstawione z punktu widzenia innego członka rodziny wzbogacone są o dodatkową dozę emocji. W przypadku „Sopockiego tanga”, można więc śmiało mówić o dwóch jednocześnie prowadzonych podróżach w przeszłość. Jednak po kolei…

 

Zacznijmy od tego, że moment, w którym rozpoczyna się najistotniejsza część akcji przypada na czasy, w których młodzi ludzie mierzyli się z nieco innymi problemami niż te współczesne. O samym wypadku rodziców Anny dowiadujemy się tak naprawdę niewiele. Właściwie jedyną istotną rzeczą jest informacja o uratowanej siostrze. Gdzieś w krótkich fragmentach możemy wyczytać, że ojciec Anny obejmował wysokie stanowisko urzędnicze, co w późniejszym okresie miało również wpływ na jej życie - głównie ze względu na sytuację polityczną. Wypadek sprawił, że z gwarnego miasta dziewczyna wraz ze swoją maleńką siostrą musiała przenieść się do Sopotu. Tam obie trafiły pod opiekę ciotki.

 

Wyobraźmy sobie wchodzącą w dorosłość kobietę, która nagle zostaje wyrwana ze swojego bezpiecznego świata i trafia do miejsca, którego właściwie nie zna, a w którym będzie się musiała odnaleźć na nowo. Mimo tych wszystkich złych rzeczy, jakie wydarzyły się w życiu Anny można zauważyć, że opisy są dość oszczędne. Na pewno wiele spraw przeżywała znacznie intensywniej niż zostało to opisane na kartach książki. Autor w ciekawy sposób połączył istotne dotyczące przeszłości kraju wydarzenia przeplatając je z problemami młodej, dojrzewającej dopiero kobiety.

 

„Sopockie tango” to książka o pasji do tańca, do spojrzenia na to zagadnienie z perspektywy dawnych przekonań. Nawet teraz wciąż znajdują się osoby, które w tańcu doszukują się szerzącego zgorszenia. Pozycja jest niczym filtr nałożony na współczesny świat, obrazujący drogę ku wolności. Bohaterowie uczestniczą między innymi w strajkach. Wandzel w moim odczuciu całkiem dobrze oddał klimat tamtych czasów: towarzyszący ludziom strach, skrajnie różne przekonania polityczne czy moralizatorstwo.

 

Wydawałoby się jednak, że pozycja jest na pozór wyłącznie sentymentalną obyczajową historią. Jednak rodzina ma swoje większe i mniejsze tajemnice, które wychodzą na światło dzienne w najmniej spodziewanych momentach. Czasami bohaterka niestety nie ma już kogo zapytać o podjęte w przeszłości decyzję, które w następstwie zaważyły również na jej życiu.

 

Myślę, że tytuł zmusza do zadumy nad tym, jak wiele czynników zewnętrznych ma wpływ na nasze życie. Jest też podróżą nie tylko po dawnym Sopocie, ale również w czasie. Nostalgiczna historia do poczytania na długie jesienne wieczory. Autor udowadnia, że w każdej sytuacji życiowej, nawet tej najtrudniejszej, można dostrzec tlące się światełko nadziei. I chociaż okładka nieco mylnie zapowiada lekką niezobowiązującą lekturę, to jednak uważam, że każdy znajdzie w tej pozycji coś dla siebie.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial