Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Sąsiednie Kolory

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Sąsiednie Kolory | Autor: Jakub Małecki

Wybierz opinię:

Doris

       Kolejna, nie ukrywam, że bardzo przeze mnie wyczekiwana powieść Jakuba Małeckiego, nie tylko nie zawodzi, ale ma w sobie wszystko, co najlepsze z Dygotu, Śladów i Rdzy oraz jeszcze więcej. Kolskie klimaty znów nas wchłaniają i spowijają somnambuliczną mgłą, w której łączą się czasy, osoby, miejsca, a losem ludzi zdaje się kierować jakaś siła, której zamiarów nie sposób odgadnąć. Po znakomitym, realistycznym Horyzoncie, gdzie postawy bohaterów były mocno osadzone w rzeczywistości, a ich zachowania w pełni umotywowane przeżyciami, dobrze jest tę namacalną materialnie rzeczywistość troszeczkę rozrzedzić, doprawić szczyptą tajemnicy, byśmy mogli poddać się nastrojowi „Sąsiednich kolorów”. Nastrój jest bowiem tym, co od razu przychodzi na myśl, gdy pada nazwisko Jakuba Małeckiego.

 

       Tęskna melancholia, zawieszenie miedzy światami tu i tam oraz ogromna współczulność z losami bohaterów, która przychodzi zupełnie naturalnie – to od razu daje się zauważyć. Każdy smutek jest tu odmienny, radość, zaduma – własne, unikatowe. Mikołaj, którego życie uwiera, każe powracać wspomnieniom słabości, zmuszony co rano ubierać się „z powrotem we wszystkie swoje myśli, od których nie zdołał uciec na moście”, Krystian Dzierzba, stolarz, od którego zależy, czy zmarli wygodnie udadzą się w swoją ostatnią drogę, a który niekiedy zawisa w międzyczasie, nie będąc ani tu ani teraz, jakby ci, którym struga trumny nie mogli się z nim rozstać. Jego ojciec, świadomie ograniczający swój świat do miękkiego fotela pod oknem i jego żona, tracąca świadomość na skutek osuwania się w demencję… wszyscy oni zgodziliby się z pewnością, że „Jeśli oczyścić czas z tego, co na nim zalega, widać wyraźnie jego kształt, wszystkie te zgrubienia, przetarcia, rysy i otwory.” I wszyscy oni, włączając w to jeszcze pewnie Polę, Szaloną Leokadię i parę innych osób, najchętniej zawróciliby wskazówki zegara, aby nigdy nie wydarzyło się to, co zburzyło ich spokój.

 

       Krystian od zawsze widział i czuł więcej niż inni, jakby dotknęła go boska ręka, za co ani trochę nie był jej wdzięczny. ”Granica pomiędzy światami okazała się ruchoma: żywi i umarli istnieli dla Krystka, a potem dla Krystiana, na tych samych warunkach, nie faworyzował jednych ani drugich, a skoro tak, to po pewnym czasie przestał również dostrzegać różnicę pomiędzy przeszłością, teraźniejszością i tym co miało nadejść.” Dziwny niepokój ogarnął go, gdy szykował trumnę dla sąsiadki, Iwony Graczyk, której przecież niemal nie znał. Być może słowa jej córki, że kobieta umarła z tęsknoty, tak zapadły mu w serce, że od tej chwili jej postać prześladowała go w myślach. Do tego słyszy głos, dochodzący nie wiadomo skąd, mówiący coś całkiem bez sensu. Można by pomyśleć, że pomieszało mu się w głowie i miesza z dnia na dzień mocniej, gdyby owego urywanego głosu nie słyszeli też inni, ci których wrażliwość zdaje się być ponadprzeciętna. Małe córki Krystiana, z odwagą i czułością właściwą tylko dzieciom, udają się nocą do lasu w poszukiwaniu legendarnego Diabła, który gdzieś tam się kryje w towarzystwie swojego Boga. To wszystko zmienia, narusza i przyspiesza, jakby ktoś wyjął jeden kamień ze sterty kamieni, a one zaczęły się toczyć, szybciej i szybciej… Mamy teraz przed sobą coś w rodzaju thrillero-horroru z elementami dramatu i powieść robi się nieodkładalna nawet na moment. Czujemy, że choć akcję autor osadził w międzywojniu, czyli też okresie pewnego niespokojnego zawieszenia, to wydarzenia mogłyby rozgrywać się kiedykolwiek i gdziekolwiek, tak są uniwersalne.

 

       Człowiek, przyroda, a także to, co ledwie przeczuwalne, a czego nie widać, bo przesłonięte własnym nieistnieniem, jednoczą się tutaj we wspólnym tańcu, raz prowadzi jedno, to znów pałeczkę przejmuje drugie… Las przyjmuje człowieka gościnnie i daje mu ochronę, los zsyła czworonożnego przyjaciela, by nie czuł się samotny, pszczoły cierpliwie wysłuchują zwierzeń i koją rozedrgane nerwy monotonnym bzyczeniem jakby nuciły mantrę. To zespolenie światów, tak charakterystyczne dla hipnotyzującej prozy Jakuba Małeckiego, podkreśla zależność człowieka, na co dzień przekonanego o własnej sprawczości i wolnej woli, od nie do końca uświadomionych instynktów, sił pierwotnych, nad którymi panowanie wymyka mu się. Wszechogarniająca miłość, paraliżujący lęk, spychające w nicość poczucie winy i w końcu amok nienawiści, pchają do czynów, jakich rozum nie pojmuje. To żywioł pociągający za sobą lawinę. Jednych przysypie ona na dobre, innym pozwoli żyć dalej z uwierającą świadomością minionego, jednak prawdziwą wolność od skutków żywiołu może przynieść tylko inny żywioł – ogień, który wypali wszystko do cna, oczyszczając miejsce dla nowego. I może jeszcze taniec, jak twierdzi doktor Stein, ale to już trzeba zweryfikować samemu.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial