Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dzień Dobry, Ja Też Umieram

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 4 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Dzień Dobry, Ja Też Umieram | Autor: Olga Ptak

Wybierz opinię:

Doris

       To proza umierania i śmierci, a tam brak miejsca na poetyckość, gdyż całą przestrzeń zajmuje lęk i złość, uczucia tyleż proste, co gwałtowne, nie dające sobie chwili na cyzelowanie ornamentów i metafor, lecz wypływające spontanicznie na zewnątrz, a jeśli już decydują się w nas zasiedlić to zwyczajną czernią, gęstą i ciężką. Jednak Olga Ptak znalazła dla śmierci wiele imion i wiele postaci, wychodząc od śmiertelnej choroby i gaśnięcia na łóżku z przeczuciem końca, przez zadanie jej sobie mniej lub bardziej świadomie, uznając, że jest lepsza niż dotychczasowe życie, albo pokazując, jak może wyglądać, gdy jesteśmy obecni na tym świecie już tylko ciałem, także mizernym, a umysł już nas opuścił.

 

       Stykamy się z nią od dzieciństwa, wówczas jeszcze niewiele pojmując, poza samą jej absurdalnością. Chłopiec patrzący z niedowierzaniem, jak trumnę z dziadkiem zakopują w ziemi, myśli: „Dziadek nie może leżeć tu, po prostu tu być i nie być jednocześnie. To zbyt surrealistyczne nawet dla kogoś, kto codziennie słucha najwymyślniejszych bajek.” Odtąd myśl o śmierci zaczyna się z nami zrastać, nie powiem, zaprzyjaźniać, bo to niemożliwe, raczej osaczać, pojawiać się w najdziwniejszych momentach. Niekiedy przywodzi nam ją na myśl jakiś konkretny zapach, przedmiot lub sytuacja. Dźwięk dzwonu, który towarzyszy nam codziennie, oznaczając ostatnie pożegnanie i żal. Choć jest to zarazem symbol radości świąt czy też ślubu, zwiastun niedzielnego rosołu po mszy. Widać, że życie i śmierć są tuż obok, przeplatają się, nakładają na siebie… Dzwony bijące w Rzymie, Barcelonie czy na Wawelu mówią wszak też do żywych, wzywają, oznajmiają, przypominają. Niektóre z nich zanoszą w niebo swe wołanie od bardzo dawna, niczym przewoźnik dusz odprowadzają ludzi na drugą stronę.

 

       Od kiedy wiemy już, że umrzeć może każdy, w każdym momencie, nieoczekiwanie, staramy się zaklinać rzeczywistość, czynimy dziesiątki odczyniających urok znaków, kompulsywnie, by odegnać panikę. Czy w tym oczekiwaniu, przewidywaniu i odsuwaniu od siebie grozy nie zapominamy po prostu żyć? Czy z własnej woli nie ustawiamy się w przedsionku śmierci, zamiast wykorzystać dany nam czas? Refleksje snute przy tej okazji, czy oddawanie swojego czasu innym, wykrawanie całych jego kawałków nie realizując własnych marzeń to marnotrawienie, czy może jednak inwestycja albo samorealizacja, to rzecz dalece dyskusyjna. I chyba o to właśnie chodzi, by zabić nam przysłowiowego „klina”, sprowokować, może nawet rozgniewać.

 

       Niekiedy zaczynamy ze śmiercią się ścigać, licząc na to, że okażemy się szybsi, kolejny raz wystrychniemy ją na dudka. Chęć mocniejszego dotknięcia, pochwycenia teraźniejszości popycha nas gorączkowo do podróżowania, przemieszczania się. Zaznaczamy swoją obecność unieśmiertelniając się na fotografiach, wrzucając monety do fontanny, skanując wzrokiem krajobrazy, architekturę i ludzi, by wrzucić je potem w odpowiednie przegrody pamięci. Jesteśmy tu i teraz, chłoniemy wrażenia, celebrujemy czynnie swoje życie, uciekając przed stagnacją, przed niebyciem, nie pozostawiając sobie czasu na rozmyślania, także o śmierci, zwłaszcza o niej. By jednak za chwilę przekonać się, że to niemożliwe, gdyż śmierć przypomina nam o sobie w obrazach, architekturze, odwiedzanych miejscach pamięci. Jest nieodłączną towarzyszką życia. Awers i rewers. Bo też jest możliwa nawet śmierć za życia, gdy nasze ciało jeszcze tutaj, ale umysł już je opuścił, a także nasze istnienie po śmierci – w przedmiotach, pamiątkach, ludzkiej pamięci…

 

       Książkę czyta się ze ściśniętym gardłem. To konkretne historie, czyjś los, który stał się punktem wyjścia dla ogólniejszego spojrzenia. Wiele myśli w niej zawartych to także nasze refleksje, przechowywane na dnie umysłu, spychane tam siłą, by nie niepokoiły. Teraz mamy okazję się z nimi skonfrontować, bo nie chodzi o to, by uciekać, kryć się czy ścigać ze śmiercią, ale by świadomie doświadczać życia.   

Agnieszka Fox

  Podczas lektury tej książki, czytelnik doświadcza uczucia emocjonalnego ucisku. Narracja, poprzez konkretne, ludzkie historie, staje się punktem wyjścia do głębszego, uniwersalnego zrozumienia egzystencji. Każda opowieść to nie tylko osobny los, ale również zwierciadło, w którym odbijają się nasze własne, często skrywane myśli i przemyślenia. Te refleksje, ukrywane w zakamarkach umysłu i spychane na dno świadomości, teraz, dzięki tej książce, wychodzą na światło dzienne. Książka ta staje się przestrzenią, w której czytelnik może się zmierzyć z własnymi lękami, nadziejami, i marzeniami, które dotąd były tłumione lub ignorowane. To nie jest zwykła narracja, to swoiste zaproszenie do introspekcji, do konfrontacji z tym, co w nas najgłębsze i najbardziej osobiste. Autorka nie zachęca do ucieczki przed rzeczywistością czy nieustannej walki z nieuniknioną śmiercią, lecz proponuje odwagę świadomego doświadczania życia w każdym jego aspekcie.

 

Ta książka to również przypomnienie, że życie jest cennym darem, który wymaga od nas pełnego zaangażowania, otwartości na doświadczenia i gotowości do przyjmowania zarówno radości, jak i bólu. Każda strona staje się wezwaniem do głębszego zrozumienia siebie i świata, do docenienia chwili obecnej i uświadomienia sobie, że każda decyzja, każde przeżycie kształtuje nasz indywidualny los. To książka, która nie zostawia obojętnym, zmuszając do refleksji i zachęcając do pełniejszego, bardziej świadomego życia. W dziele ludzkiej wyobraźni pojawiają się dwie niewyczerpane inspiracje: miłość jako kwintesencja życia oraz śmierć, będąca jego nieodłącznym końcem. Te dwie sfery, choć pozornie przeciwstawne, są ze sobą nierozerwalnie splecione, tworząc głębokie znaczenia i uczucia. Miłość, uosabiając pełnię życia, stawia czoła nieuniknionej śmierci, próbując ją pokonać w opowieściach ludzkości.

 

Śmierć manifestuje się w niezliczonych formach: jest zapomnieniem, rozpadem, zatrzymaniem w bezruchu oraz ofiarnym poświęceniem. Jest śmiercią przez wykorzenienie, egzystencją poza czasem, a także wyniszczającym działaniem śmiertelnych przemysłów i samobójczych zamiarów. W dziełach kultury, dzieci często są przedstawiane jako nosiciele symbolicznych „małych apokalips", od momentu, kiedy zaczynają rozumieć własną śmiertelność. Przedmioty zanurzone w przestrzeni nieistnienia, niewidzialne, bo wyjęte z naszego świata, również noszą w sobie ślad śmierci. Nawet budynki zdają się posiadać tajemniczą żywotność, która może kryć w sobie siły zniszczenia. Autorka rozważa również codzienne spotkania ze śmiercią - jak często stajemy twarzą w twarz z jej różnymi obliczami i jakie to ma znaczenie dla naszego życia? Refleksja nad śmiercią, jej formami i obecnością w codziennym życiu może prowadzić do głębszego zrozumienia istoty życia. To, jak żyć i jak interpretować śmierć, staje się głównym pytaniem tej książki, która prowadzi czytelnika przez labirynt ludzkich emocji, kulturowych wierzeń i osobistych doświadczeń związanych z miłością i śmiercią.

 

Wobec świadomości, iż śmierć jest wszechobecna i może nas zaskoczyć w każdej chwili, ludzkość od wieków usiłuje oswoić ten niepokój. Poprzez symboliczne gesty, rytuały i obrzędy, próbujemy magicznie ujarzmić rzeczywistość, nieustannie odganiając strach. Jednakże, w głębi filozoficznej refleksji, rodzi się pytanie: czy w tej nieustającej walce z przemijaniem, w tej kompulsywnej obronie przed końcem, nie umyka nam istota samego życia? Czy nasza prewencyjna hiperostrożność nie popycha nas nieuchronnie w przedsionek śmierci, zamiast pozwolić nam wykorzystać cenny czas, jaki jest nam dany? Podobnie, metaforycznie rzecz ujmując, śmierć i jej antycypacja są niczym cień, który rzuca się na każdy nasz krok, sprawiając, że nawet najbardziej żywiołowe chwile są naznaczone świadomością końca. To nieustanne balansowanie na granicy bytu, gdzie każde działanie i każdy moment spędzony dla innych wydaje się albo marnotrawieniem, albo głęboko altruistycznym aktem samorealizacji.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial