Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Siedem Dalekich Rejsów

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Siedem Dalekich Rejsów | Autor: Leopold Tyrmand

Wybierz opinię:

Biegający Bibliotekarz

  Zapewne większość z czytelników, znawców literatury czy recenzentów książkowych zna twórczość Leopolda Tyrmanda, a na pewno kojarzy wybitnego pisarza ze Złego. Wstyd się przyznawać, ale niestety nie miałem do tej pory przyjemności przeczytania żadnego dzieła autora. Dlatego też z ogromnym zainteresowaniem zdecydowałem się przeczytać Siedem dalekich rejsów.

 

Leopold Tyrmand urodził się 1920 roku w Warszawie. Z kronikarskiego obowiązku można dodać, że był polskim pisarzem i publicystą oraz popularyzatorem muzyki jazzowej w naszym kraju. W 2019 roku uchwałą Sejmu RP VIII kadencji ustanowiono w setną rocznicę urodzin rok 2020 Rokiem Leopolda Tyrmanda.

 

Najpierw, zanim przejdziemy do powieści i do jej powstania, kilka słów o okładce, która nawiązuje do tytułu, choć może nie całkowicie do treści książki. Mamy tutaj dwie żaglówki, które płyną sobie po morzu. Można rzec, nic szczególnego nie wyróżnia tej okładki wśród innych. Jedyny plus to półtwarda oprawa i to, że książka jest szyta.

 

Nie sposób w przypadku Siedmiu dalekich rejsów nie wspomnieć o tym, jak powstała lektura. Leopold Tyrmand zaczął pisać tę powieść w 1952 roku, a więc w czasach, gdzie sytuacja społeczno-polityczna w naszym kraju była bardzo trudna ze względu na stalinowski reżim. Gdy nadeszła tzw. Odwilż po śmieci Józefa Stalina, polski pisarz ukończył pisanie powieści. Ta w pierwszym wydaniu miała być wypuszczona na rynek przez warszawskiego Czytelnika. Powieść wydrukowano, ale cenzura skonfiskowała powieść. Wedle cenzorów i ich „rozumowaniu” trąciła pornografią oraz promocją inicjatywy prywatnej cokolwiek to znaczyło. Wydano ją wtedy na Zachodzie jako SevenLongVoyages w 1959 roku, a następnie przetłumaczono na język niemiecki – Ein Hotel in Darlowo w roku 1962. Dopiero w roku 1975 i to na obczyźnie w Londynie powieść wydano w języku polskim. W Polsce książkę wydano w 1992 roku.

 

Gdy znamy już historię powstania dzieła pana Leopolda, przejdźmy do lektury. Przenieśmy się zatem nad polskie morze, nad Bałtyk, do Darłowa. Jest rok 1949. Do miasta przybywają w tym samym czasie historyczka sztuki Ewa Kniaziołęcka oraz Jan Romuald Nowak, człowiek znikąd, któremu marzy się ucieczka na Zachód.

 

Czasy są trudne, niepewne, strach i obawa o lepsze jutro, brak wizji przyszłości. Nowa władza dąży do jednego. Nie będzie żadnej własności prywatnej i swoje postanowienia realizuje w dość szybkim tempie. Czego w nadmorskim, niedużym miasteczku szukają Kniaziołęcka i Nowak? Są zainteresowani skarbem Eryka Pomorskiego, jego tryptykiem, który podobno zaginął w tych okolicach w czasach, gdy król Eyrk, wypędzony ze Skandynawii, zdetronizowany, szukał miejsca ucieczki ze skarbami, które zabrał ze sobą, a które należały do skandynawskich państwa, Szwecji, Norwegii czy Danii. Podobno taka była legenda. I podobno ten skarb dotarł do nadmorskich miejscowości Darłowa i Słupska.

 

Zainteresowani skarbem zaczynają interesować się sobą. Czy jednak nie jest to przelotny romans? (Gdzież tu jakaś pornografia?). Jak będzie wyglądać ich przypadkowa znajomość? Jak potoczą się ich trzydniowe losy nad Morzem Bałtyckim? Czy znajdą zaginiony skarb?

 

Powieść Leopolda Tyrmanda na pewno przypomni czytelnikowi realia czasów powojennych. Bohaterzy, których skroił po mistrzowsku autor, mogą budzić mieszane uczucia. Mnie, jako czytelnikowi, jedynie nie przypadło do gustu zakończenie powieści, ale mam wrażenie, że inni czytelnicy będą mieć zdecydowanie inne zdanie na ten temat.

anodrox

  Piękne, zabytkowe nadmorskie miasteczko portowe Darłowo, rok 1949, wczesna wiosna. W takiej scenerii odbywa się akcja powieści „Siedem dalekich rejsów” Leopolda Tyrmanda. Krótko po zakończeniu II Wojny Światowej i w okresie intensywnych zmian ustrojowych oraz ekonomiczno – społecznych na terenie Polski, na dworcu kolejowym w Darłowie spotyka się para młodych ludzi – Ewa Kniaziołęcka, dwudziestoczteroletnia świeżo upieczona magister historii sztuki w podróży służbowej oraz Jan Ronald Nowak, dziennikarz z Gdańska, który próbuje podjąć ważną decyzję dotyczącą swojej przyszłości i docelowego miejsca pobytu stałego.

 

Czy oglądaliście kiedykolwiek filmy z polskiego kina powojennego? Takie perełki, jak „Popiół i diament” lub „Kanał” Andrzeja Wajdy, albo „Eroica”, czy „Pasażerka” Andrzeja Munka itp.? Filmy, które powstały w okresie wszechobecnej cenzury, zawierające w sobie elementy socrealizmu, ale próbujące też przemycić ideę wolnej, niezależnej myśli jej twórców? Książka „Siedem dalekich rejsów” Leopolda Tyrmanda również pochodzi z tamtych czasów, ale na nieszczęście dla autora jej wydanie zostało zatrzymane przez cenzurę i autor opublikował ją dopiero ok. 20 lat po jej napisaniu. A dlaczego cenzura zatrzymała wydanie tej powieści? Ponieważ uznano, że zawiera elementy pornografii oraz pochwala prywatną inicjatywę, co było wbrew głoszonej w okresie powojennym potrzebie nacjonalizacji majątku polskich przedsiębiorców i dążeniu do przejęcia oraz upaństwowienia wszystkiego, co wcześniej było w prywatnym posiadaniu. A także wymagało pełnego przestrzegania nieskazitelnych zasad przyzwoitego i moralnego prowadzenia się polskich obywateli.

 

Niemniej nawiązałam do polskiej kinematografii powojennej nie bez przyczyny. Oglądając filmy z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku widzimy charakterystyczny dla tego kina sposób zachowania się i wysławiania jego bohaterów. Zniewalający tembr głosu, piękny język polski pozbawiony wulgaryzmów, elegancja, szyk, wspaniałe maniery, błyskotliwe dialogi. Niemalże to samo możemy znaleźć w tej powieści. Również zastrzeżenia cenzury co do elementów pornografii zawartych w książce są według naszych obecnych standardów daleko na wyrost.

 

Świeżo zapoznana para, czyli Ewa i Ronald w niezwykle efektowny sposób prowadzą między sobą konwersacje, coraz bardziej się wzajemnie oczarowując i stopniowo uzależniając się od siebie nawzajem. Ewa pozostawiła w Warszawie narzeczonego, więc jej zauroczenie napotyka na wewnętrzne ograniczenia. Ronald jednak idzie na całość. Czy jednak ich wzajemny afekt ma przyszłość?

 

A w tle tego trzydniowego romansu, albowiem właśnie trzy dni zajmuje akcja powieści „Siedem dalekich rejsów” Leopolda Tyrmanda, poznajemy fragment historii Darłowa, tej sprzed trochę ponad sześciuset lat, czyli z czasów Eryka Pomorskiego (króla Danii i Norwegi) oraz tej już nam znacznie bliższej, czyli krótko po zakończeniu II Wojny Światowej.

 

Najbardziej jednak jesteśmy wraz z głównymi bohaterami uwikłani w problemy kilku mieszkańców Darłowa, drobnych przedsiębiorców, w obliczu nadchodzących zmian ustrojowych i zbliżającej się utraty ich małych biznesów, próby dostosowania się do nowych warunków ekonomiczno – społecznych, zamknięcia granic i istotnego ograniczenia podróży zagranicznych dla obywateli Polski, nawiązania współpracy z nową socjalistyczną władzą, czy lojalności w stosunku do przyjaciół oraz sąsiadów, czując smętny i pełen przerażających niewiadomych oraz nowych wymagań oddech przemian za plecami.

 

Zostać, czy uciec do innego kraju; przymknąć oczy, czy donieść nowym władzom – oto dylematy z tamtego burzliwego okresu dziejowego.

 

Do romansu i kwestii egzystencjalnych autor dodaje nam jeszcze elementy kryminalne, związane z tajemnicą zniknięcia zabytkowego ołtarza z kościoła św. Gertrudy oraz próbą realizacji nielegalnych transakcji. A wszystko to ujęte w pięknym polskim języku, któremu smaczku dodaje sznyt powojennej inteligencji oraz odrzucone przez cenzora skandalizujące fragmenty, uważane w tamtych czasach za pornograficzne, które to ogniwa płynnym „rejsem” prowadzą nas powoli przez burzliwe wody powojennego Morza Bałtyckiego.

 

Akcja powieści nie jest zbyt wartka, jednak przykuwa naszą uwagę i pozwala od podszewki poznać ten bardzo trudny okres przemian ustrojowych w powojennej Polsce oczami ówczesnych ludzi, którzy mogli wiele stracić, a niewiele zyskać, a całość podana jest nam przez autora na eleganckim talerzu niczym wykwintna potrawa o wysublimowanym smaku. Smacznego.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial