Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Toń

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Toń | Autor: Ishbel Szatrawska

Wybierz opinię:

Z_kultury_

 

  Warmia i Mazury - malownicze, przetykane jeziorami krainy, do których co roku zmierzają tysiące turystów, by na własne oczy zobaczyć potęgę i piękno natury. Mało kto z rokrocznie przybywających na te obszary podróżników wie, że kiedyś tu, w tym miejscu były Prusy Wschodnie z ich pogmatwaną historią i równie nieoczywistymi dziejami mieszkańców tego regionu. To na tej ziemi toczą się losy wielopokoleniowej rodziny, która tylko z pozoru wydaje się polska. W żyłach jej członków płynie również litewska i niemiecka krew a ich tożsamość zbudowana w oparciu o to, co swojskie i obce stanowi niejako odbicie skomplikowanych relacji międzyludzkich, które na przestrzeni wieków łączyły lokalnych mieszkańców. Ishbel Szatrawska w powieści pt. „Toń” wydanej nakładem Wydawnictwa Cyranka zaprasza czytelników w podróż do świata sprzed dziesięcioleci, do rzeczywistości wojennej i powojennej, pełnej ludzi, których już nie ma i wydarzeń, które mogły się zdarzyć tylko wtedy i tylko tam.

 

„Toń” to powieść wielowymiarowa, która na każdym kroku zaskakuje odbiorcę. Początkowo uwydatnia się jej prywatny, familijny charakter a czytelnik z każdą kolejną stroną dokonuje rekonstrukcji wydarzeń z udziałem kolejnych pokoleń funkcjonujących w obrębie rodziny Janki Lakis. Chwilę później obserwujemy dziejącą się na Naszych oczach historię upadku potęgi niemieckiego Królewca i jego mieszkańców, w tym szlachetnego niemieckiego chirurga Maxa Kruschki, który poświęca szczęście osobiste, by ratować niemieckie ofiary wojennej pożogi. W międzyczasie bytujemy również we współczesności, śledząc pozornie uporządkowane, krakowskie życie antropolożki Alicji, wnuczki Janki, która nie może się pogodzić z planowaną przez jej ojca sprzedażą domu swojej babci. Wiele wątków, wiele miejsc wydarzeń, które przenikają się, napędzają i spowalniają narrację, niczym nurty rzeczne, które porywają Nas coraz głębiej i głębiej w tytułową toń.

 

Losy Janki, jej syna Wolfa i wnuczki Alicji to zaledwie wierzchołek góry lodowej, skonstruowanej za sprawą prowadzonej w wyjątkowo oryginalny sposób narracji tej opowieści. O wiele bardziej interesujące wydaje się to, co ukryte między słowami. Migracje ludności wschodniej na tereny niemieckich dotąd Prus, poszukiwania opuszczonych przez poprzednich właścicieli, gotowych do zamieszkania domów, koegzystencja Niemców i ludności napływowej, trudne relacje swoich i obcych, bestialstwo wojny przedstawione w scenach gwałtów i morderstw oraz próby zbudowania życia na nowo w trudnej dla Naszych bohaterów rzeczywistości powojennej to prawdziwe tematy tej niezmiernie interesującej pod względem społecznym książki, która niczym magnes przyciąga do siebie czytelników, porusza do głębi i nie pozwala o sobie zapomnieć jeszcze na długo po zakończeniu lektury.

 

Imponujące są w „Toni” również dopracowane w każdym calu kreacje powieściowych bohaterów. I nie chodzi tu bynajmniej o misternie skonstruowane postacie pierwszoplanowe. Prawdziwe wrażenie robią na czytelnikach bohaterowie epizodyczni. Babka Piekutowa, Horst Kruschka czy Stary Marcin to prawdziwi indywidualiści, ze swoją mądrością ludową, wadami i zaletami. Pojawiają się niespodziewanie, absorbują całą Naszą uwagę a ich słowa mają moc sprawczą – zmieniają zastaną rzeczywistość. Jedni ich pokochają, drudzy znienawidzą, jednak nikt nie przejdzie obojętnie wobec ludzi, których pokrętne losy stanowią kwintesencję lokalnej historii Prus Wschodnich.

 

Pozostając pod ogromnym wrażeniem kunsztu pisarskiego Ishbel Szatrawskiej, jej umiejętności konstruowania i prowadzenia złożonej narracji oraz niebywałej zdolności obrazowego pisania o skomplikowanych relacjach międzyludzkich, z czystym sercem polecam „Toń” w nadziei, że to nie ostatnia taka powieść łącząca przeszłość i teraźniejszość, która wyszła spod pióra tej autorki.

Doris

       Prusy Wschodnie to doskonały przykład zjawiska, o którym Krzysztof Czyżewski pisał w niezapomnianych esejach ze zbioru „Linia powrotu”. Konglomerat kultur, miejsce, które widziało, jak jednych, siłą wysiedlanych, zastępowali kolejni, przybysze zewsząd. Ci, którzy pozostali, dalej mówili, całkiem jak stary Sommer, że „mieszka nie na Skłodowskiej-Curie w Kętrzynie, tylko na Hochmeiersterweg w Rastenburgu.” Byli tu wszyscy: Niemcy, Polacy, Żydzi, Ukraińcy, Litwini, Mazurzy, co to „ni pies ni wydra” i Bóg wie, kto jeszcze. I, jak to zwykle bywa, patrzyli na siebie z niechętną podejrzliwością. Nawałnice, jakie przetaczały się przez ten region i przez ich życie, raz jednych, raz drugich czyniły gospodarzami. Każdy z nich wiedział więc dobrze, że nic nigdy nie jest dane na zawsze. Początkowe granice, które istniały nadal w ich sercach, stopniowo się przesuwały, topniały, pozwalając wślizgnąć się w ich miejsce poczuciu wspólnoty. Granice bowiem wędrują razem z człowiekiem, niekiedy stają się prawdziwymi zasiekami i trzeba pracy, by je uchylić przed innymi ludźmi.

 

       Ishbel Szatrawska stworzyła wielką sagę rodzinną z pasjonującym historycznym tłem, gdzie przewija się wojna, sowieckie „wyzwolenie” zakończone komunistycznym „rajem”, aż po późniejsze emigranckie i imigranckie kolaże. Zmieniają się nazwy, wpływy, znikają całe rodziny, napływają nowe, poobijane, niepełne, a żyć jakoś trzeba…

 

       Kilka pokoleń. W każdym pokoleniu nieco odmienna sytuacja społeczno-polityczna, jednak miłość, rodzicielstwo, odpowiedzialność, problemy dojrzewania i rozumienia własnej odrębności, a także podejmowane próby szukania dla siebie azylu, czegoś „swojego” pośród ludzi o skomplikowanych życiorysach, są zwykle bardzo podobne, niełatwe i nie zawsze satysfakcjonujące. Cały ten zapętlony majdan przeszłości i teraźniejszości, rodzinnych sekretów i uchodźczych traum, odzywa się z całą mocą wówczas, gdy trzeba podjąć decyzję o sprzedaży rodzinnego domu nad Gubrem. Ta konieczność staje się katalizatorem sporych emocji i wyzwala tabuny wspomnień.

 

       Nielinearnie, spontanicznie przywoływani bywają bohaterowie rodzinnej historii. Pochodząca z arystokratycznej, niemieckiej rodziny Gudrun, delikatna i radosna oraz Max, niemiecki lekarz, ciepły i szlachetny, a także ich miłość i jej tragiczny finał pod ogniem padających pod koniec wojny na Konigsberg radzieckich pocisków. Janka, repatriantka, chłopka, samotnie mierząca się z życiem, z każdego dramatu wyciągająca naukę, każdym kolejnym nieszczęściem wzmacniana. Twarda niczym skała, będąca tarczą dla bliskich i tylko wobec miłości do starego Marcina całkiem krucha i bezbronna. Ciotka Gertraud. Wolf goniący za szczęściem po Europie, by jednak myślami powracać do rodzinnego domu. I Alicja, najmłodsza. Nie zdążyła o wszystko zapytać, drąży więc teraz wspomnienia ojca, wyciąga z szuflad dokumenty i poszukuje w tym wszystkim siebie. Bo wojenne pokolenie ma wiele nieodkrytych sekretów, zbyt bolesnych, by do nich powracać, zbyt trudnych, by o nich mówić, nie do końca przeżytych i przerobionych. Znają je tylko oni sami i trwający niezłomnie w tym samym miejscu Rastenburg pod kolejnymi nazwami. Czy właśnie dlatego Alicja została antropolożką i zajmują ją mało już teraz nośne, pograniczne sprawy?

 

       Te powidoki, choć u każdego inne i dotyczące rozmaitych czasów i zajść, jakby za sprawą genów czy może niezbadanych jeszcze obszarów hipokampu, pojawiają się pod powiekami tych, którzy owych obrazów nie mają prawa znać, gdyż przydarzyły się ich przodkom. Oni zaś o tym z pewnością nie mówili. Wolf podsumowuje to trafnie: „(…) myślę, że może pamięć wykracza poza nasze osobiste doświadczenia, rozumiesz? Może miejsce, w którym się jest, żyje w tobie i powtarza sobie różne ezoteryczne, niuejdżowe bzdety, że to w zeszłym życiu, reinkarnacja. Żyjesz w takim miejscu i nim przesiąkasz, wdychasz jego powietrze i ono w ciebie wnika.” Trudno więc zrozumieć, jak te wszystkie zaszłości, które dalej gdzieś w rodzinnych dziedzictwach zalegają kamieniem, dzisiaj mogą już nikogo nie obchodzić. Z takim bowiem argumentem spotyka się Alicja, która drąży temat powojennych przesiedleń, powszechnej wtedy przemocy i gwałtów na kobietach. Jak tłumaczyć taką obojętność, skoro dalej dzieje się podobnie. Tyle, że wykluczenia dotyczą już innych ludzi, innych uchodźców spotyka pogarda i agresja. Partner Alicji, niezależny wolny ptak, nie odstępujący ni na krok od wyznawanych zasad, jest wolontariuszem na polsko-białoruskiej granicy. Podporządkowuje temu swoje życie i przy okazji także życie Alicji.

 

       Toń to powieść rzeka. Jak ona, długa i wartka, często zmącona dramatami, które w nas mocno uderzają, rozlewająca się w kolejne, rodzinne odnogi, z czasem nabierające tempa, aż do kulminacyjnej, wielkiej fali, jaką staje się konieczność sprzedaży domu. W nim mieści się cała historia rodziny, te ściany wiele widziały, tutaj powracano, by zaczerpnąć sił na następne miesiące. Sił czerpanych z miejsca i z siebie nawzajem. Ten dom jest żywym, oddychającym organizmem. Oddać go w obce, zimne, obojętne ręce, to jakby zamknąć sobie dopływ tlenu.

 

       Ishbel Szatrawska doskonale wie, o czym pisze. Sama pochodzi „stamtąd”, z Warmii i Mazur. Stąd wyczuwalna bez trudu nuta prawdziwej pasji, wzburzenia i zaangażowania w narrację. Czuć je w stylu, gorączkowym, nieobojętnym, wczuwającym się w każde drganie emocji bohaterów, także to najbardziej wewnątrz, dla postronnych wręcz niezauważalne. Czytelnik wszakże o nim wie. Widać to również w konstruowaniu sylwetek bohaterów, do bólu prawdziwych, przepełnionych mieszaniną uczuć, obaw i odwagi, niepewności co do swojego statusu i nieodłącznym poczuciem wyobcowania. Zjawisko to dotyczy wszystkich ludzi tak zwanego pogranicza. W opowieści zostało przedstawione w formie sfabularyzowanej, generującej spore wzruszenia to wszystko, z czym spotykamy się w znakomitych reportażach. Bo pogranicze to nie tylko Warmia i Mazury, to również nasze wschodnie rejony, a także te południowe, gdzie rodziny tworzą istną mieszaninę nacji. Ich przodkowie przychodzili tu kolejno, osiedlali się, bądź też byli przesuwani w swojej tożsamości historycznymi zmianami na mapie Europy. Trafiali też na te ziemie wskutek ruchów migracyjnych i zrastali się z nią, dając jej nowe pokolenia.

 

       Autorka skupiła się na II wojnie światowej i czasie tuż po niej, później dołączyła też kwestie współczesne, uchodźców ze Wschodu, którzy wcale nie mają łatwiej, a może i trudniej, gdyż wszędzie są niechciani. W „Toni” widzimy żywych, czujących, kochających i szukających spokojnego miejsca do życia ludzi. Możemy się z nimi zżyć, lepiej zrozumieć, co przeżywają i o czym marzą. To już nie anonimowy tłum napierający na granicę, a konkretna Gertrud, Janka, Horst i Max. Ci koczujący w przygranicznych lasach też mają imiona, zawody i własne historie, których nie chcemy poznać. Szybko przełączamy więc telewizor na inny program. Ale to tak nie działa. Oni dalej tam są i czekają z nadzieją, że się obudzimy.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial