Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Wspomnienia 1937-1944

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Wspomnienia 1937-1944 | Autor: Irena Łucyk

Wybierz opinię:

Magdalena Szczepańska

  Cienka książeczka ze wspomnieniami młodej dziewczyny, której najlepsze lata przypadły na czasy wojny. Dla mnie byt cienka, bo czuję niedosyt. Uwielbiam czytać opowieści zwyczajnych ludzi na temat trudnych czasów przedwojnia i samej wojny. Podziwiam siłę i nadzieję, z jaką pokonywali przeciwności losu. Czytam z nadzieją, że te czasy nigdy nie wrócą. Mam świadomość, że dzisiejszych ludzi nie stać by było na taki heroizm i odwagę…

 

Poznajemy Irenę jako nastolatkę uczęszczającą do gimnazjum i mieszkającą z matką. Do niedawna wiodło im się na tyle dobrze, bo stołowały nie poza domem. Niestety odkąd nastały trudniejsze czasy, matka gotuje w domu, dodatkowo na obiady odpłatnie przychodzi sąsiad – wdowiec Paweł. Irena nie jest zadowolona z codziennej obecności sąsiada, nie przepada za nim, wydaje się jej stary i „wujkowaty”. Jednak stopniowo się do niego przekonuje. Spędzają czas na spacerach, rozmowach, wizytach w kinie lub cukierni. Paweł staje się dla Ireny ojcem i bratem w jednej osobie. W końcu zaczyna się rodzić między nimi uczucie, ale dziewczyna nie pisze o nich. Wspomina tylko, że już jej się nie wydaje taki stary i gruby. To chyba mentalność ludzi w tamtych czasach. Nie rozmawiano o uczuciach. Mało było romantyzmu w gestach i słowach, a już osobom trzecim w ogóle nie opowiadano o emocjach.

 

Miał być piękny uroczysty ślub. Niestety 1 września 1939 roku marzenia legły w gruzach. Młodzi wzięli cichy, szybki ślub wśród zamieszania i strachu, z obrączkami z tombaku, bez gości, w ciemnej świątyni, a Irena w zwykłej garsonce zamiast wymarzonej sukni. Sytuacja w Polsce tak im zrewidowała marzenia i plany. Na dodatek starsza pani modląca się akurat w kościele zaśpiewała „Wieczny odpoczynek racz im dać Panie”. Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać…

 

Już 9 września zaczęła się w Białymstoku ewakuacja. Irena z matką również uciekają w nieznane. Wokół świsty i wybuchy bomb. Kobietom cały czas towarzyszy strach i niepewność przeżycia następnych chwil. Czasem spotykają się z pomocą i okazaniem serca przez napotkanych na swej drodze ludzi. Dostają kwaterę, czyste pościele, ciepły posiłek, możliwość kąpieli. A czasem są skazane na ścisk, głód, brud, smród i wszy. Często to ludzie niemieckiego pochodzenia pomagają bardziej niż rodowici Polacy.

 

Brak żywności, zamknięte sklepy, rekwirowanie mieszkań, masowe zwolnienia, aresztowania, wywozy na Sybir – to nowa codzienność Polaków. Jak w tym wszystkim prowadzić chociaż namiastkę życia? Jakoś się udaje, raz lepiej raz gorzej, ale każdy radzi sobie jak może. Irena cieszy się z ciąży. Zawsze marzyła o kilkorgu dzieciach. Jednak macierzyństwo również wiąże się ze zmartwieniami i stresem nawet w normalnej sytuacji, a co dopiero gdy każda następna chwila jest niepewna. Nasi bohaterowie uciekają wiele razy, przenoszą się w różne miejscowości, byle uniknąć niebezpieczeństwa śmierci lub wywiezienia na obczyznę.

 

Po przegranej Rosjan, władzę przejmują Niemcy. Gestapo, SS, policja, żandarmeria, egzekucje, krwawe przesłuchania, obławy, tortury i eksterminacja Żydów – straszna codzienność. Mimo to każdy kto może i w jakim może stopniu, włącza się w walkę podziemną. Irena poza zajmowaniem się dwójką już dzieci i tajnym prywatnym nauczaniem, odbiera również podziemną prasę, a później jeszcze szyje materiały opatrunkowe dla ludzi podziemia.

 

Jestem pod wrażeniem siły ludzi, którym przyszło żyć w okresie wojny. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak było im ciężko. To była walka o każdy dzień. Ciągle groziło im niebezpieczeństwo, sąsiedzi mogli się okazać zarówno przyjaciółmi, jak i wrogimi donosicielami. W tułaczce nigdy nie było się pewnym, kogo spotka się na swojej drodze, jak się zostanie potraktowanym. Stres, niepewność, bieda, głód, ukrywanie się przed artylerią, unikanie wywozów i egzekucji, bezsenność, strach o bliskich, lęk o przyszłość dzieci… Straszne to było życie. A jednak ludzie nie poddawali się, żyli, rodziły się dzieci. Buntowali się i mieli w sobie siłę, by zrobić powstanie.

 

Mam dla nich podziw i szacunek. A przede wszystkim dziękuję, że mogę żyć dzięki nim w wolnej Polsce.

 

Na końcu opowieści Irena wychodzi jako pierwsza z piwnicy, w której chowała się razem z innymi Polakami podczas strzelaniny. Wstępuje w nią odwaga i mówi, że lepiej zginąć w blasku słońca niż w stęchliźnie i ścisku w piwnicy. Zachwyca się pięknym zachodem słońca. To oznaka nadziei. Niegasnącej nadziei na lepsze jutro, na koniec udręki. To chyba ta nadzieja trzymała ludzi przy życiu. Dlatego stawiali opór i nie dawali się zabić. Nadzieja była ich siłą.

 

Polecam „Wspomnienia…” każdemu czytelnikowi. Nie jest to książka historyczna napisana sztywnym językiem. To ciekawa osobista opowieść zwyczajnej dziewczyny o przeciwnościach, z jakimi przyszło jej żyć. To wspomnienia człowieka takiego jak każdy z nas, którego marzenia zniweczyła wojna i wrogie państwa uzurpujące sobie prawo do ziemi i życia Polaków. Książka jest świadectwem siły i nadziei oraz miłości do swojej rodziny i ojczyzny. Wytrwałość wojennych ludzi zawsze będzie budziła we mnie szacunek, podziw i wdzięczność.

Pani M.

  Kiedy czytam teraz wspomnienia wojenne, czuję się dziwnie. Jeszcze nieco ponad 2 lata temu to była dla mnie odległa historia. Dziś takich kobiet jak autorka tej książki jest zdecydowanie więcej. Wojna powróciła, a wraz z nią pojawiają się obrazy, które, mieliśmy nadzieję, odeszły w niepamięć na zawsze.

 

Irena Łucyk z domu Zaremba, miała zaledwie 18 lat, kiedy doszło do wybuchu II wojny światowej. Miała plany, marzenia. Była zaręczona, wybrała sobie wymarzoną sukienkę. Jednak ze ślubem chciała jeszcze poczekać, miała czas, by zostać żoną. Los jednak chciał inaczej, wzięła szybki ślub. Kiedy ona i jej mąż obiecywali sobie miłość aż po grób, w tle było słychać kobiety odmawiające „Anioł Pański”, nie tak miał wyglądać ten dzień… Życie młodych małżonków było naznaczone walką o przetrwanie.

 

Wspomnienia pani Ireny kończą się w 1944 roku. Jej syn w przedmowie wspomina, że przenosił zapiski mamy z brulionów do komputera. Niektóre z nich ukazały się drukiem w „Kurierze Porannym”. Autorki nie ma już wśród nas, ale pozostawiła po sobie bardzo cenne świadectwo i cieszę się, że mogłam się z nim zapoznać.

 

Z publikacji wyłania się obraz młodej dziewczyny, niedojrzałej emocjonalnie. I nie, nie jest to zarzut z mojej strony. Irena Zaremba była nastolatką, kiedy doszło do wybuchu II wojny światowej. Była bardzo mocno związana z mamą, nie wyobrażała sobie bez niej życia. Nawet jako mężatka nie prowadziła sama domu. Dopiero wchodziła do świata dorosłych, a właściwie została do niego wrzucona i było widać, że się w nim nie odnajduje. Wyszła za mąż za człowieka, który spodobał się mamie, w dniu ślubu była pełna niepokoju, chciała jeszcze zaczekać z tą decyzją, ale wojna wszystko przyspieszyła. Podejrzewam, że większość z nas na jej miejscu miałaby bardzo podobnie. Beztroskie życie nagle zostaje ucięte jak nożem. Kiedyś były inne czasy, decyzje były często podejmowane za młode kobiety.

 

Nie oceniam tutaj tego, co się wydarzyło, nie mam do tego prawa i zresztą nie chcę tego robić. To był inny świat. Mówię tylko, co widzę. Irena była mi bliska, polubiłam ją i podziwiałam to, że mimo wszystko starała się odnaleźć w nowej rzeczywistości, chociaż nie było jej łatwo. Irena była silną kobietą, chociaż życie rzuciło jej wiele kłód pod nogi. Miała jednak szczęście, bo jej mąż był dobrym człowiekiem.

 

Tego typu publikacje sprawiają, że jeszcze bardziej doceniam to, co mam. Nie wyobrażam sobie tego, że miałabym zostać mamą w tak niepewnych czasach i podziwiam każdą kobietę, która była w takiej sytuacji, to dla mnie bohaterki. Tak jak już wspomniałam wcześniej, Irena była mi bliska, razem z nią przeżywałam radości i smutki. Widać, że te słowa pisała bardzo młoda dziewczyna, ale płynęły prosto z serca i zostaną ze mną na długo. Chętnie jeszcze kiedyś wrócę do tej książki. Widać, jak na jej przestrzeni autorka zaczęła dorastać. Pod wpływem przeżytych wydarzeń zmienił się nieco jej styl.

 

Jeśli lubicie czytać wspomnienia osób, które przeżyły wojnę, to myślę, że będzie to propozycja dla Was. Nie jest obszerna, czyta się ją bardzo szybko, nie ma tutaj drastycznych opisów. Można za to towarzyszyć młodej dziewczynie, która w piekielnie trudnych czasach wkroczyła do dorosłego życia.

Doris

        Wojna zawsze przychodzi niespodziewanie i nie w porę. Tak też było w przypadku Ireny Łucyk, która w momencie rozpoczęcia działań wojennych była bardzo młodą dziewczyną, uczennicą klasy maturalnej i zarazem świeżo upieczoną mężatką. Wojna zmienia nasze plany, nieraz całkiem je przekreśla, niekiedy zaś przyspiesza. Co będzie później nikt przecież nie jest w stanie przewidzieć.

 

        Ludzie piszą po latach wspomnienia, chcą opowiedzieć swoje życie. Jest to dla nich forma rozliczenia z przeszłością, nostalgiczny powrót do młodości, rodzaj dziedzictwa pozostawiony bliskim. Nie trzeba wielkiego nazwiska, olbrzymich zasług i stanowisk, by nasze życie było ciekawe, pełne, urozmaicone. Jeśli do tego czas, w którym przyszło nam żyć, jest przełomowy, dramatyczny, przekazywany obraz zyskuje silniejszą głębię i pełnię wyrazu. Trzeba tylko potrafić wysnuć z tego opowieść, a to Irenie Łucyk nieźle się udało.

 

        Wszystko wydaje się takie szalone, jak ze złego snu, nawet wymarzony ślub, do którego droga wiedzie przez ulice zasypywane bombami z lecących samolotów wroga, odbywa się w niesamowitym pośpiechu. Wydawałoby się, że w obliczu wojny, codziennego zagrożenia życia, ślub to zupełnie nieistotny drobiazg, ale wyczuwamy duży ładunek smutku w zdaniu: „Piątek. Naloty. Granatowy kostium. Tombakowe obrączki. Wieczny odpoczynek… Nie tak to sobie wyobrażałam. Cały świat mych dziewczęcych marzeń legł w gruzach. Co mnie czeka?   „

 

        Zamiast podróży poślubnej – ewakuacja. Bardzo realistycznie oddaje autorka powszechne uczucie paniki, lęku, wrażenie niedorzeczności tego wszystkiego, co dzieje się dookoła i w czym, chcąc nie chcąc, musiała brać udział. Brutalność wojny, odsłaniająca też przeróżne ludzkie postawy, od przyjaznych, współczujących po zawistne i podłe, bije z kart tych wspomnień bardzo mocno, bo w trudnych chwilach tak chciałoby się móc liczyć na ludzi, sąsiadów, współpasażerów, a nawet nieznajomych. Co z tego, ze widzimy ich po raz pierwszy i nigdy już nie spotkamy? Łączy nas człowieczeństwo.

 

        To króciutka, nie mająca nawet 100 stron książeczka. Charakteryzuje ją jednak zadziwiająca siła emocji, które udzielają się czytelnikowi. Autorka nie kryje uczuć, które wówczas nią szarpały, gdy patrzyła na zniszczenia, na ludzką rozpacz, świadoma własnej bezradności, kiedy dowiadywała się, kogo z tych, których darzyła sympatią już nie ma wśród żywych. Autorka z rodziną spędziła początek wojny we wschodniej Polsce, w Białymstoku, gdzie zrazu nie Niemcy, a Rosjanie, czerwonoarmiści byli okupantami. Po początkowym szoku nastaje żmudna i ciężka codzienność, a Irena musi starać się, jak tylko potrafi zadbać o dziecko, które ma wkrótce przyjść na świat. Jest niebezpiecznie. „Ciągle ktoś znika z naszego otoczenia. Nie wiadomo – uciekł czy zabrało NKWD. Polowanie trwa.” Przed wywiezieniem na Syberię uchronić może jedynie ucieczka. Od tej pory jesteśmy świadkami ukrywania się, zmian miejsca pobytu, zacierania śladów. Najpierw przed Rosjanami, później przed niemieckim Gestapo. Ciągły strach na dłuższą metę paraliżuje.

 

        Zastanawia szczegółowość opisu, co przestaje dziwić, gdy dowiadujemy się, że część czynionych na bieżąco zapisków przetrwała i to na nich Irena Łucyk oparła swoje wspomnienia. Tak wówczas żyło i podobnie widziało ten czas wielu ludzi, duąa część tej historii pozostaje w jakimś sensie wspólnym wojennym losem pokolenia.

GrzechuCzyta

  Trudne czasy potrafią wzbudzić w ludziach uczucia, o których istnieniu nie byli świadomi, a one z kolei motywują do podejmowania ryzyka w celu wsparcia innych osób. Zdarzają się również przypadki zupełnie odwrotne i tylko możemy się domyślać, czy ma to podłoże rodzinno-wychowawcze, a może jest związane z jakimiś przykrymi doświadczeniami. Istnieje też wąska grupa jednostek, których los bliźnich jest im obojętny, a nawet cieszą się z czyjejś krzywdy, gdyż swe poglądy wykształcili na bazie jakichś skrajnych przekonań innych fanatyków danego ruchu lub idei.

 

Zarys fabuły.

 

W książce autorka wspomina swoje życie z lat 1937-1944. Okres przedwojenny dotyczy jej młodości, a głównym wątkiem jest relacja, którą nawiązała z pewnym mężczyzną, który wraz wybuchem wojny został jej mężem. Kolejne lata są już po części związane z pojawieniem się jej dzieci na świecie, jak i z II Wojną Światową, z którą wszyscy musieli się jakoś zmierzyć. Był to czas charakteryzujący się ciągłym niepokojem i uciekaniem przed śmiercią. Jak wyglądało prywatne życie Ireny Łucyk? Czego doświadczyła podczas wojny? W jaki sposób udało jej się przeżyć i co z jej rodziną? O tym w książce „Wspomnienia 1937-1944” autorstwa Ireny Łucyk.

 

Wartość historyczna.

 

Książkę wydał na podstawie wspomnień syn autorki Cezary Łucyk i jest to bardzo dobre posunięcie, gdyż minął już dość długi czas od opisywanych lat i pewne zjawiska, wydarzenia zatarły się w pamięci naocznych świadków, których jest coraz mniej, a historycy lubią ubarwiać i zniekształcać pewne fakty ze względów politycznych lub ideowych. Niektóre opisane wydarzenia mogą wydawać się dość niewygodne, jak niechęć żydów i umiarkowana pomoc z ich strony względem Polaków, czy jej kompletny brak i złość księdza, a zwłaszcza jego gospodyni. Możemy również zobaczyć przejawy solidarności i wzajemną pomoc w trudnych chwilach, której obecnie często nam brakuje. Te i inne fakty nie są przesiąknięte jakimiś poglądami, gdyż pisała to osoba niezaangażowana wtedy politycznie i właśnie takie wspomnienia od naocznych świadków są najbardziej cenne dla każdego czytelnika pragnącego zgłębiać dawniejsze czasy, zwłaszcza te dotyczące tak wielkiej tragedii, jaką była wojna.

 

Walka.

 

Czytając tę pozycję, między wierszami można zauważyć to, co coraz częściej możemy usłyszeć w mediach, iż nie każdy mężczyzna charakteryzował się głębokim patriotyzmem, by iść walczyć, nie mając żadnego przygotowania, a dodatkowo zostawiając swą rodzinę na pastwę losu. Owszem w przypadkach uzasadnionych, kiedy zbierały się większe grupy partyzanckie lub formował się front ogólnonarodowy przy pomocy sprzymierzeńców, to wtedy takich patriotów było więcej, ale nie możemy myśleć, że wszyscy robili to z własnej woli lub całą uwagę od 1września 1939 roku skupiali tylko na obronie ojczyzny, co często niektóre obozy polityczną chcą nam wmówić. Zwykli ludzie dążyli do zabezpieczenia rodzin w żywność, opał na zimę, a także starali się je uchronić przed złapaniem przez nieprzyjaciela, a czy takie zachowanie jest właściwe, to już należy osądzić wedle własnych przekonań.

 

Podsumowanie.

 

Książkę czytało mi się z dużym zainteresowaniem, gdyż dzięki niej miałem okazję poznać kolejne wydarzenia ukazujące prawdziwy obraz tego, co działo się te kilkadziesiąt lat temu. Pióro autorki jest przystępne dla każdego, a niektóre wydarzenia sprawiają, iż nietrudno o odczuwanie emocji, co jeszcze bardziej podnosi jakość pozycji. Jestem ciekaw, jak potoczyły się dalsze lata autorki i mam nadzieję, że kiedyś będzie dane mi je poznać. Dodatkowo książka jest małego gabarytu, gdyż skupia tylko istotne wydarzenia bezpośrednio dotyczące twórczyni i jej najbliższych i nie znajdziemy tu przesadnych przemyśleń, które rozmyłyby tylko wartość historyczną tej pozycji. Na okładce możemy zobaczyć Irenę Łucyk z dwójką swoich dzieci, co w tego typu książkach jest odpowiednim rozwiązaniem. Gorąco polecam lekturę wszystkim szukającym wiedzy na temat dawniejszych lat dotyczących ludzi i ich obyczajów, a także postaw, którymi się wykazywali podczas poważnego zagrożenia.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial