Magdalena Sczepańska
-
Mroczna powieść o bestii z Ostródy. Oj… miałam ciary, zwłaszcza że mieszkam w odległości 40 minut jazdy od tego miasta. Fajnie się czyta o swoich okolicach, nawet jeśli to kryminał.
Autorka zaczyna fabułę od rytualnego okaleczania młodych kobiet w Gabonie w Afryce. Tak, tak! W XXI wieku nadal są miejsca, gdzie zabobony i handel ludźmi kwitnie w najlepsze. Afryka to nadal gniazdo zła, gdzie na porządku dziennym są rytualne zabójstwa kobiet i dzieci, palenie żywcem lub kamienowanie kobiet podejrzewanych o czary, pozbawianie genitaliów, języków i zębów dzieci, polowania na albinosów i odcinanie im części ciała lub zabijanie. Części ciała ofiar wykorzystywane są jako amulety mające przynosić właścicielom szczęście, zdrowie i powodzenie finansowe. Co gorsza, te rytualne zabójstwa są społecznie akceptowane.
Bestią z Ostródy jest przystojny i wysportowany mężczyzna na poziomie. Często wyjeżdża do Afryki i nie stroni od kupowania na czarnym rynku takich właśnie amuletów. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc pewnego razu sam wybiera ofiarę z której piersi zrobiona zostaje sakiewka, która jest jego największym skarbem. Jednak dewiantowi nie wystarcza już tylko fakt posiadania przedmiotu z ludzkiej skóry. Sam chce zasmakować w wyborze i samodzielnym oprawieniu części ciała swojej ofiary. Na co dzień zakłada maskę ojca i świetnie wpasowującego się w społeczeństwo człowieka, ale tak naprawdę jest kimś, kogo nikt nie chce spotkać na swojej drodze.
Na początku wspomniałam o rytualnym zabójstwach w Afryce. Ale czy w naszej, ponoć cywilizowanej, Europie nie ma występków godnych społecznego sprzeciwu? W Afryce nawet matki zabijają swoje dzieci w zamian za szczęście i dobrobyt. W takim razie jak ocenić matki i ojców, będących oprawcami własnym dzieci u nas w Polsce? Przecież często słyszymy i oglądamy w telewizji tragiczne historie kilkuletnich, a nawet kilkumiesięcznych dzieci, których okropny los zgotowują im ich własne matki i ojcowie. I w imię czego? Nawet nie w pogoni za pieniądzem czy wygodą, po prostu puściły im nerwy albo czuli chorą satysfakcję podczas katowania własnego dziecka. Kto tu jest gorszym potworem, ludzie z półświatka Afryki czy „kochający” patorodzice w Europie?
Na pierwszy rzut oka autorka opowiada o morderstwach rytualnych w Afryce i morderstwach w Ostródzie. Ale doszukałam się tu jeszcze innych tematów. Widzę tu łatwowierność ludzi. Wystarczy że ktoś przedstawi się jako dziennikarz z radia czy telewizji, a spora część obywateli jest gotowa powiedzieć wszystko co tylko wie na temat swoich sąsiadów, jeśli liczą na chociażby chwilową sławę i pieniądze. Ludzie szukają sensacji, okazji do plotek i niezdrowej fascynacji.
Często jest też tak, że jedni ludzie są uważani za ważniejszych i bardziej wartościowych niż inni. I na przykład gdy zaginie dziecko prawnika czy lekarza, policja działa od razu, sprawnie i szybko. A gdy zniknie dziecko tak zwanego szarego człowieka, stolarza, piekarza czy kasjerki, sprawa w ogóle nie rusza z miejsca. Nadal wartość człowieka zależy od sytuacji zawodowej i finansowej. A gdzie wartość ich uczynków, ich charakterów? Nieeee, ważny jest zawód rodziców i stan konta. Są gorsi i lepsi zaginieni, bardziej medialne przypadki, ciekawsze ofiary. Wszystkiemu winien nieczuły system, brak kasy, chory świat.
Ile razy słyszy od starszych kobiet niepochlebne opinie o młodych dziewczynach czy ogólnie o młodzieży? Uważam że bardzo często. A często te kobiety mają nieślubne dzieci. Jakoś w cudowny sposób zapomniały? No tak, przecież „zapomniała stara kurwa jak młoda puszczalską była”.
Kolejna sprawa – jak łatwo oceniamy po pozorach… Tusza, nieatrakcyjność fizyczna i nieśmiałość w kontaktach międzyludzkich wystarcza, żeby podejrzewać człowieka o najgorsze zbrodnie. A tymczasem pozory mylą…
Czy Bóg zawsze jest miłością? W takim razie jak wyjaśnić nagłą śmierć młodego mężczyzny w wypadku? Świeżo upieczonego męża i ojca? Serio, Bóg tak chciał? Jak ukoić ból rodziny albo pomóc jej w ujrzeniu sensu tej śmierci? Czy to w ogóle możliwe?
Każdy pragnie towarzystwa i akceptacji. Może się wydawać, że ktoś jest samotnikiem, stroni od innych ludzi i nie zależy mu na kontakcie i wsparciu innych. Kolosalny błąd! Człowiek jest istotą społeczną. Najlepiej się czuje żyją c w stadzie!
Instagram to miejsce, gdzie pokazuje się pozory, polukrowane kłamstwa. To tylko ułamek sekundy całego życia. To fikcja. Prawdą jest szarość, samotność, depresja i rutyna. A nie chwile uwiecznione na fotce i umieszczone na profilu w mediach społecznościowych.
W związku z mediami społecznościowymi – to co subtelne i wartościowe zostaje zakrzyczane przez to, co głośne, tupeciarskie i narcystyczne.
Na świecie panuje pazerność, buta, arogancja, dominacja, chęć zawładnięcia światem innych ludzi, ich językiem, światem i losem. Nie trzeba daleko szukać, wystarczy wspomnieć relację Rosja – Ukraina i nic więcej tłumaczyć nie trzeba.
Polecam tę książkę. To naprawdę wartościowa lektura, której nigdy nie pozbędę się z mojej biblioteczki.