Sylwia J.
-
Wyobraź sobie maleńką wioseczkę gdzieś u stóp Karkonoszy. Zbliża się Boże Narodzenie. Wszyscy szykują się do świąt. Kobiety sprzątają, gotują, zaganiają mężów i dzieci do pomocy. Zjeżdżają się goście. Wszystko przykryte białym puchem. To mogłyby być najpiękniejsze święta w życiu. Mogłyby być, ale…
Szybko się okazuje, że śniegu przybywa zbyt szybko, a temperatura spada dużo poniżej średnich wskazań. Nie ma prądu. Jest rok 1978, a Polska Ludowa mierzy się z zimą stulecia. Mieszkańcy jeszcze nie wiedzą, co ich czeka, ale kiedy autobus wiozący wiernych z pasterki wpada do rowu, sytuacja staje się poważna. Na szczęście nie ma rannych, ale do osady trzeba dotrzeć na piechotę. Ludzie brną godzinami w śniegu i mrozie. Wszystko wydaje się być pod kontrolą, ale rano okazuje się, że jedna z młodych dziewczyn nie dotarła do domu. Akcją poszukiwawczą kierują sołtys i Jan Ryś, młody podporucznik Milicji Obywatelskiej, który spędza w osadzie święta. Wkrótce mężczyźni znajdują zwłoki dziewczyny. Nikt nie ma wątpliwości, że została zamordowana. Dziewczyna jest koleżanką Michała, bratanka milicjanta, który zafascynowany śledztwem pomaga w nim, jak potrafi. Niestety chłopakowi przyjdzie się zmierzyć z kolejnymi zbrodniami.
Michał Śmielak fantastycznie buduje atmosferę napięcia i przerażenia. Grozę potęguje klaustrofobiczne uczucie odcięcia od świata wioski, w której grasuje seryjny morderca. Wszyscy się znają, więc tym trudniej wytypować zabójcę. Ale przecież trzeba się uwolnić od poczucia zagrożenia. Obywatele wbrew prawu i rozsądkowi jak najszybciej chcą skazać i pozbyć się podejrzanego. Dochodzi do samosądu. W jakiż popłoch wpadają, gdy na jaw wychodzi kolejny mord…
Autor prowadzi narrację w dwóch planach czasowych, ponieważ poza wydarzeniami opowiadanymi z perspektywy Michała z 1978 roku, wprowadza śledztwo toczące się w ramach prac Archiwum X czterdzieści lat później. Spaja je osoba Jana Rysia, który jest przesłuchiwany prze policjantów, którzy próbują rozwiązać tę sprawę po latach. Jest to ciekawy zabieg, sugerujący czytelnikowi od pierwszych rozdziałów, ze śledztwo pierwotnie nie znalazło pozytywnego zakończenia. Sprawia, że z tym większą ciekawością śledzimy perypetie mieszkańców wioski, ich dylematy i problemy spowodowane z jednej strony grozą związaną z morderstwami, a z drugiej walką z żywiołem.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki. Michał Śmielak świetnie trzyma w napięciu, umiejętnie rozwija fabułę wplatając wątki wierzeń ludowych, ale także pokazując kontrastowo psychologię tłumu jak i uczucia targające osobami w niecodziennej sytuacji, z której nie można się wyrwać. Sama pamiętam zimę stulecia z przełomu 1978 i 1979 roku i tym bardziej doceniam, jak obrazowo przedstawiona tu została tamta klęska żywiołowa stanowiąca tło wydarzeń. Bardzo gorąco polecam!