Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Zmęczenie Materiału

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Zmęczenie Materiału | Autor: Marek Sindelka

Wybierz opinię:

Ola1977

  Są powieści, które szybko ulatują z naszej pamięci, dają krótką przyjemność czytelniczą, a później patrzymy na okładki i zastanawiamy się, o czym one były albo – i to też się zdarza – mamy wątpliwości, czy w ogóle je czytaliśmy. O „Zmęczeniu materiału” słyszałam wiele opinii i trochę bałam się emocji podczas lektury. Wreszcie egzemplarz trafił w moje ręce i stwierdzam z pełnym przekonaniem: na pewno nie zapomnę o tej książce…

 

Mieszkam na zachodzie Polski, więc bliżej mam granicę, która nie jest tak problematyczna. To nie w naszych lasach śpią uchodźcy, to nie tutaj wolontariusze mają pełne ręce roboty. Temat uchodźców, ich ewentualnego miejsca w Polsce czy szerzej – w Europie, znam z prasy i telewizji. Przejmuję się. Film Agnieszki Holland „Zielona granica” przepłakałam niemal cały. Podczas lektury powieści Šindelki film Holland miałam co chwilę w pamięci.

 

Dwóch braci. Amir i drugi, bezimienny. Uciekają z kraju, który nie ma nazwy, ale czytelnik wie, że jest tam wojna, głód i warunki, w których lepiej nie przebywać. Jadą do lepszego świata, do Europy. Nie wiemy, do którego kraju konkretnie trafiają, zresztą nazwa nie jest potrzebna. Tu wszędzie obco, niegościnnie i wcale nie tak bezpiecznie. Druty, zasieki graniczne, przerzucanie przez tę granicę, bariera graniczna i bariera językowa. Jeden z braci jedzie w skrytce stworzonej za silnikiem samochodu, drugi trafia gdzie indziej. Rozłąka, która psuje plany i sprawia, że podróż jest jeszcze trudniejsza.

 

Tę powieść czyta się ze ściśniętym gardłem. Strony, na których autor opisuje, co czuje człowiek, który jedzie upchnięty w samochodzie w pozycji nawet nie embrionalnej, bo ta by była wygodna – mrożą krew w żyłach. Włącza się niedowierzanie, ale pamięć podpowiada, że przecież w gazetach też można było o tym przeczytać i w telewizji to obejrzeć. Ośrodki dla uchodźców to w dużej mierze fikcja. Parę pytań, ciepły posiłek i – najczęściej – cofnięcie tam, gdzie wcale nie chce się wracać. Bracia błądzą, ale obaj pamiętają, że należy kierować się na północ. Wędrówka w śniegu, gdy but się rozpada. Głód, który doskwiera. Napotkani ludzie najczęściej są obojętni albo pomagają w sposób doraźny. Zdarza się wrogość i przemoc.

 

Uchodźcy mają niewiele bagażu materialnego, ale ten emocjonalny o ciężarze nie do wyobrażenia. „Blizny były bagażem wielu ludzi, tak samo jak skóra posiekana odłamkami, połamane ręce i nogi, oparzenia”. Autor nie szczędzi czytelnikowi mocnych opisów, nie bawi się w niuanse. Muszę przyznać, że w momencie, gdy na kartach powieści pojawia się pewien Palestyńczyk, musiałam przerwać lekturę, odetchnąć i z ogromnymi obawami kontynuować. Przemoc bez żadnej przyczyny jest dla mnie trudna do udźwignięcia.

 

Wydawnictwo przedstawia Marka Šindelkę jako jednego z najciekawszych czeskich autorów młodszego pokolenia (rocznik ’84) i nie jest to określenie na wyrost. Pisarz ma na swoim koncie nie tylko prozę, ale i poezję, a to się czuje w tej powieści. Dramat młodych uchodźców, tęsknota brata za bratem i lęk o siebie opisany jest w subtelny i bardzo emocjonalny sposób. Poetycka fraza jeszcze intensywniej podkreśla tragiczne losy bohaterów, którzy karani są przez otaczające realia za to, że chcą żyć godnie. Czytelnik współodczuwa, przejmuje się, ociera łzy, wkurza się na świat, który jest zły dla tak wielu osób. Oczywiście również kibicuje braciom, chociaż ta powieść od pierwszych stron pogrąża w takim smutku, że happy end wydaje się mało prawdopodobny. A skąd taki tytuł? Wyjaśnienie łamie serce.

 

Mam wrażenie, że to powinna być lektura obowiązkowa dla każdego. Otwiera oczy na palące kwestie społeczne, uczy empatii, budzi płomyczek buntu wobec rzeczywistości, która nie tak powinna wyglądać. Po lekturze będziecie mieć straszne obrazy pod powiekami, ale czasem taki wstrząs jest początkiem zmiany na lepsze.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial