Uleczkaa38
-
Za oknem jesień, chłód, deszcz i mgła... Dlatego też jest to idealna pora na to, by przenieść się na słoneczną prerię Dzikiego Zachodu za sprawą sięgnięcia po najnowszą odsłonę komiksowych przygód naszego ulubionego bohatera - Lucky Luke'a. A ta nosi tytuł "Pod niebem Zachodu" i ukazała się w naszym kraju oczywiście nakładem Wydawnictwa Egmont Polska. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji.
Młody Lucky Luke dopiero zdobywa swoją wielką sławę, przemierzając prerię i docierając do kolejnych zakątków Dzikiego Zachodu. Jednakże podróż jest kosztowną i by zdobyć niezbędne fundusze, Luke zgłasza się do udziału w wyścigu, w którym można wygrać aż 500 dolarów! Licząc na szybkość wiernego konia - Jolly Jumpera, zmierza ku wygranej, ale jak się okazuje, nie wszyscy chcą grać fair... Ponadto nasz dzielny kowboj podejmie się pracy na pewnym ranczo, jak i zostanie opiekunem pewnego młodego boksera...
Morris - twórca tego komiksu na polu scenariusza i rysunków, oddał w nasze ręce ciekawą opowieść o początkach wielkiej sławy Lucky Luke’a, gdzie to ten dzielny młodzieniec tak naprawdę uczy się fachu rewolwerowca, jak i też poszukuje swojej właściwej, życiowej drogi. A tę znaczą jego kolejne przygody, nierzadko potknięcia i błędy, ale też i właśnie nauka tego, jak być dobrym człowiekiem. To przygoda, akcja i jak zawsze znakomity humor, któremu nie oprą się tak dziecięcy, jak i dorośli czytelnicy.
Jak wskazuje powyższy opis fabuły, na komiks ten składają się trzy główne historie, ukazujące zmagania Luke'a w wielkim wyścigu, jego pracę na ranczu i konfrontację z bandą bandytów oraz perypetie związane z rolą promotora i opiekuna młodego boksera. I każda z tych mini opowieści jest równie intrygującą, zabawną i efektowną w swej postaci. To zawsze konfrontacja dobra ze złem, z której zwycięsko wychodzi oczywiście nasz szczęśliwy chłopiec. To dobra zabawa, świetny humor i wielkie emocje.
Znakomicie jawi się także ilustracyjna szata tego tytułu, na którą składają się charakterystyczne rysunki Morrisa. To prosta, ale przy tym i wprawna kreska, potężna dawka karykatury - zwłaszcza na polu ukazywania negatywnych bohaterów, jak i wreszcie dbałość o szczegóły na pierwszym i drugim planie. Całości efektu dopełniają ładne dla oka, być może nieco wyblakłe, ale summa sumarum bardzo przyjemne w swej postaci, kolory.
Mamy tu akcję, strzelaniny, pościgi i ucieczki, jak i również świetny humor, który objawia się tyleż słowem, co i obrazem. I jest to niewątpliwie bardzo familijna opowieść, która z jednej strony bawi i cieszy nas swoją postacią, ale z drugiej niesie cenną lekcją życia o tym, że zło nigdy nie popłaca a wszelkie oszustwa i matactwa zawsze wychodzą na jaw. To dobre, oparte na klasycznym morale, rozwiązanie autora, którego nie można nie docenić.
Lektura komiksu upływa nam w błyskawicznym tempie i z wielkim zaintrygowaniem, gdyż nieustannie tutaj coś się dzieje. To także przyjemność, przednia zabawa, piękne emocje i uśmiech, który raz po raz pojawia się na naszych twarzach. I można powiedzieć w całościowym ujęciu, że jest to kolejna, niezwykle udana odsłona tej legendarnej serii, którą mogą poznać nowe pokolenia miłośników komiksu w naszym kraju.
„Luky Lucke. Pod niebem Zachodu”, to świetny, wspaniale wykonany i pięknie wydany komiks spod znaku komediowego i przygodowego westernu. To ciekawa fabuła, barwne postacie, moc ciepłego humoru i piękno komiksowych ilustracji, któremu nie można się oprzeć. Z tych względów gorąco zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł, który pozwoli zapomnieć wam o jesiennym chłodzie i szarości. Polecam – naprawdę warto!