Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Gwiezdny Port. Powieść Graficzna

Image Gallery:

Opis:

Michał Lipka

 Była już komiksowa „Gra o tron”, teraz nadszedł czas na komiksowy „Gwiezdny port”. Tamto dzieło było adaptacją prozy Martina, teraz Martin wchodzi w buty scenarzysty. I wychodzi mu to całkiem nieźle. Może te kosmiczne przygody do wybitnych nie należą, a całość składa się z dobrze znanych nam schematów, jako rozrywka sprawdza się całkiem nieźle.

 

Witajcie w Chicago przyszłości. Dziesięć lat temu zbudowano tutaj Gwiezdny Port, czyli swoiste przedstawicielstwo międzygwiezdnej społeczności. Rządzą tu inne prawa, ale chicagowska policja wciąż ma swoje do zrobienia.

 

I tu na scenę wkracza Charlie, policjant, który zaczyna pracę w okolicy. Jego entuzjazm do tego, co pozaziemskie jest równie wielki jak roztargnienie i talent do pakowania się w tarapaty. I to właśnie on, wraz z kilkoma innymi postaciami, wplątany zostaje w aferę, która zagraża istnieniu całemu wszechświatowi. Czy uda im się ocalić… wszystko?

 

„Prawo i porządek” w scenerii „Facetów w czerni” – tak o tym komiksie pisze wydawca. Ja bym bardziej powiedział, że to „Fear Agent” wrzucony do świat „Armady” z tym, że do obu tych serii „Gwiezdnemu portowi” jest trochę daleko. Podstawowa różnica jest taka, że od „Armady” rzecz jest mniej pomysłowa i nie może pochwalić się tak złożoną, ludzką i świetnie nakreśloną silną kobiecą bohaterką. „Fear Agent” zaś na pewno był lepiej od „Portu” narysowany (a „Armada” pod tym względem bije obie te serie na głowę). Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli lubicie lżejsze projekty Martina i zabawną fantastykę, znajdziecie tu coś dla siebie.

 

Porównywać z innymi dziełami chyba już więcej nie ma sensu, chociaż podobieństw znajdziecie tu jeszcze bardzo dużo. Abstrahując od tego fabularnie rzecz jest całkiem przyjemna. Czyta się ja szybko i lekko, efektu wow nie ma, ale nie ma też nudy. Na stronach dzieje się dużo, tempo jest dobre, ale rozpisana na 270 stron opowieść ma też spokojniejsze momenty i oferuje całkiem sporo rozrywki. Należy też docenić fakt, że swoją opowieść Martin wymyślił we wczesnych latach 90., jako scenariusz pilotażowego odcinka serialu, więc wyprzedził wspominane przeze mnie serie (chociaż nie da się wykluczyć, że adaptująca tekst Raya Golden czerpała z różnych tworów).

 

Trudno jednak jest docenić ten album na polu graficznym. Ilustracje Golden mają czasami swój urok, ale jedynie czasami. Lepiej wychodzą jej tła, niż postacie, bo tych design jest przesadnie cartoonowy. Chociaż komiks skierowany jest do nieco starszego czytelnika i są tu zarówno sceny przemocy, jak i pewna doza erotyki, graficznie sprawia wrażenie dzieła skierowanego stricte do najmłodszych. Proste grafiki, barwna, momentami aż za bardzo kolorystyka i unikanie przez autorkę cieni i czerni sprawia, że cierpi na tym klimat i ogólny wygląd albumu. Na szczęście nie na tyle, by odstraszyć od sięgnięcia po niego.

 

A jeśli jesteście fanami Martina, sięgnąć warto. To całkiem przyjemna opowieść w stylu jego wczesnych, lżejszych i prostszych prac. I jedyna okazja by poznać tę opowieść.

Chris

 Jednego z najpopularniejszych autorów fantastyki współczesnej z pewnością nie trzeba nikomu przedstawiać. Twórca słynnej serii „Pieśń lodu i ognia”, znanej bardziej pod serialowym tytułem „Gra o tron”, nie od dziś zwodzi swoich fanów różnymi datami kontynuacji tegoż popularnego cyklu. W międzyczasie, wszystkim miłośnikom jego pióra nie pozostaje nic innego jak jedynie sięgać po inne, mniej znane pozycje, które choć w niewielkim stopniu mogą zapełnić pustkę związaną z oczekiwaniem na kolejne tomy. Na szczęście i w takich przypadkach mogą trafić się wyjątkowe i nieco odmienne perełki, które wnoszą nutę świeżości, lekkości i przede wszystkim zaskoczenia, zarówno treścią jak i jej formą przedstawienia. Do tego grona z pewnością można zaliczyć „Gwiezdny Port”.

 

Przed dziesięcioma laty na naszej planecie (w Singapurze, Chicago i Kopenhadze) wylądowały trzy statki kosmiczne, reprezentujące Harmonię Światów, międzygalaktyczną unię łączącą wszystkie żyjące we wszechświecie rozumne rasy. Ich przedstawiciele, poprzez lądowanie na Ziemi, chcą włączyć ludzi do ich wspólnej organizacji i nawiązać kontakty zarówno handlowe jak i kulturalne. W tym wszystkim pomocny ma okazać się tytułowy „Gwiezdny Port”, który jak sama nazwa wskazuje, ma stać się centrum łączności między przeróżnymi światami. Niestety, optymistyczna teoria nie zawsze sprawdza się w praktyce i wyniosłe założenia mogą doprowadzić do całkowicie przeciwnego zakończenia. George R. R. Martin wprowadził nas w świat zupełnie odmienny od tego z którym najbardziej jest kojarzony. Dziwni obcy z całego kosmosu, latające statki i samochody, intrygi międzygalaktyczne, a w tym wszystkim zwykli ludzie, policjanci i jak zwykle przeciwnicy wszystkiego co nowe. To wszystko razem wzięte sprawia, że otrzymujemy do rąk, wspomniany na wstępie, powiew świeżości, który całkowicie pochłania nas swoją innością i różnorodnością, połączoną ze znaną z współczesnego świata powszechną wrogością do odmienności. Dodając do tego bardzo dobrze skonstruowaną fabułę, bezpośrednie poczucie humoru i dynamiczną akcję, otrzymujemy pod względem literackim naprawdę świetną książkę, którą czyta się zdecydowanie lekko, przyjemnie i przede wszystkim w napięciu.

 

Najważniejszym jednak elementem „Gwiezdnego portu” jest jego forma, czyli przedstawienie całej historii w postaci komiksu, który (przynajmniej dla mojej skromnej osoby) stanowi miłą odskocznię od czystego tekstu. Raya Golden swoją kreską zdecydowanie trafiła w moje gusta i w mojej opinii idealnie odwzorowała kosmiczną akcję połączoną z niebanalnym poczuciem humoru i wszelkiego rodzaju emocjami towarzyszącymi głównym bohaterom. To wszystko razem wzięte powoduje, że „Gwiezdny Port” to idealne zestawienie ze sobą genialnego pióra ze świetnymi rysunkami, które tworzą zaskakującą pozytywnie całość. Myślę, że bez problemu trafi ona w gusta nawet najbardziej wybrednych miłośników fantastyki, którzy z pewnością będą usatysfakcjonowani tak przedstawioną akcją. Dla mnie „Gwiezdny Port” był zdecydowanie miłą odskocznią, która jednocześnie całkowicie pochłonęła swoją fabułą i sprawiła, że pojawiło się maleńkie uczucie żalu z powodu braku kolejnych tomów. Chociaż w przypadku pana Martina to tak naprawdę nigdy nic nie wiadomo.

 

Komiks o charakterze spacefantasy z pewnością nie byłby moim pierwszym wyborem podczas wycieczki do księgarni. Biorąc jednak pod uwagę nazwisko autora, sytuacja zmieniła się diametralnie, ustawiając „Gwiezdny Port” na pierwszym miejscu listy zakupów. Na szczęście nie był to nabytek z kategorii „niepotrzebnie wydane pieniądze” lecz być może początek nowej przygody z dotąd mało mi znanym gatunkiem literackim. Odsuwając jednak na bok nazwisko George’a R. R. Martina trzeba przyznać, że sam rysunek i przedstawienie fabuły również może stać się idealnym impulsem do sięgnięcia po „Gwiezdny port”. Nie pozostaje nic innego jak czytać, cieszyć się lekturą i oczekiwać na podobne tytuły (a może kontynuację panie Martin?).

 

 

Komentarze:

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Okładka wydania:

Gwiezdny Port. Powieść Graficzna

Additional Info:


Podziel się!


Oceń Publikację:

Komiksy

Rysunki: 100% - 2 votes
Kolory: 100% - 2 votes
Scenariusz: 100% - 2 votes
Liternictwo: 100% - 2 votes
Tłumaczenie: 100% - 2 votes
Wydanie: 100% - 2 votes

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial