Uleczkaa38
-
Wydawnictwo Egmont oddało w nasze ręce kolejną znakomitą pozycję - komiksowy album pt. „Skulldigger i Kostek”, umiejscowiony w jakże barwnym świecie serii „Czarny Młot”. I choć sam komiks nie łączy się z najważniejszymi postaciami tej serii, to oferuje niezwykle klimatyczną, inteligentną i porywającą od pierwszych stron, lekturę. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji.
Oto miasto Spiral City - królestwo korupcji, przemocy i zbrodni, w którym to pojawia się tytułowy sprawiedliwy i zarazem bezlitosny mściciel - Skulldigger. To właśnie on, wraz ze swoim pomocnikiem w osobie Kostka, będzie musiał stawić czoła niezwykle niebezpiecznemu przestępcy – psychopatycznemu Grimjimowi, który właśnie uciekł z więzienia. Sytuacja komplikuje się jednak tym bardziej, iż Skulldiggerem i jego misją zaczyna się interesować nade mocno miejscowa policjantka - detektyw Amanda Reyes...
To dobra, pozytywnie zaskakująca i przede wszystkim czerpiąca w pełni z oferty oryginalnej serii, ale też i innych odsłon tego Uniwersum, komiksowa opowieść. Stoi za nią jakże ceniony i doświadczony już twórca - Jeff Lemire, co też wiele tłumaczy. Bo trzeba powiedzieć przede wszystkim to, że historia ta oferuje nam sobą wszystko to, czego tylko moglibyśmy oczekiwać od opowieści ze świata Batmana i jego okolic, aczkolwiek też i podając ów fabularną jakość w jeszcze mroczniejszej postaci.
Ważne retrospekcje, które wyjaśniają motywacje tytułowych bohaterów, konfrontacja z Grimjimem i jego poplecznikami, trudna relacja z detektyw Reyes, czy też odkrywanie demonów przeszłości, które czasami okazują się nazbyt przerażającymi... - to główne, kamienie milowe tej relacji, w której uświadczymy przede wszystkim akcji, przygody, widowiskowych scen walki..., ale też i klimatycznego śledztwa, co mnie osobiście bardzo mile zaskoczyło. Tu każda scena, każdy kadr i każe wypowiedziane słowo ma swoje znaczenie, co też świadczy o jakości scenariusza tej historii.
Nie sposób nie zatrzymać się na chwilę przy postaci Skulldiggera - przywdziewającego maskę kościotrupa mściciela i zabójcy w jednym, który za pomocą swojej czaszki na łańcuchu nie posyła złoczyńców za kratki, ale pozbawia ich życia. I tu pojawia się pytanie, uzasadnione pytanie, czy jest to wciąż superbohater, czy też tak naprawdę kolejny z potwornych czarnych charakterów...? Odpowiedź będzie należeć do każdego z nas z osobna, ale faktem jest to, że nie można przejść obok tej postaci zupełnie obojętnym.
Podobnie nie można przejść obojętnym wobec miasta Spiral City - miejsca tyleż pięknego, klimatycznego, przywołującego skojarzenia z najlepszymi komiksami sprzed lat.., co i niezwykle mrocznego, niepokojącego, przerażającego..., gdzie to Gotham City wydaje się być czymś na wzór przytulnej mieściny. I wszystko to wyrażają tak kadry, jak i również szczegółowe opisy zaułków i zakątków Spiral City, które pozwalają nam poczuć się tak, jakbyśmy sami byli w tym mieście...
Skoro o kadrach już mowa, to trzeba docenić również ilustracyjne oblicze tego komiksu, które to jest zasługą Tončiego Zonjića. To właśnie ten chorwacki twórca zaoferował nam tutaj niezwykle klimatyczne, pociągnięte dość surową i lekko kanciastą kreską rysunki, które bazują w dużej mierze na geometryczności. Cechuje je także dobre kadrowanie, świetne tuszowanie oraz specyficzna mieszanka kolorów - z czernią i ciemną zielenią i w roli głównej, ale przy tym często przełamywanymi jaskrawymi barwami.
Ciekawie odkrywa się nam tę opowieść, która tak naprawdę z każdą kolejną stroną nabiera jeszcze większej atrakcyjności, logiki i sensu w poczynaniach bohaterów, co wiąże się z odkrywaniem sekretów ich przeszłości. To wielkie emocje, nasze pełne zaangażowanie i czytelnicza przyjemność. Oczywiście, jak już wspominałam, mamy tu wiele mocnej przemocy i mroku, ale taką jest po prostu ta opowieść i trzeba nam to zaakceptować.
Rzecz całą reasumując – komiks „Skulldigger i Kostek”, to pozycja intrygująca, świetnie wykonana i mająca sobą wiele dobrego do zaoferowania. To ciekawy pomysł, twórczy geniusz Jeffa Lemire oraz jakże charakterystyczne ilustracje, które są po prostu jedyne w swoim rodzaju. No i są oczywiście emocje – mocne, wielkie, trzymające w napięciu do samego końca. Polecam – naprawdę warto poznać ten komiks.