Detektyw Miś Zbyś Na Tropie 9. Wielka Draka W Szkockim Zamczysku

  Dziecięcy miłośnicy bajkowych komiksów mogą cieszyć się oto kolejną wspaniałą lekturą! Otóż nakładem Wydawnictwa Kultura Gniewu ukazała się właśnie najnowsza odsłona uwielbianego cyklu „Detektyw Miś Zbyś na tropie” - komiksowa opowieść o tytule „Wielka draka w szkockim zamczysku”, na której to stornach króluje przygoda, humor i piękna lekcja dobrego życia. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji.

 Miś Zbyś i Borsuk Mruk udają się tym razem do Szkocji..., rezygnując z planów wakacyjnego wypoczynku. Otóż to właśnie tam wiedzie ich trop związany z zuchwałą kradzieżą słynnego obrazu Leoparda Da Vinci - Damy z pluszowym misiem. Na miejscu nasi dzielni detektywi trafią do wielkiego, starego zamku, w którym przyjdzie im odkryć wiele sekretów i tajemnic, a nawet spotkać najprawdziwsze duchy. Co więcej, wkrótce też okaże się, że kradzież słynnego dzieła ma swoje drugie, bardzo zaskakujące dno.

 Piękna, zabawna i trzymająca w napięciu do ostatniej strony, jest ta komiksowa bajka. Jej twórca - Maciej Jasińki, postawił tu na doskonale już sprawdzony schemat, wysyłając parę detektywów do klimatycznego miejsca, stawiając na ich drodze moc zabawnych przygód, jak i wreszcie wieńcząc wszystko pięknym happy endem, w którym to oczywiście dobro zwycięża zło. I jest to z jednej strony piękno zabawnej i bezpiecznej dla dziecka bajkowej opowieści, zaś z drugiej piękno ilustracji, które oczarują każdego czytelnika. 

 Od samego początku jest ciekawie, zabawnie i niezwykle familijnie, gdy oto Zbyś i Mruk podejmują się rozwikłania zagadki kradzieży słynnego dzieła sztuki, udają się w tym celu do Szkocji, odwiedzają tajemnicze zamczysko i krok po kroku odkrywają tożsamość sprawcy oraz przybliżają do odnalezienia obrazu. W międzyczasie spotkają się ze słynnym Holmesem, odbędą rozmową z prawdziwym duchem, czy też poznają znaczenie wartości przyjaźni. I jak zawsze w tej serii bywało, tak i tym razem jest to niezwykle dynamiczna, ciekawa, ale też i idealnie dostosowana do wieku odbiorcy, relacja.

Kochani są bohaterowie tego komiksu - uroczy, sympatyczni, życzliwi wszystkim dookoła i zawsze pomocni detektywi, którzy nie tylko pięknie wyglądają, ale też i pokazują swoim zaangażowaniem i postępowaniem to, że zawsze można na nich liczyć. I oczywistym jest to, że każdy dziecięcy czytelnik polubi Misia Zbysia i Borsuka Mruka, odnajdując w nich swoich przyjaciół, ale też i piękne wzorce tego, jakim być w życiu.

 Ilustracje tego komiksu przedstawiają się równie udanie, przybierając postać bajkowych, malowniczych, prostych w swej postaci i zarazem bardzo klimatycznych rysunków. Mamy tu łagodne i płynne kształty, dużo sytuacyjnego i dobrze zobrazowanego humoru oraz piękne kolory, które działają na wyobraźnię czytelnika. Inaczej mówiąc, to znakomita, charakterystyczna dla tej serii i dobrze rozrysowana porcja ilustracji.

Każda część tego komiksowego cyklu jest świetna, zabawna i zarazem niosąca sobą tak rozrywkę, jak i piękną lekcję życia. I nie inaczej jest z tym zeszytem, w którym dodatkowo mamy wspaniałą wycieczkę do Szkocji, podpartą porcją informacji o tym kraju. I naturalnym stanem rzeczy jest także to, że komiks ten bawi, rozśmiesza i urzeka od pierwszych chwil lektury.

Komiks dla dzieci pt. „Detektyw Miś Zbyś na tropie. Wielka draka w szkockim zamczysku”, to idealny wybór dla każdego dziecka i jego rodziców. To zabawa, przygoda, ciepłe emocje i humor, który nie przysłania jednakże walorów edukacyjnych tej pozycji. Dlatego też nie ma co się zastanawiać, tylko zakupywać lub wypożyczać z Biblioteki ten komiks – polecam!

  Kolejny wznowiony tom „Detektywa Misia Zbysia” i od razu takie skojarzenie – „Wakacje z duchami”. Bo wakacyjna pora, bo w środku zamek, duchy… No jest jeszcze ta „Wielka draka w tytule”, inne skojarzenia sprowadzająca, ale już mi te z klasyką Bahdaja zostały. No i fajnie, bo ją lubię, a pewne elementy wspólne też są. Przede wszystkim jednak to kolejna typowa przygoda Zbysia i Mruka, sporo odnosząca się do popkultury.

Miś Zbyś i Borsuk Mruk nie mają szczęścia do wypoczynku. Ledwie skończyli kolejną sprawę, licząc na trochę spokoju – przynajmniej Mruk liczył – a tu już kolejny problem. Bo oto ktoś skradł obraz „Dama z pluszowym misiem” pędzla Leoparda Da Vinci. Problem w tym, że nikt nie ma pojęcia w jaki sposób to zrobił i jak udało mu się wynieść. Tym bardziej nie wiadomo, kto to zrobił.

Oczywiście nasi bohaterowie mają inne metody niż policja, lepsze, i szybko wpadają na trop. A trop wiedzie ich do Szkocji, gdzie wyposażeni w najnowocześniejsze gadżety (dzięki pomocy policji), trafiają do zamku, w którym spotykają duchy i…

I tak to się toczy. Dla dzieci to, proste, niewymagające, ale ze sporą dozą uroku. No i in plus, że twórcy pamiętają też o dorosłych, zostawiając tu i tam smaczki. Bo skoro Szkocja, Wyspy, to prawie Anglia, więc czemu nie wrzucić paru odwołań do Jamesa Bonda? Poza tym przecież te okolice to potwór z Loch Ness, więc nawiązać wypada, a nawet trzeba. Tak samo do Sherlocka. Do polskiej klasyki też można, więc mamy tu odniesienia do Baranowskiego. Efekt jest taki, że to wszystko to naprawdę fajnie wypada, nawet dla starszych czytelników. A przynajmniej takich, jak ja, sentymentalnych, którzy lubią, kiedy historia dla dzieci ma w sobie trochę mroku i nawiązań. Ja lubię.

Poza tym są tu rzeczy, które dzieciaki zawsze sobie cenią, jak np. szukanie elementów ukrytych na obrazku, by pomóc bohaterom w śledztwie czy czym różnią się poszczególne grafiki, by pomóc odnaleźć im właściwie dzieło sztuki. A wszystko to w formie lekkiej, szybkiej w odbiorze, prostej i przystępnej. Są przygody, jest humor, nutka fantastyki, nuta sensacji… Jeśli czytaliście poprzednie tomy, wiecie czego się spodziewać, jeśli nie, śmiało możecie zacząć w tym momencie, bo każda część niezależna jest od reszty, choć w pewnym sensie wszystko to się łączy.

A graficznie? Nowacki rysuje prosto, wyraźną kreską i bez nadmiaru szczegółów. Kadry są duże, najczęściej po dwa na stronę, często stosuje też splashpage’e i dwustronicowe plansze, a wszystko to pełne jest kolorowych stworzeń zaludniających równie barwnie oddany świat, gdzie niezwykłości egzystują obok tego, co zwyczajne. Ma to swój urok, jest miłe dla oka, a razem z dobrym, wydanie, ładnie prezentuje się na półce i w rękach.

Więc… Fanom polecać nie trzeba, ale nowym czytelnikom można jak najbardziej. Bo sympatyczne to, bo fajne i bo takie przygodowe to w sam raz na wakacje. Czy trzeba coś więcej dodawać?