Sandman. Senni Łowcy

  Komiksowa seria „Sandman” ma już swoją markę, wielką popularność na całym świecie i uznanie w oczach znawców komiksowej fantastyki. I dlatego też z tym większą radością witamy w swoich rękach kolejne jej odsłony - w tym i tę najnowszą pt. „Senni łowcy”, która ukazała się właśnie w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Egmont. Zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji.

 Mnich, lisica i posiadający ogromną władzę mistrz czarnej magii - to główni bohaterowie tego komiksowego dramatu, w którym to skromny mnich staje się obiektem ataku ze strony wpływowego mistrza z Kioto, gdyż ten pragnąc pozbawić go życia liczy na osiągnięcie spełnienia i wyleczenia z lęków przed jutrem. Na szczęśćcie w obronie mnicha staje magiczna lisica, która będąc w nim zakochana zwraca się o pomoc do samego Władcy Snów. Tym samym też karty zostały rozdane, kości rzucone, a  przeznaczenie się dopełni...

 Komiks ten powstał w oparciu o opowiadanie Neila Gaimana sprzed ponad dwudziestu laty, do napisania którego zainspirowała go jedna z japońskich legend. Kilka lat później doczekał się on swojego pierwszego wydania, zaś dziś możemy cieszyć się jego kolejną, niezwykle efektowną publikacją. I bardzo dobrze, gdyż opowieść ta jest niezwykle intrygującą, klimatyczną i efektowną na gruncie znakomitego połączenia fantasy, horroru i baśni z piękną historią o niespełnionej miłości. I widać tym samym w tej historii wielkość całej serii, której to z pewnością nigdy nie będziemy mieli dość...

 Jako słowo się rzekło, mamy tu do czynienia z baśniowym, ale też i niezwykle mrocznym dramatem, w którym pojawia się zakazane uczucie lisicy do mnicha, misterny plan zabójstwa ze strony podstępnego mistrza Yin-Yang, jak i wreszcie ważna, aczkolwiek nie uwypuklona na pierwszym planie, rola Snu. To walka, magiczne emanacje, wartka akcja, wielkie przygody i tradycyjne już kroczenie na cienkiej granicy pomiędzy jawą i snem. Jednocześnie opowieść ta zachwyca nas swoim niepowtarzalnym, azjatyckim klimatem.

 Azjatyckim klimatem, który objawia się na gruncie ilustracji, imion i charakterów bohaterów oraz jakże specyficznej, dawnej japońskiej kultury. I z pewnością aspekt ten czyni tę historię wyjątkową w całym ujęciu Uniwersum Sandmana, co pozwala nam zarazem spojrzeć nieco inaczej na tę opowieść, na postać Snu vel Morfeusza, jak i wreszcie na wymowę wielkiego dzieła Neila Gaimana. I w mej ocenie nie dało się lepiej ukazać tej mrocznej baśni w klimacie rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni, aniżeli właśnie tak, jak ma to miejsce w tym komiksie.

 Równie udanie przedstawia się ilustracyjna postać tej opowieści, o którą zadbał oczywiście P. Craig Russell. To niezwykła precyzja kreski, zarazem malarski charakter każdego z kadrów oraz idealny balans pomiędzy charakterystyczną szatą ilustracji dla serii Sandmana, a właśnie japońską tradycją sztuki. Do tego dochodzą niezwykle stonowane, łagodne, doskonale dobrane kolory. I mają te ilustracje w sobie coś iście magicznego, co przyciąga uwagę czytelnika od pierwszych chwil lektury.

 To piękna, ależ i niezwykle smutna opowieść. Opowieść o nieszczęśliwej miłości, nieuchronności śmierci, porządku świata, którego mimo usilnych prób nie można zmienić. I w mej ocenie jest to wielkim atutem tego komiksu, iż tym razem to właśnie nie akcja, przygoda i walką są tu najważniejsze, a emocje. W ten sposób też doceniamy w znaczne większym stopniu scenariusz tej opowieści, który przedstawia się tutaj tyleż barwnie, co i bardzo mądrze, ambitnie, momentami wręcz filozoficznie.

 Nie zaskoczę was stwierdzeniem, że oto spotkanie z tym komiksem jest doznaniem przyjemnym, klimatycznym, angażującym od pierwszych chwil. Otóż wszystko w tej opowieści jest fascynującym – scenariusz zdarzeń, bohaterowie, obraz japońskiej codzienności oraz emocjonalna wymowa, która skłania nas także do refleksji nad tym, jak niesprawiedliwym bywa los. Na osobnie słowa uznania zasługują ilustracje tego tytułu, wobec których to po prostu nie można przejść obojętnym.

Dwóch wielkich artystów – Neil Gaiman i P. Craig Russell, stworzyło tę komiksową opowieść. Opowieść skazaną na sukces, piękną, wartą uznania i docenienia. Dlatego też z jak największym przekonaniem polecam i zachęcam was do sięgnięcia po „Sennych łowców” – komiks wielki, znakomity, wspaniały w każdym calu.