Chris
-
Postacie stworzone przez Walta Disneya (zarówno autora jak i studio) tworzą z pewnością jedne z najbardziej rozbudowanych uniwersów w świecie komiksu. Niezliczona ilość postaci, powiązań, motywów, umiejscowień w czasie i przestrzeni, a co najważniejsze dla każdego czytelnika- za każdym razem tak samo zaciekawia jak i rozbawia. Mówiąc Walt Disney, mamy na myśli przede wszystkim takich bohaterów jak Kaczor Donald, Myszka Miki, Goofy czy nawet Pluto oraz bracia Hyzio, Dyzio i Zyzio. Nieco mniej popularną postacią, ale równie ważną dla każdego z powyższych jest obrzydliwie bogaty Wujek Sknerus, którego historię możemy podziwiać w przepięknym zbiorze wydanym przez wydawnictwo Egmont.
Szkocja, Egipt, Klondike i oczywiście wszystkim fanom (i zapewne nie tylko) znany Kaczogród- to właśnie miejsca niezwykle istotne dla przygód naszego głównego bohatera, które ostatecznie ukształtowały jego osobowość i pozwoliły wspiąć się na sam szczyt. Jak sam Sknerus wspomina, niektórzy rodzili się wielcy, bogaci lub skazani na sukces. On nie miał żadnej z tych rzeczy, ale dzięki determinacji i chęci uczenia się zarówno na porażkach jak i błędach mógł znaleźć się w tym miejscu z którego jest znany szerszemu gronu czytelników. Jak już wspomniałem na wstępie, „Pamiętniki Sknerusa McKwacza” to tak naprawdę zbiór komiksów na temat dzieciństwa, młodości i początków dorosłości naszego głównego bohatera, który na każdym etapie pokazuje jakie wydarzenia miały wpływ na ukształtowanie jego charakteru, osobowości, a także na przykład stosunku do swojego znanego siostrzeńca, Kaczora Donalda. Myślę, że nie wymaga wyjaśnień dlaczego Kari Korhonen umieścił właśnie pierwsze lata życia Sknerusa w Szkocji.
Dodatkowym atutem „Pamiętników Sknerusa McKwacza” są różnego rodzaju ciekawostki, które autor umieścił pomiędzy rozdziałami. Dzięki nim dowiadujemy się nie tylko wielu interesujących faktów na temat naszego głównego bohatera, ale także samej pracy nad komiksem. Podczas lektury nie jesteśmy w stanie wychwycić (przynajmniej taki amator jak ja) wielu szczegółów, a co dopiero dostrzec różnic pomiędzy pewnego rodzaju przedstawieniem postaci u różnych autorów lub z różnych perspektyw. Na szczęście z pomocą przychodzi nam właśnie Kari Korhonen, który w bardzo rzeczowy, konkretny i ciekawy sposób odkrywa przed nami rąbek tajemnicy pracy nad komiksem dołączając do tego przykłady innych ujęć lub historycznego nawiązania do wizerunków Sknerusa. To wszystko razem wzięte powoduje, że z niezwykłym zainteresowaniem minęła mi lektura tegoż zbioru, który nie tylko (jak to zawsze bywa w przypadku Walta Disneya) rozbawił i spowodował pojawienie się łezki tęsknoty za latami dzieciństwa, ale także nieco poprawił moją wiedzę na temat samego gatunku literackiego.
Z mojej amatorskiej strony mogę jedynie dodać, że moim zdaniem obrazki, które stworzył Kari Korhonen ujmują prostotą i takim wręcz nawiązaniem do dawnych komiksów. Nie ma w nich ogromnych, jednostronicowych „okienek”, jak to czasami bywa we współczesnym przedstawieniu historii obrazkowych. Nie ma także wielkich wyrazów dźwiękonaśladowczych, które być może oddają efekt przedstawianego w danym momencie wydarzenia, ale moim skromnym zdaniem nieco przytłaczają czytelnika. Jest za to zawarty duch czasu, który w połączeniu z fabułą i nietuzinkowym dialogiem okazał się strzałem w dziesiątkę.
Na sam koniec chciałbym wspomnieć, że z pewnością nie jest to recenzja dla ekspertów i miłośników komiksu, którzy na pewno operują bardziej fachowymi określeniami czy też spostrzeżeniami na temat kreski i dialogów. Przede wszystkim jest to jednak recenzja miłośnika Kaczora Donalda, Sknerusa, Myszki Miki i całej disnejowskiej ferajny, która już od ponad dwudziestu lat bawi i przyciąga przed papier i ekrany tak samo wzbudzając moje zainteresowanie. Podobnie jak w przypadku właśnie „Pamiętników Sknerusa McKwacza”.