Wersja dla osób niedowidzących
Uleczkaa38
-
Przyznam szczerze, że tydzień bez kontaktu z komiksową serią „Świat Akwilonu” wydaje mi się czasem niezwykle smutnym, gorzkim, pozbawionym tej jakże pięknej, fantastycznej magii... Na szczęście Wydawnictwo Egmont nie każe nam długo czekać na premiery kolejnych odsłon tego Uniwersum, oferując nam nowe wspaniałe opowieści o krasnoludach, trollach, czy też elfach. I o tej ostatniej nacji traktuje również intrygujący album pt. „Świat Akwilonu. Elfy. Biały Elf o czarnym sercu”, o którym to postaram się wam opowiedzieć więcej w poniższej recenzji.
Wojownicy i zarazem tropiciele z plemienia Białych Elfów - ojciec Meliatell i jego przybrany syn o imieniu Fall, przemierzają oto kolejne krainy Akwilonu podążając śladami legendarnego Białego Smoka, chcąc uchronić go przed wymarciem. Po drodze przychodzi poznawać im kolejne osady, spotykać niezwykłe osoby, ratować od śmierci tych, którzy na nią nie zasługują. Jedną z takich osób jest mały chłopiec, któremu to pomagają przyjść na ten świat. Mgnienie chwili dla elfów i wiele lat później dla ludzi, dwoje wędrowców spotyka raz jeszcze tego chłopca, który stał się już mężczyzną i który to odegra wielką w rolę w przyszłych losach Falla...
To z pewnością najbardziej wzruszająca odsłona tej serii, jakie ukazały się dotąd w naszym kraju. Poruszająca piękną historią o przeznaczeniu, poszukiwaniu prawdy o swoim miejscu w świecie oraz nieubłagalności upływającego czasu, który dla elfów jest czymś naturalnym i niemalże niezauważalnym, zaś dla ludzi zapisanym wyrokiem śmierci. To również piękna, w dużej mierze filozoficzna i skłaniająca do wielu ważnych przemyśleń relacja o walce o uratowanie tego, czego uratować nie można...
Opowieść ta zaskakuje nas także swoją konstrukcją, gdyż po raz pierwszy w tej serii fabuła obejmuje sobą całe dziesięciolecia losów głównych bohaterów - tak elfów, jak i ludzi. I jest to coś nowego, innego, intrygującego oraz otwierającego wielkie pole do popisów dla scenarzysty - w tym przypadku Oliviera Peru, który w rzecz jasna korzysta z tej okazji. Bo i owszem, mamy tu akcję, przygodę, elfie prawa i wierzenia..., ale tak naprawdę najważniejszym wydaje się czas, który znaczy tak bardzo coś odmiennego dla ludzi i elfów.
Bohaterowie są wspaniali - na czele z Fallem, który jest odważnym, charakternym, gotowym na każde ryzyko i chyba znacznie bardziej podobnym ludziom, aniżeli wielu przedstawicieli człowieczego gatunku. Wspaniałym jest także ten świat magii, smoków, surowych praw i konfliktów pomiędzy elfami, ludźmi, czy też innymi nacjami, który wciąż nas czymś zaskakuje. I wreszcie nie możemy narzekać na pokaźną dawkę dobrego humoru, który tym razem jest być może nieco mniej rubasznym, ale za to wciąż pięknie nas rozbawia i rozśmiesza.
Stéphane Bileau - to właśnie ten artysta opatrzył niniejszą opowieść pięknymi, klimatycznymi, pociągniętymi lekką i płynną kreską, rysunkami. I tak, jak miało to miejsce w każdym innym tomie tej serii, tak i tutaj zachwyca nas rozmach, dbałość o każdy szczegół, niezwykła plastyczność ukazywania dynamicznych scen akcji oraz kolorystyka, od której może się zakręcić w głowie. To wciąż ta sama wysoka jakość.
I kolejny raz zachwyca nas i porywa sobą ta czytelnicza wyprawa do świata Akwilonu. Zachwyca fabułą, oczarowuje klimatem i ilustracyjnym pięknem, jak i również zaskakuje niezwykle emocjonalną wymową, co mnie osobiście urzekło w bardzo wielkim stopniu. Bo to piękna historia, piękni bohaterowie i piękna prawda o tym, że granica pomiędzy dobrem i złem oraz chęcią czynienia dobra i zła, nie zawsze jest taką prostą, jakby mogło się wydawać...
Sięgnijcie po komiksową opowieść „Świat Akwilonu. Elfy. Biały Elf o czarnym sercu” – warto, gdyż lektura tej pozycji niesie niezwykłe doznania, emocje i przeżycia. Polecam.
