Łowcy Relikwii

 Oto świat odległej przyszłości, którą ponad 200 lat temu wyniszczała wielka, religijna wojna. Teraz nadszedł zaś czas dyktatury nowej wiary i jej czterech bogów - Panteonu, którzy siłą i przemocą niszczą wszelkie przejawy innych, dawnych kultów. Z okazji tej korzysta zaś para przemytników i łowców niezwykle poszukiwanych, nielegalnych, religijnych artefaktów - kobieta o imieniu Xia oraz towarzyszący jej, Mały Mercur. I to właśnie przed nimi pojawia się okazja na bardzo cenny łup - zlecenie od obrzydliwie bogatego klienta, który poszukuje dawnej relikwii. Do pary poszukiwaczy dołącza również były żołnierz Panteonu - Vitellius, gdyż misja ta wydaje się być najtrudniejszą w ich całej, dotychczasowej karierze...

 I mamy oto przede sobą coś w rodzaju połączenia „Gwiezdnych Wojen” i „Indiany Jonesa” w niezwykle intrygującą, ukazaną z rozmachem, porywającą od pierwszych chwil lektury, całość. To awanturnicza przygoda, religijny fanatyzm, podróże do przedziwnych światów i akcja, która nie zwalnia choćby na chwilę, zaś wszystko to zostało dodatkowo podlane odpowiednią porcją mroku i humoru, by z jednej strony było naprawdę niepokojąco, ale z drugiej jednak i zabawnie. I powiem wam, że ów mariaż działa tu w naprawdę świetny sposób.

 Główna oś wydarzeń skupia się oczywiście na misji wyżej wymienionej trójki bohaterów, którzy poszukują cennej relikwii, wikłają się po drodze w masę wielkich kłopotów, zadzierają z legionami Panteonu, ale też i zawsze znajdują wyjście z najbardziej trudnej sytuacji - można by rzec, że klasyka kosmicznej space opery..., ale też i nie do końca, gdyż kilka wątków oraz kilka spojrzeń na bohaterów i ich rzeczywistość życia, bardzo zaskakują. To dobre tempo, umiejętne potęgowanie napięcia i idealnie puentujący całość historii finał, który daje też nadzieję na kolejne spotkanie z tymi bohaterami.

 Skoro już o postaciach tego komiksu mowa, to tu wydaje się tkwić być może klucz do jakości i atrakcyjności tej opowieści. Charakterna, nierozstająca się z butelką, twarda Xia..., nie grzeszący być może inteligencją, ale też i skrywający pod maską mięśni ze stali zupełnie inną twarz - Vitellius..., jak i absolutnie zagadkowy, kryjący się pod specjalną maską i potrafiący zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie Mencur... - każde z nich jest ciekawe i każde okazuje się być zupełnie innym, aniżeli się wydaje. Mnie ujęło w nich zaś to, że są bardzo nieidealni..., przez co i piękni.

 Piękną jest również rzeczywistość tej opowieści, z technologicznym postępem, z niezwykłymi światami, w wojenną przeszłością i totalitarną teraźniejszością, jak i przede wszystkim z fascynującym spojrzeniem na wiele różnych religii - nawet takiej, która wymaga spożywania wielu mocnych używek. To kompletny, dopracowany w każdym względzie, nieustannie zaskakujący obraz wszechświata odległej przyszłości, w którym chce się zanurzyć na czas tego czytelniczego spotkania, oj chce...

 Nie sposób nie docenić ilustracyjnej postaci tego albumu, którą tworzą wspaniałe, klimatyczne, niezwykle malownicze i imponujące pod względem swojej szczegółowości, rysunki Gruna. To również znakomicie uchwycona dynamika scen akcji, bardzo mocno wyrażona komediowa warstwa oraz rozmach, który przedstawia nam również wszystko to, co dzieje się w tle każdego z kadrów. I do tego dochodzą ładne, przyjemnie stonowane w swych barwach, idealnie dobrane kolory.

 I mogę stwierdzić z największym przekonaniem, że mamy tu do czynienia ze znakomitym, komiksowym science fiction. Znakomitym z uwagi na barwną, wcale nie aż tak banalną i przede wszystkim nieprzewidywalną do samego końca fabułę..., kolejno na kreację wielce nietuzinkowych bohaterów, których po prostu się lubi i rozumie od pierwszych chwil..., jak i wreszcie na chyba jedno z najciekawszych spojrzeń na wiarę, która może przybrać tak wiele rozmaitych obliczy. To też sprawia, że lektura tej opowieści jest dla nas wspaniałą rozrywką i wielką przyjemnością – nie tylko dla ortodoksyjnych fanów S-F, ale dla wszystkich miłośników dobrej, fantastycznej akcji.

 Rzecz całą reasumując – komiks „Łowcy relikwii”, to wyborna uczta na polu efektownej, klimatycznej, mrocznie-zabawnej space opery z naprawdę wysokiej półki. To akcja, przygoda, klimat, humor i wielkie emocje, którymi cieszymy się podczas spotkania z tym albumem. I dlatego też oceniam ten tytuł na najwyższą szóstkę, jak i również gorąco polecam i zachęcam was do tego, by po niego sięgnąć i dać mu się oczarować. Polecam!