Uleczkaa38
- Piękną podróż zaoferowało nam oto raz kolejny Wydawnictwo Egmont. Podróż do roku 1960, w którym to powstało wiele znakomitych, komiksowych historii Carla Barksa z kaczymi bohaterami w roli głównej. Oto bowiem możemy cieszyć się dziś znakomitym, zbiorczym albumem pt. „Kaczogród. Carl Barks. Pies Wiskerwillów i inne historie z roku 1960”, czyli blisko 250 stronicami zabawnej, przygodowej, niezwykle klimatycznej fabuły.
I mamy tu wiele wspaniałych opowieści, które zachwycają w każdym calu. Ot, wystarczy wspomnieć o tytułowej podróży do Szkocji, która przyniesie Sknerusowi McKwaczowi, Donaldowi i jego siostrzeńcom wiele wrażeń jak i która zawiedzie ich do pewnego starego zamczyska..., kolejno o wielkim odkryciu Diodaka, który kolejnymi szalonymi wynalazkami nie doprowadza omal do wielkiej katastrofy....; dalej o wyprawie naszych kaczych bohaterów na skąpaną w słońcu pustynię, gdzie wielką rolę odegra tytułowa rura...; czy też o jeszcze jednej ekscytującej ekspedycji - tym razem w kosmos, celem odnalezienia skarbów ukrytych na jednej z planet...
Cóż zatem mamy w tym albumie..? Otóż znakomitą, komiksową rozrywkę w disnejowskich klimatach, która zachwyca nas swoją komediową, przygodową i klimatyczną postacią. To z jednej strony niezwykłe podróże bohaterów, które zawsze przynoszą nam i im wielkie emocje..., ale z drugiej też i ciekawe spojrzenie na codzienność życia w Kaczogrodzie, która tym razem skupia się na szalonych pomysłach i wynalazkach Diodaka. I można tym samym powiedzieć, że jest tu dobrze, jak zawsze.
Komedia, przygoda, familijne ciepło i nawiązania do klasyki disnejowskiej bajki - to wszystko wypełnia strony tego komiksowego albumu, który jawi się o tyleż intrygująco, że tym razem daje czas, miejsce i wagę również i innym bohaterom z drugiego planu - by powiedzieć o wspominanym już wynalazcy Diodaku, któremu poświęcono tu naprawdę wiele opowiadań. I to jest piękne, nadające w pewien sposób świeżości tej serii i czyniącym ją jeszcze bardziej intrygującą, choć taką była już zawsze.
Nie zabrakło tu oczywiście także i pięknych, malowniczych, pociągniętych lekką i zarazem wprawną kraską, klasycznie cartoonowych ilustracji autorstwa Carla Barksa, który wykazał się tu pełnią swojego wielkiego, rysowniczego talentu. To humor, akcja, emocje na twarzach bohaterów i niezwykły klimat tych obrazów, które oczarowują nas od pierwszego spojrzenia i za które w dużej mierze pokochaliśmy tę serię. Do tego dochodzi oczywiście znakomite wydanie - twarda oprawa, jakość papieru i druku.
Bardzo przyjemnie upłynął mi czas spotkania z tym komiksem, przy którym wielokrotnie się zaśmiewałam do łez, przy którym odkrywałam z wielkim zaintrygowaniem kolejne losy i efekty działań kaczych bohaterów i za sprawą którego odzywały się we mnie sentymentalne wspomnienia, gdy oto wiele lat temu wkraczałam do tego komiksowego świata Disneya – tyleż na polu komiksu, co i filmowych animacji, po raz pierwszy. I jest w tym najprawdziwsza magia, że oto nowe, zbiorcze wydania tych bajkowych opowieści łączą sobą kolejne pokolenia czytelników w tej wspólnej, jakże bardzo naturalnej i pięknej miłości do naszych kaczych bohaterów.
Rzecz całą reasumując – komiksowy album „Kaczogród. Carl Barks. Pies Wiskerwillów i inne historie z roku 1960”, to kolejna udana, interesująca, niezwykle klimatyczna i w tym przypadku również zaskakująca oddaniem głosu bohaterom z drugiego planu, odsłona tej serii. To piękno fabuły, ilustracji i emocji, spośród których wszystkie są pozytywne. I dlatego też z jak największym przekonaniem polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł.