Na Wschód Od Zachodu: Apokalipsa - Rok Trzeci

  „NA WSCHÓD OD ZACHODU: APOKALIPSA. ROK TRZECI” - to właśnie pod tym tytułem kryje się najnowsza i zarazem finalna odsłona znakomitego, komiksowego cyklu science fiction spod ręki Jonathana Hickmana (scenariusz) i Nicka Dragotty (ilustracje), który to zyskał sobie ogromne uznanie w oczach czytelników całego świata. To właśnie na ponad 500 stronach tej opowieści padną odpowiedzi na najważniejsze z pytań - czy koniec świata oznacza początek nowego, czy też przeciwnie... Tytuł ten ukazał się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Mucha Comics.

 Nieuniknione nadchodzi - wojna, która może pogrążyć Amerykę i świat w ostateczności, w czym to ważną rolę maja odegrać Czterej Jeźdźcy Apokalipsy - aczkolwiek i tu dochodzi do zaskakującego zwrotu zdarzeń. Bunt i rebelia wydają się ponad sił rządzącej nową Ameryką Antonii LeVay, a każdy z pozostałych przywódców pragnie zwyciężyć w tej politycznej grze kosztem każdej ceny. Jednocześnie Śmierć wyrusza na poszukiwania syna - Babilonu, którego pragną przejąć również trzej inni Jeźdźcy Apokalipsy.  I gdy już go odnajduje, to wówczas rozpoczynają oni wspólną podróż do Matki, która przyniesie im wiele niezwykłych zdarzeń. Na domiar złego pojawia się ktoś, to skutecznie eliminuje siedmiu wybrańców...

 Jak sami zapewne się domyślacie, nie było łatwym poprowadzić finalnie tę jakże złożoną, skomplikowaną i wielowątkową opowieść w sposób intrygujący i zarazem przejrzysty dla odbiorcy. Nie było, ale Jonathan Hickman dokonał tego w iście brawurowy sposób, ukazując losy rządzących nowym światem, ich polityczne knowania, przygody Śmierci i Babilonu oraz walkę pozostałych Jeźdźców Apokalipsy w sposób iście filmowy, barwny, nierzadko dramatyczny. Jednocześnie to tylko kilka z wielu fabularnych ścieżek tej relacji, gdzie tak naprawdę każdą ze stron znaczy inny motyw, wątek, zdarzenie. Na końcu mamy zaś finał, który w mej ocenie w pełni satysfakcjonuje i pozwala nam - ale też i autorowi, postawić tu zasłużoną kropkę...

 Tu wszystko ma swój rozmach, jakość, wartość - począwszy od naprawdę skomplikowanego, wielowątkowego i zaskakującego do samego końca scenariusza tej historii, poprzez obraz wypaczonego, mrocznego, z jednej strony fantastycznego, ale z drugiej i brutalnie realnego świata po wielkiej, amerykańskiej wojnie..., jak i kończąc na kreacji bohaterów - tych ludzkich, z krwi i kości, jak i tych, których określilibyśmy mianem fantastycznych. Mało...? To dodajmy do tego fascynujące spojrzenie na chorą religię, nawiązania do starożytnych podań i mitów oraz czarny humor, którego w tej trzeciej księdze mamy najwięcej w całej serii. I każdy z tych elementów jest wielkim, mocnym, ukazanym w piękny sposób. Klasa!

 Mnie osobiście bardzo podoba się w tej opowieści również to, że łączy ona sobą w świetny sposób tak wiele rozmaitych, literackich nurtów - na czele z fantastyką, horrorem, ale też i chociażby psychologicznym thrillerem i dramatem w jednym, gdy oto jesteśmy świadkami upadku obyczajów, ludzkich tragedii, konieczności rezygnowania z tego, czym winno być człowieczeństwo. To właśnie ten misz masz emocji, wrażeń i nurtów sprawia, że historia ta cały czas nie tylko nas zaskakuje, ale też i okazuje się być intrygującą dla wielu różnych grup odbiorców - tych, którzy kochają widowiskową akcję, przygodę, walkę i rzeczy nie z tego świata, jak i tych, dla których liczy się przede wszystkim to, co realne i ludzkie.

 Przez opowieść tę przemawia również coś na kształt przestrogi dla nas i dla naszego świata - dokąd zmierzamy? Czy tym czymś ma być czas apokaliptycznej wojny, zniszczenia i beznadziei..., czy też może współpracy, która uratuje dla nas przyszłość... Oczywiście jest to komiks w głównej mierze spod znaku science fiction i grozy, ale jest w nim także wiele odniesień do naszej rzeczywistości, w której to ostatnio dzieje się naprawdę nieciekawie, a ukazane tu dramatyczne wizje zyskują coraz bardziej realne, niepokojące kształty. Bo można też pokusić się o stwierdzenie, że mimo wszystko opowieść ta jest pacyfistycznym głosem rozwagi i sprzeciwu, który to w mej oceni warto usłyszeć...

 Całość tej historii została również znakomicie zilustrowaną przez Nicka Dragottaa. To mocne, pociągnięte surową i zarazem niezwykle wprawną kreską rysunki, na których widać koloryt tego dziwnego świata, gdzie biją nas po oczach emocje widniejąca na twarzach bohaterów oraz zachwycają znakomicie oddane sceny pełne dynamicznej akcji. To również dbałość o szczegóły, rozmach na gruncie kadrowania oraz ładna kolorystyka, w której mamy zarówno mocne barwy, jak i pewną surowość, która też ma swój urok. To znakomite ilustracje.

 I czyta się pięknie tę opowieść, oj czyta..., zachwycając losami bohaterów, kreacją tej mrocznej rzeczywistością oraz ilustracjami, które oczarowują nas od pierwszego spojrzenia. Co tu dużo mówić - to inteligencja scenariusza, lekkość narracji oraz trzymanie ręki na pulsie, by każdy wątek i każdy akcent znalazł tu swoje zwieńczenie. I oczywiście trzeba, po prostu trzeba znać dwie poprzedni części, aby móc czerpać dobro z tego komiksu, ciesząc się pełnią przyjemności, rozrywki i przedniej zabawy. Wtedy też mamy przed sobą jedną z najlepszych odsłon komiksowego science fiction ostatnich lat. 

 Słowem podsumowania – komiksowy album „Na wschód od zachodu: Apokalipsa. Rok trzeci”, to rzecz doskonała, spełniająca pokładane w niej oczekiwania i wieńcząca sobą tę świetną serię w naprawdę świetnym stylu. I dlatego też z jak największym przekonaniem polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł – naprawdę warto.