Uleczkaa38
-
Prawda ma wysoką cenę... Cenę bezpieczeństwa, utraty wolności, czasami życia... O tej cenie opowiada w poruszający sposób komiksowy album pt. „Klub dysydenta”, w którym to jego autor - Taha Siddiqui, dzieli się z nami dramatyczną historią swojego życia. Komiks ten ukazał się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Lost in Time, zaś ja zapraszam was do poznania jego recenzji.
Taha Siddiqui jest pakistańskim dziennikarzem śledczym, który wsławił się swoją zawodową bezkompromisowością w dążeniu do pokazania prawdy. Prawdy, która nie spodobała się władzom w jego ojczyźnie, które w 2018 zleciły jego porwanie, a następnie najprawdopodobniej zabójstwo. Cudem udało mu się uciec oprawcom, a następnie opuścić kraj i osiąść we Francji, gdzie mógł on opowiedzieć swoje losy, ukazać codzienność życia w Pakistanie oraz podzielić się z nami swoim żalem i bólem wobec tego, czym stała się jego rodzinny kraj.
To dramat - biograficzny, społeczny, w jakiejś mierze polityczny dramat, ale przedstawiony w postaci inteligentnego humoru, który niejako łagodzi sobą wszystko to, co z pewnością nie było łatwym do opowiedzenia tu przez autora. W ten sposób mamy przed sobą niezwykle interesującą, wielokrotnie zaskakującą i tragikomiczną opowieść o piekle życia w codzienności islamskiego, religijnego fundamentalizmu, gdzie nie ma miejsca na wolność słowa, odmienność, prawdę. I powiem wam, że warto ją poznać, by w ten sposób zrozumieć to, czym jest piekło tego życia, z którego tak wielu ludzi pragnie się wyrwać każdego dnia, podejmując długa drogę ku Europie...
To opowieść o dzieciństwie - jeszcze w Arabii Saudyjskiej, jak i młodości autora spędzonej w Pakistanie, która ukazuje jego skomplikowane relacje z ojcem, całym proces edukacji i wychowywanie w oparciu o wiarę. Kolejne strony i rozdziały skupiają się już na jego wchodzeniu w dorosłość, rozpoczynaniu zawodowej kariery, która stanie się zresztą de facto początkiem rozłamu jego rodziny, zwłaszcza gdy Tah zatrudni się w zagranicznych mediach. I jest to wielokrotnie zaskakująca, poruszająca, chwilami zabawna, ale też i raczej tak przez łzy, relacja, której punktem zwrotnym staje się oczywiście jego porwanie, ucieczka i pobyt we Francji, gdzie jak się okazuje, również sięgają długie ręce pakistańskiego wywiadu.
I to jest właśnie to moje ulubione spojrzenie na komiksową, biograficzną opowieść, gdzie z jednej strony jest los bohatera i autora w jednym, ale z drugiej też i obraz funkcjonowania dawnego, w tym przypadku jakże specyficznego, islamskiego świata. Bo są tu rodzinne relacje, emocje, dorastanie połączone z kreowaniem własnego zdania na temat życia człowieka..., ale są i fascynujące historie z codzienności, które obejmują edukację, pracę, wiarę, czy też nawet sprawy obyczajowe - na czele z bardzo specyficznymi spotkaniami młodych chłopców i dziewcząt. Oczywiście są i dramatyczne wątki - wojna, terroryzm, więzienia i tortury ludzi. I tak właśnie oto powstał fascynujący, mocny obraz tej komiksowej historii.
To również bardzo ciekawe, pociągnięte lekką i łagodna kreską, ale mające w sobie też i coś z reporterskiej surowości, rysunki Huberta Maury. One są bardzo klimatyczne, niezwykle szczegółowe oraz okraszone mocno zaakcentowaną tu komediową karykaturą, co idealnie łączy się tragikomiczną konwencją tej opowieści. I do tego mamy tu ładne, stonowane, bardzo pastelowe kolory z lekkim różem, łagodnym błękitem i brązem w roli głównej.
Życiowe losy Taha Siddiqui są ciekawe, niezwykle dramatyczne, fascynujące. I dokładnie taką samą jest ta opowieść o nich, z której możemy dowiedzieć się wiele o życiu w islamskiej codzienność, poznać trudne, rodzinne relacje bohatera i autora w jednym oraz uświadczyć tragizmu, jaki stał się udziałem jego samego. I czasami przerazi nas ta historia, innym razem rozbawi, a jeszcze niekiedy dogłębnie poruszy, co też mówi wiele o tym, jak ważną i wartościową jest ta publikacja. Oczywiście jest to rozrywka, którą możemy porównać chociażby do świetnej serii "Arab przyszłości", która w podobny sposób - przez śmiech i łzy, uczy nas świata takim jakim on był, jest i niestety długo jeszcze zapewne będzie.
„Klub dysydenta” to komiks ważny, potrzebny, na swój sposób piękny. To opowieść o tym, że za prawdę przychodzi zapłacić często najwyższą cenę, ale też i o tym, że mimo wszystko warto ją ponieść. Polecam.