Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Śmierć

Opis:

 

Falka

Neil Gaiman to już nie człowiek. To instytucja produkująca na zawołanie fabuły oscylujące na granicy dobrego smaku i chorej fascynacji, podobające się milionom, zapraszające do alternatywnych światów, które raz na jakiś czas kryją się za kuchennymi drzwiami. Od czasu gdy na światło dzienne wyjrzał Sandman, moja prywatna skala wartościowania komiksów została wywrócona do góry nogami. Wszystko zaczęło się od hipnotyzujących okładek autorstwa McKeana, będących pożegnaniem z klasycznym amerykańskim stylem, który do tej pory był wyznacznikiem sukcesu komiksu. Te stały się swoistym preludium do przyszłego szaleństwa. Chwilę później uderza sam pomysł: żegnajcie napakowani superbohaterowie i nieziemskie siły, do głosu dochodzi przesiąknięty nihilizmem Władca Snów w kontekście naszej tkliwej codzienności: brudnej, krwawej i jak zwykle okrutnej. Tym razem jednak historia snuta przez Gaimana porzuca oniryzm za sprawą znacznie bardziej sympatycznej bohaterki: wesołej siostry Sandmana – Śmierci.

 

Starsza siostra towarzyszy Sandmanowi od samego początku. Możemy spotkać ją już w pierwszym tomie serii: „Preludia i nokturny" w opowieści „Odgłos jej skrzydeł". Spin-off skupiający się na jej osobie składa się z dwóch historii: „Wysokiej ceny życia" oraz „Pełni życia". Jak zwykle część grafik wykonał niesamowity McKean, za rysunki zabrali się drużynowo Bachalo, Buckingham i Pennington z cudownie brudnym kolorowaniem Oliffa. Te są jak zwykle najwyższej klasy, zarówno poziom dopracowania szczegółu przy tak czystej kresce jak i kadrowanie to dla mnie graficzne mistrzostwo, które fantastycznie kontrastuje z somnambulicznymi przerywnikami McKeana.

 

Jak można się było spodziewać, Śmierć autorstwa Gaimana nie jest posępnym kosiarzem, kryjącym kości i zgniliznę pod czarnym płaszczem. Nie przychodzi ukradkiem, by w chłodzie poranka zabrać dusze śmiertelników. Nikogo nie przeraża, bo nikt raczej nie uwierzy, że ta niepozorna dziewczynka w gotyckich ciuszkach jest panią życia. Nie uwierzył w to także bohater pierwszej z historii, 16-letni Sexton (o estetycznej urodzie Cobaina), który pod wpływem przygniatającego go bólu istnienia postanawia zakończyć swój żywot. Zanim jednak się do tego zabierze, spotyka na swojej drodze ekscentryczną dziewczynę, która podobna straciła niedawno całą rodzinę, a teraz widocznie coś jej się poprzestawiało w głowie, skoro rozpowiada na prawo i lewo, że jest Śmiercią. Mimo tego wyruszy z nią w nocną wyprawę, w poszukiwaniu zagubionego serca antycznej wariatki ulicami miasta, w czym usilnie przeszkadzać im będzie zgraja szaleńców, którzy na odległość wyczują pojawienie się w ich okolicy nieuchwytnej mieszkanki zaświatów.

 

Jak to u Gaimana bywa, mówiąc o śmierci dowiadujemy się najwięcej o życiu i jego przejawach, w absolutnie niefascynującej codzienności, która za sprawą elementu dziwności, nagle wykrzywia się w najmniej spodziewane kierunki.

 

Trochę słabiej prezentuje się „Pełnia życia", w której podążymy tropem znanych z serii o Sandmanie (np. „Zabawa w Ciebie") zakochanych w sobie Hazel i Foxyglove. Te będą musiały się zmierzyć nie tylko z ich nowym potomkiem, karierą artystyczną, ale i zmienić na moment swój punkt widzenia i udać się na wyprawę w zaświaty, by przypomnieć sobie co jest ważne w życiu. Brzmi banalnie i takie w istocie jest, jak każda rozmowa o Wielkich Sprawach. Trąci pseudo filozofią, ale nie przeszkadza to przecież w rozkoszowaniu się doskonałą grafiką. Nie przekonuje również pogadanka o zapobieganiu AIDS, która niewytłumaczalnie znalazła się pomiędzy historiami. Całość wywiera mimo tego ogromne wrażenie, szczególnie, gdy ma się przed sobą elegancko wydaną wersję papierową.

 

Komiksy powstałe według scenariusza Gaimana zwykło się określać jako inteligentne zabawy z dorosłym czytelnikiem. Tak i tym razem, choć spin-off nie dorównuje głównej linii Sandmana, mamy przed sobą doskonale dopracowany album, z charakterystyczną bohaterką: wesołą i życzliwą Śmiercią, która nie dość, że potrafi współczuć i pokochać całą ludzkość, to jeszcze ma się wrażenie, że żyje pełniej od nas.

Bartek "godai" Biedrzycki

Zacznę od herezji. Jak zwykle, w przypadku komiksów, o których tu piszę.

 

Przeczytałem mniej więcej połowę „Sandmana", który u nas wyszedł i nie zadławiłem się krwią z zachwytu. Powód, w zasadzie, jest idiotyczny. „Sandman" miał lepszych i gorszych rysowników. Często, niestety, gorszych. Na forum Gildii trafiłem na uwagę, że grafika nie miała znaczenia w obliczu scenariusza. Może? Dla mnie komiks w równym stopniu ważny jest w warstwie wizualnej. Może nawet ważniejszy odrobinę.

 

Po takim przydługim wstępie mogę stwierdzić, że otworzyłem Śmierć i odetchnąłem z ulgą.

 

Chris Bachalo to facet, którego znałem raczej pobieżnie. Jakaś historia w „X-Men", jakiś jeden, nieszczególnie dobry „Mega Marvel" i naprawdę dobrze zrobiony „Batman" z Delano. Tutaj okazało się, ze potrafi jeszcze lepiej. Mogłem więc w pełni oddać się przyjemności czytania.

 

Ze „Śmiercią" zetknąłem się dosyć dawno, na klubowych stronach miesięczników TM-Semic, gdzie Wróblewski przybliżał głodnym komiksu czytelnikom skarby oryginalnych wydawnictw. Na pewno zaciekawiła mnie wtedy na równi z resztą historii z Vertigo, o których większość z nas mogła sobie tylko poczytać. Sprowadzanie oryginalnych komiksów w połowie lat 90-tych było bardziej skomplikowane niż złożenie zamówienia na Multiversum. Sporo bardziej skomplikowane. „Śmierć" jakoś tak zapadła mi w pamięć jako postać nadzwyczaj malownicza.

 

Dlatego w sumie nie wahałem się długo, kiedy na MFK w zeszłym roku zobaczyłem pokaźny tom, zawierający „Wysoką cenę życia" i „Pełnię życia" w zbiorczym wydaniu.

 

Z Gaimanem jest jak z wieloma innymi rzeczami. Są ludzie, którzy go bezkrytycznie kochają. Są tacy, którzy uważają, że jest przereklamowany. I są tacy, których zwyczajnie to wali. Ja osobiście lubię jego twórczość, ale nie mam ani wszystkich książek, ani kompletu komiksów. Może dlatego, że Neil pisze o całej masie najróżniejszych rzeczy i są to prace o różnej wadze gatunkowej.

 

„Wysoka cena życia" to, mimo, że jej główną bohaterką jest śmierć, historia spokojna. Przyziemna. Niemal miałbym ochotę powiedzieć: poczciwa. Oto klasyczny nastolatek noszący dosyć idiotyczne imię Sexton, dochodzi do wniosku, że jedyne, co warto zrobić ze swoim życiem, to je skrócić. Postawa kontestacji całego świata jest w tym wieku popularna, większość „zdepresjonowanej" dzieciarni na szczęście ogranicza się do gadania o odbieraniu sobie życia. Sexton, podobnie, nie może się zdecydować. Pisze nawet coś w rodzaju listu pożegnalnego.

 

W takim właśnie momencie spotyka gotkę, która twierdzi, że jest wcieleniem Śmierci. Wygląda zresztą na to, że jest o tym przekonana nie tylko ona, ale też masa innych, dziwacznych ludzi, w tym stara czarownica, pustelnik i bóg wie, kto jeszcze. W dodatku wszyscy zdają się kochać ją i dawać jej wszystko za darmo.

 

„Wysoka cena" życia to tocząca się spokojnie, refleksyjna opowieść. Nawet przemoc i śmierć, które się w niej w pewnej chwili pojawiają są jakby przefiltrowane przez tę atmosferę. Rysunki Bachalo z kolorami Oliffa są świetne. Miejscami tylko denerwuje cyfrowe duplikowanie kadrów.

 

„Pełnia życia" jest historią zupełnie inną. No, może nie zupełnie. Przede wszystkim jest dużo bardziej magiczna. Śmierć pojawia się w niej w swojej właściwej postaci, na własnym terenie, to śmiertelnicy wchodzą teraz do jej świata.

 

„Pełnia życia" mówi o tym, co najprostsze i jednocześnie najważniejsze. O związkach, miłości, wierności, zaufaniu. O poświęceniu, bezinteresowności, oddaniu i trosce o innych. Osią akcji jest przewijająca się epizodycznie w poprzedniej historii Hazel. Jest matką małego Alviego i dziewczyną znanej piosenkarki Foxglove, którą ten związek chyba już znudził. To właśnie mały jest przyczyną wszystkich tych wydarzeń, Foxglove zaś – najprawdopodobniej kluczem.

 

Bachalo rysuje tu wespół z Buckinghamen, który ma odmienny styl, ale nie gryzie się to. W sumie, to nawet nie bardzo rzuca się w oczy.

 

Podsumowując – nawet, jeśli nie uważacie Gaimana za boga, ale lubicie dobre komiksy, to warto. Śmierć to niezwykła postać, chociażby przez samo to, czym jest w naszej kulturze. Obie opowieści o niej nadają się, aby się nad nimi przez chwilę zatrzymać i zastanowić.

 

Wydanie Egmontu dodatkowo okraszone jest galerią i dosyć naiwną, choć z pewnością edukacyjną kilkuplanszówką o antykoncepcji. I jest edytorsko przyzwoite, jak na swoją cenę.

 

Styczeń 2008

Źródło: www.gniazdoswiatow.net

Opis Wydawcy

Kobieta, którą za chwilę poznacie, nie nazywa się Śmierć wyłącznie dlatego, że to srogie imię pasuje do mocno podmalowanych oczu i czarnych dżinsów. Ona naprawdę jest Śmiercią, kosiarzem, kimś, kto zabiera nas, gdy nasz czas dobiega końca. Okazuje się, że płaszcz, kosa i szkielet to tylko "zła prasa". W postaci samej Śmierci nie ma niczego ponurego...k często przewrotnie bywa u Gaimana, autor opowiadając o śmierci, snuje niekończącą się opowieść o życiu.Śmierć jest starszą siostrą Snu, głównego bohatera serii "Sandman" Neila Gaimana. Po raz pierwszy czytelnicy mieli okazję poznać ją w opowieści "Odgłos jej skrzydeł" znajdującej się w pierwszym tomie Sandmana pt.: Preludia i nokturny. W polskim wydaniu Śmierci znalazły się dwie opowieści, które Neil Gaiman poświęcił tej postaci: Wysoka cena życia i Pełnia życia. Głównym bohaterem pierwszej z nich jest Sexton Furnival, szesnastolatek, który w swojej normalnej - jak uważa - egzystencji nie widzi większego sensu. Pragnie umrzeć. Myśli tak aż do dnia, kiedy spotyka dziwną, czarnowłosą dziewczynę, której cała rodzina zginęła w wypadku, i która nosi na szyi duży krzyż Ankh. Jak się okaże wkrótce po tym spotkaniu, rzeczywistość wygląda trochę inaczej, niż mu się dotąd wydawało w jego "dojrzałym", szesnastoletnim życiu."Pełnia życia" w centrum wydarzeń stawia natomiast dwie kochanki, Foxyglove i Hazel, wspominane w "Wysokiej cenie życia", ale i pojawiające się wcześniej także w "Sandmanie", choćby jako drugoplanowe bohaterki Zabawy w Ciebie. Tym razem opowieść o pogodnej Hazel, która właśnie została matką, i coraz bardziej popularnej Foxyglove, robiącej karierę piosenkarki, dobiegnie końca. Dziewczyny nie tylko będą musiały stawić czoło problemom narastającym między nimi - w cieniu ich pustego domu pojawi się Śmierć. A ona nigdy nie przychodzi bez powodu...

Komentarze:

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Okładka wydania:

Śmierć

Additional Info:

  • Scenariusz: Neil Gaiman
  • Rysunek: Chris BachaloMark BuckinghamMark PenningtonDave McKean
  • Tłumaczenie: Paulina Braiter
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Rok Wydania Polskiego: 2007
  • Rok Wydania Oryginału: 1993
  • Tytuł Oryginału: Death: The High Cost Of Living
  • Tytuł Serii: Klub Świata Komiksu; album 514
  • Wydawca Oryginalny: DC Comics (Vertigo)
  • Rodzaj: Humor
  • Gatunek: Komiks
  • Liczba Stron: 200
  • Format: 170 x 260 mm
  • Oprawa: Miękka
  • Dystrubucja: 1
  • ISBN: 978-83-237-2921-1
  • Wydanie: I
  • Cena Z Okładki: 49 zł
  • Papier: Matowy
  • Druk: Kolor
  • Ocena: - / -

Podziel się!


Oceń Publikację:

Komiksy

Rysunki: 100% - 1 votes
Kolory: 100% - 1 votes
Scenariusz: 100% - 1 votes
Liternictwo: 100% - 1 votes
Tłumaczenie: 100% - 1 votes
Wydanie: 100% - 1 votes

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial