Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Michał Piętniewicz

Personal Info

  • Books:

    Na Oścież

Biography

Michał Piętniewicz, urodził się w 1984 r. w Tarnowie. Doktor nauk humanistycznych UJ w zakresie literaturoznawstwa ze specjalnością krytyka literacka. Autor 8 książek. W latach 2019 - 2020 pracował na stanowisku adiunkta badawczego na Uniwersytecie w Białymstoku. Stypendysta kilku fundacji. Obecnie sekretarz redakcji czasopisma „Dla nas" oraz redaktor działu poetyckiego. Członek Stowarzyszenia Otwórzcie Drzwi, Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Lanckorońskiej. Wyróżniony certyfikatem Eksperta Cogito w 2022 roku. Prowadzi cykliczne spotkania w Antykwariacie Abecadło w Krakowie. Prowadzi także swój kanał na youtube Lektury z biblioteki osiedlowej oraz cykliczną audycję o poezji w internetowym radiu underground pt. Kwadrans Poetycki. Od kilku lat współpracuje z Biblioteką Kraków, w ramach której to współpracy prowadzi literackie spotkania oraz wykłady. Obecnie mieszka w Krakowie. Źródło zdjęć: Od Autora

Interview

Gdyby była rubryka „zawód” w dowodzie osobistym, Panie Michale, wpisałby Pan w nią „poeta”, a może „krytyk literacki”? Istnieje w ogóle zawód „poeta”? A „Krytyk literacki”?

Prędzej już krytyk literacki, który czasem znajduje zlecenia na uczelni, a czasem nie i wtedy musi pracować w innym miejscu. U mnie się ułożyło tak, że aktualnie pracuję gdzieś indziej, więc krytyka literacka nie jest moim zawodem, a rodzajem hobby, które czasem przynosi jakiś dochód. Co do bycia poetą, to całkiem inna historia, język poetycki wymaga innych zupełnie trybów aniżeli język krytyki literackiej.

Łatwo pisać wiersze, będąc jednocześnie krytykiem literackim? Czy łatwo omawiać wiersze innych, mając z tyłu głowy myśl, iż samemu bywa się poetą?

Na pewno w omawianiu cudzej twórczości pomaga elementarna wrażliwość na słowo, dobrze, aby była ona bardzo rozwinięta i tekst nie sprowadzał się jedynie do traktowania instrumentalnego, jako rodzaj „worka treningowego”, na którym ćwiczy się swój warsztat krytycznoliteracki. To są sprawy skomplikowane, spotkałem się kiedyś z opinią, że krytyka literacka w ogóle nie jest potrzebna i że dany czytelnik samodzielnie powinien formować swoje sądy o danej książce. Dla mnie jednak krytyka literacka jest rodzajem lampy czy latarni dla tych, którzy z literaturą nigdy nie mieli za wiele wspólnego, choćby z racji wykonywanej profesji. Obecnie krytyka nie istnieje, istnieje określony marketing, który daną pozycję czyni popularną i szeroko czytaną. Nie znaczy to jednak, że owa pozycja jest udanym dziełem literackim. Krytycy to dzisiaj mędrcy i przewodnicy „na emeryturze”, którym komercyjny świat skutecznie zakneblował usta. Co do pisania wierszy i bycia krytykiem – zajęcia te są oddzielne jakby, mimomimo że czynione przez tego samego człowieka. Ksiądz przecież nie odprawia ciągle mszy, jeszcze chodzi po górach i jeździ na wczasy.

Podobnie dla krytyka owymi wczasami mogą być wiersze, choć to dość banalne porównanie, gdyż trzeba tutaj mocno powiedzieć, że poezja, mimo prób jej obecnej banalizacji i spłaszczania, jest sprawą niezwykle poważną i wielka tajemnica kryje się w niektórych wierszach.

Kim Pan został najpierw? Poetą czy krytykiem? Może to naiwne pytanie, lecz je zadam. Dlaczego został Pan krytykiem? Dlaczego bywa Pan poetą?

Najpierw pisałem wiersze, chyba jak każdy, z potrzeby, dużej potrzeby wewnętrznej. Natomiast krytykiem uczyniła mnie miłość do literatury, odnoszę wrażenie, że bezinteresowna. Staram się utrzymać swoje status quo i być krytykiem niezależnym, kompletnie nie interesuje mnie mainstream, na którego mechanizmy patrzę z obrzydzeniem.

Nadmierne krytykowanie nie jest normalne, a tam nawet nie tyle jest normalne, ile konieczne, żeby w tym bajorku piranii przetrwać. Co do mojego statusu bycia poetę, pozwoli Pan, że nie będę się długo rozwodził nad tą odnogą mojej działalności.
Trudno auto komentować własne utwory, czy siebie jako poetę.

Dlaczego bywam poetą, nie wiem i podejrzewam, że mało który poeta to wie, dlaczego czasem wychodzi z nas coś tak „nieprzystojnego” jak dany utwór poetycki, że przywołam „Ars Poeticę” Miłosza.

Dla kogo Pan pisze wiersze? Czy ma Pan w głowie wzorcowego odbiorcę pisząc kolejny wiersz? Czy wyobraża Pan sobie czytelnika wierszy innych poetów? Czy to pomaga w recepcji poezji danego poety?

Poezję pisze się, proszę Pana nieświadomością… To jedyny sposób… Nawet dobre wiersze konceptualne są wynikiem pracy nieświadomości. Bez trudu przychodzi mi napisanie wiersza na zamówienie, bo dostaję takie, czy to z okazji ślubu, czy dla dziewczyny, która się spodobała mojemu koledze. Ale czy to są wiersze? To są teksty okolicznościowe. Poezja powinna wybrzmieć tylko wtedy, kiedy danej rzeczy już w inny sposób nie potrafię nazwać.
Powinna być ona moim zdaniem, innymi słowy porządnie umotywowana wewnętrznie, w przeciwnym wypadkiem staje się hobbystycznym wierszoklectwem, czego obecnie obserwuję zalew.

Jakich odbiorców Pan się spodziewa, gdy siada do napisania recenzji lub eseju krytycznego?

Takich, których zainteresuje to, co mówię bądź piszę. Aktualnie przeszedłem na mówiony tryb recenzencki, prowadzę swój kanał Lektury z biblioteki osiedlowej, który nazywa się tak samo, jak moja książka krytycznoliteracka wydana w 2018 roku przez Bibliotekę Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Oddziału Kraków. Najciekawiej jest ciągle projektować swojego odbiorcę, ale do tego trzeba odpowiednich technik, w tym umiejętności odpowiedniej manipulacji psychologicznej, ja tak niestety nie potrafię, jestem skazany na bycie sobą i to mnie zamyka w niszy. Dla mnie najlepszą formą sprawdzenia tego, co przeczytałem, jest żywa rozmowa z autorem danej książki, ja lubię się ciągle czegoś dowiadywać, natomiast ustawienie siebie w pozycji mentora, nauczyciela czy mistrza, zdecydowanie jest dalsze od mojego ciała i powoduje efekt pewnej nienaturalności. Niemniej ciekawość i chęć podzielenia się tym, co czytam, zawsze zwycięża, stąd to mojego prowadzenie kanału czytelniczego, który jest dla mnie i rodzajem pasji i rodzajem terapii po bardzo ciężkim kryzysie psychicznym, spowodowanym głównie nadużywaniem alkoholu.

W Pana wierszach (czytałem tomik „Na oścież”) widzimy intelektualne rozmyślania na poziomie akademickiej rozprawy naukowej, a jednocześnie dziecięco-naiwną wizję świata. Mam na myśli te wiersze opowiadające o Edziu, Adasiu, szpitalnych korytarzach. Który z Michałów w Panu przeważa?

Jeden drugiemu przeszkadza. Jestem dzieckiem, które uwielbia bawić się poważnymi rzeczami, stąd akademicy nie traktują mnie poważnie. Ale ja mam z tego frajdę przynajmniej, a oni się męczą i zarzynają, stąd między nimi a mną nie dochodzi do łatwego dialogu, jest to dialog bardzo trudny. I mówię to w pełni świadomie, jako doktor literaturoznawstwa, ze specjalnością krytyka literacka.

Takie dziecięco-naiwne igraszki, nawet z nutą purnonsensu w stylu Mrożka czy Lewisa Carrolla widać również na Pana koncie na Facebooku. Mam na myśli barwne rysunki przedstawiające zwierzątka. To jest odpoczynek po pracy? Dopieszczanie tego młodszego Michała, który siedzi w starszym Michale? A może zupełnie co innego?

A wie Pan, tu mnie Pan zaskoczył… Ale nie tylko Pan na to zwraca uwagę… Ja sam nie wiem, co o tych obrazkach niektórych, które zamieszczam, sądzić… Po prostu chyba mi się podobają i chciałbym z bliźnim podzielić się czymś, co zwyczajnie może cieszyć oko, moje przynajmniej cieszy.

Teraz inny wątek. Dużo Pan czyta. Założył Pan kanał na YouTube, nazwał go Pan „Lektury z osiedlowej biblioteki”. Tak samo zatytułował Pan książkę krytycznoliteracką. To przypadek? Jaki ma, jeśli tak jest, związek nazwa kanału i książka? Czy omawia Pan na tym kanale wszystkie książki które przeczytał? Jaką Pan książkę by polecił początkującym poetą? Jaką książkę poleciłby Pan początkującym krytykom? A jaką książkę zaproponowałby tak zwanemu szeroko rozumianemu odbiorcy.

Kanał mój Lektury z biblioteki osiedlowej jest prócz tematyki literackiej oraz krytycznoliterackiej, zorientowany również na dziedzinę psychologiczną, psychiatryczną, a także teologiczną. Innymi słowy, interesują mnie różne książki. Natomiast książka o tym samym tytule, co kanał, zawiera wyłącznie omówienia prozy oraz poezji. Co do książki dla początkującego poety, po pierwszy dobry podręcznik poetyki, a po drugie piosenki Dylana, Cohena, Waitsa, Kaczmarskiego, Grechuty, Świetlickiego. Co do książki dla początkującego krytyka, niewątpliwie „Alchemia słowa” Jana Parandowskiego, która z poziomu meta prezentuje niezwykłą, bezinteresowną miłość do literatury, choć jest ona raczej omówieniem tego, jak działa warsztat pisarza i co się robi, aby powstała dobra książka, jakiego niebywałego trudu i wysiłku intelektualnego to wymaga. Natomiast książek dla szeroko rozumianego odbiorcy jest mnóstwo, wszystko zależy od tego, co przeczytało się w dzieciństwie, a późniejsi intelektualiści przeważnie w dzieciństwie czytają Niziurskiego, Bahdaja, Nienackiego, Szklarskiego czy Tolkiena.A co do książek, które omawiam na kanale, oczywiście nie wszystko omawiam, co czytam.

Znowu zmiana tematu. Proszę opowiedzieć kilka słów o Koła Młodych przy Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich Oddział w Krakowie. Widzi Pan talenty czystej wody? Czy można zostać dobrym poetą bez znajomości klasyki poezji? Niech Pan sobie wyobrazi pewną sytuację. Młody człowiek odkrywa w sobie talent pisarski. Rodzina wyśmiewa go. Mówią mu, aby lepiej wziął się do uczciwej roboty. Ta uczciwa robota to kopanie łopatą. Nadmienię, że chłopak studiuje polonistykę i chce zostać nauczycielem. Co by Pan powiedział chłopakowi? A co jego rodzinie? I takie pytanie: jak Pan myśli – co jest łatwiejsze: napisanie wiersza czy wykopanie dołu?

Wie Pan, ja nie hierarchizuję ludzkich zajęć… Jeden jest dobry w kopaniu dołu, inny w pisaniu wierszy. O wszystkim decyduje wola, chęć, pasja, ciężka praca, talent. Jeżeli ktoś jest uzdolniony, dajmy na to w matematyce, to nie pójdzie na prawo i medycynę, tylko dlatego, że rodzinka tak chce, to byłoby bez sensu. Jeśli życie polegałoby tylko na zdolności utrzymania się na jego powierzchni, byłoby bardzo jałowe i puste. Treścią i sensem życia jest to, do czego nas powołał Pan Bóg, a to odkrywa się bardzo wcześnie albo bardzo późno, albo nie odkrywa się tego nigdy, nie ma tutaj reguły. I właśnie Koło Młodych, którym opiekuję się wspólnie z Józefem Baranem, jest taką, dajmy na to, kuźnią talentów, l wspólnotą ludzi, którym zależy na podobnych wartościach, ambitnych, którym jeszcze Lucyfer tego świata nie wybił z głowy, że może mieć ono głębszy smak aniżeli kawunia w Starbucksie albo fryty w McDonaldzie. Natomiast nie wiem, czy istnieje talent czystej wody, może tak, ale to bardzo rzadkie i jest duże prawdopodobieństwo, że się rychło może spalić, jeśli nie poprze swoich wybitnych zdolności ciężką, mozolną pracą. Bo tak naprawdę praca w literaturze to taka sama praca, jak inna w tym sensie, że towarzyszy jej ten sam mozół, regularność, powtarzalność, nawet nuda, zmęczenie, wyczerpanie czy wypalenie.

Czym dla Pana jest Peron Literacki przy Bibliotece Kraków? Podobno wszystko zaczęło się w czasach pandemii. Jak u Boccaccia. Tyle że w „Dekameronie” opowiadano prozą, a na Peronie króluje poezja. Kto wpadł na ten fascynujący pomysł? Jaka jest idea tego przedsięwzięcia?

Peron Literacki zawdzięczamy naszemu „zawiadowcy” Jarosławowi Sokołowi, który wpadł na ten świetny pomysł i powołał go do życia w ramach struktur Biblioteki Kraków. Jadwiga Malina wykonuje również tytaniczną pracę i to ona jest pierwszą twarzą Peronu Literackiego – ja jestem tylko człowiekiem do duetu, służącym także czasem pomocą i komentarzem krytycznoliterackim, bardzo cieszę się, że mogę przydać się, poczucie bycia potrzebnym jest bardzo ważne. Co do idei Peronu, tutaj trzeba powiedzieć, że chcemy wykształcić pewne środowisko początkujących pasjonatów, którzy z biegiem czasu, upływem lat i kolejnych warsztatów, nabierają literackiej wprawy, a poza tym świetnie czują się w swoim towarzystwie. Peron Literacki to adekwatna przystań dla ludzi poszukujących głębokich wartości i wrażliwych. Nikogo nie zmuszamy do uczestnictwa w warsztatach, nie pobieramy też opłat. Naszym Peronowiczom bardzo odpowiada wykształcona przez nas formuła, bo są już z nami od czterech lat!

Pełnił Pan wiele funkcji, a jest Pan młodym człowiekiem? Jak to się robi?

Byliśmy skupieni wyłącznie na moich zajęciach literackich, natomiast zarobkowo robię coś trochę innego, choć miejscami również pokrewnego, ale to temat na inny wywiad. Z pracy literackiej również niekiedy mam dochody, ale to raczej dodatek. Poza tym nie jestem już taki młody 😊.

Wywiad przeprowadził Adam Miks

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial