Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ja, Anielica

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Ja, Anielica | Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk

Wybierz opinię:

Marta_25

Choć „Ja, diablica" Katarzyny Bereniki Miszczuk trochę zawiodła moje oczekiwania sięgnęłam po kolejną cześć perypetii Wiktorii z nadzieją na dużą dawkę humoru.

 

Wiktoria, po odzyskaniu ziemskiego życia i całkowitym oczyszczeniu pamięci ze wspomnień związanych z Piekłem wiedzie całkiem zwyczajny żywot u boku swojego ukochanego Piotrusia. Spokój dziewczyny nie trwa jednak długo, gdyż Beleth nie mogąc o niej zapomnieć obmyśla sposób, jak przywrócić jej pamięć i skłonić do powrotu. Daje Wiktorii jabłko po zjedzeniu którego odzyskuje ona wspomnienia oraz diabelską moc. Beleth nie zrobił oczywiście tego bezinteresownie, wraz z Azazelem chce dostać się do Nieba, a Wiki ma stworzyć im skrzydła. Azazel zrezygnował ze swojego ówczesnego przedsięwzięcia, a mianowicie obalenia Lucyfera, teraz zamierza zostać Archaniołem. I tak Wiktoria trafia do Nieba, które choć nie obfituje w tak liczne rozrywki, jak Piekło jest bardzo interesujące.

 

W Niebie, podobnie, jak w Piekle bohaterowie przeżyją ogrom przygód i... wpakują się w tarapaty. Wiktoria spotka się ze swoimi zmarłymi rodzicami, pozna moc Jeziora Czasu oraz przekona się, za sprawą Anioła Moroniego, który pragnie przejąć moc samego Najwyższego, że w Niebiosach nie wszyscy są święci.

 

Autorka posługuje się znanym z pierwszej części bardzo prostym językiem. Bohaterowie niestety nie nabrali wyrazistości, choć mogę już wskazać mojego faworyta, diabła Azazela, który jest trochę szalony, podstępny, jak na mieszkańca Piekieł przystało. Wiktoria nadal przeżywa sercowe rozterki i waha się między Belethem, a Piotrusiem, który ostatnimi czasy mocno nadszarpnął jej zaufanie. Niestety jej zachwyty to nad jednym, to nad drugim amantem nie zelżały. W tej części oprócz znanego już czytelnikowi Piekła i Nieba pojawia się tajemniczy Tartar. W to tajemnicze miejsce zostają zsyłane dusze największych potępieńców. Kraina potępieńców jest tutaj zaledwie zarysowana tworząc jakby wprowadzenie do ostatniej części trylogii „Ja, potępiona".

 

Powieść, mimo pewnych niedociągnięć (znanych mi już z części pierwszej) ponownie mnie rozbawiła. Wizje Piekła, Niebios i Tartaru są niezwykłe, bardzo dopracowane i dowcipne, choć musze przyznać, ze w Piekle trochę zabrakło mi mroku. Chętnie sięgnę po ostatnią cześć serii, by dowiedzieć się do czego w końcu doprowadziły knowania diabłów.

Sil

Anielica z piekła rodem

 

Jak dziś pamiętam czas, kiedy zapoznawałam się z powieścią Ja, diablica. Była zima, padał bielutki, puszysty śnieg, wokół mnie panowała cisza. To musiała być sobota, bo pamiętam, że z pracy odebrał mnie mąż i było jasno. Wtedy zaczęłam ją czytać. Wówczas zatonęłam w tej magii. Wyraźnie też pamiętam, w jakich warunkach kończyłam lekturę. Było ciemno, mroźno i sennie. Wysiadłam z autobusu i pomyślałam... że to naprawdę dobra książka, ale... No właśnie. Podczas drogi do domu próbowałam dojść do tego, co mi w niej nie grało. Był super pomysł, z którym dotychczas się nie spotkałam. Były interesujące postaci, o których aż chciało się czytać. Były wydarzenia, które chciało się przeżyć. Ale... Po dłuższej analizie zrozumiałam w końcu, co zgrzytało. Przede wszystkim kulały dialogi, pasujące bardziej do grupy dzieciaków niż dojrzałych ludzi. Kiedy już to do mnie dotarło, zrozumiałam, że cała książka została napisana w ten, dość infantylny, sposób. To stwierdzenie nie przekreśliło jednak lektury. Wciąż uważałam, że była wyjątkowa i często wspominałam opisane w niej perypetie. Uśmiechałam się sama do siebie na myśl o bohaterach i liczyłam, że autorka nie zostawi tego tematu i będę miała okazję przeczytać kontynuację powieści. No i nie zawiodłam się. Kilka tygodni temu do księgarń trafiła kontynuacja przygód niezwykłej warszawianki – Wiktorii i jej przyjaciół. Ja, anielica, bo o tej powieści mowa, zagościła i u mnie i w pierwszej nadarzającej się chwili po nią sięgnęłam. Jak się skończyło moje zetknięcie z książką Pani Miszczuk? O tym przekonacie się poniżej.

 

Czy zapamiętam okoliczności, w jakich czytałam Anielicę? Z tym może być nieco większy problem. Nic ciekawego się nie wydarzyło. Jesień, zza chmur wyglądało nieco poszarzałe słoneczko, a ja siedziałam w salonie na kanapie. Pod ukochanym cieplutkim kocem. Czyli okoliczności jak w przypadku 90 procent czytanych przeze mnie książek. Może więc sama książka wryje mi się w pamięć? Cóż... tego akurat mogę być pewna. Niestety niekoniecznie z powodu zachwytu nad nią.

 

Wiktoria Biankowska, po dość burzliwych wydarzeniach z powieści Ja, diablica wróciła na Ziemię. Przywrócono ją do żywych, wymazano pamięć i pozwolono podjąć kilka, jakby się mogło wydawać, właściwych decyzji. W cztery miesiące po zdarzeniach mających miejsce w poprzedniej części serii znowu spotykamy się z piękną warszawską studentką. Jest wiosna, ale aura zupełnie nie wiosenna. Pada śnieg, na ulicach ślizgawica, a Wiki musi rozliczyć się z fiskusem. Ciarki mnie przechodzą na samo wspomnienie. Jak się okazuje, Wiktoria nie mogłaby być jednak szczęśliwsza. Związała się z ukochanym Piotrusiem, do którego tak tęskniła będąc diablicą. Życie nie mogłoby być piękniejsze, tylko... Właśnie, w takich momentach ludzkiej egzystencji zawsze pojawia się jakieś „ale". W życiu Wiki tym „ale" okazuje się być koleżanka ze studiów, która ewidentnie smali cholewki do wybranka serca naszej bohaterki. Pewnego dnia Wiktoria postanawia zerwać się z zajęć, by spędzić więcej czasu sam na sam z ukochanym. W drodze do niego spotyka uroczego nieznajomego, który częstuje ją jabłkiem. I to właśnie ten jeden owoc sprowadza do życia Wiki niesamowity, wydawać by się mogło zapomniany, chaos. Jak poradzi sobie z nim dziewczyna? Czy będzie musiała sama stawić czoła przeszłości? Czy los okaże się łaskawy i wyciągnie do niej pomocną dłoń? Czy i tym razem pomysły bohaterki sprawią, że świat stanie na głowie? Czy znajdą się ramiona, w których nasza bohaterka poczuje się bezpiecznie? By się o tym przekonać, powinniście zapoznać się z najnowszą książką Katarzyny Bereniki Miszczuk, zatytułowaną Ja, anielica.

 

To tyle tytułem wstępu, a jak moje wrażenia? No niestety, książka nie wywołała we mnie wniebowzięcia. Nie sprawiła również zepchnięcia do czeluści piekielnych, więc nie ma tragedii. Nie mogę jednak powiedzieć, bym była zachwycona. Ja, anielica w porównaniu z Ja, diablicą wypada raczej nieciekawie. Świeżości i niezwykłości, które sprawiły, że pierwsza część serii tak zapadła mi w pamięci, niestety w Anielicy zabrakło. Przez całą niemal powieść miałam wrażenie, jakby autorce zabrakło iskry bożej by napisać równie dobrą powieść, co poprzednio. Akcja posuwała się do przodu, przedstawiano nowych bohaterów, przypominano starych i... nic. Zero magii. Coś nie zagrało. Przynajmniej według mnie. Pierwsza, zdecydowanie większa część powieści nie wnosiła do akcji nic nowego. Druga połowa książki poświęcona została rozwojowi akcji. Było już jednak według mnie nieco za późno na ten rozwój, a i całe jego przeprowadzenie nie przekonało mnie do siebie. Bohaterowie, którym kibicowałam w części pierwszej nie wykazali się żadną pomysłowością, przez co nie mieli szans na odmianę swej egzystencji. Wiktoria nie nauczyła się niczego na własnych błędach i w Anielicy, mimo tak bogatych doświadczeń, postępowała tak samo głupiutko, a może nawet głupiej, niż w Diablicy. Może takie było założenie. Może taką bohaterkę mieliśmy właśnie otrzymać. Mnie ona jednak nie przekonała do siebie. I tak, jak po lekturze Ja, diablicy chciałam wcielić się w życie Wiki i zobaczyć, jak to jest zostać pomocnicą Lucka, to tak po lekturze Ja, anielicy już takiej chęci nie mam. Może za dużo wymagałam od tej książki? Może faktycznie nie powinnam liczyć na to, że dziewczyna po czterech miesiącach, które minęły od wydarzeń opisanych w poprzedniej książce, okaże się dojrzalsza. Tym bardziej, że przez ten czas nie miała dostępu do własnych wspomnień. Wydaje mi się jednak, że po tym, jak odzyskała pamięć, powinna być dwa razy ostrożniejsza podczas podejmowania jakichkolwiek decyzji. Tak przynajmniej powinna postąpić bohaterka, którą chciałabym zostać. Wiktoria tak jednak nie postępowała. Głupiutka, niezdecydowana Wiki. Tak bym ją mogła określić. Czy ktoś chciałby się wcielić w taką postać? Ja niestety nie.

 

To wszystko nie oznacza jednak, że książka była beznadziejna. Bo nie była. Przypuszczam, że gdybym nie znała poprzedniej części, dużo lepiej oceniałabym Ja, anielicę. Niestety ją znam i w tym porównaniu część druga wypada bardzo nieciekawie. Dodatkowo, gdybym z tą serią miała do czynienia po raz pierwszy, chyba niezupełnie połapałabym się we wszystkim. Bo niestety książka nie została napisana w taki sposób, by można było ją czytać, jako osobne dzieło. Przynajmniej według mnie. Znane postaci opisane zostały pobieżnie albo wcale. Identycznie się ma sprawa miejsc, które Wiktoria odwiedza. Już nie czarują i nie pociągają. Większości nie byłam sobie w stanie nawet wyobrazić. No i kulejące dialogi. Kwestia, która zaburzała mi część pierwszą serii powróciła i tym razem. Czasem odnosiłam wrażenie, że rozmawiają ze sobą dzieci, a nie dorośli, czasem kilkutysięcznoletni bohaterowie. To oczywiście tylko i wyłącznie moja opinia. I nie mogę powiedzieć, że książka mi się nie podobała, bo gdyby tak było po prostu odłożyłabym ja na półkę. Zawiodłam się jednak mocno, bo po Ja, diablicy miałam w pamięci niemal same pozytywne odczucia. Ogólnie wystawiam Anielicy mocną trójkę z plusem, albo słabiutką czwórkę... Czy do niej kiedyś wrócę? Sama nie wiem. Czy sięgnę po trzecią część serii? Raczej tak. Bo wciąż wierzę, że cała historia może skończyć się tak, jakbym ja to widziała. Może właśnie przez to, że bohaterka nie postępowała tak, jak ja bym tego chciała, tak się zawiodłam? Całkiem możliwe. Nie zniechęcam nikogo do lektury. Tę książkę trzeba przeczytać i wyrobić sobie o niej własne zdanie.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial