TomG
-
Marc Pastor do dzisiaj był mi autorem nieznanym, choć jak wyczytałem w sieci, pomimo młodego wieku zdołał napisać już cztery książki. Pastor jest Hiszpanem, a literatura pisarzy hiszpańskiego pochodzenia – poza znakomitymi powieściami Arturo Pereza-Reverte – jakoś nigdy szczególnie mnie nie przyciągała. Mimo to jednak sięgnąłem po Bioko. Wyspę białych potworów, przygodową powieść wydaną przez wydawnictwo Bellona, sugerując się bardziej samą marką tego wydawnictwa i innymi powieściami wydanymi przez nie, niż opisem powieści Pastora.
To, co przede wszystkim rzuca się w oczy podczas lektury Bioko. Wyspy białych potworów, to sprawnie wykorzystane przez Marca Pastora połączenie różnych gatunków literackich. W całkiem okazałej, prawie czterystustronicowej książce czytelnik otrzymuje powieść przygodową, romans, fantastykę i nawet thriller, w pełnej akcji fabule wymieszane ze sobą bardzo sprawnie. Efekt końcowy jest satysfakcjonujący, zwłaszcza dla zwolenników powieści przygodowych z elementami fantastycznymi i wartką, dynamiczną akcją, nawet jeśli fabuła powieści może miejscami, ale tylko miejscami, przywoływać obrazy znane już z filmów czy innych powieści. Naleciałości te nie są jakimś znaczącym minusem i nie szkodzą całkiem oryginalnej mimo to fabule książki.
Czytelnik przenosi się w realia dziewiętnastowieczne, już od samego prologu – zagadkowego i intrygującego – wciągany coraz bardziej w żywe wydarzenia. Przygody Mojżesza Corvo, Judasza Matthusena i pięknej i tajemniczej czarnoskórej Rosario, przeplatają się z fantastycznymi elementami powieści, wśród których znajduje się bardzo dziwna „firma" i jej agenci, a także możliwości wędrowania w czasie ku przeszłości. Takie połączenie na pierwszy rzut oka może wydawać się nieco niewłaściwe, ale w praktyce ten nieco nietypowy mariaż gatunków literackich spełnia swoją rolę i czytelnik szybko zostaje wciągnięty w wir frapujących wydarzeń.
Co do kreacji postaci w powieści to należy przyznać autorowi, że włożył wiele pracy w to, by bohaterowie byli odpowiednio żywi. Podobnie jest z samą tytułową wyspą Bioko, miejscem zagadkowym i egzotycznym, ojczyzną murzyńskich plemion nastawionych do białego człowieka bardzo różnie. Obecnie ta szczegółowo dopracowana wyspa, jawiąca się jako swoistego rodzaju otwarte więzienie, jest zasiedlona przez ludzi bez przeszłości, przybyłych z całego świata i pragnących pozostawić za sobą wiele różnych, nie zawsze przyjemnych spraw.
Bioko. Wyspa białych potworów Marca Pastora sprawi wiele radości czytelnikom rozmiłowanym przede wszystkim w powieściach przygodowych, choć i zwolennicy żywej, wciągającej akcji również nie powinni poczuć się nią rozczarowani. Fabuła momentami bywa co prawda zbyt przegadana, a niektóre z opisywanych przez Pastora sytuacji wydają się już mocno ograne tak w literaturze, jak i filmie, ale takie wrażenie czytelnik może – ale nie musi – odnieść tylko miejscami. Ogółem rzecz biorąc powieść polecam.