Odważ Się Na Zmiany | Autor: Colette Baron Reid

Mawia się, żeby nie oceniać książki po okładce i coś rzeczywiście w tym jest. Jednak po lekturze książki Colette Baron-Reid muszę rozszerzyć to powiedzenie: nie oceniaj książki po tytule, bo zwyczajnie możesz się rozczarować. Jestem w takim momencie życia, że zlepek słów "Odważ się na zmiany" trafił prosto w moje serducho i nie zadałam już sobie trudu, żeby o publikacji dowiedzieć się czegoś więcej. Wiem, mój błąd, a za błędy się płaci. Na przykład czasem spędzonym na czytaniu czegoś, co nie trafiło w twój gust, a jak wiadomo czas to obecnie towar deficytowy. Już spieszę z wyjaśnieniami, dlaczego książka nie do końca spełniła moje oczekiwania.

Wyobraźcie sobie, że liczycie na coś w rodzaju poradnika, który da wam kopniaka motywacyjnego i każe zabrać się do działania, by właśnie otworzyć się na zmiany, by (stosując modne ostatnio sformułowanie) przeprowadzić w swoim życiu "dobrą zmianę". Spodziewałam się czegoś na wzór Grzesiaka czy Tkaczyka, tymczasem już z pierwszej strony dowiedziałam się, że autorka jest...medium. Nie żebym od razu skreślała osoby tego pokroju, ale moje zaufanie w jednym momencie zostało mocno ograniczone i z pewnością nie pozostało to bez wpływu na dalszy proces lektury.

Czy książka jest zatem o tym, co sugeruje tytuł - o otwieraniu się na zmiany? Można powiedzieć, że tak, jednak wszystko opakowane jest w bardzo niesztampowy sposób. To nie do końca tak, że nie znalazłam w tej książce nic dla siebie. Po prostu, żeby wyłuskać interesujące mnie rzeczy, musiałam przekopać się przez mnóstwo informacji dla mnie niepotrzebnych, niezrozumiałych lub ubranych w słowa, które do mnie nie przemawiały. Mówienie na każdym kroku o chórze duchów i wymiarze ducha, o smokach jako metaforze osobistej potęgi - to zwyczajnie nie moja bajka. Być może mój prosty umysł potrzebuje równie prostych słów, by zrozumieć, co autor miał na myśli. Colette Baron-Reid jest tak zwaną doradczynią intuicyjną i w książce promuje swoją autorską metodę zwaną Inwizją. Metodę tę wykłada na jednym z amerykańskich uniwersytetów. Polega ona na w dużym skrócie na ćwiczeniu podświadomości, która hamuje naszą gotowość na zmiany, grzejąc się w cieple tego, co znane i wypróbowane.
Poszukajmy jednak plusów. Do tych zaliczyłabym na przykład niektóre ćwiczenia znajdujące się w książce. Na przykład to, w którym odpowiadamy sobie na ważne pytania: Kim muszę się stać, aby wieść takie życie, jakiego pragnę? Co muszę zostawić za sobą, aby to osiągnąć? Co tracę, postrzegając siebie jako osobę niedoskonałą? To tylko przykłady niełatwych pytań, które pozwalają jednak lepiej poznać samego siebie i oczekiwania dotyczące przyszłości.

Podsumowując, "Odważ się na zmiany" to książka, która do końca trafiła w mój gust, ale podkreślam, że jest to opinia bardzo subiektywna. Po prostu nie tego oczekiwałam, zwiedziona tytułem. Z pewnością znajdzie się jednak mniejsze lub większe grono osób, dla których będzie to pozycja bardziej wartościowa. Może będą to osoby bardziej ode mnie uduchowione, wierzące w siłę medium. Mnie taka tematyka zwyczajnie nigdy nie interesowała i nie odczuwam potrzeby, aby temat zgłębić. A co w takim razie z oceną? W skali od 1 do 6, książkę oceniam na 3, choć dla mnie to takie trochę naciągane trzy, powiedzmy, że trzy z minusem.