Pani M
-
Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o książeczce dla dzieci, w której został poruszony temat kompleksów.
Głównym bohaterem jest tytułowy Pan Tyka. Jego problemem jest to, że ma bardzo długie nogi. Jest bardzo wysoki. Teoretycznie to dobrze, bo nie potrzebuje drabiny, ale jak się okazuje, wzrost niesie ze sobą też pewne problemy. Nie może na przykład z nikim pójść na spacer, ponieważ jeden jego krok to kilkanaście kroków dla innych. Bieganie za nim nie jest przyjemne dla innych. Poza tym nie widzi tego, co ma pod nogami. Łatwo przez to przeoczyć kogoś lub coś ważnego, prawda?
Kiedy poznajemy Pana Tykę, jest on smutny. Widzi same negatywy, jeśli chodzi o jego sytuację. Potem zaczyna spotykać się z innymi postaciami. Rozmawia z nimi i dochodzi do pewnych wniosków. Jakich? O tym musicie przekonać się już sami, nie chcę wam streszczać tej książki.
To historyjka, którą przeczytacie w kilka minut, nie ma tu wiele treści, ale nie mogę powiedzieć, że jest błaha i nic nie wnosi. To bardzo mądra książeczka. Każdy z nas zmaga się z jakimiś kompleksami. Jeden ma duże uszy, drugi ma za duży nos, trzeci znowu jest tak wysoki jak Pan Tyka i nie może sobie nigdzie kupić ubrań. Autor pokazuje, z jakimi problemami zmagają się bardzo wysocy ludzie. Nie mówi, że jest w tym coś złego, nie mamy przecież na to wpływu. Nie możemy zdecydować, ile będziemy mieć wzrostu. Jednak ta książeczka pokazuje też pozytywy danej sytuacji. W końcu każdy mankament naszego wyglądu możemy przekuć w pozytyw. Wystarczy do tego tylko odpowiednio podejść. Z przymrużeniem oka. Nie mamy wpływu na nasz wygląd i musimy go zaakceptować. A to, że ktoś ma z nim problem, to już jego sprawa.
To książeczka, którą spokojnie możecie trzymać już z najmłodszymi dziećmi, żeby nauczyć je, że wygląd nie ma znaczenia. Można się nim przejmować, ale po co? Są ciekawsze rzeczy do robienia. Nie ma sensu, żeby się tym zadręczać. Dzieci z pierwszych klas szkoły podstawowej spokojnie poradzą sobie same z czytaniem. Nie ma tutaj skomplikowanego słownictwa, więc nie będą miały problemu ze zrozumieniem tego, co autor chce im przekazać.
Całość dopełniają śmieszne obrazki. Bardzo proste i myślę, że dzieciaki będą mogły spokojnie same je odtworzyć albo wymyślić podobny komiks, wzorując postacie na tych z książki. Ale wiecie co, nie powiedziałabym, że te obrazki są infantylne. Idealnie pasują do całości i oddają to, czego słowa nie są w stanie przekazać. W sumie nie wiem, czy nie przemówią do najmłodszych bardziej niż sama treść. Doskonale widać na nich emocje i dzieci bez trudu odgadną, co dana postać czuje i chce im powiedzieć.
Uważam, że to porządnie wydana książeczka dla najmłodszych czytelników. Czyta się ją szybko i przyjemnie. Poza tym jest bardzo mądra. Niewielka objętościowo, lecz to nie ma znaczenia. Nie trzeba wielu słów, by wytłumaczyć dzieciom pewne rzeczy. Nauczyć je tego, że wygląd się nie liczy. Trzeba umieć przekuć to, co inni uważają za nasz mankament w zaletę. Warto nauczyć dzieci tego, że najważniejsze jest to, co w środku, a nie to, co widzą inni. Jak już mówiłam, nie mamy wpływu na nasz wygląd, ale mamy wpływ na to, jakimi ludźmi jesteśmy.