Opis Wydawcy
-
`Cyberpunk. Odrodzenie` pozwala zanurzyć się w otchłani gigantycznego, rozświetlonego neonami miasta, w którym rządzą zbrodnia i nauka przyszłości.
Okryte mgłą i spowite deszczem wieżowce, wąskie, zatłoczone uliczki, pulsujące neony i wielkoformatowe reklamy dają tło rzeczywistości, w której kwitną przestępczość, nielegalny handel bronią, danymi, a nawet ludzkim ciałem. To świat, w którym jednostka nic nie znaczy, a za los ogółu odpowiadają wielkie korporacje i gangi. To Zakazane Miasto.
Shey Scott - były policjant, wydalony ze służby z powodu śmiertelnej choroby oraz partnerujący mu Lou Landon usiłują namierzyć Axel Staller - bliźniaczą siostrę kobiety, która w biały dzień, mimo najwyższych środków bezpieczeństwa i drobiazgowej kontroli, pod okiem kamer, z niewiadomych przyczyn zamordowała kilkanaście osób.
Karolkaczyta
-
Zazwyczaj sięgam po książki z gatunku thriller, horror, kryminał. Kiedyś czytałam bardzo dużo fantastyki. Zdarzał się też czasem romans, ale tylko tych autorów, których znam i lubię, tego typu książki traktuję bowiem jako przerywnik między brutalnym morderstwami i rozwiązywaniem zagadek. Jednak po raz pierwszy w życiu zabrałam się za książkę z gatunku science fiction, czasami bowiem warto dać szansę czemuś innemu. Niestety w związku z tym mam mieszane uczucia i do końca nie wiem jak je ubrać w słowa. Wybaczcie mi więc moją bezpośredniość.
W pilnie strzeżonym laboratorium firmy farmaceutycznej dochodzi do masowego morderstwa. Dokonuje go młoda kobieta, która opuszcza pomieszczenie bez cienia emocji i znika. Zostaje zidentyfikowana jako Lani Staller. Dochodzi do aresztowania, a zarazem wielkiej pomyłki. Zamiast Lani, policja zatrzymuje jej siostrę bliźniaczkę – Alex. Z powodu pewnych wydarzeń lekarze muszą wczepić do jej mózgu implant medyczny, który nie do końca jest tym, czym się wydaje.
Shey Scott to były policjant, który z powodu marsjańskiej gorączki został wydalony ze służby. Bez legalnych leków jest o krok od opuszczenia tego świata. Pewnego dnia odwiedza go dawna koleżanka po fachu i proponuje mu powrót do pracy oraz pakiet medyczny, dzięki któremu na nowo stanie na nogi. Jest tylko jedno ale. Musi odnaleźć Lani. W tym celu wraz nowym partnerem udaje się do Zakazanego Miasta. W tym samym celu oraz kierunku, podąża tam również Alex.
„Cyberpunk: Odrodzenie” od momentu premiery, a nawet i jeszcze przed nią, zbiera bardzo pozytywne opinie. Zachęcają one do zagłębienia się w świat przyszłości, gdzie panują nowe super technologie, sztuczna inteligencja jest wszechobecna, wielkie korporacje narzucają własne zasady i prawa, ludzka moralność przestaje istnieć, a implanty i modyfikacje wszelkiego rodzaju są ogólnodostępne. Dołóżmy do tego handel wymienny, ponieważ pieniądz nie ma już żadnego znaczenia, a najcenniejszym towarem na świecie jest informacja. Takiej powieści można by się spodziewać po takim tytule i intrygującym opisie. Niestety. Dostajemy całkiem coś zgoła innego. Wprawdzie autor opisuje różne nowinki technologiczne, wspomina o pewnych modyfikacjach, których dokonują na własnym ciele ludzie, czy też zostają wczepione implanty różnego rodzaju, jednak jest tego tak mało, że ginie to gdzieś w tle. A ja, bądźmy szczerzy, liczyłam na coś więcej. Zamiast wszystkich wymienionych wyżej punktów otrzymałam całkiem spokojny pościg za morderczynią, odrobinę strzelanki i sporo prób zrozumienia zachowania Lani. Jednym słowem zwykłą kryminał bez większego napięcia i nie wywołujący euforii.
Żeby nie było, że widziałam tylko negatywne strony, to teraz jakiś pozytyw. Bardzo podobały mi się wewnętrzne dialogi Alex z jej implantem, były naprawdę zabawne i nie raz się przy nich uśmiechnęłam. Kreacja bohaterów też nie była najgorsza. Zostali oni bardzo fajnie opisani i muszę przyznać, że nawet ich polubiłam. Shey’a za silny charakter i dążenie do wyznaczonego celu za każdą cenę, Alex zaś za spryt i cięty język. Opis Zakazanego Miasta powalił na łopatki. Wieżowce, wąskie uliczki i przeludnienie, a mimo to każdy z każdym się znał. Czy i my dążymy do takiej egzystencji? Patrząc na to, co się dzieje, można przypuszczać, że jest to wielce prawdopodobne.
Jednak cały czas nie mogę zrozumieć tych wszystkich „ochów” i „achów” dotyczących tej lektury i zastanawiam się, gdzie tu są te efekty wywołujące tak wielkie „wow"? Dziś po przeczytaniu „Cyberpunk: Odrodzenie” już wiem, że ten gatunek nie jest dla mnie. Mimo tych kilku pozytywów, które udało mi się tu znaleźć, tak naprawdę bardzo się przy niej męczyłam. Pierwsze dwieście stron czytałam przez 5 dni, a to już chyba o czymś świadczy. Jeśli więc jesteś fanem gatunku, to zapewne książka przypadnie Ci do gustu. Natomiast jeśli stoisz po drugiej stronie, to się porządnie zastanów nim po nią sięgniesz.