Chris
-
Otaczający nas świat zawsze będzie źródłem tajemnic, zagadek i inspiracji dla dopiero poznających go najmłodszych jego mieszkańców. Z pewnością niejeden rodzic decydując się na spacer ze swoim dzieckiem miał pewne obawy czy zdoła odpowiedzieć na wszystkie pytania, która przygotowuje w zanadrzu jego latorośl. Ślęczenie nad książkami, wkuwanie definicji czy też obieranie najprostszej drogi przez znane i mało atrakcyjne tereny nie jest rozwiązaniem na dłuższą metę. Dlatego też warto przybliżać dziecku otaczające go realia pod każdym kątem, jednocześnie przygotowując na różnego rodzaju zmiany i niespotykane wydarzenia, które mogą mieć w jego pobliżu miejsce. Książki od niepamiętnych czasów stanowiły idealne źródło takowej wiedzy, dzielnie broniąc swojego miejsca nawet w dzisiejszych, skomputeryzowanych czasach. „W mieście” jest idealnym przykładem na to, że poczciwa, dla niektórych „niemodna już” lektura, jeszcze długo będzie cieszyć oczy najmłodszych czytelników.
Wandrey Guido edukację poprzez zabawę postanowił zminimalizować do najbardziej potrzebnych ku temu rzeczy. Dzięki temu otrzymaliśmy książkę obrazkową, która szerokimi formatami swoich grafik przedstawia różnego rodzaju sytuacje, które codziennie mają miejsce na całym świecie. Zgodnie z tytułem oczywiście, główną osią tychże stanów rzeczy będzie urbanistyczny szczyt marzeń każdego karierowicza, czyli miasto. Autor postawił przede wszystkim na realia (prawdopodobnie) niepolskich jednostek osadniczych gdyż na niejednym obrazku mamy do czynienia z uśmiechniętymi ludźmi na ulicach. Źródło inspiracji Wandrey’a Guido jest jednak w tym momencie najmniej istotne ponieważ najważniejszym odbiorcą tejże książki jest oczywiście młody czytelnik, a konkretniej rzecz ujmując trzy-, cztero- i pięciolatek. Moim zdaniem również jeszcze mniejsze dzieci mogą (oczywiście z udziałem rodziców) sięgnąć po ten tytuł gdyż świetne, kolorowe ilustracje mogą stać się bodźcem dla wyobraźni niezależnie od wieku. Nawet my dorośli, zagłębiający się w treść „W mieście” pewnie niejednokrotnie zostaniemy skłonieni do refleksji nad naszym czynnym udziałem w życiu społecznym. Wracając jednak do walorów edukacyjnych to warto wspomnieć, że głównym zadaniem naszej małej pociechy będzie odnalezienie przedstawionych na bocznej ramce odpowiednich elementów. W celu ułatwienia (dziecku lub rodzicowi) tegoż zadania, poszczególne składowe obrazka są również podpisane, dzięki czemu możemy wykazać się niezwykłym sprytem zasłaniającym naszą niewiedzę na temat nieznajomości którejś z nazw. Brak większej ilości tekstu w niczym oczywiście nie umniejsza walorom książki, a wręcz przeciwnie, sprawia, że możemy popisać się szeroko pojętą wyobraźnią. Przedstawione miejsce powoduje, że nawet możemy odwołać się do naszych konkretnych sytuacji z życia wziętych lecz warto pamiętać żeby zawczasu je odpowiednio ocenzurować (jedna z obrazkowych historyjek ukazuje moment zderzenia dwóch samochodów). Na koniec warto wspomnieć, że poza wartościami edukacyjnymi to przede wszystkim dobra zabawa nie tylko dla najmłodszych, ale myślę, że również dla nas samych. Odnajdywanie ukrytych elementów, wymyślanie odpowiednich historyjek czy też zaimponowanie towarzystwu może się teraz odbywać nie tylko w trakcie przypadkowej libacji, ale także w czasie spędzanym z własnym dzieckiem.
„W mieście” można śmiało polecić każdemu rodzicowi, który zastanawia się nad odpowiednią książką dla początkującego w kwestii czytania dziecka. Pobudza wyobraźnię, uczy spostrzegawczości i nowych słów, pozwala poznać najbliższą okolicę pod wieloma możliwymi kątami. Dla rodzica to również doskonała okazja do spędzenia czasu z dzieckiem i poprzez świetną zabawę przekazanie nowych informacji na temat otaczającego nas świata.