Agnesto
-
Chciałam sięgnąć po coś, czego nie znam, a co jest miłe dla oka, kolorowe i ciekawe jednocześnie. I jakoś przypadek chyba sprawił, że wszystkie te cechy skumulowały się w „Oficjalnym przewodniku Fortnite”.
Początkowo byłam nastawiona sceptycznie, bo co to w ogóle jest Fortnite? Nie znam nazwy i nie kojarzę z niczym, z czym dotąd miałam styczność. A i sam środek tej encyklopedii, owe komiksowe rysunki postaci i przedmiotów – też jakoś do mnie nie przemawiały... Wszystko było na nie, a przecież chciałam tak niewiele. Chciałam coś miłego dla oka, ale coś takiego?
Jednak znając siebie nie od dziś, dałam i sobie i książce czas i po dwóch dniach okazało się, że nadajemy na tych samych falach. A, co zaskakujące, jestem nią zachwycona.
To po kolei.Fortnite to gra, która od 2018 roku, do dziś doczekała się (albo nawet „dorobiła” się) dziesięciu sezonów. A wszystko dzięki graczom i twórcom. To niebanalna gra, która swoim dopracowaniem treści i fabuły stała się hitem sieci. A – co muszę dodać, bo aż ciśnie mi się na usta – stała się perłą graczy ze względu na grafików, których wyobraźnia i talent wychodzą poza typowe średnie granice. Przekraczają horyzonty i wszelkie wyznaczniki geniuszu. To mistrzowie. Dosłownie. „Encyklopedia Fortnite” zawiera wszystkie stroje, pupilów, plecaki, zbieraki, lotnie, smugi i emotki, czyli prawie wszystkie elementy kosmetyczne, jakie zawarto w każdym z poszczególnych sezonów (od I do ostatniego). Wszystkie działy są uporządkowane chronologicznie, co znacznie ułatwia posługiwanie się nią każdy bowiem sezon został ujęty w takiej samej kolejności, co daje fanom (i nie tylko) obraz tego, jak zmieniały się poszczególne elementy strojów, dodatków czy zdobyczy. Każdy ubiór jest tak idealnie dopracowany i tak perfekcyjnie stworzony, że nawet znawca gry będzie nimi bardzo zaskoczony. Naramienniki, sprzączki, kolorystyka, czy mimika postaci, nie omijając gadżetów, jakie bohater gry zdobywa w miarę poznawania kolejnych poziomów – to wszystko wymaga nieskazitelnego wręcz oka, percepcji i skrupulatności. Samo wymyślenie to raz. Przerzucenie tego na obraz to dwa. Lecz precyzyjne dopracowanie i wymuskanie to już wyższa szkoła jazdy – która w przypadku Fortnite osiągnęła poziom deluxe.
Jestem zachwycona tą publikacją.Po pierwsze dlatego, że zaznajomiłam się z grą Fortnite. Poszukałam informacji o niej i jestem zdumiona, że nigdy wcześniej się z nią nie zetknęłam – jak to możliwe pytam siebie non stop i non stop nie znajduję racjonalnej odpowiedzi. Po drugie – jestem pełna uznania dla twórców. Przepiękna grafika, stroje, kolory. Niesamowity klimat i przesłanie. Wszystko jest tak plastyczne i tak idealnie wręcz opracowane, że próżno szukać gry takiej samej. Nie! Takiej samej nie ma, ani lepszej nie ma – jest Fortnite, albo gorsze od jej. Encyklopedie czy Przewodniki mają t o do siebie, że kupujemy je dla samego posiadania i najczęściej z nich nie korzystamy. Ale ta „Encyklopedia obrazkowa Fortnite” to wydanie, którego nie da się odłożyć, czy wcisnąć pomiędzy inne książki. Ona wymyka się szeregowaniu, czy kategoryzowaniu. Choćby z samego faktu, że pochłonie cię totalnie. Wsiąkniesz w nią – dosłownie. Przepadniesz. Jak ja – obejrzenie jednej strony zajmuje nieco czasu, a co dopiero kilka... kilkanaście stron? Jedna strona to cztery rysunki (czasem więcej), a tych stron jest tu multum. Nie odłożysz jej – oj, nie. Samo jej obejrzenie i przeczytanie zajmuje sporo, wierz mi, sporo czasu.
Lecz szczęśliwi akurat czasu nie liczą. A raczej GRACZE to się z tym czasem w ogóle nie liczą.