Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Zbrodnia I Kara

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Zbrodnia I Kara | Autor: Fiodor Dostojewski

Wybierz opinię:

inka

Jak napisać kolejną recenzję tej ponadczasowej powieści Fiodora Dostojewskiego, by wniosła nowe spojrzenie na dziewiętnastowieczne dzieło? Skupić się na treści, czy formie? Zacząć od analizy, czy interpretacji? Szukać genezy, czy raczej recepcji? Duże wyzwanie na tę ponad pięciusetstronicową pozycję wznowioną w 2021 roku za sprawą Wydawnictwa MG. Z piękną, twardą oprawą, staranną edycją i kolejną wersją okładki (która to już w przeciągu lat?).

 

Co takiego tkwi w tej lekturze, że stale uważa się ją za arcydzieło prozy psychologicznej, tudzież dobry kryminał, czy nowatorską powieść polifoniczną? Że budzi tyle emocji, a współczesny czytelnik, ba! nawet użytkownik Internetu, jest w stanie podać choćby minimalne streszczenie: młody student prawa Rodion Raskonikow, półsierota (ale kochany przez  matkę i siostrę), przekonany o własnej wyjątkowości i „nadczłowieczeństwie” postanawia przeprowadzić oryginalny eksperyment. Morduje  starą lichwiarkę. Cała późniejsza fabuła to udowadnianie tezy, że nie ma zbrodni bez kary, a jeden czyn pociąga za sobą serię konsekwencji dotykających nie tylko bezpośrednio zaangażowanego bohatera, ale i wielu postronnych postaci wspominając przykładowo rodzinę Marmieładowów, Aloszę Karamazowa, czy Dymitra Prokoficza Razumichina?

 

Nie ulega wątpliwości, że książka utrzymana jest w nurcie literatury depresyjnej, z wyraźnie zaznaczonym przesłaniem dydaktyczno - moralnym. Zmusza do refleksji, co niekoniecznie pasuje większości odbiorców. Ale przecież wybitne dzieła nie służą schlebianiu mas. Tymczasem po Zbrodnię i karę ręce wyciąga kultura masowa. Pojawia się w animacji chociażby Piotra Dumały, fabule Josepha Sargenta. Parafrazy z Dostojewskiego widać i u Krzysztofa Kieślowskiego w Krótkim filmie o zabijaniu, i w spektaklu Andrzeja Domalika Swidrygajłow, nawet u sir Johna Gielguda w adaptacji z 1946 roku, czy u Woodego Allena w Zbrodniach i wykroczeniach. Nie wspominając o echach teorii o nadczłowieku w filozofii Nietzchego, a później „naukach” Adolfa Hitlera.

 

Siła i ponadczasowość tej powieści tkwi w wielości wątków, które tworzą obecnie intertekstualne dzieła kultury. Czytelne dzięki uniwersalnym motywom: wymienianej i podkreślanej już na każdym kroku kwestii odpowiedzialności za swoje czyny, stosunku do Boga i ludzi, wieloaspektowości wątku miłosnego, a nawet problematyce zaburzeń psychicznych. Dodatkowy atut to mistrzostwo zastosowanych technik. Na poziomie warsztatu językowego (indywidualizacja wypowiedzi poszczególnych bohaterów w ich relacjach budujących polifoniczne kompozycje) oraz dokumentalnego, niemalże dziennikarsko – reporterskiego, wyszlifowanego kiedy to sam Dostojewski przebywał na sybirskim zesłaniu. Zmysł obserwacji u Dostojewskiego wysuwa się na pierwszy plan, buduje autentyzm sytuacji przez co fabuła zyskuje na sile.

 

Do klasyki cytatów weszły już także sformułowania:

 Człowiekiem jestem tylko dlatego, że kłamię;

Dlaczego jestem tak głupi, że wiedząc na pewno, że inni są głupi, nie chcę być od nich mądrzejszy?;

Nie ma nic trudniejszego na świecie niż szczerość i nie ma nic łatwiejszego niż pochlebstwo;

Właściwie wszystko jest w mocy człowieka, ale wszystko mu przechodzi koło nosa jedynie wskutek tchórzostwa;

Zabiłem nie człowieka, lecz zasadę!.

 

Warto podkreślić mocny, dosadni, typowo surowy, rosyjski język narracji. Bez ozdobników. Nastrój słowiańskiego smutku i nostalgii. Ujawnianie na marginesach kwestii nierówności społecznych i patologii. Próby psychologizacji postaci kobiecych, a także tłumaczenia indywidualnych życiorysów przez pryzmat wielkiej historii i polityki.

 

Z jednej strony to kameralna powieść obejmująca zaledwie kilka dni zasadniczej akcji, z drugiej – przytłacza mnogością przewijających się na kartach postaci. Z jednej strony – rozmach ulic Petersburga bogatego, z drugiej – klaustrofobiczne pokoiki czynszowe. Książka kontrastów i dysonansów. Przepiękna!

Agnesto

Klasykę albo się uwielbia, albo się jej po prostu nie czyta. Albo staje się kanonem, listą tytułów i autorów wyrytych niemalże na pamięć przez czczących ją, albo staje się listą cenzurowanych pozycji, po które się absolutnie nie sięga. Pomiędzy nie ma nikogo. Lecz - co mnie wprost boli – klasyków, których się nie zna skreśla się od razu, a okładki ich książek wielu mierżą. Zapytacie kogo? Mierżą tych, których wcisnęłabym w jeden pokój uznając ich za miłośników byle jakich „czytadełek”. Ja, po raz kolejny, dostąpiłam zaszczytu ucztowania ze światowej sławy klasykiem, wielkim mistrzem pióra, Fiodorem Dostojewskim. Siedzimy razem przy niewielkim, acz suto zastawionym stole, na moich kolanach leży „Zbrodnia i kara”, a policzki malują czerwone rumieńce. Oto bowiem toczymy rozmowę w cztery oczy. To moja rozmowa z autorem, nie inaczej. Zaczynam więc bezpośrednio.

 

Czy można zabić i być wolnym od konsekwencji? Czy można dalej normalnie żyć, myśleć, nie wracać do przeszłości i czynów własnej ręki?

 

Mistrz na razie milczy. W książce bowiem jest odpowiedź. Nie, nie można. Rodion Raskolnikow, bo o nim tu mowa, zabił odważnie lecz potem stał się chory, na granicy obłędu, mani strachu i sprzecznych emocji. I tak, jak początkowo przekonany był o słuszności swego czynu, tak po nim już raczej nie. Dla pieniędzy zamordował bogatą lichwiarkę i jej siostrę. Według swoich mniemań, wyeliminował „podludzi”. Nie wiem dlaczego, lecz przywodzi mi to myśl o „Folwarku zwierzęcym” Orwella, gdzie obrosłych „w piórka” knurów tak spodobała się władza i pomiatanie innymi zwierzętami, że „weszły” niemalże w buty byłego gospodarza. Czyniły wszystko by pozbyć się słabych osobników, dosłownie czyściły otoczenie. Jak Naziści.

 

Dostojewski przypomina o segregacji ludzi, wzajemnej nienawiści i braku zaufania. Nawiązuje do rojeń i ślepego dążenia do dobrobytu, pozycji i mądrości, które majaczą na horyzoncie, acz nigdy się nie przybliżają.

 

Zbrodnia i kara” zrodziła się w głowie Fiodora podczas pobytu na katordze. Zmuszony do utrzymywania poprawnych stosunków z politycznymi przestępcami, mordercami i złodziejami, stał się jednocześnie ich obserwatorem. Wiele doświadczeń z tego okresu zawarł w tekście tej właśnie powieści. Głównym tematem jest tu ucisk, wyzysk i bieda większości społeczeństwa. Te czynniki wpływają na wewnętrzny bunt, złość oraz niekontrolowane reakcje. Ta beznadzieja staje się czynnikiem sprawczym – haniebnego czynu powieściowego Raskolnikowa. Lecz, jak wcześniej czuł rozpierającą pierś dumę i siłę, tak potem przeistoczyły się one w jego potworną słabość. Stał się „drżącym stworzeniem”, z którego ulatywał sens życia. Strach, mętlik myśli, autodestrukcja. Aż pojawia się Biblia u boku, a w niej słowa „Bóg jest miłością”, czystą, nieskalaną miłością. Bóg nie ocenia, nie karze, a człowiek wybiera karę dla siebie. Sam się osądza.

 

Według mnie „Zbrodnia i kara” stanowi hybrydę powieści obyczajowej, psychologicznej i religijnej. To humanistyczny majstersztyk, Mistrzu – mówię zwracając się do Dostojewskiego, który ciągle milczy. Słucha. Wypił kieliszek zimnej wódki, zagryzł go chlebem i siedzi, podczas gdy ja mówię. Wprawnym piórem nakreślił to, co wyrazić mógłby największy filozof czy myśliciel. To, co dręczyło jego umysł i o czym myślał stało się kanwą książkowej historii. Niby nic światłego, a jednak wybitnego, Mistrzu. Ten sam temat pojawia się w „Braciach Karamazow”. Izolacja, ucieczka przed komunikacją międzyludzką. Karamazow popełnił morderstwo i milczał o nim wiele lat. Ujawnił swój sekret przed śmiercią, Raskolnikow zaś targany wyrzutami sumienia, ujawnia fakt mordu Sonii. A ona? Ona nie ocenia, na wzór Boga. Nie karze, podobnie jak Bóg. Milczy, jak Dostojewski. Jej skromność stała się jednak krytyką dla wielu recenzentów. Pobożna kobieta osiąga w powieści status niemalże świętej. Nie uznaje prawa do krytyki kogoś, tym bardziej Raskolnikowa , który w końcu robił to sam.

 

Bo, panie Fiodorze, czy można mówić, że owa zbrodnia uratowała wielu innych? Ona, żyjąca z rzeczy innych, ona – skazująca ludzi na ubóstwo, podczas gdy sama obrasta w dobrobyt. Czy jej śmierć wobec tego była dobra? Czy była właściwa?.

 

Cisza. Dostojewski uśmiecha się i wznosi toast kieliszkiem wódki. Do toastu dołączam się i ja. Pijemy za „Zbrodnię i karę”, za ten filozoficzny eksperyment o potężnej mocy tekstowej. Analiza nadczłowieka oraz zwykłej, ludzkiej miłości do bliźniego i ofiary równocześnie. To też po części moralitet chrześcijański o tym, że bezinteresowna dobroć i współczucie istnieją nawet w najniższych warstwach społeczeństwa.

 

„Ale tu już się rozpoczyna nowa historia, historia stopniowej odnowy człowieka, historia stopniowego jego odradzania się, stopniowego przechodzenia z jednego świata w drugi, zaznajomienia się z nową, dotychczas zupełnie nieznaną rzeczywistością”.

 

Chylę głowę, Mistrzu.

Tomasz Niedziela

Po co czytamy książki po raz kolejny? Zwłaszcza takie, o których każdy słyszał, choć niekoniecznie czytał? Można powiedzieć – klasyka, to się nigdy nie znudzi, tu człowiek zawsze znajdzie coś nowego, coś ciekawego dla siebie. Z wiekiem inaczej odbiera się wiele lektur. Tak zapewne jest i przy tej książce.

 

Przyznaję, że „Zbrodnia i kara” to powieść Dostojewskiego, którą czyta mi się „najciężej”, najtrudniej mi właśnie do niej wrócić. Nie do końca wiem, dlaczego tak jest. Może to ze względu na to, że „drażni” mnie większość bohaterów, że tak naprawdę nie potrafię zrozumieć ich zachowania, nie przekonują mnie ich wybory? Przecież gdyby Raskolnikow trzymał „twarz na klucz” to zabójstwo lichwiarki byłoby morderstwem doskonałym, nie do wykrycia. Nie w tym sensie, że pochwalam zbrodnię, ale w tym sensie, że jako przestępca, który uważa, że jako człowiek wybitny (lub przynajmniej inny) ma prawo do popełniania czynów niegodnych jest kompletnie nie przekonywający. Jeżeli wszystko wolno to trzeba być raczej jako ten Zarathustra.

 

Czego by jednak nie powiedzieć wszyscy bohaterowie mają „rosyjską duszę” z wszelkimi konsekwencjami jej posiadania. To przecież nie tylko Dostojewski ma takich bohaterów, występują oni u Tołstoja, Turgieniewa, Bunina czy Puszkina, jak u wielu innych również. Zawsze zastanawiałem się co wyróżnia tą rosyjską duszę? Jak bardzo ci bracia Słowianie różnią się od nas? Oczywiście to dyskusja na ogromną skalę, ale czy nie właśnie cywilizacja (w zasadzie dwie: bizantyjska i taurańska), która zapanowała nad tym imperium nie przyczyniła się do tego? Czy dlatego rosyjska inteligencja produkowała albo ludzi przegranych, albo Obłomowów?

 

Trzeba umieć dyskutować o rozterkach Raskolnikowa, o nieuchronności kary, ale także o bezgranicznej miłości Soni czy też o postępowaniu lichwiarki Alony Iwanowny, która może sama swoim zachowaniem spowodowała swoją śmierć? Rozmowy o „Zbrodni i karze” oraz o zbrodni i karze nigdy się nie skończą. Jest w książce jedna dyskusja „prawnicza” na temat dowodu winy, poszlak, bodajże między Zosimowem a Razumichinem, która brzmi całkiem jak wywody anglosaskiego prawnika, zdecydowanie oderwana od rosyjskiej rzeczywistości. Może to marzenie samego Dostojewskiego, który przecież zaczął pisać tę powieść na katordze.

 

Może się powtarzam, ale czytając literaturę rosyjską XIX wieku czuję się zawsze jakbym obracał się wśród tych samych postaci, tych samych bohaterów. Mimo to, każda z tych powieści jest niesamowicie wciągająca. Mały dodatek XX wieczny: ta rosyjska dusza pozwalała chyba też cierpieć w ciszy i spokoju inteligencji w czasach sowieckich, z cierpliwością znosząc łagry, biedę, szarość i cała zgniliznę komunizmu. Mało tego cały czas chyba możemy powiedzieć, że nie ma w Rosji jakiejś szczególnej pasji w dążeniu do wolności czy demokracji w zachodnim stylu.

 

W czasach głębokiej młodości udało mi się być w Teatrze Starym w Krakowie na sztuce w reżyserii Andrzeja Wajdy – właśnie adaptacji „Zbrodni i kary”. Było to chyba tuż po pierwszej lekturze tej książki. Szkoda tylko, że większość wrażeń zdążyła już wylecieć z głowy. Może gdzieś doczekam kolejnej adaptacji?

 

Fakt faktem Dostojewski nie lubił Polaków, często dawał temu wyraz, ale jego pisarstwo to kwintesencja światowej literatury, a jej nieznajomość to swego rodzaju upośledzenie. Nie wiem, czy kogoś to przekona do czytania klasyki, ale jeśli nie teraz, to kiedy? Nie da się wszystkiego odłożyć na przyszłość. A Dostojewskiego zawsze i wszędzie głęboko polecam.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial