Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ciemność

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Ciemność | Autor: Paul Kawczak

Wybierz opinię:

Bartek Guza

Jest rok 1890, młody kartograf i geometra Pierre Claes wyrusza z ekspedycją w głąb niezbadanego do końca Konga z zadaną mu przez króla Belgów Leopolda II misją wytyczenia dokładnych granic belgijskiej kolonii. Claes zdeterminowany i przekonany o słuszności swojej misji wkrótce ruszy w podróż w górę rzeki Kongo na końcu której czeka tylko śmierć i szaleństwo i w której towarzyszyć mu będzie chiński kat-tatuażysta Xi Xiao – znawca technik zabijania i okaleczania oraz przewidywania przyszłości.

 

„Ciemność” Paula Kawczaka jest brutalną i bezpośrednią opowieścią o nieludzkim okrucieństwie kolonializmu. Autor wrzuca nas między bohaterów, których odczłowieczenie możemy tłumaczyć tylko tym, że byli „wytworami swoich czasów”. Podobnie jak w „Jądrze ciemności” tak i tutaj pojawia się wątek potworności, które z czasem doprowadzają do szaleństwa. Zbieżności z dziełem Conrada nie są zresztą przypadkowe, gdyż sam autor czyni „polskiego marynarza o lodowatym spojrzeniu” i nazwiskiem Józef Teodor Konrad Korzeniowski jednym z drugoplanowych bohaterów powieści.

 

„Ciemność” korzysta z elementów klasycznej XIX wiecznej powieści przygodowej i zderza je z elementami niesamowitej, niemal romantycznej orientalnej mistyki i magii. Czytelnikowi ciężko stwierdzić na ile te elementy fantastyczne wprowadzane w akcji i narracji są istotnie ponadnaturalne a na ile są one wynikiem popadania przez bohaterów w obłęd czy malarycznego delirium. Opisy rdzennej ludności i stosowanego wobec niej okrucieństwa są opisane tak jak opisałby je XIX wieczny pisarz dzięki czemu szokują tym bardziej przez to jak odczłowieczeni są Kongijczycy w oczach kolonizatorów. W akcji drugą poza przemocą ogromną namiętnością bohaterów jest erotyzm. Autor zrównuje ze sobą brutalność i żądze i z równymi detalami opisuje akty seksualne oraz obrazy okrucieństwa.

 

Trójka głównych bohaterów: Pierre Claes, Xi Xiao i Vanderdorpe są ze sobą połączeni skomplikowanymi zależnościami losu. Xi Xiao widzi w Claesie mrocznego kochanka, który pomoże wypełnić jego przeznaczenie a Vanderdorpe szuka w Afryce odkupienia za dawne miłości i winy w tym, za opuszczenie matki małego Pierra. Wszyscy trzej przyjeżdżają oby podzielić niewidzialnymi granicami i okaleczyć tajemniczy kontynent i wszystkim trzem zamiast odkupienia pisana jest śmierć i szaleństwo.

 

Postaci w książce są niezwykle dobrze napisane. Momenty, w których dowiadujemy się o ich przeszłości lub ich przodkach należą do najlepszych momentów książki. Opowieść o tragicznej miłości Vanderdorpe do pięknej poetki Manon Blanche i jego dalszych zapasach z życiem doskonale buduje tragizm tej postaci. Rąbek tajemnicy przeszłości Xi Xiao jaki zostaje nam uchylony tylko pomnaża pytania dotyczące jego przeszłości i orientalnej mistyki śmierci, którą włada. A i przeszłość, i droga do szaleństwa Pierra jest opisana niezwykle wiarygodnie. Postaci poboczne takie jak wspomniany wcześniej Conrad, poczciwy i dzielny niewolnik Mpanzu czy nawet mówiący po flamandzku szympans Leopold zaludniają strony książki i ubogacają akcję i atmosferę swoją różnorodnością i oryginalnością.

 

Słowem podsumowania „Ciemność” Paula Kawczaka nie jest lekturą łatwą, ale z pewnością nie powinna taką być. W XXI wieku Belgia i inne kraje coraz częściej mierzą się ze swoją haniebną historią kolonialną (o czym można poczytać w kapitalnym posłowiu Joanny Gierak-Onoszko).  Powieść opowiada o ciemnych czasach i ciemnych wydarzeniach jakie miały miejsce na „czarnym lądzie” ale i o zasłużonej karze jaka spotyka tych którzy zamierzają bawić się w boga.  

Doti

„To, co nieznane

Albo niepojęte

Labiryntem serca

Kroczy w noc”

 

       W Afryce wszystko dla Europejczyków było niezgłębione i zagadkowe, począwszy od chaotycznej bujności dżungli z jej niebezpiecznym zwierzostanem, przez mordercze upały naprzemienne z rzęsistymi opadami deszczu, po tubylców z ich animistycznymi wierzeniami i szamanizmem. A jednak ten kontynent, niczym ogromny, bogaty tort, wabił obfitością wszelakiego bogactwa, wprost wpadającego w ręce. Każdy chciał zagarnąć jak największy jego kawałek, a że granice poszczególnych terytoriów nie zawsze były dokładnie oznaczone, powodowało to, czasami dość poważne, konflikty między państwami.

 

       Bohater „Ciemności”, Pierre Claes, młodziutki, a już wybitny geometra, otrzymuje odpowiedzialne zadanie precyzyjnego wytyczenia północnej linii granicznej belgijskiego Konga. Odtąd każdy ma wiedzieć, gdzie zaczyna się własność króla Belgii Leopolda II. Tak więc w styczniu 1890 roku Claes wchodzi na pokład parowca i rusza w nieznane. Na końcu drogi czeka na niego „szeroko otwarta paszcza Konga-Minotaura”. Może go połknąć i wypluć całkiem już nie tego samego. W podróży spotyka wielu dziwaków. Pastora z żoną, chcących właśnie w sercu Afryki założyć utopijną Harmonię, a także chińskiego kata – artystę, mistrza tortur i tatuażu. Ich relacja jest i pozostaje do końca dziwna, na granicy miłości i perwersji. Są też inni, a przyglądając się im, wszystkim razem i każdemu z osobna, nie sposób nie zadać sobie pytania: kogo ten obcy, tajemniczy kontynent woła przez ocean, na kogo zastawia pułapkę. Widzimy, że dla wielu ta wyprawa na drugi koniec świata jest rodzajem ucieczki przed własnymi demonami, szansą na nowe otwarcie. Stopniowo odkrywamy sekrety, jakie skrywa przeszłość bohaterów, uświadamiamy sobie, co ich przygnało do belgijskiego Konga, a także, co ich łączy. Okazuje się bowiem, że nic w tej książce nie jest przypadkowe, każde spotkanie ma swoje konsekwencje i dalszy ciąg.

 

       Książka Paula Kawczaka obnaża ciemną, okrutną, chorą stronę ludzkiej natury i pokazuje nam słabego człowieka, nie potrafiącego stawić jej oporu. A przecież Afryka to fascynująca przyroda, bezkresne niebo czerwone zachodem słońca albo też błyszczące złotem w gwieździste noce. „W porównaniu z afrykańską dżunglą ogród Eden wydawał się wstępnym szkicem”, to „miejsce, gdzie nie brakuje ani jednego koloru, gdzie nawet śmierć jest niezwykła”. Czemu więc w trakcie lektury książki obsesyjnie nasuwa się jedno, zasadnicze, naglące pytanie: „Dlaczego wszelkie światło umarło? Jakby błękit nieba nie mógł, nigdy nie mógł być błękitny, żadnego ranka, żadnej chwili. A każda z minionych radości, czasem niewinna, utopiła się we łzach, niczym kot w worku”. To człowiek zgasił światło, sprowadził ze sobą grozę, brudny strach, przemoc i perwersję. Zawiniła jego żądza władzy i pieniędzy. A może szaleństwo było nieodłącznie przypisane do Afryki, pulsującej, kipiącej żywiołem burzącym krew i zmysły tym, którzy tu nie urodzeni, nienawykli do takiej intensywności wszystkiego.

 

       Człowiek to soma i psyche, jedno nie istnieje bez drugiego. Czyjaś bezbronność, czyjś ból, w końcu śmierć, może być silnym bodźcem wyzwalającym lawinę uczuć. Jedni znajdują w tym przyjemność na granicy seksualnej rozkoszy, inni wpadają w chorobę, a nawet w obłęd. Są i tacy, którzy zatracają wrażliwość, zdolność odczuwania, i zamieniają się w automaty, bezrefleksyjne, wydajne maszyny śmierci.

 

       Z dala od salonów Brukseli i Paryża, romantycznych westchnień „młodego Wertera”, wyimaginowanego cierpienia do nieosiągalnych kobiet, proszonych, wysublimowanych kolacji w towarzystwie Baudelaire`a i Verlaine`a, na co dzień obcując z nienasyconą naturą, obserwując walkę na śmierć i życie i męczarnie torturowanych niewolników, których za byle co pobawia się dłoni, trudno nie zatracić perspektywy. Zamiast romantyzmu pięknej przygody, szlachetnych odruchów i bohaterstwa, jadowite węże, drapieżne zwierzęta i jeszcze bardziej drapieżni koloniści, śmiertelne choroby, prostytucja i czarne niewolnice, łzy, pot i inne wydzieliny ciała, w których z rozkoszą nurzają się przybysze. W miejsce wzniosłości i delikatności, chuć i rozkład pod palącym słońcem Afryki.

 

       Kongo za Leopolda II spływa krwią, morzem krwi, tu nie ma żadnych hamulców. W ciemności nie widać sumienia. Nawet potrawy, które przewijają się we wspomnieniach z Brugii, naznaczone są krwią: krwawa kiszka, placuszki z krwi drobiowej i smażonych cebulek zwane sanglettes. Może tu nie da się już myśleć o niczym innym. To prawdziwe kolonialne piekło, tyle, że zamiast buzującego ognia mamy tryskającą krew. Trudno uwierzyć, że piekło to zgotowali ludzie, którzy w swoim kraju, w innych okolicznościach, byli wzorem łagodności i przyzwoitości. Co takiego się więc stało, że w oparach kongijskiej duchoty zmienili się w mordercze bestie? Jednocześnie przynajmniej niektórzy z nich widzą cały tragizm tego koszmaru i swojej w nim roli i mówią „Obawiam się, że Bóg nas znienawidził”, marząc o powrocie do domu. No właśnie. Gdzie w tym wszystkim jest Bóg i chrześcijańskie miłosierdzie dla okrutnie pobitej i zgwałconej Afryki?

 

       Paul Kawczak jest młodym kanadyjskim poetą, znakomicie operującym słowem. To prawdziwa sztuka stworzyć tak lepką, gęstą i duszną atmosferę, którą można by wręcz kroić nożem. Język powieści, sensualny, nasycony erotyką, czasem wręcz orgiastyczny, pełen zduszonych, uwięzionych tuż pod skórą gwałtownych emocji, pożądliwości, pragnień, na długo w nas zapada i niepokoi. Czuć tu pierwotne, roztętnione uniesienia, gorączkowe podniecenie i wzburzenie, miłość albo nienawiść, nic pomiędzy. Bohaterowie nie są już w stanie dłużej tego tłumić. Tak więc narasta, wyrywa się, by w końcu wybuchnąć i rozlać się wokół wraz z krwią, łzami i nasieniem wsiąknąć w znękaną kongijską ziemię i połączyć się z jej sokami.

 

       To, co realne, namacalne, pewne i sprawdzone miesza się tu z wizjami po haszyszu, halucynacjami towarzyszącymi gorączce, wytworami schizofrenii, obrazami powstałymi w wyobraźni zmąconej lękiem i odrazą. Bohaterowie sami mają problem z odróżnieniem prawdy od majaków. Wyczuwalny jest nierozerwalny związek dzikiej, przedwiecznej, afrykańskiej tajemnicy z tym, co w człowieku mroczne i pierwotne, nieposkromione i intensywne, zepchnięte na samo dno świadomości. Teraz, w parnym klimacie Konga, powoli budzi się z uśpienia.

 

       Mogę już teraz z pewnością powiedzieć, że po wszystko, cokolwiek wyjdzie jeszcze spod pióra Paula Kawczaka, sięgnę w pierwszej kolejności. „Ciemność” to początek jego prozatorskiej drogi. Już cieszę się na kolejne odsłony mrocznej, poetyckiej duszy pisarza.

 

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial