Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Mekong Przed Końcem Świata

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Mekong Przed Końcem Świata | Autor: Grzegorz Kapla

Wybierz opinię:

Doris

 Grzegorz Kapla zwie siebie włóczęgą, dla którego podróżowanie jest niczym oddychanie – niezbędne do życia. Tym razem włóczy się po Azji Południowo-Wschodniej, wzdłuż Mekongu, płynącego cierpliwie przez Chiny, Laos Kambodżę i Wietnam. To dobrze ponad 4 tysiące kilometrów. Tak więc jego podróż poprzedzająca koniec świata była doprawdy imponująca. A koniec świata, jaki znamy wyznaczył wybuch pandemii, będący dla wszystkich nie lada wyzwaniem. Dla takich włóczęgów jak autor, nie potrafiących spokojnie usiedzieć na miejscu, sytuacja okazała się wręcz traumatyczna.

 

Grzegorz Kapla to miłośnik podróży, ale nie utartymi szlakami. Pisze dla National Geographic, wydaje książki, zwykle bogato okraszone ilustracjami własnego autorstwa – niepowtarzalnymi. Pragnie zobaczyć to, co dla turystów all inclusive niedostrzegalne, a więc prawdziwą codzienność ludności zamieszkującej kraje, które odwiedza. Nie zabytki, plaże z parasolami i leżakami, luksusowe hotele i deptaki, gdzie ziewałby z nudów, ale na przykład niezwykły targ w labiryncie Damnoen Saduak czyli targ na wodzie w Tajlandii.

 

Jak sam pisze: „Uciekłem od tego wszystkiego w nieprzewidywalną kruchość świata w podróży, żeby doświadczyć czegoś innego niż nasza „fajna” syta rzeczywistość glomour, bez starości, biedy, brzydoty i trosk. Od instagramowej pychy, z jaką przeglądamy się w wyobrażeniach o tym, jacy jesteśmy piękni i beztroscy”.

 

Podróż do Azji to nie tylko przygoda i piękno egzotycznych krajobrazów, ale też w dużej mierze uduchowienie. „Siadam w kucki i słucham śpiewu mnichów. Nie rozumiem słów, ale ta wibracja, niska, skrępowana jakby ciężarem nie do udźwignięcia przynosi mi spokój i obojętność. Patrzą na mnie złote, białe, zielone i niebieskie słonie wymalowane na ścianach tej świątyni, bujają się w rozgrzanym półmroku świec”. Już ten króciutki fragment daje nam próbkę znakomitego stylu autora, który potrafi oddać to, co widzialne gołym okiem, ale też to, co niedostrzegalne, nastrój, wewnętrzne skupienie, malarskie piękno barw i półcieni.

 

Trzeba przyznać, że Grzegorz Kapla jest niezłym gawędziarzem. Lubi przepleść w swojej opowieści legendę z historią, zachwyt nad pejzażem z refleksjami wynikłymi z rozmów z ludźmi, sprawy doczesne z tymi duchowymi, wyższego rzędu, które uruchamiają inny rodzaj wrażliwości i zaspokajają odmienne, nie zawsze uświadomione potrzeby, Ta różnorodność charakteryzuje nie tylko Tajlandię, ale też całą Azję, co możemy stwierdzić w trakcie lektury. Oprócz Tajlandii Grzegorz Kapla przemierza jeszcze, wciąż pamiętającą okrucieństwa Czerwonych Khmerów, Kambodżę, gdzie „w kilka chwil słońce rozgniata nas jak tytoń w żelaznym moździerzu. Bezlitośnie i bez opamiętania”.

 

Tak więc z jednej strony niewyobrażalny, wilgotny upał, z drugiej zaś widoczne świadectwa dramatu ludzi masowo w przeszłości zabijanych i torturowanych przez komunistyczny reżim Pol Pota – co widzimy choćby w Muzeum Ludobójstwa Tuol Sleng, szkolnym kampusie zmienionym w prawdziwy obóz zagłady – „w ostatniej sali lekcyjnej tego upiornego liceum wokół pamiątkowej, buddyjskiej stupy leżą na półkach ludzkie czerepy. Nie odróżnisz po czaszce, kto w jakiego wierzył Boga”. A jednak ci, którzy tak długo, umęczeni i zalęknieni, byli więźniami, zamykają teraz schwytane ptaki w klatkach, by sprzedać je turystom. Niektóre już nigdy nie rozwiną skrzydeł, by pofrunąć.

 

Grzegorz Kapla w swojej podróży drogami i bezdrożami ciągnącymi się wzdłuż Mekongu, spotyka wielu ciekawych ludzi, którzy czasami opowiadają mu niesamowite historie ze swojego życia. Szczególnie zapamiętałam opowieść córki bohaterskiego indyjskiego pilota, historię o odwadze i miłości.

 

Z przykrością daje się też, tak jak zresztą wszędzie, zauważyć dewastację przyrody na dużą skalę. Karczowanie przepięknych, starych lasów, by zrobić miejsce pod luksusowe apartamentowce. Nawet w Kambodży. No i szalone rozwarstwienie społeczeństwa, które dzieli się tak naprawdę na tych niesamowicie bogatych i tych skrajnie biednych. I ten upał. Czytamy: „Toniemy w smogu w temperaturze powyżej czterdziestu stopni. Wieczorem jest chłodniej, już tylko trzydzieści cztery stopnie.” – to akurat Wietnam, ale w Kambodży też nie było lepiej.

 

Z mieszkańcami można rozmawiać na wiele tematów, a ich punkt widzenia z pewnością wielu zaskoczy. Dlaczego południowi Wietnamczycy wzdragają się na nową nazwę Sajgonu: Ho Chi Minh, jaki jest ich stosunek do rodaków z północy i do Ameryki ? Grzegorz Kapla podpytuje rykszarzy, sprzedawców i przewodników wycieczek. Trzeba uczciwie powiedzieć, że wspomnienia z czasu wojny, jakie w nich pozostały są straszne i położyły się szerokim cieniem na ich dalszym życiu. Tego nie da się wymazać.

 

I tak przeplata się w tej podróży wybujałość natury, rozkwitłej zieloną dżunglą, egzotyka doznań smakowych i wzrokowych, unoszący się ponad tym wszystkim duch Buddy, a także dawnych wierzeń, ale też ciężkie od cierpienia wspomnienie wojen i kolonializmu, tortur i zniszczonych napalmem wiosek. Jak wszędzie ludzie podnieśli się i żyją dalej.

 

Grzegorz Kapla odsłonił przed nami szeroką panoramę Indochin. Przejechał cztery kraje: Tajlandię, Kambodżę, południe Wietnamu i Laos. Wiele te rejony łączy, wiele też dzieli. Wszystkie mają za sobą trudną historię, wojnę, ludobójstwo lub co najmniej kolonialną przeszłość. Wszędzie widzimy tradycję pomieszaną z nowoczesnością, która jednak nie daje rady jej wyprzeć. Widać, że współczesny świat niekoniecznie przyniósł w te okolice dobro. Dziewczęta kupczące swym ciałem, dzieci posyłane, by szukały niewybuchów, które można potem sprzedać jako aluminium, dilerzy narkotyków, wszechobecny w miastach hałas skuterów i wiszący w powietrzu smog z ich silników. Odpocząć można za to w ciszy świątyń, słuchając mantr i modlitwy albo też patrząc w skupieniu na łodzie leniwie sunące po rzece.

 

Rozmowy z mieszkańcami z pewnością otwierają nam oczy na ich sposób myślenia i rozumienia rzeczywistości. Wiele rzeczy jest dla nas całkiem nowych i zaskakujących. Literatura podróżnicza, jeśli jest rzetelna i ciekawa, wzbogaca nasze widzenie świata.

Szyszka

 Są takie momenty w życiu każdego z nas, kiedy nagle spływa jakaś informacja i na zawsze zapamiętamy, co robiliśmy w danej chwili. Czasami są to wiadomości, które nie mają bezpośredniego wpływu na nasze życie, ale z jakiegoś powodu są na tyle ważne, że ten moment szczególnie zapada w pamięć. A teraz spróbujcie przypomnieć sobie moment, kiedy po raz pierwszy dotarła informacja o rozprzestrzeniającym się śmiercionośnym wirusie i zdaliście sobie sprawę z powagi sytuacji. Kiedy zrozumieliście, że świat już nigdy nie będzie taki jak „przed chwilą”.

 

Grzegorz Kapla, autor książki „Mekong przed końcem świata”, ostatnie dni w „starej” rzeczywistości spędził wyjątkowo blisko strefy zero, bo na Półwyspie Indochińskim (Azja Południowo-Wschodnia). Wyruszył w piękną podróż, której trasę wyznaczały wody Mekongu. Cel, jaki sobie postawił, to próba zrozumienia, dlaczego tamtejsze kraje są tak bardzo różne, choć wszystkie mają za sobą wyjątkowe trudne historie? A przy okazji stał się świadkiem sytuacji, kiedy pojawiają się pierwsze wzmianki o sytuacji w Wuhan, choć ludzie jeszcze nie zdają sobie sprawy, że oto kończy się pewien etap świata.

 

Kapla, wielokrotnie nagradzany pisarz i podróżnik, tym razem oddaje w ręce czytelnika pozycję, która nie jest dosłownym przewodnikiem po tym rejonie Azji. Trudno tu szukać konkretnych wskazówek dla tych, którzy planują udać się w ten zakątek świata. Co nie znaczy, że nie ma tu cennych informacji, choć są one subtelnym tłem dla opowiadanej historii, a nie podstawą przekazu. Autor przede wszystkim skupia się na tym co widzi i oplata to swoimi przemyśleniami.

 

Rozdziały są krótkie, a każdy z nich zaczyna się od filozoficznego cytatu, który staje się wprowadzeniem do dalszej części. I tu od razu dodam, że nie są to elementy przytłaczające czy nużące. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie przypominają o prostych życiowych prawdach, o których nieświadomie zapominamy otoczeni przez dzisiejszy świat konsumpcjonizmu. Dodatkowo książka wzbogacona jest autorskimi fotografiami podróżnika. Co ciekawe i niespotykane w książkach podróżniczych, próżno tu szukać oklepanych fotografii najbardziej znanych miejsc. Grzegorz Kapla poprzez zdjęcia ukazuje, że jego celem nie było odhaczenie listy must to see, ale właśnie obserwacja ludzi i otoczenia, w którym przyszło im żyć. Osobiście nieco brakowało mi koloru, ponieważ wszystkie ilustracje zachowane są w czarno-białej tonacji, ale wydaje mi się, że jest to pewien rodzaj zadumy, którą chciał podkreślić autor. I to mu się udało.

 

Zabierając się za tę lekturę trzeba mieć świadomość, że nie jest to stricte pozycja podróżnicza. Co nie znaczy, że przez to traci na wartości. Autor dzieli się bardzo ciekawymi spostrzeżeniami, a dając się porwać jego samotnej włóczędze mamy okazję spokojnie odkryć prawdziwe oblicze odwiedzanych krajów.

 

Pozycja warta polecenia dla tych co lubią powoli i na spokojnie delektować się smakiem.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial