Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Śmierć Głośna, Śmierć Cicha

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Śmierć Głośna, Śmierć Cicha | Autor: Andrzej Bart

Wybierz opinię:

Doris

       Zachwycona dwiema poprzednimi powieściami Andrzeja Barta: Fabryką muchołapek i Rewersem, z dużą niecierpliwością czekałam na „Śmierć głośną i śmierć cichą”, tym bardziej zaciekawiona, że pierwotnie była ona pisana w odcinkach dla „Dziennika Łódzkiego” i na jej kanwie miał powstać film fabularny, który to pomysł w końcu zarzucono. Powieść w odcinkach nie kojarzy mi się z czymś gorszym, mniejszej wartości. Wszak tak właśnie tworzył mój ulubiony po dziś dzień Dickens, ale też nasz Prus czy Sienkiewicz. Gdy ma się tak znakomite pióro, jak Andrzej Bart to nawet napisanie zwykłego ogłoszenia może skutkować dziełem sztuki. Jedno na pewno może zdziwić – objętość. Książka, jak na Andrzeja Barta nietypowa, bo aż 500 stron tekstu.

 

       W dodatku powieść jest o Łodzi, co dla mnie, łodzianki, nie jest bez znaczenia. Ostatnią dobrą powieścią, której akcja działa się w moim rodzinnym mieście, była „Ziemia obiecana” – pozostałe nie bardzo przypadły mi do gustu. Podczas lektury tym razem z wielką przyjemnością pospacerowałam sobie znanymi od zawsze ulicami, tyle, że przedwojennej Łodzi. Akcja dzieje się w 1939 roku. Bohaterów poznajemy na balu sylwestrowym. Wiktor Stern, pisarz, piszący powieść w odcinkach i wiecznie ścigający się z Dołęgą-Mostowiczem, choć ten zapewne o tym nie wie. Ma przy tym bardzo dobre oko do pięknych kobiet. Michał Burski, najmłodszy komisarz policji nie tylko w Łodzi, chyba też jeden z inteligentniejszych i sympatyczniejszych w tym zawodzie. Sonia Millar, córka łódzkiego fabrykanta, Niemca, co czasami staje się dla niej kłopotliwe. Niezwykle mądra, dowcipna i samodzielna. To trójka zgranych od lat przyjaciół, którzy zawsze mogą na siebie liczyć. Tym razem połączą siły, by złapać nieuchwytnego seryjnego mordercę, grasującego w Łodzi i kpiącego sobie z wymiaru sprawiedliwości. Swoje ofiary rozkawałkowuje on i podrzuca na mieście. Zaczęło się od damskiej nogi w eleganckim buciku zostawionej pod drzwiami komisariatu. Kolejne części ciał następnych ofiar, starannie opakowane pozostawiane są tam, gdzie nikt by się nie spodziewał. To nie lada wyzwanie rzucone łódzkiej policji.

 

       Jednak autorem książki jest Andrzej Bart, więc sam wątek kryminalny nie wystarczy, musi być dużo, dużo więcej. Na pierwszy plan wysuwa się życie przedwojennej Łodzi, fabrykanckiego miasta dymiących kominów. Przechadzamy się elegancką Piotrkowską, ulicą-wizytówką, nie ma przed nami tajemnic ekskluzywny Grand Hotel, gdzie pomieszkuje część drugoplanowych bohaterów powieści, jak choćby senator Rohowiecki z córką Alicją, gdy przyjeżdża służbowo ze stolicy. Śródmieście, jego gęsto zabudowane uliczki, to najważniejsze miejsce akcji, ale są jeszcze zaniedbane Bałuty, gdzie lepiej nie zapuszczać się po zmroku, choć mieszkańcy mogą tam czuć się bezpiecznie, bo nawet przestępcy mają kodeks honorowy i swojego nie ruszą.

 

       Łódź, podobnie jak reszta polskich miast, żyje przewidywaniem kolejnych ruchów Hitlera, bojąc się wybuchu międzynarodowego konfliktu. Ludzie komentują aneksję Czechosłowacji, spoglądają z niepokojem w stronę własnych granic. Nie wszyscy jednak się niepokoją. Jest grupa, która oczekuje wkroczenia Niemców, gotowa witać ich kwiatami. Łódź przedwojenna to miasto wielokulturowe, gdzie do tej pory wszyscy żyli w swoistej symbiozie, bo, jak mówi Wiktor: „(…)w Łodzi, proszę pana, nie mamy Polaków, Niemców, Żydów. Tworzymy osobny naród, jesteśmy łodzianami.” Jednak każda z tych grup ma wobec przewidywanej wojny własne obawy i podejmuje różne kroki, by spróbować zapewnić sobie bezpieczeństwo.

 

       Niemniej jednak w cieniu zagrożenia toczy się codzienne życie, ludzie się zakochują, zdradzają, przyjaźnią. Te wątki także są tutaj wyraźnie obecne. Książka tętni przedwojenną muzyką, dziewczęta chcą zostać girlsami w teatrzykach rewiowych, przeżywających wówczas swój prawdziwy rozkwit. Kobiety, plotkując przy kawie w „Malinowej”, ekscytują się Aleksandrem Żabczyńskim i Kiepurą, mężczyźni śnią o Jadwidze Smosarskiej i Hance Ordonównie. Ulicami, obok zwykłych ludzi, przechadzają się także w interesach legendarni nawet już wówczas przestępcy, jak Ślepy Maks, a Stefan Ossowiecki przepowiada ludziom przyszłość.

 

       Dużą frajdą dla czytelnika są tutaj dialogi. Są mistrzowskie, naturalne, dowcipne, inteligentne. Rzadko się takie spotyka. Jakby same wymykały się spod pióra autora i wskakiwały do powieści. Nieważne, że to powieść lekka i popularna. Jest zwyczajnie bardzo, bardzo dobra. Ma w sobie atmosferę taką na poły z Dołęgi-Mostowicza i Magdaleny Samozwaniec, doprawioną na ostro Ritą Gorgonową z dodatkiem erotyzmu. Lekko stylizowaną, niedzisiejszą, zanurzoną w kawiarnianym dymie, salonowym koniaku i turkocie dorożki. Erotyzm owszem, jest. Nie może być inaczej, gdy jednym z bohaterów jest uwodzicielski Wiktor Stern. Jest to jednak erotyzm delikatny, pasujący do całości, skryty w garsonierze, na schadzce w parku, trzymanej w tajemnicy przed krewkim mężem jednej czy drugiej kochanki.

 

       Intryga kryminalna poprowadzona została bardzo interesująco i nietypowo, bowiem zabójcę poznajemy dość szybko i do tego dość gruntownie. Po to, by później z zapartym tchem móc śledzić podwójną grę, jaką z jednej strony z mordercą prowadzą śledczy, a z drugiej sam sprawca, myląc tropy i zacierając ślady. Gdyby nie brutalnie zamordowane i okaleczone ofiary, byłaby to dla czytelnika niezła i finezyjna rozrywka, jednak w tym przypadku może lepiej nazwać to pasjonującą obserwacją psychologiczną. To gra w kotka i myszkę, choć do końca nie jesteśmy pewni, kto jaką rolę w niej odgrywa. Żadnej ze stron nie można bowiem odmówić sprytu, inteligencji i determinacji.

 

       Oba motywy, przedłużającego się śledztwa oraz zbliżającej się wojny, są tu doskonale wyważone. Mnogość ludzkich postaw wobec niepewnej przyszłości, nadzieja pomieszana z obawą, słuchanie w skupieniu radiowych przemówień, ćwiczenia samoobrony, posługiwania się maskami przeciwgazowymi, wzajemne pocieszanie się, podtrzymywanie na duchu, podczas gdy w miarę upływu kolejnych tygodni 1939 roku coraz mniej osób wierzy jeszcze, że wojny da się uniknąć. No i ta, my już wiemy, że płonna, nadzieja, z jaką patrzono w stronę Anglii i Francji.

 

       Wiele dobra jest w tej książce, różnorodności w treści i biegłości w rzemiośle. Andrzej Bart napisał powieść kryminalno-obyczajowo-historyczną, którą udowodnił jednoznacznie, że słowa „literatura popularna” mogą oznaczać po prostu bardzo dobrą literaturę, którą się znakomicie i z zaangażowaniem czyta.    

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial