Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Szalom Bonjour Odessa

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Szalom Bonjour Odessa | Autor: Aleksandra Majdzińska

Wybierz opinię:

Doris

„Wykopana spod ziemi, zbudowana z pontyjskiego kamienia zwanego rakuszniakiem, utkana z misternej szachownicy ulic wyłożonych brukową kostką, deptaną przez jedwabne trzewiki, sałdatskie sapagi i bose stopy żebraków, obsadzana platanami i kasztanowcami – mekka handlarzy, oszustów, marynarzy, przestępców, spekulantów, czumaków, turystów i innych indywidualności(…)”

 

       To Odessa, jaką Aleksandra Majdzińska zapamiętała, Odessa sprzed wojny, jak to sama określa w krótkiej przedmowie. Jakaż ona będzie, gdy zawierucha ucichnie? Ile zostanie z malowniczego, wschodniego uroku, ile z radosnego rozhoworu, czy przetrwają kasztanowce i platany, czy ludzie będą jeszcze potrafili się uśmiechać?

 

       „Szalom bonjour Odessa”, możemy jeszcze dodać buon giorno, buenos dias czy good morning albo salam i też będzie dobrze, zawsze znajdzie się bowiem ktoś, kto odpowie nam w którymś z tych, a także wielu jeszcze innych językach. Odessa przyciąga bowiem tłumy z różnych stron świata: „żydowski spryt miesza się z romską pompatycznością, zaradność ormiańska z bandyckim romantyzmem, rosyjska dusza z chłopską mądrością, a wszystkiemu towarzyszy muzyka żydowska przeplatana rosyjskimi romansami.”

 

       „Szalom bonjour Odessa” to bardzo osobista, emocjonalna i wysmakowana wizja Odessy, jaka zachowała się w sercu i pod powiekami autorki. Króciusieńkie rozdzialiki to miniaturowe impresje, odbicie ulotnych wrażeń, kolorów, zapachów, dźwięków. Nanizawszy je wszystkie, czasem bezładnie, tak jak tłoczyły się w myślach, na nić wspomnień, Aleksandra Majdzińska podarowała nam ten retrospektywny łańcuszek. Każde z jego oczek to echo przeszłości, być może bezpowrotnie już utraconej.

 

       Trochę tu historii, sporo zatrzymanych w kadrze widoków, do których dołączono komentarz napisany lapidarnie, a zawierający mimo to nie tylko suchą informację, ale też atmosferę towarzyszącą danej chwili, kontekst i wzruszenia, jakie wywołała. Rzeczowe zapiski przeplatają się tu z poetycko metaforycznym tekstem, doprawionym niekłamanym podziwem tak dla zjawisk pięknych, jak i tych wcale nieszykownych, ale odeskich przecież, więc wpisanych nieodłącznie w pejzaż.

 

       Dowiadujemy się więc, kto wpadł na pomysł, by symbolem Odessy zostały kwitnące akacje, a przy tym niemal czujemy ich upajający zapach w wiosenne, ciepłe wieczory. Złapane obrazki są zwyczajne, ot, fragmenciki codzienności. To, że jest w nich zarazem tyle uroku zawdzięczają zapewne czarowi rozsiewanemu przez Odessę, jak i zmyślnemu pióru autorki. „Z okien swojego mieszkania widzisz okna. Okna i balkony. Na pierwszy rzut oka trudno określić jakie. Są jak narysowane poszarpaną, brunatnoszarą kreską w rudoblaszany, wypłowiały rozetkowy wzór. Kończą się dwie kondygnacje niżej od twojej. Co jakiś czas na zastawiony talerzami anten dach wchodzą ludzie, żeby nałapać w te pordzewiałe miseczki trochę telewizyjnych fal. Wyżej łopocze flaga Ukrainy. Dalej jest tylko niebo.”

 

       Czemu autorka używa tutaj drugiej osoby liczby pojedynczej możemy tylko próbować się domyślać. Być może pisanie „ja” byłoby już nazbyt osobiste, naruszałoby prywatną, jedynie własną przestrzeń, zaś „ona” stworzyłoby z kolei za duży dystans. Owo „ty” próbuje zawrzeć pewien kompromis między skrajnościami i zachować stosowny balans.

 

       Kniaź Woroncow, Isaac Babel, Puszkin, Czajkowski i Jesienin w Odessie, która „pełna jest łuków” i szczyci się ogromnymi schodami rozsławionymi przez Eisensteina w „Pancerniku Potiomkinie” na cały świat.

 

       Ale też masa kieszonkowców, którzy ze swego „fachu” uczynili koronkowe, niemal artystyczne rzemiosło, podwórka pełne kotów węszących za przysmakami i prężących grzbiety w słońcu: „jeden odskakuje ci wprost spod nóg, drugi zza ściany bacznie obserwuje sytuację, inny leniwie mruży oczy w sposób „nie warto przerywać drzemki”, a pozostałe stroszą ogony i szwendają się pod ścianami. Szare, prążkowane, perskie, rude, mieszance, dachowce, wszelkie – odeskie koty. Jest Odessa – są koty!” I jeszcze odeska kontrabanda na Rynku Książki (bez książek). Z drugiej zaś strony bezkres błękitu, gdzie nie odróżnisz morza od nieba i odeski romantyzm, czyli „wywar słonego wiatru i zapachu stepu podchodzącego pod miasto.”

 

      Wabi ta różnorodność Odessy, pięknie uwieczniona w tych drobnych iluminacjach, gdzie raz mamy przebłysk historii, za chwilę pachnące smażoną rybą podwórko z szeregiem dobudówek, rynek z piramidami owoców, olbrzymie schody, z których w naszej wyobraźni już zawsze będzie zsuwał się dziecięcy wózek…

 

       Autorka poszukuje odeskiej duszy, niepowtarzalnego charaktery odesyty, który zawsze „będzie niezadowolony z faktu, że wyjechał, bo najlepiej jest w Odessie”. Czyni to na różne sposoby. Z melancholią i czułością, ale też z humorem, bo właściwie „żyć w Odessie jest całkiem wesoło, choć czasami zupełnie nie do śmiechu, ale bez humoru byłoby jeszcze trudniej.” Jest zatem dowcip sytuacyjny, na który chyba autorka jest specjalnie wyczulona i potrafi go dostrzec nawet stojąc w kilometrowej kolejce w urzędzie, albo na ryneczku: „-A co pan tak maca ten szczypiorek, do zdjęcia się pan będzie z nim ustawiać?” Są też anegdoty i żydowskie szmoncesy, umieszczone pomiędzy rozdziałami.

 

       Aleksandra Majdzińska trafiła do Odessy zupełnym przypadkiem i nawet dość niechętnie, w poszukiwaniu śladów zmarłego ojca, który dwadzieścia lat wcześniej opuścił rodzinę. Okazało się, że oprócz rodzinnych zdjęć przywiozła z sobą do domu także miłość do tego miasta akacji i platanów. Kolejny raz sprawdziły się słowa: „zobaczyć Odessę i przeżyć w niej kolejne sto lat. Spędziłaś tu prawie rok i wiesz, że to, co łączy cię z tym miastem, będzie trwać znacznie dłużej.”

 

        Dzięki tej podróży my również mamy okazję zakosztować Odessy, jej specyficznego kolorytu i wielości wrażeń. Odessy sprzed wieków, dumnej, przywabiającej największych i najpotężniejszych przedstawicieli polityki i kultury. Tej późniejszej, wielokulturowej, przyjaźnie witającej każdego oraz tej dzisiejszej, której jeszcze nie zdołało przytłoczyć nowoczesne, szare, pospolite budownictwo. „Nowa Odessa powstaje na ruinach swojej przeszłości, zakopując własną legendę.”

 

       Jednak te elementy barwnej historii wyzierają, wciąż silne mocą swych początków, próbują mimo wszystko zaznaczyć swoją obecność. Ile z nich zdołają uratować rozkładane dzisiaj wszędzie przez mieszkańców worki z piaskiem i umocnienia, a co przepadnie zniszczone? Jestem pewna, że autorce byłoby bardzo ciężko to oglądać.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial