Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Paradygmat Zła

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 4 votes
Wątki: 100% - 4 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 6 votes
Okładka: 100% - 5 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Paradygmat Zła | Autor: Mag Egnever

Wybierz opinię:

Uleczkaa38

 Mrok, zło i przemoc nie uznają żadnych granic, siejąc strach, terror i śmierć w każdym zakątku świata, w niemalże każdej chwili. O tej gorzkiej prawdzie przekonuje nas również powieść Mag Egnever pt. „Paradygmat zła”, która ukazała się właśnie w naszym kraju nakładem Warszawskiej Firmy Wydawniczej. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji, którą miałam przyjemność odkryć za sprawą serwisu Sztukater.pl.

 

 Współczesny czas. Na całym świecie - m.in. W Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Australii i Chinach do chodzi niemalże w tym samym czasie do serii podobnych zabójstw, których to ofiary były poddawane wcześnie przerażającym torturom. W każdym z tych miejsc śledczy starają się dotrzeć po pozostawionych śladach do odpowiedzi na to, czy sprawca działa sam, czy też sprawców jest wielu, rozsianych na całym świecie. Prawda, jaką wkrótce przyjdzie im odkryć, okaże się zatrważającą...

 

 Autorka powieści zaoferowała nam oto doskonałe połączenie mrocznego thrillera z powieścią spod znaku kryminału, sensacji, a chwilami nawet i horroru, który ukazuje naturę ludzkiego zła. Efektem jest niezwykle mocna, ale i zarazem intrygująca książka o wielu obliczach, która ciekawie czytelnika, wielokrotnie go zaskakuje i zarazem skłania do ważnej refleksji nad tym, dokąd my wszyscy zmierzamy w tym wynaturzonym, chorym, coraz bardziej szokującym świecie...

 

 Kolejne miejsca zbrodni, kolejni bohaterowie - w głównej mierze śledczy z danego państwa, jak i wreszcie krok po kroku łączenie śladów, poszlak i przypuszczeń we spójną, przerażająca całość... - tak jawi się fabuła tej opowieści, którą znaczą również liczne zaskoczenia, pokaźna dawka przemocy oraz absolutnie nieprzewidywalny i dający wiele do myślenia, finał. To ponad 370 stron dobrej literatury gatunku, które powinny usatysfakcjonować sobą każdego miłośnika mocnych, literackich wrażeń.

 

 Intryga nie zawodzi, gdy oto tak naprawdę do samego końca zadajemy sobie pytania o to, co stoi za tymi brutalnymi zabójstwami, kto ich dokonuje oraz czy - wbrew powszechnie przyjętej poprawności - potępiamy je my, jako czytelnicy. Piszę o tym z uwagi na fakt, iż w książce tej pojawia się zbrodnia - i owszem, ale nie brak tu także swoistej zemsty, wendety, odpłacenia za czynioną krzywdę, co już każe nam spojrzeć na całość tej relacji w nieco inny sposób. I przyznam szczerze, że jest to bardzo ciekawe, czytelnicze doświadczenie...

 

Dobrze, a nawet bardzo dobrze odkrywa się nam tę opowieść, która ma swój niepowtarzalny klimat, która fascynuje nas swoim mrocznym spojrzeniem na zło i która ukazuje tę prawdę, że w świecie nie wszystko jest wyłącznie czarne lub białe. Oczywiście jest to książka raczej dla miłośników mocnej sensacji, kryminału i historii spod znaku psychologicznego thrillera. Aczkolwiek, myślę że również i sympatykom zagadnień i wątków, które wymykają się granicom realizmu, również książka ta może się bardzo spodobać.

 

Powieść Mag Egnever pt. „Paradygmat zła”, to rzecz ciekawa, bardzo dobrze napisana i przede wszystkim oparta na nietuzinkowym pomyśle, co już samo w sobie wyróżnia ją spośród wielu innych tytułów. Naturalnie czuję się zobowiązana wspomnieć o tym, że jest to naprawdę mocna literatura, która może przerazić, ale w też i w której owy pierwiastek mroku i przemocy jest po prostu niezbędny. Ze swej strony gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po tę powieść – naprawdę warto.

Beata Szwajdych

  "Paradygmat zła" - już sam tytuł książki sugeruje, że nie będzie to lektura należąca do tych łatwych i przyjemnych. Podskórnie wyczuwam, że w tej książce dotknę czegoś, o co za nic w świecie nie chciałabym się nawet otrzeć w prawdziwym życiu. Odwracam ją - opis sprawia, że zaciekawienie bierze górę i pomimo nieprzyjemnego dreszczu niepokoju, przebiegającego po moim karku, otwieram ją i rozpoczynam czytanie. Myślałam, że byłam na to wszystko przygotowana, że dzięki posiadanej wiedzy, czego się mniej więcej mogę spodziewać, to mój odbiór jej będzie jakoś łatwiejszy. Jednak nie. Już po kilku pierwszych stronach siedziałam zszokowana, z jedną myślą przebiegającą mi przez głowę: "jeśli tak to się zaczyna, to boję się co będzie dalej...". Drogi Czytelniku, jeśli masz słabe nerwy, dobrą wyobraźnię i ogólnie źle znosisz czytanie o okrucieństwie, to lepiej nie sięgaj po tę książkę, bo całe największe zło tego świata zostało w niej świetnie opisane. Im bardziej zagłębiałam się w treść, tym było bardziej szokująco. Bestialstwo ludzi ujęte na tych stronach bulwersowało swoją ohydą i domagało się zemsty. Ale może zbytnio wybiegłam naprzód i zacznę jednak od początku.

 

Historię otwiera nam moment wejścia dwóch detektywów na miejsce zbrodni. Zbrodni bezwzględnej, zbrodni bardziej niż zezwierzęconej... Mordu tak przerażającego, że odwracam swoje mentalne oczy od tej sceny. Dlaczego uważane za pobożne, starsze małżeństwo było tak bardzo maltretowane i zostało pozbawione życia w tak straszliwy sposób i to w swojej własnej piwnicy? Ale zaraz... dlaczego ta piwnica była... dźwiękoszczelna..? Wkraczający do akcji policjanci stają przed niesamowicie trudnym zadaniem - muszą odnaleźć zwyrodnialca, który dopuścił się tego czynu... Muszą poznać motyw, muszą dowiedzieć się "dlaczego" i ukarać sprawcę. Po tej scenie pojawiają się kolejne. W różnych częściach świata, w bardzo podobnym czasie, dochodzi do różnych w formie zabójstw, które łączą dwa kluczowe czynniki: pierwszy, to nieludzkie traktowanie ofiar przed śmiercią, a drugi, bardziej dosadny... to pewien symbol wypalany, lub wycinany ostrym narzędziem na ich piersiach.

 

Chociaż książkę czytało mi się bardzo dobrze (określenie "przyjemnie" nie byłoby na miejscu podczas czytania o brutalnych mordach), język w niej używany był płynny i lekki i ogólnie jestem zadowolona z lektury, to czegoś, nie do końca uchwytnego, zabrakło mi w tej powieści. Być może jakieś znaczenie miało tutaj to, że odnosiłam wrażenie ciągłego wprowadzania Czytelnika do fabuły, przez powtarzające się odnajdywanie kolejnych zwłok.

 

Jestem przyzwyczajona do tego, że w podobnych książkach zazwyczaj bywa tak: mamy na początku zbrodnię, poznajemy śledczych: dziennikarza, samozwańczego detektywa, czy jeszcze kogoś innego, kto będzie łącznikiem całej powieści, a my wraz z tym kimś, krok po kroku idziemy śladami mordercy. W "Paradygmacie zła" Autorka postanowiła odbiec od tego schematu, przedstawić nam różne oblicza zła przez opisanie kilku kolejnych historii, w rezultacie czego odczułam pewien rodzaj "zapętlenia". Otrzymujemy opis zbrodni, poznajemy bohaterów- to kim są, co lubią, z kim się znają. Po czym akcja przenosi się znów gdzieś indziej i znów przeżywamy to samo, tylko z następnym opisem brutalnego mordu i z następnymi podstawowymi informacjami o kolejnych osobach prowadzących to kolejne śledztwo. Tak dzieje się przez zdecydowaną większość powieści, dlatego czułam się nieco zagubiona wrażeniem rozpoczynania i niejako porzucania fabuły. Tak jakbym otwierała kolejne książki i przerywała je po rozdziale. Nie mogłam się doczekać momentu, kiedy wszystkie te osobne zbrodnie zepną się jakoś w całość, kiedy odnajdzie się ich wspólny mianownik, poza oczywistymi podobieństwami - bestialstwem wykonania mordu i wspomnianym wcześniej znakiem wypalanym na ofiarach. Nie będę ukrywać, że do samego końca nie byłam pewna, czy taki łącznik się znajdzie i oczywiście też tego nie zdradzę. Uważam jedynie, że długo rozwijana fabuła miała w moim odczuciu zbyt szybkie zakończenie i nie jestem pewna czy dobrze to interpretuję, ale spodziewam się kolejnego tomu.

 

Miłośnikom gatunku szczerze polecam tę książkę. Krwawe opisy zbrodni i dylematy moralne jakie budzą się w Czytelniku po zakończeniu lektury, mogą sprowokować wiele ciekawych, ale i kontrowersyjnych rozmów. Autorce, jak mi się wydaje - miłośniczce słownych łamigłówek, gratuluję solidnego debiutu. Spędziłam z "Paradygmatem zła" naprawdę dobry czas, ale pozostałam po zakończeniu jej z wrażeniem niedosytu tej historii i liczę, że kiedyś będę miała okazję bliżej poznać zarysowanych bohaterów i być może do niektórych z nich móc się przywiązać. Powieść mocno angażuje uczucia Odbiorcy i zapewnia całą gamę emocji, a właśnie tego oczekuję od dobrej książki.

Helluo_Liborum

  W 2022 roku Mag Egnever zadebiutowała kryminalną powieścią pod tytułem „Paradygmat zła”, wydaną przez Warszawską Firmę Wydawniczą. Okładka sugeruje intrygującą historię, utrzymaną w mrocznym klimacie dreszczowca. Te skojarzenia nie okazują się jednak słuszne.

 

Oto w kilku miejscach porozrzucanych po całym świecie śledczy odnajdują zwłoki z wykonanym na ciele niespotykanym dotąd symbolem. Ofiary zostały zamordowane w niezwykle bestialski sposób, a przed śmiercią był długo torturowane. Skala okrucieństwa, jakim wykazali się sprawcy, przeraża nawet najbardziej doświadczonych policjantów. Podejrzenia padają na członków sekty, którzy zorganizowali swoje działania tak, by uderzyć w podobnym czasie w kilku miejscach na świecie. Rozpoczyna się trudne śledztwo, a służby z kilku kontynentów muszą połączyć siły, aby schwytać sprawcę.

 

Widać w tej powieści rękę debiutanta, przede wszystkim uwagę zwraca niezbyt przystępne w odbiorze pióro. Tekst brzmi niekiedy jak szkolne wypracowanie, a dialogi są nienaturalne. Autorka zanadto skupia się na przedstawieniu czytelnikowi historii bohaterów, ich upodobań i poglądów, nawet jeśli pojawiają się oni na kartach powieści tylko na moment i prawie niczego do niej nie wnoszą. Trudno zapałać sympatią do którejkolwiek z postaci bazując wyłącznie na opisach narratora, które nie mają odzwierciedlenia w czynach i słowach bohaterów.

 

Znakomitą większość powieści stanowią coraz to nowe opisy brutalnych morderstw i przedstawianie czytelnikowi coraz to nowych bohaterów, co bardzo długo zdaje się (zresztą słusznie) nie zmierzać do niczego. Rozwiązanie zagadki jest niewspółmiernie krótkie do całej poprzedzającej ją części powieści. Autorka zupełnie pominęła działania śledczych oraz ich drogę do poznania prawdy. Nie przedstawiła też w żaden sposób psychologii sprawcy, pomijając tym samym dwa aspekty, które w gatunku, w jakim pisze, są najciekawsze. W efekcie książka ta jest niczym więcej, jak tylko zestawieniem co bardziej brutalnych sposobów na pozbawienie kogoś życia. Nie ma w niej ani waloru rozrywkowego, ani edukacyjnego, ani suspensu, ani możliwości wejścia w psychikę sprawcy, ani podążania jego tropem wraz ze śledczymi. Wszelkie kulisy śledztwa i międzynarodowa współpraca policjantów rozgrywa się za kulisami, a czytelnik nie ma okazji, by być jej świadkiem.

 

Nawet rozwiązanie zagadki nie jest zaskakujące. Choć jej bohaterowie zdają się być nim niezwykle zaskoczeni, przeciętny czytelnik szybko jest w stanie się domyślić, co stanowi klucz doboru ofiar i jaka mogła być przyczyna tego, że zostały one brutalnie pozbawione życia. Na tych, którzy mają za sobą prozę Cobena, Gerritsen czy nawet Mroza ta książka nie zrobi dużego wrażenia.

 

„Paradygmat zła” nie jest zbyt udanym debiutem. Trudno znaleźć choć jeden mocny punkt tej książki. Na pewno nie jest nim styl narracji, który przypomina szkolne wypracowanie ani sztucznie brzmiące dialogi. Również bohaterowie, choć autorka przedstawia nam nieco informacji z ich życia, nie zostają nam przedstawieni w sposób, który pozwalałby się do nich przywiązać czy im kibicować. Autorka nie miała oryginalnego pomysłu na fabułę swojej książki (przywołajmy chociażby serial „Dexter”), choć to nie byłoby nawet zarzutem gdyby tylko potrafiła przedstawić swój pomysł w ciekawy sposób.

 

Finalnie ma się wrażenie, że „Paradygmat zła” ukazał się nieco za szybko. Być może powinien jeszcze przez jakiś czas pozostać w głowie autorki i jako plik w jej komputerze, tak by miała czas na naniesienie odpowiednik poprawek, dopracowanie jej i poprawienie swojego warsztatu. Może z kolejną powieścią o ile taka się ukaże, jakość prozy Mag Egnever ulegnie jednak poprawie i jej książki będzie się czytać z przyjemnością.

Niegrzeczne Literki

  Tym razem w moje ręce trafiła książka, która należy do grona obszerniejszych powieści. Mająca niecałe 400 stron, przyciągnęła mnie intrygującą okładką, a także bardzo ciekawym opisem. Na wstępie uprzedzam – ta lektura nie jest przeznaczona dla osób niepełnoletnich oraz o słabszych nerwach ze względu na fantazyjność zbrodni.

 

Już na pierwszej stronie autorka wrzuca nas na głęboką wodę, zapoznając z brutalnym morderstwem. Detektyw Joe Barnesbierze udział w akcji, gdzie odnalezione zostają dwa ciała – kobiety i mężczyzny. Oba są w stanie, który nawet tak doświadczonego policjanta, wprawiaw zakłopotanie. Sprawę podkręca fakt, że na ich klatkach piersiowych widnieją rany w kształcie odwróconej litery „R”, które zostały otoczone okręgiem, zwieńczonym u dołu strzałą z grotami wskazującymi dwa przeciwne kierunki.Szybko dowiadujemy się, że owe małżeństwo było bardzo pobożne, co rzuca podejrzenie na rodzaj obrządku związanego z jakąś sektą. Kolejnym tropem może być również fakt, że denat pracował w szpitalu psychiatrycznym. Nie zdziwiłoby nikogo, gdyby okazało się, że ich zgon był następstwem napadu zaburzonego psychicznie pacjenta.

 

No tak, lecz jest jedno małe „ale”.

 

Ofiar jest więcej, a każda z nich pochodzi z innego zakątka świata. Różne zawody, różne miasta, ten sam znak… Nawet same morderstwa różnią się od siebie, a każde z nich zdaje się być bardziej brutalne od poprzedniego. Do gry wkraczają najlepiej wyspecjalizowane służby z całego świata, łącząc te wszystkie sprawy. Powstaje tajna grupa dochodzeniowa, która ma jedną misję – rozwikłać zagadkę tajemniczych znaków i towarzyszących im zbrodni. Sprawa nie będzie prosta, a połączenie morderstw nie przebiegnie zbyt szybko, co akurat jest dla mnie atutem. Doskonale wpływa na realizm.

 

Jestem pod wrażeniem pomysłowości autorki, jeśli chodzi o same akty morderstwa i znakowania ofiar. Każda z nich miała wypalany bądź wyżynany znak, co okazało się niesłychanie intrygującym wątkiem. Sama różnorodność bohaterów i denatów także zasługuje na pochwałę. Mag Ehnever nie ogranicza się, przedstawiając nam ludzi z różnych kręgów.

 

Czytając, od początku myślałam, że napotkam tu jasny przekaz – białe dobro i czarne zło. Jak mocno się myliłam! W tej powieści nie istnieją oczywistości. Autorka pcha nas pod prąd, niejednokrotnie wpływając na nasz punkt widzenia. Z każdym z ośmiu przypadków poznajemy nie tylko mordercę, ale także siebie. Naciągamy nasze wartości, dostosowując je do zbrodniarza.

 

Samo zakończenie jest dla mnie wisienką na torcie. Z jednej strony cieszę się, że autorka przerwała w tej chwili, a z drugiej nie mogę się doczekać kolejnej części. Mam totalny mętlik w głowie. Nie jestem w stanie określić, kogo popieram, a czyje zachowanie neguję. Tak, wiem, zbrodnia jest zła. Ale czy wszystkie zbrodnie możemy wrzucić do jednego worka? Co sprowokowało mordercę do takich czynów?

 

Przyznam, że byłam gotowa na spędzenie z tą lekturą kilku wieczorów. Okazało się, że jej przeczytanie zajęło mi dwa dni. Lekkość pióra, pomimo ciężkiego klimatu, a także jasność wydarzeń i intrygujące przypadki sprawiły, że niemal płynęłam przez jej strony. Przeskakiwały tylko w zabójczym (dosłownie 😉) tempie, coraz bardziej wciągając mnie w fabułę.

 

Książka śmiało zasługuje na wyróżnienie, tym bardziej, że jest debiutem! Polska autorka, skrywająca się za pseudonimem Meg Egnever dała czadu, co doskonale widać w powieści.

 

Jeśli lubicie mroczne klimaty, nieoczywistych bohaterów i megawciągające lektury, to nie jestem w stanie polecić Wam lepszej książki niż „Paradygmat zła”. Spójrzcie na jego różne oblicza i spróbujcie jasno określić, gdzie stoi granica między dobrem a złem.

czytacz1967

  Mówi się, i to nie bez powodu, że w literaturze wszystko już było. Autorzy powieści, które powstają teraz i powstawać będą w niedalekiej i dalszej przyszłości, sięgają po znane od dawien dawna tropy literackie. Trop zbrodni nie wymyślił Dostojewski, a już został zapisany w Biblii. Trop podróżowania nie jest wynalazkiem Olgi Tokarczuk, która ten wątek uwypukliła w „Biegunach”, ale widzimy go w „Odysei” Homera. W „Kamieniach na szaniec” Aleksandra Kamińskiego lub w „Kolumbach” Romana Bratnego widzimy wątek – trop matki szukającej swych dzieci. Dzieci te najprawdopodobniej (za)ginęły. Piękny, tragiczny ślad, ale znany przecież z literatury. Taki sam motyw czytamy w micie o Demeter i Niobe.

 

Mógłbym przytaczać i przytaczać tropy – pomysły, którymi obdarzają powieściopisarze czytelników, śląc do ich rąk utwory literackie, lecz nie o to w tym artykule chodzi. Mam przed sobą powieść, która jakby idzie pod prąd. W literaturze wszystko już było, powtórzmy jak za Panią Matką. Lecz sięgając po „Paradygmat zła” powinniście być przygotowani na wszystko.

 

Autorka „Paradygmatu zła”, polska pisarka, ukrywająca się pod pseudonimem Mag Egnever, zastosowała niebanalny pomysł, aby uwiarygodnić treść swojej powieści. Pod sam koniec powieści Egnever daje pstryczka w nos czytelnikom. Nie tego się spodziewaliście, prawda? Znam ludzi którzy – z szorstką niecierpliwością, nie dokończywszy powieści, kartkują książkę, aby odnaleźć nazwisko mordercy.

 

Zanim jednak uczynicie ten niecny krok, posłuchajcie kilku słów o samej powieści. Popełniono osiem zbrodni. Mają podobny charakter, lecz zdarzyły się w ośmiu różnych miejscach globu ziemskiego. Lokalne służby porządku, nie wiedząc o tym „zbiegu okoliczności”, przystępują do śledztwa. Dopiero po jakimś czasie, po czyimś telefonie, uwzględniając pewne okoliczności – zaczęto powiązywać, związywać, podwiązywać fakty, ludzi, aż w końcu – wątki. Stworzono globalną przestrzeń, w której zaczęto rozwiązywać zagadkę kryminalną. Z niemałym trudem. Gdy już dochodzimy do pointy, okazuje się że pani Mag ma dla nas niespodziankę. Niespodziankę, o której już powiedziałem. Ale tak nie do końca powiedziałem, przecież to kryminał. Nie wolno zdradzać zakończenia.

 

Bardzo to dobra pozycja do czytania. Do wypełnienia jednego, dwóch wieczorów. Akcja szybko toczy się, zatem czytelnik powinien tak samo szybko czytać powieść. Jest ona dość brutalna, miejscami wręcz ocierająca się o złamanie dobrego smaku. Również w warstwie dialogowej. Jednak trzeba „wybaczyć” Autorce ten rozmach potworności. To taka książka. Taki klimat. Połączenie Stephena Kinga z Thomasem Harrisem. Brutalność tego drugiego w osobie Hanibala Lectera, a jednocześnie mroczność i niejednoznaczność tego pierwszego. Nie wyobrażam sobie aby policjanci i przestępcy, w jakiejkolwiek powieści, mówili językiem ugładzonym jak świeżo ostrzyżone włosy. Po prostu trzeba się przygotować na jazdę bez trzymanki.

 

Mówi się że debiut książkowy ma wady … debiutu książkowego. Każdy pisarz je ma . A to za szybko rozwiązana akcja, a to złe dialogi. Papierowi bohaterowie. I inne tego typu wady. Ale ja ich nie widzę. Może są, a ja mam klapki na oczach? Nieważne. Naprawdę. Bo oto Mag Egnever daje nam czytelnikom coś czego, jeśli w ogóle, to z pewnością dawno nie było. Ten trop literacki, który zastosowała Autorka, pachnie świeżością. Tylko jak go nazwać? Wiem jak nazwać, ale gdybym napisał, odkryłbym wszystkie karty. Powiedziałbym kto stoi za wszystkimi morderstwami. Agatha Christie, Artur Conan Doyle, a może wreszcie E.A.Poe? Bo w opowieściach tych trojga należy szukać. A zatem, moi mili, do książki!

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial