Uleczkaa38
-
„ŻOŁNIERZ Z OŁOWIU” - pod tym jakże intrygującym tytułem kryje się najnowsza powieść Marcina Pełki, która ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Novae Res. To powieść spod znaku wojennego science fiction, której strony wypełnia walka, akcja, wielka przygoda, jak i też pokaźna dawka czarnego humoru. Zapraszam do poznania recenzji tej książki.
Świat odległej przyszłości i kosmiczna wojna Terrańskich Wojsk Przestrzennych ze zbuntowanymi światami. Ostatnim bastionem oporu jest planeta Typhon IV, która właśnie przygotowuje się do desantu terrańskich wojsk. Jednakże wobec złych decyzji głównodowodzącego, ten kończy się koszmarną katastrofą i klęską, a chwilę potem odebraniem dowództwa admirałowi, który zarządził ten szalony plan. Od tej chwili zmieni się wiele, inwazja nabierze rozmachu, zaś w jej samym centrum znajdzie się czarnoskóry, polski szturmowiec Mobutu Orengo, dla którego misja ta okaże się zmianą całego dotychczasowego życia...
Marcin Pełka oddał w nasze ręce interesującą, widowiskową i zarazem mroczną powieść science fiction, w której i owszem - znajdziemy wiele komediowych akcentów, ale także i znacznie więcej mocnych scen przemocy, które wydają się być tu znacznie ważniejszymi. W efekcie mamy do czynienia z historią o kosmicznej wojnie, żołnierskim poświęceniu i zemście, która przybiera niezwykle spektakularną postać. To również opowieść o tym, gdzie kończy się granica człowieczeństwa, a gdzie zaczyna miejsce technologicznej doskonałości...
Głównym bohaterem powieści jest wspominany już Mobutu Orengo - znakomity, skuteczny w działaniu, nie znający lęku i kochający walkę żołnierz, który podczas misji na planecie Typhon IV spotka równie bezwzględnego przeciwnika. To właśnie jego losy wypełniają kolejny strony książki, ukazując jego wojenne czyny, odnoszone zwycięstwa i ponoszone klęski oraz wielką zmianę, jaka zachodzi w jego życiu. Co ciekawe, relację te poznajemy zarówno w teraźniejszym ujęciu z „tu i teraz” dla tej powieści, jaki poprzez pewnego archiwistę, który w przyszłości zgłębia treść dokumentów na temat służby Mobutu.
Dobrze jawi się nam ta cała historia - m.in. na polu ukazania ogólnego obrazu wojny Terrańskich Wojsk z buntownikami, ciekawego spojrzenia na zaawansowaną technologię na przykładzie wojennych okrętów, żołnierskiego uzbrojenia oraz medycznych osiągnięć, czy też idealnych proporcji pomiędzy wspominanym wielokrotnie mrokiem i akcentami komediowymi. Oczywiście do tego dochodzi także dobry, pisarski warsztat Marcina Pełki – już wszakże wielce doświadczonego autora.
Książkę tę czyta się bardzo szybko i z wielkim zaintrygowaniem, gdyż akcja pędzi tu z zawrotną prędkością, całość relacji przyjmuje bardzo konkretną i prostą w odbiorze postać oraz co chwilę jesteśmy świadkami ważnego i zaskakującego wydarzenia. Oczywiście nie sposób nie docenić także bardzo patriotycznych walorów tej historii, gdzie oto mamy wojenne okręty o polskich nazwach, ich polskich załogantów, jak i wreszcie postać czarnoskórego, polskiego żołnierza. I tu trzeba docenić odwagę autora, który w ten sposób daje piękny prztyczek w nos tym wszystkim polskim nacjonalistom, którzy głoszą ordynarne hasła o Polsce tylko dla białych Polaków – brawo!
Książka pt. „Żołnierz z ołowiu” jest dobrą, ciekawą i intrygującą odsłoną naszej rodzimej literatury science fiction. Oczywiście jest to powieść stricte rozrywkowa, niezbyt skomplikowana w swej fabularnej wymowie i przez to idealna dla każdego czytelnika – także i tych osób, które cenią sobą nieco lżejszą odsłonę tego literackiego gatunku. Ja bawiłam się podczas lektury naprawdę świetnie, wobec czego gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł.