Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Poszukiwacze Siódmej Księgi

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Poszukiwacze Siódmej Księgi | Autor: Izabela Szylko

Wybierz opinię:

Mirosława

 „Prawda jest zapisana w gwiazdach, ale nawet, gdy wypijesz kielich do dna, nie poznasz, gdzie są jej granice.”

 

 Czasami jedno niewielkie zdarzenie, które nie ma na ogół większego znaczenia, gdyż stanowi naszą codzienność, może całkowicie zburzyć nam dotychczasowy spokój. Dla bohatera książki „Poszukiwacze siódmej księgi” takim czynnikiem zapalnym był pewien telefon, który zabrzmiał w jego gabinecie. Wraz z przypadkowym spotkaniem w samolocie spowodowało to istny huragan, jaki przeszedł przez życie Jerry'ego Adamsa.

 

Jerry Adams, a właściwie J

erzy Stanisław Adams jest londyńskim prawnikiem zatrudnionym w kancelarii Ernst & Young. Urodził się w Londynie i w tym mieście spędził swoich pierwszych ponad 30 lat życia. Jego związki z krajem matki, czyli z Polską są niewielkie, ale pewnego dnia dają one o sobie znać, gdyż umiera babka Izabela pozostawiając po sobie spadek wart miliony funtów. Jerry nie ma ochoty brać udziału w pogrzebie i spadkowych procedurach, ale okazuje się, że jest jedynym krewnym, który pozostał z jego polskiej rodziny. W samolocie los styka go z Alicją, która od razu zwróciła jego uwagę. Jerry ma jedną cechę, która już nie raz przysporzyła mu zmartwień – szybko się zakochuje. Nie ominęło go to i tym razem, gdyż Alicja jest ładną kobietą, ale mimo nawiązania sympatycznej rozmowy nie udaje mu się wzbudzić w dziewczynie większego sobą zainteresowania.

 

Wkrótce jednak los ponownie ich ze sobą łączy, gdyż w kamienicy, która należała do jego babki poznaje Czesławę Paciorek, nazywaną potem Czesiuchną, która okazuje się, że zna Alicję i jej kłopoty. Z każdym kolejnym wydarzeniem, informacją i pojawiającymi się dziwnymi zbiegami okoliczności robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Alicja jest z zawodu astrofizykiem i od jakiegoś czasu bada sprawę związaną z dziełami napisanymi przez Mikołaja Kopernika, zwłaszcza dotyczącą zaginionego rękopisu. Okazuje się, że interesuje on nie tylko Alicję, a wkrótce też Jerry'ego. Ich tropem podążają niebezpieczni ludzie gotowi na wszystko, by otrzymać to, czego pragną.

 

Miałam już możliwość zetknąć się z pisarstwem pani Izabeli Szylko przy lekturze książki pt.: „Dama z blizną”, o której napisałam, że jest to powieść z oryginalnym pomysłem, którą czyta się bardzo szybko. Podobnie mogłabym ująć moje wrażenia w przypadku jej najnowszej książki „Poszukiwacze siódmej księgi”, w której pokazała, że świetnie odnajduje się zarówno w powieściach kryminalnych, jak i sensacyjno-przygodowych. Do tego doskonale porusza się w historycznych faktach, które umiejętnie wplata w fabułę.

 

Pomysł na książkę „Poszukiwacze siódmej księgi” przyszedł jej, gdy natknęła się wiele lat temu na informację, że nasz sławny astronom podzielił dzieło swego życia na osiem ksiąg, a potem na siedem, natomiast do druku przekazał tylko sześć. Pojawiło się pytanie, co stało się z siódmą księgą „De revolutionibus” i co w niej było takiego, że nie została ona opublikowana? To stało się dla autorki na tyle intrygujące, że stworzyła wokół tego fikcyjną historię snując w niej własną wersję wydarzeń, które nie wydają się całkiem niemożliwe, gdyż niektóre jej domysły znalazły swoje potwierdzenie w źródłach historycznych. Jednak w końcowym słowie podkreśla, że opowiedziana historia jest całkowicie wytworem jej wyobraźni i prywatnego śledztwa.

 

Powstała w efekcie bardzo ekspresyjna powieść, którą czyta się z lekkością, zainteresowaniem i ekscytacją, gdyż wciąż w niej coś się dzieje, pojawia się szereg ciekawych postaci oraz sekretów. Przy tym otrzymujemy nie tylko pełne napięcia zwroty akcji, ale też sporą dawkę wiedzy o Koperniku, jego dziełach, czasach, w których żył, ale też o astrologii, astronomii i powiązanych z nimi zagadnieniach. Te opisy są wplecione w tok wydarzeń i przekazane w przystępnej formie, najczęściej w rozmowach między bohaterami. Docierając dosyć szybko do ostatniej strony powieści, okazało się, że to dopiero początek tej przygody, na którą przyjdzie niestety poczekać, gdyż w tej części poznajemy tylko wydarzenia do pewnego momentu i w najbardziej niespodziewanej chwili autorka postanawia przerwać opowieść, wystawiając naszą cierpliwość na próbę.

Zaczytana Podróżniczka

  W ostatnim czasie dużo czytałam książek obyczajowych, dlatego miłą odskocznią od tego gatunku była dla mnie najnowsza książka Izabeli Szylko pt. Poszukiwacze siódmej księgi. Gdyż jest to powieść przygodowo-sensacyjna.

 

Główny bohater Jerry Adams po przyjeździe do Polski na pogrzeb Babki zupełnie przypadkiem zostaje wplątany w niewiarygodną aferę. A wszystko przez poznaną w samolocie charakterną Alicję oraz niezwykłe życzenie zmarłej dotyczące testamentu. Gdy dociera do rodzinnego Krakowa dowiaduje się wielu faktów dotyczących rodziny i nie tylko. Znajoma dziewczyna wciąga go w intrygujące poszukiwania siódmej księgi naukowej pracy Mikołaja Kopernika O Obrotach Ciał Niebieskich. I tu zaczyna się dynamiczna akcja powieści, która pełna ciekawostek dotyczących astronoma a także niebezpiecznych ludzi pędzi jak szalona. Spokojnyprawnik i przebojowa astrofizyczka zostają zmuszeni do szybkiego działania. I to jakiego!?

 

Czy im się to uda? Kim są tzw. Oni? Czy wskazówki historyczne doprowadzą młodych ludzi do rozwiązania zagadki? Czy uda im się przechytrzyć gangsterów? Czy laickie myślenie Jerzego pomoże w poszukiwaniach starej księgi? Czy niecierpliwa Alicja w końcu wpadnie na odpowiedni trop?

 

Poszukiwacze Siódmej Księgi to bardzo barwna a zarazem ciekawa przygodówka na miarę książek Nienackiego, Browna czy młodzieżówek Chmielewskiej. Tym bardziej, że nad książką Izabeli Szylko można się także co nie co uśmiać. Oraz razem z bohaterami podedukować gdzie może być schowana poszukiwana księga. Jakież to jest wciągające. Książkę pochłonęłam w dwa wieczory.

 

W powieści pani Izabeli widać ogrom pracy włożony w sprawdzenie historii i życiorysu Mikołaja Kopernika oraz innych postaci z epoki astronoma. I nie , nie przeszkadza ta wiedza tutaj wcale, wręcz odwrotnie. Gdyż wiele wyjaśnia czemu bohaterowie muszą się przemieszczać do Olsztyna, Fromborka czy Wieliczki. Ileż faktów tu zostało zawartych i to jakich! Jak dla mnie bomba.

 

Podczas czytania miałam wrażenie, że powieść pisana jest, jakby miała być filmem. Tego też Pani Izabeli Szylko życzę.

 

I miałam rację, gdyż autorka jest także scenarzystką jak i reżyserką. I to widać w tej książce. W pewnym momencie poczułam się jakbym oglądała Skarb Narodów czy przygody Indiany Jonesa.

 

Filmowe sceny, nietuzinkowi bohaterowie jak choćby Czesiuchna oraz zwarta akcja to przepis na pewny bestseller. A że książka zakończyła się dość tajemniczo to już czekam na następną część. I zacieram ręce, bo coś czuję, że będzie się dalej działo. I już jestem ciekawa , jakie wskazówki historyczne autorka w kolejnym tomie przedstawi.

 

Ja jestem pod wrażeniem tak dobrej polskiej literatury przygodowo-sensacyjnej. Polecam serdecznie.

 

W skali od 1 do 6 oceniam Poszukiwaczy Siódmej Księgi na 6.

Ambros

  Pierwszą powieścią autorki Dama z blizną byłam zachwycona. I tym samym autorka dołączyła do grona autorów szczególnie bliskich mojemu sercu. Czy również najnowsza lektura Poszukiwacze siódmej księgi podzieli los poprzedniej? Czu autorka utrzyma wysoką jakość, jaką wprowadziła przy poprzedniej? Przekonajmy się …

 

Jerzy Adams, prawnik pracujący w Londynie, przyjeżdża do Krakowa na pogrzeb swojej babki. Ma za zadanie zorganizować pochówek i załatwić sprawy spadkowe. Według ostatniej woli babki, aby otrzymać spadek, musi spełnić pewne warunki. Czy będzie w stanie postąpić zgodnie z wolą babki? Już w drodze do kraju w samolocie poznaje Alicję. Ich przypadkowe spotkanie nie skończy się po wyjściu z samolotu. Los będzie stawiał ich na swojej drodze bardzo często. Okazuje się, że Alicja prowadzi poszukiwania zaginionej księgi rękopisu De revolutionibus Mikołaja Kopernika. Wciąga w swoje śledztwo Jerzego i w ten sposób jego poukładane życie nabiera rozpędu. Wciąga się w tą nietypową i intrygującą sprawę i nie jeden raz będzie w niebezpieczeństwie. A gdy wyjdzie na jaw, że nie są oni jedynymi poszukiwaczami tej księgi, to zrobi się gorąco i niespokojnie. Ktoś chce ich wyeliminować i zdobyć upragniony przedmiot. Kto będzie szybszy i sprytniejszy? Kto wykaże się większą przebiegłością? I dlaczego ta księga jest tak poszukiwana i pożądana? Co ona w sobie skrywa?

 

Poszukiwacze siódmej księgi to powieść przygodowa z subtelnym wątkiem kryminalnym, w której cała akcja toczy się wokół poszukiwania pożądanej siódmej księgi autorstwa wielkiego astronoma Mikołaja Kopernika. Pośród wyrazistych i realnych bohaterów nie można się nudzić. Ułożony i stonowany prawnik i zwariowana astrofizyczka przeżywają przygodę swojego życia. Zdawałoby się, że niefortunny początek ich znajomości nie wróży nic dobrego. A tutaj wręcz przeciwnie, ich relacje nabierają nieoczekiwanego charakteru. Ta lektura to wzajemne przenikanie się zarówno fikcji literackiej, jak i historii. Mamy więc fakty nam znane, przekazywane i opisywane przez lata, jak i twór nieujarzmionej wyobraźni autorki. Takie wybuchowe połączenie stanowi doskonałą pożywkę dla spragnionego przygód czytelnika. Smakowita uczta dla czytelniczych zmysłów.

 

Opowieść jest pełna emocji i wrażeń, u boku takiego duetu bohaterów nie można się nudzić. Wartka akcja, nieoczekiwane sytuacja oraz spora doza dobrego humoru stanowią zdecydowanie o walorach tej historii. I jeszcze nie można zapomnieć o prostym i zrozumiałym języku, sprawnym posługiwaniu się słowem przez autorkę.

 

Jednak czegoś mi w tej powieści zabrakło, szczypty pazura i efektu wstrząsającego, przysłowiowej wisienki na torcie. Na pewno przysporzy wielu wrażeń, ale nie powali na kolana. Przynajmniej na mnie nie zrobiła takiego wrażenia, jak poprzednia powieść autorki. Polecam, ciekawa przygoda, godni uwagi bohaterowie i intrygująca fabuła.

Ruda Recenzuje

  “Poszukiwacze siódmej księgi” to historia, o której można by sporo powiedzieć i jeszcze więcej napisać. Nie jest natomiast łatwo zakwalifikować tej opowieści do konkretnego gatunku literackiego. Mamy tutaj bowiem interesujący miks, w którym łatwo doszukać się elementów charakterystycznych dla różnych typów powieści. Przede wszystkim książka Szylko kojarzy się jako historia przygodowa. Na jej stronach sporo się dzieje, bohaterzy potrafią zaskoczyć, pojawiają się również ciekawe rozwiązania i pewne niespodzianki. Swego rodzaju intryga kryminalna pozwala natomiast się zaangażować i zatrzymuje czytelnika przy lekturze. Lekkość, dystans i poczucie humoru przywodzą natomiast na myśl komedię. Takie połączenie sprawia, że całość nabiera mocniejszego wyrazu, a klimat opowieści wydaje się bardziej żywy i barwny. Pozwala również czytelnikom założyć, że sięgając po książkę każdy z nich może w niej znaleźć coś dla siebie.

 

Bardzo przyjemnym zaskoczeniem okazało się dla mnie wzbogacenie tej historii o prawdziwe informacje i miejsca historyczne (jak dzielnice Krakowa czy Wieliczka). Podążając za autorką mamy możliwość spojrzeć inaczej na znane nam rejony, ocenić je z jej perspektywy lub też poznać na nowo. Cenię sobie książki, które pozwalają mi dowiedzieć się czegoś nowego lub też poszerzyć wiedzę. W tym przypadku trafiłam na ślady Kopernika i chętnie pozostałam na tym tropie. Wątek okazał się zajmujący i świeży, ale nie męczył przy tym historycznym ciężarem i nie nużył. Szylko znalazła złoty środek.

 

Jak w każdej historii, tak i tutaj istotne znaczenie miały sylwetki bohaterów. Autorka postarała się, by również w tym przypadku czytelnicy poczuli się zadowoleni i usatysfakcjonowani. Nie mogę powiedzieć, by wszyscy uczestnicy wydarzeń wzbudzili we mnie ogromną sympatię, ale warto podkreślić, że widać pracę włożoną w kształtowanie ich charakterów. Mam wrażenie, że najbardziej interesujące postacie to te, które nie pozwalają na obojętność. W „Poszukiwaczach siódmej księgi” pojawiły się pewne zgrzyty na drodze budowania sympatii, ale nie było tutaj miejsca na bezbarwność i nijakość bohaterów. Choć nie zawsze podobało mi się, w jaki sposób ukazany został Jerzy Adams, to jednak i w tej narracji prowadzonej jego głosem można się z czasem dobrze odnaleźć. Interesujący akcent w książce stanowią także bohaterzy drugoplanowi, którzy są może mniej istotni dla całości, ale nie mniej zajmujący w ocenie czytelnika.

 

„Poszukiwacze siódmej księgi” zyskali lekkości również za sprawą przyjemnej, przyjacielskiej narracji. Autorka nie używa skomplikowanego słownictwa, a ta Kopernikowa przygoda na szczęście obyła się bez języka naukowego. Szylko znalazła odpowiedni balans między budowaniem dialogów a przedstawianiem opisów przez co książka wydała się harmonijna i kompletna. Duże znaczenie ma tutaj też poczucie humoru, komediowy nastrój pozwala czytelnikom dobrze się bawić i rozluźnić, czerpać przyjemność z lektury i na kilka godzin oderwać się od problemów dnia codziennego.

 

Książka Szylko miło mnie zaskoczyła, co nie znaczy natomiast, że okazała się powieścią idealną. Doszukałam się w niej kilku nieścisłości i większych błędów (wina autorki czy osoby zajmującej się korektą?). Nieco zmęczył mnie też początek i znudziło zakończenie. Jak na pierwsze spotkanie z autorką jestem jednak mile zaskoczona. Lekka, przyjemna i zgrabna opowieść z pewnością znajdzie szerokie grono odbiorców i zyska sympatię wielu czytelników.

sosnowaigielka

  Za granicą mają swojego Świętego Graala i inne tego typu gadżety rozpalające pożądanie łowców skarbów. W Polsce bursztynowa komnata trochę już spowszedniała, a złoty pociąg okrył się wstydliwą zasłoną memów. Na to pole wkracza nagle i nieoczekiwanie Izabela Szylko ze swoją sekretną siódmą księgą. Zaczynam czytać i, nie wiem nawet kiedy, wsiąkam po uszy w intrygującą, arcyciekawą, historię, która dzieje się na rodzimych terenach. Zachwycam się i wiem, że powieść „Poszukiwacze siódmej księgi” będzie nie tylko rozrywką, ale przede wszystkim wspaniałą pożywką dla detektywistycznej, żądnej przygód duszy…

 

Nie ma chyba lepszego sposobu na zainteresowanie historią niż wplecenie jej elementów do sensacyjnej opowieści i tym samym sprawienie, że nie jest już smętnym, sztywnym wykazem dat i połączonych z nimi faktów. W książce Izabeli Szylko historia sama się zapamiętuje i wpada do umysłu niepostrzeżenie, bez zanudzania i bez przerywania stale postępującej akcji. Już od pierwszych stron wiadome jest, że nie będziemy tu mieć do czynienia ze schematami, bo każdy kolejny rozdział wygląda niczym zagadka rodem z komnaty w escape roomie.

 

O czym właściwie jest książka „Poszukiwacze siódmej księgi”? O poszukiwaniu zaginionego fragmentu dzieła samego Mikołaja Kopernika. Misji tej podejmuje się Alicja, porywcza naukowczyni z manią prześladowczą w zaskakującym duecie z Jerzym, anglikiem o polskich korzeniach, który nie widzi niczego interesującego w polskim krajobrazie, ale jest człowiekiem ciekawym. Jako dżentelmen nie może też przecież zostawić damy w opałach. Uciekając przed tropiącymi ich „tymi złymi”, starają się jednocześnie poznawać nowe wskazówki, które mogłyby naprowadzić ich na ślady zaginionej księgi. Prócz Alicji i Jerzego w powieści pojawiają również inne nie mające sobie równych postacie, jak chociażby służąca z domu rodzinnego (ponoć z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, ale z rodziną głównego bohatera i narratora powieści byłoby to totalnie niemożliwe) „panicza Jureczka”- mistrzostwo nad mistrzostwami.

 

Lubię czytać takie książki, w których słowa dobierane są ogromną precyzją,dając jednocześnie wrażenie swobodnego i naturalnego płynięcia. Takie, w których plan na fabułę został dopięty w najdrobniejszych szczegółach, jakby był to szwajcarski zegarek. Wszystkie elementy układanki współgrają, akcja ani na moment nie zwalnia tempa i wszystko może mieć znaczenie dla rozwikłania sprawy. Przy tym autorka tak czaruje, że dałoby się głowę, że to wszystko dzieje się naprawdę. Powieść „Poszukiwacze siódmej księgi” jest napisana inteligentnie, z przekąsem i wyszukaną ironią. Można poczuć zew przygody kompletnie nie schodząc z kanapy. Momentami wprost nie da się oderwać. Wynika z tego dodatkowe niebezpieczeństwo, poza tym opisanym w książce, spowodowane zaczytaniem i zapominaniem o bożym świecie, a co za tym idzie: zaniedbaniem obowiązków domowych i witaniem poranka z latarką zawieszoną nad książką w dłoni.

 

Jeśli lubisz filmy o Indianie Jonesie, możesz podejść do powieści Izabeli Szylko z sentymentem. Tak samo powspominasz przygody, których można było doświadczyć z panem Tomaszem z serii „Pan samochodzik”. Jeśli lubisz filmy typu „Skarb narodów”, „Bibliotekarz”, tu znajdziesz doskonałe połączenie tego, co w tych wszystkich kultowych rzeczach było najlepsze z jednoczesnym powiewem świeżości i nowego pomysłu. Swoją drogą „Poszukiwacze siódmej księgi” to doskonały materiał na scenariusz filmowy (będę czekać!).

 

Specjalne podziękowania należą się osobie projektującej okładkę. Sięgnęłam po powieść wyłącznie z powodu zaskakującej, budzącej ciekawość okładki. I nie zawiodłam się.

Justyna

  Poznajcie polskiego Indianę Jones’a – ma na imię Alicja i za wszelką cenę chce odnaleźć zaginioną księgę rękopisu "De revolutionibus" Mikołaja Kopernika.

 

Świat staje na głowie –Indiana Jones jest kobietą! Historycznymi faktami sypie jak z rękawa, o Koperniku wie chyba wszystko. Gdy przez przypadek pozna Jerzego Adamsa (prawnik z wykształcenia, Polak z pochodzenia, obecnie zamieszkujący w Wielkiej Brytanii), który przyjeżdża do Krakowa na pogrzeb babki, ten jeszcze nie wie, że uporządkowane dotąd życie czeka rewolucja. Po babce czeka go spadek, którego przyjęcie jest obwarowane kilkoma kwestiami… Tak rozpoczyna się powieść „Poszukiwacze siódmej księgi” Izabeli Szylko.

 

Ukryte skarby i zagadki przeszłości, niewyjaśnione tajemnice i podróż przez wieki od zawsze fascynowały ludzi i inspirowały wielu. Mikołaj Kopernik podzielił dzieło swojego życia na osiem ksiąg, potem na siedem, by do druku finalnie trafiło sześć. Co stało się z siódmą księgą rękopisu "De revolutionibus"? Pojawiła się teoria, że była zbyt rewolucyjna by ujrzeć światło dzienne.

 

Początek powieści jest obiecujący. Narratorem jest Jerzy, który ze swojej perspektywy opisuje wydarzenia. Może w pewnym momentach są one zbyt naciągane, ale fikcja literacka rządzi się swoimi prawami.W dużej mierze to powieść przygodowa z wątkiem kryminalnym (sensacyjnym). Jeśli macie podobne poczucie humoru jak Jerzy – odbiór będzie jeszcze lepszy (powiedzonka, żarty sytuacyjne). Spadek po babce zapowiada się na potężny, ale Jerzy z niechęcią udaje się do smutnego kraju, który odwiedził raz jako dziecko (czasy PRL). Pierwsze wrażenia po przyjeździe – zaskoczenie, szok i niedowierzanie jak Polska się zmieniła. Drugie wrażenie – Alicja. Kobieta czaruje go urodą, fascynuje, przyciąga – niespodziewanie wciąga w intrygę związaną z Kopernikiem.Żeby nie było zbyt prosto Alicji i Jerzemu po piętach depczą żądni zysku opryszkowie, którzy nie cofną się przed niczym i użyją wszystkich znanych środków by osiągnąć swój cel.

 

Mikołaj Kopernik to niemy bohater tej powieści. Oparcie opowieści na faktach powoduje, że ma ona w sobie pierwiastek edukacyjny. Trzeba podkreślić, że przygotowanie historyczne autorki jest solidne i skrupulatne. Ciekawostek historycznych jest tutaj sporo – w większości nie męczą, choć przyznam że kilkukrotnie dyskretnie ziewałam.Początkowo dziwiłam się, że jeden z głównych bohaterów nie jest Polakiem. Szybko zrozumiałam, że to zabieg celowy i pożądany – Alicja musi mieć komu opowiadać o Koperniku. Prócz Kopernika pojawiają się nawiązania do włoskiego uczonego i astronoma Galileusza czy polskiego matematyka i astronoma Jana Brożka.

 

„Poszukiwacze siódmej księgi” to powieść oryginalna, jakże odmienna od tego co zalega na księgarnianych półkach. Autorka stawia wiele pytań, kreuje wiele hipotez. Tempo, akcja, pościgi i ucieczki, przeplatanie fikcji literackiej z faktami historycznymi, z kompletnie odmiennymi bohaterami (ciekawi i nieszablonowi). Styl powieści jest lekki,trochę młodzieżowy, a dialogi w miarę dynamiczne (niestety momentami sztuczne). Fabuła przemyślana, a kroki bohaterów zaplanowane. Spotkałam się z opiniami, że klimat i duch powieści dorównuje temu z serii o Panu Samochodziku. Ja niestety nie mam porównania, bo tych książek nie znam. Mam wrażenie, że kilka pobocznych wątków pozostało bez wyjaśnienia – podejrzewam, że to zabieg celowy, bo jest dostępna druga część przygód Jerzego i Alicji.

 

W „Poszukiwaczach siódmej księgi” zabrakło pazura, tej przysłowiowej wisienki. Nie jest powieść wybitna, ale zapewnia rozrywkę na kilka godzin. Są nużące fragmenty, ale za chwilę wszystko wraca do normy. W szkolnej skali mocne 4.

MB

  W sukurs doznaniom po lekturze książki „Czarny tort” przychodzą „Poszukiwacze siódmej księgi”.

 

W czarnym torcie mieliśmy przykład ważnych wątków, istotnych przekazów – ale niewykorzystanie potencjału. „Poszukiwacze siódmej księgi” to z kolei historia błaha, zasadniczo o niczym, ale ze zwinną narracją. A, że obydwie są o spadku i zerwanych więzach rodzinnych, toteż i taka a nie inna trajektoria myśli. Chociaż docelowo o podobieństwach to dopiero będzie…

 

Ja na poznanie fabuły książki „Poszukiwacze siódmej księgi” zdecydowałam się wyłącznie z miłości do Torunia, który – poza piernikami – utożsamiany jest przecież również ze słynnym astronomem. W ciemno więc zdecydowałam się na lekturę licząc na to, że nawet jak sama fabuła okaże się miałka, to wynagrodzi mi to ten łańcuch skojarzeń z moim ukochanym miastem w Polsce. I chociaż książka jest z gatunku lekkich, albo jak kto woli: czytadeł, to mimo wszystko nie odmówię jej uroku. Problem miałam trochę z tym, że cały czas odnosiłam wrażenie, jakby Autorka chciała popisać się swoją kreatywnością. Uczestniczyłam w jakimś wyścigu na błyskotliwe myśli, sprężystość języka, dowcipne przekomarzanie się. Chociaż nie chciałabym być złośliwa (zapewne wyjdzie inaczej), to analogiczne rozbieganie dostrzegam już w samym biogramie Autorki: „Dziennikarka, reżyserka, scenarzystka i pisarka (w zależności od potrzeb)”. Więc, jak już można się domyślić, towarzyszył mi w tej lekturze pośpiech. Zgoła innego rodzaju niż w „Czarnym torcie”, w którym bardziej był natłok, niż pęd, ale nadal – taki, który pozwalał historii przenikać przez moje myśli, bez zahaczania o nie. Z tą tylko uwagą, że ta książka jest powiastką sensacyjną, więc akurat w tym przypadku jest to wytłumaczalne.

 

Nieuniknione będą skojarzenia z „Panem Samochodzikiem” oraz „Kodem da Vinci”; a także z pewnym polskim filmem „Vinci”. Ale za zaletę poczytuję to, że Autorka nie chce nikogo podrobić. Wzoruje się, czerpie inspiracje (tak mniemam), natomiast kreuje coś własnego. Jest to po prostu książka w pewnym klimacie (chociaż i tu mam kilka refleksji, o których wspomnę na końcu).W ciężarze fabuły książka bardzo zbliżona do publikacji Katarzyny Enerlich. Dzisiaj szukam już czegoś innego w literaturze, ale myślę, że są to propozycje, które znajdą swoich wiernych odbiorców. I wcale się im nie będę dziwić.

 

Narracja prowadzona jest na tyle zwinnie, że można w fabułę wsiąknąć. Odczuwa się naturalną ciekawość dalszego rozwoju akcji, bez zbędnej stymulacji i wstrzymywania oddechu. Bohaterowie są różni, ale jest to dobrze dobrany trójkąt. Tak jak we wzmiankowanym już przeze mnie filmie „Vinci”. Pojawiła się już na rynku druga część – również tytularnie nawiązująca do Pana Samochodzika… i tylko to de facto uważam za całkowicie niepotrzebne. To jest ciekawy koncept – żeńska odpowiedź na Nienackiego. Zresztą odpowiedź niesiona li tylko echem,… albowiem zaproponowana dopiero po wielu latach. Ale również fabularnie uznaję to za pewnego rodzaju ripostę – gdyby nie Czesiuchna i Alicja, nie byłoby tej historii. Zatem żeński ładunek tej serii – jeżeli dodać do tego fakt, że i Autor to kobieta, jest niepodważalny i stanowi wg mnie wartość dodaną. Osobiście bardziej uśmiechnęłabym się pod wąsem (sic!) gdyby tytuł był odpowiedzią nieco na modłę tego jak Miley Cyrus dogryzła Brunonowi Marsowi. I nie ma w tej mojej myśli drugiego dna (emancypacyjnego, feministycznego, itp., itd.) – ale wolałabym móc odciąć ten produkt od napisać, że jest to fajna odpowiedź na Nienackiego; wolałabym umiejscowić ten produkt obok Nienackiego, a nie z Nienackim w tle. Ot, takie moje czepialstwo.

Beata Szwajdych

  Jerry, a tak właściwie to Jerzy Adams, jest brytyjskim prawnikiem polskiego pochodzenia. Jego matka wywodząca się z polskiej arystokracji, przed wielu laty wyemigrowała na Wyspy, uciekając przed represjami ze strony władz komunistycznych. Tam wyszła za mąż i urodziła syna. Mężczyzna tylko raz był w rodzimym kraju swojej rodzicielki, jeszcze jako dziecko. Zapamiętał Kraków, bo stamtąd właśnie pochodzą jego protoplaści, jako miasto szare, smutne, mocno nadgryzione zębem czasu i przepełnione ponurymi ludźmi. Kiedy któregoś dnia na jego biurku odzywa się telefon, a w słuchawce pojawia się głos nieznajomego, polskiego adwokata, informujący go o odziedziczeniu spadku po babce, ten nie traktuje go poważnie i odsyła do swojego pełnomocnika i jednocześnie kolegi po fachu. Cóż niby miałby dostać po jakieś starowinie z postkomunistycznego kraju? 

 

Dopiero kiedy znajomy Jerrego przekazuje mu informację o tym, że jednak odziedziczył on ogromny majątek, a jego przodkowie wywodzili się z wyższej klasy społecznej, ten w jednej chwili decyduje się na lot do Polski. Szok i niedowierzanie to pierwsze co uderza go w zetknięciu z metamorfozą, jaką przeszło miasto królów w ciągu ostatnich trzydziestu lat, czyli od jego jedynej i ostatniej w nim wizyty. Kiedy tylko Jerzy wyrusza w tę nieoczekiwaną podróż, w jego życiu zaczyna się istny przewrót. Już w samolocie spotyka Alicję, która prowadzi niebezpieczną grę, poszukując zaginionej księgi sprzed pięciuset lat. Ściślej rzecz ujmując chodzi o ostatnią z ksiąg napisaną przez Mikołaja Kopernika, która nigdy nie została udostępniona publicznie. Co takiego znajduje się w tym siódmym tomie, że wielki uczony postanowił ukryć go przed światem, a udostępnił jedynie sześć swoich wcześniejszych dzieł?

 

Jak prędko się dowiadujemy Jerzy i Alicja nie są jedynymi poszukiwaczami tego zaginionego woluminu. Jednak zdecydowanie nie znaleźli się na scenie grzecznej, kulturalnej gry, tylko wplątali się w niezwykle niebezpieczną rozgrywkę. Dwójka bohaterów po swoich przeciwnikach może spodziewać się naprawdę wszystkiego, więc bardzo ważne jest, żeby pozostali nieuchwytni. Poszukiwania nie ograniczają się jedynie do Krakowa, więc Czytelnicy podążają ich śladem w różnych kierunkach na mapie, unikając kolejnych niebezpieczeństw.

 

"Poszukiwacze siódmej księgi" to książka sensacyjno - przygodowa z wątkiem kryminalnym, okraszona ogromną dawką dobrego humoru. Choć momentami zdarzenia wydawały się nie być wiarygodne, to moim zdaniem i tak dobrze się to czytało. Jeżeli jesteś fanem powieści bliskich gatunkowo tym autorstwa Dana Browna, czy filmów z rodzaju "Indiana Jones", to polska wariacja tego rodzaju rozrywki zdecydowanie może Ci się spodobać. W moim odczuciu Pani Izabela Szylko stanęła na wysokości zadania i stworzyła bardzo satysfakcjonującą historię. Należy tylko pamiętać, że jednak jest to fikcja literacka inspirowana historią, do której jak można przeczytać, Autorka solidnie się przygotowywała.

 

Podsumowując - mieszanka spokojnego, wyważonego charakteru Jerzego w połączeniu ze spontanicznością graniczącą z nieprzewidywalnością astrolożki Alicji, dały w rezultacie niezwykle humorystyczny efekt i bardzo rozrywkową lekturę. Bohaterką, która została moją ulubienicą tej książki jest Czesiuchna. Rezolutna staruszka prowadząca dom zmarłej babki głównego bohatera naprawdę potrafiła podkręcić atmosferę i dzięki niej nie jeden raz zrywałam boki ze śmiechu. Pędząca akcja, ciekawe dialogi i wplecione w nie wątki historyczne zapewniły mi przednią zabawę i pozostawiły w oczekiwaniu na lekturę kontynuacji. Tak! "Poszukiwacze siódmej księgi" to pierwszy tom cyklu, więc z bohaterami nie trzeba rozstawać się na długo - kolejna część "Tajemnica siódmej księgi" jest już dostępna i z pewnością po nią sięgnę przy nadarzającej się okazji.

Doti

       Jerzy, Anglik polskiego pochodzenia, mieszkający w Londynie, spokojny i przewidywalny prawnik, otrzymuje spadek po babce. Wybiera się więc do Polski na pogrzeb i załatwienie formalności urzędowych. W trakcie podróży poznaje Alicję i to przez nią wplątuje się w niesamowitą przygodę życia, przypominającą tę z filmów o legendarnym Indianie Jonesie.

 

       Dziewczyna zostaje oskarżona o kradzież z Biblioteki Jagiellońskiej słynnego rękopisu Mikołaja Kopernika „De revolutionibus orbium coelestium”, a Jerzy postanawia pomóc jej wyplątać się z tych tarapatów. Czy uda im się też wpaść na trop zaginionego niegdyś rozdziału tego dzieła. Tajemnica, historia sprzed pięciu wieków, detektywistyczna robota i związane z nią zagrożenie, śledztwo i łączenie ze sobą pozornie dalekich faktów, by spięły się w sensowną całość, a także sama relacja bohaterów, która ewoluuje, zmienia się i zacieśnia – to nie może nie porwać czytelnika, zwłaszcza że autorka pisze znakomicie i potrafi stopniować napięcie tak, byśmy wstrzymywali dech.

 

       Nie mamy tutaj podróżowania w czasie żadnym fantastycznym wehikułem. Akcja rozgrywa się współcześnie, zawiera jednak mnóstwo arcyciekawych odniesień do XVI wieku, do faktów z życia słynnego astronoma, do jego teorii i powiązanych z tym wydarzeń. Historią, przeszłością, tętnią też korytarze bibliotek, archiwów i zamków, które bohaterowie odwiedzają w swoich poszukiwaniach, spodziewając się odnaleźć tam ślady tajemniczo zaginionego artefaktu.

 

       Mnóstwo tutaj akcji, rozpędzonej, szalonej, mnożą się zagadki na miarę „Kodu Leonarda da Vinci. Bohaterowie podążają tropem rękopisu, za nimi zaś ślad w ślad ruszają przedstawiciele organów ścigania, jakiejś tajemniczej organizacji i inni, przed którymi trzeba mieć się na baczności, gdyż mogą stanowić nie lada niebezpieczeństwo. Nasi bohaterowie są jednak inteligentni i sprytni. A także zdeterminowani. Prowadzi ich ciekawość i upór. Nie da się ich nie lubić. Ich przygody śledzimy z zapartym tchem, wciągając się całą duszą nie tylko w to, co tu i teraz się rozgrywa, ale również we wszystkie wydarzenia sprzed kilkuset lat, o których tutaj dużo, a które przyciągają barwnym opisem i interesującymi szczegółami.

 

       Powieść, oprócz niewątpliwie intrygującej warstwy historyczno-przygodowej, niesie też z sobą dużą dozę humoru, także za sprawą bohaterów drugiego planu. Nie do zapomnienia jest postać uroczej, energicznej i piekielnie zmyślnej Czesiuchny, która, jak na staruszkę, ma w sobie całą masę ognia, aż iskry lecą. Ksiażka adresowana jest przede wszystkim do młodzieży, choć nie tylko. Każdy, kto lubi lekką przygodę, rodem z Pana Samochodzika, będzie zadowolony. Czyta się ją lekko i szybko, właściwie nawet zbyt szybko. Dobrze więc, że mamy możliwość przejścia od razu do części drugiej, zatytułowanej „Tajemnica siódmej księgi”, gdzie być może dowiemy się dalszych szczegółów o poszukiwanym rozdziale rękopisu Kopernika.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial