Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Wiedźmy Z Dechowic. Liga Niezwykłych Dżentelmagów

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Piotr Jedliński
  • Cykl: Wiedźmy z Dechowic tom 2
  • Gatunek: Fantasy
  • Liczba Stron: 632
  • Rok Wydania: 2023
  • Numer Wydania: I
  • ISBN: 9788367545273
  • Wydawca: Initium
  • Ocena:

    6/6

    2/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Wiedźmy Z Dechowic. Liga Niezwykłych Dżentelmagów | Autor: Piotr Jedliński

Wybierz opinię:

Doris

       Kompania sąsiadek – dechowickich wiedźm, znów wkracza do akcji, by wywołać salwy zdrowego śmiechu u czytelników. Zaczyna się od razu mocnym akcentem: „Nowy rozdział w historii Lucyny Kornikowej rozpoczął się od tego, że Lucyna Kornikowa umarła.” W każdym razie taka plotka rozniosła się po okolicy, choć przecież główną i niekwestionowaną królową plotek była właśnie ona, Lucyna, czarownica, która „jeszcze za czasów Gierka, będąc małolatą, dała się poznać jako istny samorodek czarownictwa.” Gdy zaś dołączyły do niej Michalina, Mirka i Elżbieta, nikt nie mógłby już im dorównać.

 

       Taki dechowicki kwartet wiedźm grający rzeczywistości na nosie nie zdarza się codziennie. Czarują co prawda nieco po omacku, ich eksperymenty najczęściej kończą się w zupełnie nieoczekiwany sposób. Konsultują się z pokrewnymi duszami z całego świata przez internet i telefonicznie. Pomysły zaś mają doprawdy nie z tej ziemi.

 

       Czemu jednak Lucyna, mimo iż chodzi po wsi, próbuje rozmawiać z ludźmi, dotykać ich i przekonywać, nadal uważana jest za zmarłą? Kto rzucił tak złośliwy czar? Wiele rzeczy toczy się tutaj na przekór, a magia egipska ze sprytnymi skarabeuszami miesza się z rodzimą, słowiańską, co stanowi produkt iście wybuchowy. Pluton czy Platon? Sen czy jawa? Duchy czy ludzie, a może to ludzki awers i rewers się tu pojawiają? Okazuje się, że ta lepsza strona, jaśniejsza i uporządkowana, może być dużo bardziej męcząca.

 

       Dechowice czeka nalot magii i magików, czarów i czarownic. Córy Nilu zwizytują swoje dechowickie koleżanki. I wszyscy, bez względu na swoje wcześniejsze uprzedzenia i antypatie, zostaną postawieni przed koniecznością zawiązania sojuszu i współpracy, by przeciwstawić się obcym mocom, przesączającym się na ich teren. Albo oni, albo my – brzmi hasło, pod którym się gromadzą.

 

       Książka ma imponującą objętość (ponad 600 stron), a w środku mnóstwo zabawnej treści. Nie jest to jednak pusty śmiech, gdyż autor łączy humor z głębszymi refleksjami natury filozoficznej, uniwersalnej, zachęca do pogłębienia wiedzy na temat idei platońskiej doskonałości, idealnej, nieśmiertelnej duszy. Mamy tutaj dość niespotykane połączenie współczesnej wsi, nowoczesnych technologii, starych egipskich wierzeń sprzęgniętych z tymi z kraju Słowian, tak dalekiego i całkowicie odmiennego, a to wszystko okraszone filozoficzną transcendencją. Tworzy ono specyficzną jakość, iście wybuchowo śmieszną, pędzącą przed siebie z zawrotną prędkością, łamiącą wszelkie zasady i konwencje. Ta powieść rządzi się swoimi prawami i czerpie garściami z tego, co najlepsze w fantasy, mitologii i powieści obyczajowej. Kiedyś zaczytywałam się w powieściach Joanny Chmielewskiej, które były jedynymi w swoim rodzaju komediami kryminalnymi. Dwie przyjaciółki wplątane w nieprawdopodobne sytuacje i w dość niekonwencjonalny sposób prowadzące detektywistyczne śledztwo, prowokują masę kłopotów, z których jednak zawsze wychodzą obronną ręką. Myślałam z żalem, że już nigdy nie będzie dane przeczytać mi niczego podobnego. Aż tu nagle Piotrowi Jedlińskiemu zachciało się wymyślić coś bardzo bliskiego memu ideałowi „pozytywnie zakręconej” lektury. Przecież cztery emerytki z Dechowic, co jedna to starsza i bardziej zadziorna, to siostry – klony roztrzepanej Joanny i jej równie szalonej przyjaciółki Alicji. Oczywiście dużo starsze, ale ani ciut mądrzejsze ani rozważniejsze. To staruszki tylko i wyłącznie z racji PESEL-u, duchem zaś ledwie zwariowane nastolatki, z masą pomysłów, odwagą, by je realizować i mądrością, by uczyć się na swoich błędach. Ich życie to rollercoaster niespodzianek oraz poznawanych postaci z tego i nie z tego świata. Nam też niełatwo poruszać się w takim mrowiu bohaterów, dlatego przyłóżcie tym razem do czytania trochę więcej uwagi, a z pewnością nie pożałujecie. Autor nie raz i nie dwa razy zakręci wam w głowie, oszołomi i rozbawi. Jeśli lubicie fantasy, grę z wyobraźnią, przygodę i szalone staruszki, nie zwlekajcie, sięgnijcie po „Wiedźmy z Dechowic. Ligę Niezwykłych Dżentelmagów” i bawcie się na całego w tej malutkiej wsi, gdzie magusy, czarownice i mitologiczne stwory z odległych krain wyznaczyły sobie spotkanie.

 

Książkowy Las Anki

  Wiedźmy są wśród nas.

 

 „Nudno teraz będzie, bo ludzie są zbyt mili i nawet jeśli gadają za plecami, to jakoś bez przekonania. Kornikowa miała przyłożenie. Waliła plotką jak piąchą, bez najmniejszego wstydu, na cały regulator! I jeszcze innych wciągała w to obgadywanie!”.

 

Od czasu do czasu lubię wychodzić ze swojej strefy komfortu w celu znalezienia dla siebie nowego autora lub gatunku, który wzbogaci moją wyobraźnię i czytelniczą biblioteczkę. O Piotrze Jedlińskim czytałam wiele, ale bardzo różnorodnych opinii. Jedne były pełne zachwytu nad jego pomysłowością, inne stwierdzały, że można jego książki przeczytać i dobrze się przy nich bawić, ale po skończeniu ostatniej strony o nich zapomnieć. Jeszcze inni twierdzili, że w ogóle szkoda na tego autora czasu. Nie pozostało mi więc nic innego, jak tylko na własnej skórze przekonać się, czy książki Piotra Jedlińskiego przypadną mi do gustu.

 

Wiedźmy żyją wśród nas i są to ludzie tak samo, jak my z krwi i kości. Wiedzą o tym mieszkańcy Dechowic, których obecność czterech pań o magicznych zdolnościach ani nie dziwi, ani nie intryguje. Pewnego razu jedna z najmniej lubianych wiedźm Lucyna Kornikowa umiera w okolicznościach... przeróżnych – każdy zna bowiem inną wersję wydarzeń. Mieszkańcy Dechowic słyszeli, że zmarła na zapalenie płuc, spadła ze schodów, użądliła ją osa, dostała udaru, utopiła się, zadławiała pestką, struła się alkoholem itp., itd. Na wiedźmę Lucynę zaś zwyczajnie ktoś rzucił klątwę. Plotkara wkurzyła się, że nikt oprócz Antka, wnuka jednej z Siostrzanych wiedźm jej nie widzi, a jak widzi, uważa ją za senną marę. Tymczasem magia szaleje nie tylko w samych Dechowicach, ale i w różnych częściach Polski. Odradzają się słowiańskie stwory, twory i upiory. Przyczynę tego stanu rzeczy starają się znaleźć wiedzmy z Dechowic. Czy dowiedzą się, o co chodzi? Czy zdołają przełamać złą magię?

 

Książka początkowo mi się spodobała, ale im dłużej czytałam (a było co czytać, bo książka liczy sobie 632 strony) tym z rozżaleniem stwierdziłam, że było coraz gorzej. W pewnym momencie pojawiło się na scenie tylu aktorów, że się po prostu pogubiłam. Całość się trzymała chyba tylko i wyłącznie dzięki temu, że przynajmniej był jeden stały wątek, wokół którego wszystko się działo. I ten wątek mi się podobał: przedziwne zaklęcie rzucone na Lucynę, próba jego odwrócenia i ukarania sprawców, którego próbowały wyśledzić pozostałe wiedźmy, sprawiało, że nie raz i nie dwa się zaśmiałam. Zakończenie trochę poderwało mnie na nogi i było równie ciekawe i wciągające jak początek przygód wiedźm. Według mnie pierwszy tom był zdecydowanie lepszy. Tu wszystko wydawało mi się przekombinowane, niepotrzebnie rozwleczone. Po obiecującym początku w okolicach 300 strony zaczęłam się nudzić, a bohaterki mnie drażniły. Czułam przesyt szybko następującymi po sobie wydarzeniami, niektórymi na pograniczu totalnego absurdu. Trochę za dużo było SF, bo o ile zakochałam się w fantastyce, to akurat nie z takimi elementami. Momentami wkradał się chaos, być może zamierzony, by sprawić wrażenie, że i nas dotknęła magiczna mgła, ale mnie to bardziej umęczyło, niż zrelaksowało. Piotr Jedliński zaserwował za dużo grzybów w tym barszczu.

 

Jednym z elementów, który spowodował, że dobrnęłam do końca to styl Autora. Poczucie humoru, dialogi, gra słów, plastyczne i komiczne opisy sprawiły, że książka była dla mnie bardziej strawna. Drugim elementem był fakt, że stworzył lekturę rzeczywiście pełną magii, folkloru, wierzeń z mitologii słowiańskiej, egipskiej. Pokusił się nawet o rozważania natury filozoficznej. Trzeba też przyznać Autorowi, że wyobraźnię ma ogromną i podziwiam, że sam nie pogubił się wśród tej masy bohaterów!

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial