Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Autobiografia Czerwonego

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Autobiografia Czerwonego | Autor: Anne Carson

Wybierz opinię:

Doris

       „Autobiografię czerwonego” w serii Wygłosy wydało wydawnictwo Ossolineum, zaś autorką jest Anne Carson. I już to mówi nam, że rzecz będzie wybitna, niełatwa i flirtująca z literackim eksperymentem. Carson miesza gatunki, miesza style – tak jak tutaj właśnie, przekracza też epoki. Nie uznaje ram ani schematów, łamie je i ma z tego sporo radości. Tutaj wybiera co chce z mitu o Heraklesie, z utworu greckiego poety Stezychora z VI wieku p.n.e.. Ten zaś sięgnął do mitu i wyciągnął z niego osobliwego czerwonego chłopca-potwora, Geriona. Carson dodaje elementy fikcji, jak choćby wywiad ze Stezychorem, przenosi akcję na grunt współczesności, co daje odbiorcy możliwość niecodziennych wrażeń, trochę ze świata realizmu magicznego, z wszelkimi atrybutami dzisiejszej codzienności. Jednak główne zagadnienia są uniwersalne, ponad czasem i przestrzenią, co dzięki temu trickowi wyraźniej jeszcze wybrzmiewa.

 

       Przemieszczenie historii Geriona do czasów współczesnych pozwala na wiele ciekawych zabiegów, a nam czyni opowieść bliższą. Samotny, niedostosowany chłopiec, zwykle trzymający się, czy też raczej trzymany przez otoczenie na uboczu, uważany za opóźnionego w rozwoju, poznaje świat na własnych zasadach. Smakuje znaczenie nowych pojęć, wręcz dotykając ich zmysłowym doświadczeniem. I w tym wszystkim zdaje się być dużo bardziej wnikliwy i czujący niż inni. Piękne to fragmenty, kiedy czytamy, jak wcześniej słowa:

 

„kiedy im się przyglądał, rozpadały się na pojedyncze litery

i znikały

Pozostawało jednak miejsce na znaczenie, puste

Litery wisiały na gałęziach lub nieodległych sprzętach.”

 

       Później, rozumiejąc ich ideę, mógł się nimi otulać, oswajać je. Woli uciekać w nie, chować się w nich, w myślach, w esencjach sensów i wydźwiękach, by móc znieść przemoc ze strony brata i przetrwać. Dawno nie czytałam tak mocnego, a jednak delikatnego opisu lęku i antycypacji nadchodzących wydarzeń. To budzi wręcz dreszcz i chęć oddalenia od bohatera niebezpieczeństwa, a zarazem frustrację, nie jest w naszej mocy to uczynić.

 

„Gerion poczuł, jak kurczy się kuchnia, a całe powietrze

wiruje po jej wyjściu.

Nie mógł oddychać. Wiedział, że nie może płakać.

i wiedział też,

że powinien trzymać

dźwięk zamykanych drzwi

z dala od siebie. Całą uwagę zwrócił na świat wewnętrzny.”

 

       Gerion może i był odmieńcem, może i był czerwony, miał skrzydła, nie urósł, jak jego rówieśnicy, jednak jego wrażliwość, chęć uczenia się i cierpliwość są wyjątkowe. Potrzeba miłości zaś dokładnie taka, jak u nas wszystkich.

 

       Wyszła z tego piękna opowieść queerowa, która chwyta za serce, również kunsztem języka, literacką misternością, wysublimowaną metaforą. Zaledwie Gorion i Herakles ujrzeli się „Świat przelał się między ich oczami raz i drugi”. I nie potrzeba tu ani słowa więcej. A że miłość nie przetrwała… to takie ludzkie, chociaż smutne.

 

       Gerion o wiele bardziej podziwia naturę niż człowieka, szczególnie jej nieokiełznaną moc, gdy rozpoczyna szaleńczą eskapadę poprzez ziemię, zamykając wszystko w pobliżu w twardy pancerz stygnącej lawy, jakby na wieczną pamiątkę, czy też zalewając ją potokami deszczu, może chcąc zmazać najmniejszy ślad niegodziwości, pozostawić jedynie blask czystej nowości, aby wszystko można było rozpocząć od zera.

 

       Autobiografia, którą czerwony Gerion pisze cierpliwie przez te wszystkie lata, przepełniona jest nostalgią i mnóstwem rozmyślań o różnych zjawiskach, jakie zachodzą w świecie, głownie zaś zagłębianiem się w istotę emocji. Lęku, samotności, rozczarowania, poczucia odrzucenia, nieśmiałej nadziei, czasami nawet olśnienia i porywu zmysłów. Także rozważaniem różnych aspektów pojęć bardzo abstrakcyjnych, jak czas, zdający się być ścisłą materią, która go osacza:

 

„Wyczuwał, jak zagęszcza się wokół niego, dostrzegał wielkie

przytłaczające bloki

ustawione blisko jeden obok drugiego

na całej drodze z Bermudów do Buenos Aires – zbyt blisko.

Jego płuca się skurczyły.”

 

       Niekiedy ma się wrażenie, że życie Geriona przybiera formę lunatycznego snu. Tango w stroboskopowych światłach niemal pustego baru, cyrkowa karuzela, lekko zdezelowana, ogromna, na piętrze domu handlowego Harrodsa… To mogą być alegorie jego dziwnego, jakby nie do końca rzeczywistego życia, w którym nie może osiągnąć stabilności i nie ustaje w poszukiwaniach, stale zadając sobie i innym pytania, bo „Oto czym jesteśmy. Stworzeniami, które wspinają się na wzgórze.”

 

       Czując się jednak innym, w znaczeniu gorszym, przebywa niemal zawsze na obrzeżach zdarzeń, czeka w cieniu na inicjatywę, sam jej nie inicjując, chowa swoją inność pod obszernym płaszczem. Pora się obudzić, rozwinąć skrzydła i wzlecieć. Niespełniona miłość nie może nas uwięzić, osadzić w miejscu, zniechęcić do dalszych poszukiwań. Gerion, niczym ten ocaleniec, w którego wierzą mieszkańcy Peru, musi spłonąć w wulkanie namiętności, z którego się odrodzi mocniejszy, bardziej wolny i pofrunie dalej.

 

       Wiem, że w utworze znajdziemy wiele różnych odniesień, że jego intertekstualność jest nieprzebrana, jednak jako laik nie mam śmiałości snuć tego typu interpretacji. Przekazuję po prostu własne emocje, jakich doświadczyłam w trakcie lektury. A były one niemałe, na co duży wpływ miał liryzm wyczuwalny w tekście, metaforyka uruchamiająca głębsze pokłady wyobraźni, a także temat, wciąż trudny, dalej nie zawsze akceptowalny, choć przecież rzeczywistości nie zmienimy, a miłość homoseksualna, która była, jest i będzie istnieć, jest po prostu miłością, uczuciem, na które nie mamy wpływu, niczym na wybuch przysłowiowego wulkanu. Nie wiem czemu, ale po zamknięciu powiek widzę jeden obraz:

 

„Jest to czarno-biała fotografia przedstawiająca nagiego

mężczyznę w pozycji płodowej.

Zatytułował ją Bez ogona!

Nadzwyczajnie kunsztowne skrzydła rozpościerają się na łóżku

niby czarna koronkowa

mapa Ameryki Południowej.”

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial