chcę zamieszkać w bibliotece
-
„Climax. Punkt kulminacyjny” Thomasa B. Reverdy'ego jest – według zapowiedzi na okładce – thrillerem arktycznym. Moim zdaniem jednak nie jest to książka, którą można łatwo przypisać do jednego, określonego gatunku. Co prawda osią opowieści jest postępująca katastrofa klimatyczna i jej przerażające skutki, jest tu też wątek rosyjskiej mafii, ale fabuła jest znacznie bogatsza i dużo bardziej różnorodna. Mamy tutaj bowiem naszpikowaną retrospekcjami opowieść o grupie przyjaciół z lat młodości, kiedy to spotykali się, by grać w RPG, przeplecioną z elementami romansu (są to części koncentrujące się wokół poszczególnych bohaterów z osobna). Znajdują się tu też intrygujące fragmenty fantasy z zapisem rozgrywek ze spotkań bohaterów, skonstruowane niczym gra paragrafowa oparta o nordycką mitologię, czy też rozdziały poświęcone w całości przyrodzie Norwegii, wypełnione badaniami i danymi, omawiające w szerokim kontekście naukowym i kulturowym skandynawską faunę i florę, które wzbogacają narrację, nadając jej formę zbliżoną do reportażu.
Mimo tej zatrważającej mnogości wątków „Climax” nie przytłacza, nie można mu też zarzucić powierzchowności czy chaotycznego prowadzenia historii – autor stanął na wysokości zadania, dostarczając niezwykle oryginalną powieść, w której znajdzie się coś interesującego dla każdego czytelnika, czy to koneserów utworów sensacyjnych, czytelników romansów, fanów fantastyki czy też reportażu i literatury przyrodniczej.
Jak głosi opis na okładce, „To historia, która jeszcze się nie zdarzyła, choć nie fantastyka” i według mnie jest to zdanie idealnie podsumowujące cały horror opowieści. „Jeszcze” ma w kontekście zmian klimatycznych wydźwięk jednoznacznie pesymistyczny, każąc nam oczekiwać podobnych katastrof, jak ta, która była udziałem bohaterów książki, a wzmianka, że nie mamy do czynienia jedynie z czarnym scenariuszem, będącym po prostu wytworem wyobraźni pisarza dopełnia tylko smutnego obrazu rzeczy.
Uważam, że pomimo tematyki arktycznej, kojarzącej się raczej z zimą, jest to emocjonująca lektura na najbardziej gorące dni lata, kiedy słupki rtęci bezlitośnie rosną, bijąc kolejne rekordy ciepła. „Climax. Punkt kulminacyjny” to nie tylko thriller ekologiczny, to również podróż przez malowniczą norweską przyrodę, którą autor opisuje z pasją i precyzją. Dzięki temu czytelnik może wczuć się w piękno i delikatność przyrody, a jednocześnie zrozumieć, dlaczego ochrona środowiska jest tak ważna. Thomas B. Reverdy przybliża czytelnikom tę, zdawałoby się, dość odległą perspektywę, przedstawiając jednocześnie na jej tle historię jednostek, dzięki czemu autor zmienia optykę z globalnej na lokalną i zmusza do zastanowienia się nad naszymi wyborami, rolą w zmianach klimatu i wpływem na środowisko zarówno całego gatunku ludzkiego, jak i na płaszczyźnie indywidualnej.
Jednym z głównych pytań, jakie autor stawia w swojej książce, jest to, czy jesteśmy gotowi zmierzyć się z konsekwencjami naszych działań i czy istnieje jeszcze nadzieja na odwrócenie biegu wydarzeń, czy też jest już na to za późno i pozostaje nam już tylko biernie przyglądać się – cóż za paradoks – efektowi kuli śniegowej, który sami zapoczątkowaliśmy.
Podsumowując, „Climax. Punkt kulminacyjny” to niezwykle oryginalnie skonstruowane podejście do aktualnego tematu, jakim są zmiany klimatyczne. Stawia przed czytelnikiem pytania o nieuchronność katastrofy, zwraca uwagę jednocześnie na konsekwencje ludzkich działań, jak i na naszą bezradność oraz beznadzieję położenia, a także na swoistą skłonność do eskapizmu – uciekania w rozrywki, do krainy wyobraźni, w marzenia o innych, fantastycznych światach, podczas gdy ten rzeczywisty stopniowo rozpada się niczym lodowiec.