Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Nitrogliceryna Niepokoju

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Nitrogliceryna Niepokoju | Autor: Leila Guerriero

Wybierz opinię:

Ola1977

  Dziennikarka argentyńska, nagradzana i ceniona, rozrzut tematyczny ma w swej twórczości imponujący: życie urugwajskiej poetki, zwycięzca zawodów w malambo, portrety, reportaże, eseje… Dlaczego zajmuje się tylko prawdziwymi historiami? Bo lubi. I ta odpowiedź jest dla mnie tyleż przekonująca, co intrygująca.

 

„Nitrogliceryna niepokoju” daje nam próbki talentu autorki, porusza się po różnorodności tematów i form. To moje pierwsze spotkanie z Leilą Guerriero, bardzo satysfakcjonujące, bo nawet gdy pisze ona o ludziach, którzy pewnie średnio by mnie interesowali, robi to hipnotyzująco, czyniąc zbiór swoich tekstów nieodkładalnym.

 

Na kartach książki poznajemy galerię barwnych postaci. Dorotea Muhr, wdowa po pisarzu urugwajskim Juanie Carlosie Onettim, nazwana przez męża „ignorowanym psem szczęścia” i pytana tylko o niego, tu zyskuje twarz i talent. Inna wdowa, Maria Kodama, żona Borgesa, którego poznała, gdy miała 16 lat (on 54), to zupełnie inna osobowość – twarda, bezkompromisowa, znienawidzona przez biografów męża, bo ona ma swoją prawdę, a oni zapewne kłamią. Jest tu też tekst o pisarzu Martinie Kohanie, którego powieść „Dwa razy czerwiec” już sobie zamówiłam, o reżyserce Lucrecii Martel, o dawnej tancerce tanga…

 

Autorka sporo miejsca poświęca polityce w jej okrutnej, dyktatorskiej odsłonie, a przede wszystkim jej ofiarom, którym odebrano nie tylko życie, ale i godność. Reportaż o wojnie na Malwinach, która trwała 74 dni i pochłonęła 649 argentyńskich ofiar, czyta się z niedowierzaniem. Zupełne zlekceważenie poległych i ich rodzin przez rząd, brak informacji o miejscu pochówku, ba, nawet o tym, że dany żołnierz zginął, i wreszcie żmudna praca tych, którzy postanowili ocalić pamięć o ofiarach i dać rodzinom prawdę o ich synach, braciach, ojcach i mężach. Jeszcze dosadniejszy jest reportaż o grupie zapaleńców, studentów antropologii, którzy weszli w role lekarzy sądowych, antropologów badających nie kości zwierząt, a ekshumowanych ofiar dyktatury wojskowej. Ich opowieści są wstrząsające, ich praca godna największego szacunku. Praca, do której nie da się przyzwyczaić, bo każda prawda o ofierze rozdrapuje rany rodzin, widoku rodziców całujących kości dzieci nie da się zapomnieć. W pamięci czytelnika zostaje wypowiedź osoby z ekipy antropologów, która przyznała, że ma opory przed pakowaniem zmaltretowanych przez kule oprawców czaszek do woreczków, bo ma wrażenie, że się tam poduszą…

 

Bardzo dobry jest też tekst o „Pani Bovary” Flauberta i Marii Luisie Castillo, czyli przyjaciółce autorki. Interpretacja losów biednej Emmy splata się z opowieścią o najbliższej osobie z dzieciństwa. Najbliższej, a całkowicie różnej, do tego stopnia, że Leila Guerriero kilkakrotnie zastanawia się, co Marii zostawiła, co jej dała, bo sama dokładnie wie, co od niej wzięła…

 

Klamrą spinającą teksty są rady - nierady dawane dziennikarzom albo tym, którzy marzą o zawodzie. Są różne, od takich oczywistych jak „dużo czytaj”, po mniej oczywiste, jak „nie bój się głośno śpiewać”. Autorka wylicza też to, co pomaga pisać i to, co zdecydowanie przeszkadza. Sama proces tworzenia porównuje do jednej ze scen filmu „Kill Bill”, w której bohaterka walczy o życie wiedząc, że tylko od jej umiejętności i skupienia zależy to, czy jej się uda. Autorka nie ustawia się w roli autorytetu, nie ma w sobie potrzebnej do tego pychy, ale czytelnik może wyciągnąć stosowne wnioski. Dobry dziennikarz to prawdziwy dziennikarz. Prawdziwy dziennikarz to prawdziwy człowiek, który tak jak już wielu stwierdziło – doświadczył w życiu sporo. I musi mieć coś do powiedzenia.

 

Od dawna wiedziałam, że dobry reportaż ma moc sprawienia, że czytelnik otworzy oczy na to, co w świecie uwiera i boli. „Nitrogliceryna niepokoju” tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial