Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Nienacki. Skandalista Od Pana Samochodzika

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Nienacki. Skandalista Od Pana Samochodzika | Autor: Jarosław Molenda

Wybierz opinię:

inka

 Zbigniew Nienacki kontra Edmund Niziurski. Edmund Niziurski versus Zbigniew Nienacki. 

 

Obaj urodzeni w tragicznym roczniku Kolumbów. Obaj autorami powieści młodzieżowych, dziennikarzami, scenarzystami. Ale to Nienacki (właściwie: Zbigniew Nowicki), a nie twórca zabawnych i pouczających Niewiarygodnych przygód Marka Piegusa, Sposobu na Alcybiadesa, Księgi urwisów stał się najchętniej czytanym pisarzem lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Popularność kinowej, nowej wersji przygód Pana Samochodzika – postaci stworzonej przez Nienackiego w dwunastu odsłonach oryginalnych i ponad stu kontynuacjach (między innymi Andrzeja Pilipiuka) pozwoliła odświeżyć sylwetkę pisarza i przyjrzeć się jego twórczości.

 

Jarosław Molenda, biograf Krystyny Skarbek, Bolesława Bieruta, Tadeusza Boya – Żeleńskiego, Alfreda Szklarskiego, czy Elżbiety Batory we wstępie do „swojego” Skandalisty… wyłuszczył, że chciał zdążyć z publikacją przed premierą Pana Samochodzika i templariuszy (filmu z 2023 roku w reżyserii Antoniego Nykowskiego z główną rolą Mateusza Janickiego). Tłumaczy też swoje motywacje, by oddać w ręce czytelników biografię, a nie przegląd twórczości, jaki można znaleźć w dostępnych już na rynku książkach Mariusza Szylaka i Piotra Łopuszańskiego. Jaki paradoks! To właśnie Molendzie recenzenci zarzucają, że w swojej publikacji dał przykład tendencyjnemu powielaniu tekstów i kompilowaniu ich na miarę sztucznej inteligencji.

 

Praca Molendy nie jest typową biografią. Trudno doszukiwać się w niej porządnego (a nawet skromnego) kalendarium, choć aparat naukowy prezentuje się imponująco. Zawiera przypisy końcowe do każdego rozdziału. Na bibliografię składają się materiały administracyjne, protokoły przesłuchań, szyfrogramy, wywiady, opracowania, wspomnienia; tak z lat siedemdziesiątych XX wieku, jak i z ostatniej dekady XXI wieku, adaptacje filmowe, strony internetowe i przede wszystkim ikonografia: zdjęcia, maszynopisy, listy, wycinki z gazet. Niestety. Bogaty materiał źródłowy mający odzwierciedlenie w zgromadzonym aparacie badawczym nie przełożył się na atrakcyjność merytoryczną. Skandalistę…. broni bez wątpienia pięknie wydana forma książkowa: soczyste kolory, okładka z refrenem ikonograficznym powtarzającym przed każdym rozdziałem ten sam print popiersia Nienackiego oraz przyjazna czcionka ze światłem i mniejszym krojem dla wyróżnienia cytatów.

 

Nie ulega wątpliwości, że Molenda zmierzył się z bohaterem trudnym, kontrowersyjnym, który sam tworzył wokół siebie legendę i był mistrzem autokreacji. Stąd tak wiele miejsca zajmują w jego pracy domysły, nadinterpretacje nieoficjalnych doniesień oraz oficjalnych ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej.

 

Mimo, iż autor odcinał się od zamysłu analiz i interpretacji twórczości Nienackiego, nie uniknął przytaczania opinii o fabułach, konstrukcjach utworów i ich wydźwięku ideologicznego. Co więcej. Publikacja zawiera wtręty autora na temat własnego warsztatu pracy! Szkoda, że dopiero w dwunastym rozdziale (a jest ich trzynaście) pojawia się więcej wątków z życia prywatnego. Informacji o żonie i synu. Wcześniejsze ustępy nie unikają konfabulacji samego Nienackiego na temat życiorysu, rodziców, kariery. Molenda oszczędnie sączy informacje. Przytacza dane o ojcu dyrektorze łódzkiego liceum (według Nienackiego, w zależności od okoliczności: archiwisty, leśnika, lekarza), matce – nauczycielce języka polskiego i plastyki oraz starszym bracie – fizyku, psychologu, żołnierzu AK, do którego Nienacki się nie przyznawał (nic dziwnego, skoro sam był zdeklarowanym, „ortodoksyjnym” komunistą). Nota bene, Nienacki nie chwalił się nawet własnym synem, skądinąd lekarzem anestezjologiem, który zmarł w wieku czterdziestu sześciu lat w okolicznościach sugerujących samobójstwo. A o jego małżeństwie z Heleną, producentką filmową, którą poznał na studiach (jak się na nie dostał bez matury?) niewiele wiadomo. Sam bohater wyjaśniał: „Jesteśmy nowoczesnym małżeństwem (…). Słucham jej wielu rad” i dodawał: „Z mojej żony wykroiłem pisarskim skalpelem kilka postaci kobiecych do swoich książek (…)”.

 

Biografowie, a częściowo też on sam, utrwalili legendą Nienackiego jako seksoholika i playboya romansującego z każdą fanką. Tymczasem znajomi pisarza obalają ten mit: „(…) częściej żonę zdradzał w myślach niż w rzeczywistości”, chociaż nie mieszkał z nią.

 

Molenda grubą kreską znaczy sylwetkę egocentrycznego megalomana i konformisty, który porzuca rodzinę dla spokoju malowania, pisania i… kochanki w wieku syna. Sama wywołana Alicja Janeczek pojawia się jedynie na marginesie życia Nienackiego. Uzależniona od pisarza, skłócona z wdową po nim, mimo skomplikowanego układu i trudnego charakteru partnera gotowa pielęgnować pamięć o nim. Widać w tym wyraźne analogie do Leopolda Tyrmanda, który także bardziej cenił towarzystwo nastolatek niż dojrzałych kobiet.

 

Molenda w równych proporcjach, co życie erotyczne śledzi karierę i upodobania polityczne swojego bohatera. Nie stroni przy tym od ataków personalnych i słów potępienia. Przytacza opinie o Nienackim jako „małym kłamczuchu”, aroganckim mitomanie piszącym alternatywne wersje wywiadów z samym sobą, bo te dziennikarskie nie odpowiadały jego gustom, czy alkoholiku.

 

Książka Jarosława Molendy przytacza obszerne fragmenty wspomnień z pobytu na stypendium w Moskwie, zaznacza pierwsze próby literackie oraz odsłania Nienackiego jako agenta operacyjnego, który „utrwalał władzę ludową”, z zaangażowaniem tropił piratów drogowych, kłusowników i złodziei choinek, popierał stan wojenny i wychwalał generała Jaruzelskiego. Nie stronił od artykułów pisanych na zamówienie partii. Nie miał problemów z fałszowaniem historii w myśl propagandy PRL, również w cyklu powieściowym z serii Pana Samochodzika. Stąd pan Tomasz – dziennikarz, historyk sztuki, detektyw amator w Departamencie Muzeów i Ochrony Zabytków jest skrzyżowaniem Jamesa Bonda z Robertem Langdonem. A przy tym – bardzo podobnym do swojego twórcy, jak sam Nienacki mówił: „Pisarstwo moje jest prekursorskie (…) Ja się uważam za pisarza bardzo wielkiego. Skromna powinna być zakonnica (…). Pisarz nie musi być skromny.”

 

Wiele miejsca poświęca Molenda kwestiom roli literatury, twórcy i krytyków. Temat ważny dla Nienackiego, bowiem jakkolwiek jego książki były bestsellerami, on sam nigdy nie zyskał uznania swojego środowiska. Czytelnicy, wręcz odwrotnie, zachwyceni poszukiwaniami skarbów, skradzionych dzieł sztuki przez bohatera będącego wzorowym obywatelem z cechami słynnych postaci (Pan Samochodzik i Winnetou, Pan Samochodzik i Fantomas) zatracali się w lekturze.

 

Wchodząc z polemikę z Jarosławem Molendą należałoby określić Zbigniewa Nienackiego bardziej celebrytą lat sześćdziesiątych, a nie skandalistą. Chyba, że domaganie się profesjonalizmu, kpina z kołtunerii Polaków i własny jacht są wystarczającymi powodami, by gorszyć.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial